Recenzja: The Persistence (PS4/VR)

Recenzja: The Persistence (PS4/VR)

Laughter | 30.07.2018, 21:05

Należycie do grona posiadaczy PS VR żądnych dreszczyku emocji i strachu w postaci przerażającego horroru? The Persistence w całkiem skuteczny sposób powinno zaspokoić Wasz głód i pochłonąć na wiele godzin wypełnionych walką o przeżycie w lodowatej przestrzeni kosmicznej.

The Persistence to specjalna placówka badawcza w formie statku kosmicznego, który orbituje wokół czarnej dziury. Zbieranie danych i obserwacja byłyby dla większości nudną mrzonką jajogłowych, lecz na nasze (nie)szczęście, jak zwykle, musiało dojść do incydentu. Większość członków załogi zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, część modułów statku uległo uszkodzeniu i w ruch poszły drukarki produkujące ciała. Fabryki klonów zaczęły masowo tworzyć zniekształcone mutanty w formie żywych trupów, a my sami zginęliśmy, zanim zaczęła się właściwa gra.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Persistence #1

Wcielamy się w jednego z klonów wydrukowanych w jednej z niewielu poprawnie funkcjonujących maszyn. Nasz cel jest prosty i polega na ogarnięciu koszmarnej sytuacji oraz unikaniu zagrożenia. Typowa sztampa w klimatach science fiction, którą na szybo dorobiono do pomysłu na rozgrywkę, gdzie postanowiono wpleść sporo elementów gatunku roguelike. Cykl zabawy sprowadza się do eksploracji stacji o losowo generowanych pomieszczeniach. Zbieramy też cenne surowce i walutę, a przy tym staramy się unikać bezpośrednich starć. Do nich jednak dojdzie niejednokrotnie i bardzo często przyjdzie nam pożegnać się z życiem.

Taka formuła zabawy ma sens i sprawdza się bardzo fajnie w VR. Możemy przysiąść na kilka krótkich rozgrywek i zrobić przerwę lub usiąść na dłużej i mocno zaangażować się w rozwój naszej postaci. Jest trudno, miejscami nawet bardzo. Wrogowie, chociaż nie zaskakują inteligencją, to w dosyć szybki sposób potrafią się z nami rozprawić. Im jednak bardziej cierpliwi i zaangażowani w rozgrywkę jesteśmy, tym coraz łatwiej unikać nam przeciwników, a sama walka o przeżycie staje się przyjemniejsza. Nawet jeśli trafiamy na nowe przeciwności losu.

The Persistence #2

Survival to ważny element gry i implementacja VR zgrabnie go potęguje. Czuć, że to nasze życie i bardzo zależy nam na jak najdłuższym utrzymaniu się przy nim. Zwiedzanie mrocznych zakątków stacji i przemierzanie ciasnych włazów wentylacyjnych sprawia, że mimowolnie mocno skupiamy się na zabawie. Zwłaszcza, że dźwięk 3D sprawdza się świetnie i każde sapanie, ryk czy dźwięk wydawany przez przeciwnika powoduje, że w naszej głowie zapala się lampka ostrzegawcza. Nie jest to może najstraszniejszy horror, z jakim się spotkałem, ale atmosfery nie sposób mu odmówić.

Denerwująca jest jednak wspomniana wcześniej sztampa. Rozgrywka szybko sprowadza się do monotonii, gdzie czyścimy kolejne pomieszczenia z przedmiotów i idziemy dalej, szukając dane przedmioty. Nie liczcie na ciekawszych przeciwników, bo bestiariusz jest wyjątkowo nudny i wszystkie poszczególne potwory widzieliście już setki razy w innych grach. Boli mnie też brak obsługi kontrolerów ruchowych. Wyprodukowana przeze mnie broń dwuręczna w niewygodny sposób zasłaniała mi pole widzenia, a i wystające ręce wyglądały wyjątkowo nienaturalnie. Grając w VR, zawsze mam chęć uwolnienia rąk i w tym wypadku mocno mi to przeszkadzało.

The Persistence #3

Nie zmienia to jednak faktu, że sam schemat sterowania opracowano bardzo wygodnie. Celujemy intuicyjnie głową, a do tego twórcy przygotowali kilka ustawień zwiększających wygodę. Nie odczułem żadnego dyskomfortu, bawiąc się z The Persistence, i samą implementację VR zaliczam na duży plus, bo gra zauważalnie na tym zyskuje. Szczególnie, że graficznie mamy do czynienia z bardzo ładną produkcją. Oczywiście duża w tym zasługa wszechobecnego mroku, który zapewne maskuje technicznie niedociągnięcia. Sama gra prezentuje się nienagannie i jedynie powtarzający się wystrój lokacji potrafi zmęczyć.

Jako ciekawostkę warto wspomnieć o aplikacji mobilnej, która angażuje drugą osobę do zabawy. Może nam ona pomagać w oznaczaniu przedmiotów, celów i potworów. Jeśli jednak macie ochotę na nutkę rywalizacji, to osoba wyposażona w smartfon może działać na naszą niekorzyść. Nie jesteśmy wówczas bezbronni i za sprawą terminalów możemy wysyłać na telefon znajomego wirusy, które ograniczają jego zdolności. Bardzo przyjemny pomysł i całkiem fajne wykonanie urozmaicające rozgrywkę.

The Persistence #4

Przy The Persistence bawiłem się dobrze. Gra wykracza poza wszechobecne tech-dema i krótkie doświadczenia. Nie jest może tytułem AAA, ale potrafi zapewnić nawet kilkanaście godzin zabawy. Zwłaszcza, że po sztampowej kampanii czeka nas tryb przetrwania, który moim zdaniem stanowi oś całej produkcji. Wszystko to w naprawdę ładnej oprawie wizualnej. Największe wady to schematyczna rozgrywka, która nawet po paru godzinach nie zaskakuje niczym nowym niż kolejne potwory czy bronie do wytworzenia. Szkoda też, że sztuczna inteligencja praktycznie nie istnieje i jest to mocno widoczne po schemacie działania przeciwników. Pomimo tych bolączek, jest to nadal bardzo dobra produkcja w powoli rosnącej bibliotece dobrych gier na PS VR.

Grę do recenzji dostarczyło nam Sony Interactive Entertainment Polska.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry The Persistence

Atuty

  • Oprawa wizualna
  • Elementy roguelike’owe
  • Atmosfera horroru
  • Angażująca rozgrywka w stylu survivalu
  • Pomysł na aplikację mobilną

Wady

  • Tragiczna SI
  • Nierówna oprawa dźwiękowa
  • Brak wsparcia dla kontrolerów ruchowych
  • Monotonny wystrój pomieszczeń

The Persistence jest jednym z ciekawszych horrorów, których możemy doświadczyć w wirtualnej rzeczywistości. To sztampowy, ale potrafiący wzbudzić niepokój i zaangażować na wiele godzin tytuł.
Graliśmy na: PS4

Laughter Strona autora
cropper