Recenzja: Spider-Man (PS4)
Spider-Man mimo że jest jedną z najpopularniejszych postaci Marvela, nie miał do tej pory szczęścia do popkultury (poza komiksami). Filmy sprzed ery MCU były najwyżej średnie, a o grach to lepiej nie mówić. Na szczęście, tak jak Spider-Man Homecoming przywrócił blask kinowemu pająkowi, tak Spider-Man od Insomniac Games przywraca blask growemu.
Miałem pewne obawy co do udziału Insomniac przy tej produkcji. Studio poza całkiem udanym Sunset Overdrive nie miało do tej pory większego doświadczenia z otwartym światem w grach. Z drugiej strony, nie należę też do grupy zapalonych fanów Spider-Mana, z wyklejonym komiksami pokojem i milionem gadżetów by obawiać się na zapas. Wychowałem się co prawda na The Animated Series, ale to był mój ostatni (poza grą od Neversoftu na PSX-a) kontakt z Pajęczakiem do czasów Homecoming (wszystkie filmy Sony wolę przemilczeć i udać, że się nie wydarzyły, zwłaszcza te z Garfieldem).
Deweloper podszedł do materiału źródłowego z szacunkiem, tworząc jednak swoją historię, bez większego przywiązywania się do pewnego kanonu. Pozwoliło to pójść na pewne ustępstwa, przez co historia jest w większości ciekawa i kilka razy nas zaskakuje (ale bez detali, bo spoilery). Choć na pewno nie w temacie antagonistów, bo tutaj Sinister Six gra główną rolę. Sama kreacja postaci Spider-Mana została zrobiona dobrze. Peter Parker nie jest tutaj tak pierdołowaty jak w niektórych swoich wersjach. Wręcz przeciwnie, mamy do czynienia z błyskotliwym facetem, który jednak pod maską Człowieka-Pająka uwielbia żartować, często sypiąc sucharami. Udało się na szczęście uniknąć sytuacji obecnej w wielu grach z otwartym światem. Wątek fabularny nie jest rozlazły i nie ucieka nam nawet gdy zdecydujemy się na zbieranie znajdziek i wykonywanie misji pobocznych. Tych zresztą nie ma przesadnie dużo i każda z misji opowiada pewną historię, czasami związaną z luźno z głównym wątkiem.
Jeśli nie będziemy zajmować się głównym wątkiem (ten wystarczy na około 12 godzin na normalnym poziomie trudności), to będziemy mogli zbierać plecaki, wykonywać wyzwania Taskmastera, pstrykać fotki, łapać gołębie, likwidować interesy Fiska i Demonów od Mr. Negative'a, zaliczać stacje badawcze i powstrzymywać bandytów na ulicach Nowego Jorku. I w teorii te wszystkie aktywności są opcjonalne. Ale z drugiej strony - otrzymujemy za nie żetony, które są wymagane do tworzenia i ulepszania gadżetów oraz strojów. A że tych w grze jest ponad 20 i każdy z nich daje nam unikatową zdolność, to bez bawienia się w poboczne aktywności się nie obejdzie. Mamy więc niby coś opcjonalnego, ale mimo wszystko - gra nas przymusza jeśli chcemy z niej wycisnąć coś więcej.
A jak wypada miasto po którym się poruszamy? Powiem tak - od dawna w grach nie było tak żyjącego otwartego świata, który zostałby zrobiony wiarygodnie. Piesi poruszają się w swoim tempie, ale reagują na otaczające ich rzeczy. Gdy zaczniemy niespodziewanie klepać bandziorów, postronni obserwatorzy się oddalą by później zebrać się w kółeczku i pstrykać fotki i komentować wydarzenie po jego zakończeniu. Czasami nas zaczepią prosząc o zdjęcie lub dając jakąś wskazówkę odnośnie pobocznych aktywności (nic znaczącego).
Graficznie - jedna z najładniejszych gier tej generacji i zdecydowanie najlepiej zrobiona gra z otwartym światem. Oczywiście nie jest to poziom God of War, ale też Spider-Man oferuje znacznie bardziej otwarte lokacje. Jedynym ich minusem jest półminutowe wczytywanie przed grą i w trakcie wchodzenia/wychodzenia z wybranych budynków, ale taki koszt sporego, pełnego różnorakich elementów miasta bez doczytywania jest do zniesienia. Modele głównych postaci stoją na niesamowicie wysokim poziomie, podobnie jak ich animacja i mimika. Studio dobrze wiedziało, że tworząc grę o tak zwinnym superherosie musi zadbać by jego ruchy pozbawione były jakiejkolwiek sztywności. I to im się udało, nie tylko w scenkach, które wyglądają olśniewająco, ale także w rozgrywce. I mówię tutaj jednocześnie o sekcjach akcji z QTE, które są reżyserowane, ale też o walce i poruszaniu się.
Na poruszaniu się na pajęczynie spędzimy większość czasu i tu mogę z ręką na sercu powiedzieć, że zrobiono to wyśmienicie. Poza zwykły huśtaniem się, mamy szybkie podciągnięcie się oraz przyciągnięcie do wybranego obiektu by z niego się wybić. Możemy wykupować ulepszenia przy zdobywaniu poziomów i one pozwalają nam m.in. na płynniejsze poruszanie się (m.in. wybicia po przeturlaniu się czy wysoki wyskok z miejsca). Bujanie się po mieście, czasami nawet bez celu wyłącznie po to, by pooglądać sobie panoramę Manhattanu to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy w grze. Trochę gorzej wygląda parkour i wspinanie się po ścianach. Z poruszaniem pieszo jest ten problem, że gra czasami źle odczytuje kierunek ruchu, a nie pomaga nam praca kamery, która lubi się gubić przy ścianach budynków.
Walka to inna para kaloszy. Nikt nie ukrywał, że inspirowano się tym, co wprowadził na salony Batman: Arkham Asylum. Tutaj jednak działa to o parę poziomów lepiej. W grach z Batmanem przeszkadzał mi brak płynności pomiędzy ciosami i ogólna sztywność klepania złoczyńców po gębach. Tam miałem wrażenie, że to po prostu kilka animacji, które odpalane są zależnie od pozycji, bez dopracowania. Tutaj walka świetnie oddaje zwinność Spider-Mana. Każdy cios, unik, wyskok czy wykorzystanie gadżetu łączy się płynnie z innymi ruchami, co pozwala na świetne zarządzanie grupą przeciwników i pokazuje, jak tego typu walkę robić by całość robiła ogromne wrażenie i była prosta w opanowaniu. Lekko cieniują tutaj walki z bossami, które w większości są długimi scenkami akcji, przeplatanymi krótkimi QTE. Owszem, wyglądają imponująco, zwłaszcza walka z Electro i Vulture'em, ale z punktu widzenia czystej rozgrywki opierają się na prostych mechanikach i powtarzaniu tych samych czynności.
Gdy pierwszy raz pokazano polski zwiastun, zacząłem się martwić o dubbing gry. Miałem obawy, że God of War było jednorazowym strzałem świetnego dubbingu i znowu wrócimy do średniactwa. Ale na szczęście, pierwsze wrażenie z polonizacji nie przekłada się na efekt końcowy. Polska wersja Spider-Mana jest przyjemna w odsłuchu. W miarę sensownie dobrano głosy postaci i choć widać nieścisłość w lip-syncu, to spokojnie da się na to nie zwracać uwagi. Co innego z pewnym wyjątkowo dziwnym błędem (?). Nawet grając po polsku, pojawiało mi się sporo kwestii mówionych przez poboczne NPC po angielsku. Nie był to jednorazowy błąd, bo sytuacja powtarzała się kilkukrotnie przez całą grę, niezależnie od postępów w niej uczynionych. To jedna z tych rzeczy, którą wypadałoby poprawić.
Podobnie zresztą spadki płynności, które od czasu do czasu przy większej zadymie na PS4 Pro się pojawiają. Podejrzewam, że to kwestia rozdzielczości z jakiej skaluje się gra przy downsamplowaniu, ale Spider-Man operuje na dynamicznej rozdzielczości, więc dziwi mnie, że gra nie zawsze jest w stanie ją odpowiednio nisko zrzucić by uniknąć spadków poniżej 30 FPS.
Ostatecznie, na Spider-Mana nie byłem przesadnie napalony i czekałem ze spokojem na grę Insomniac Games. Efekt końcowy pozytywnie mnie zaskoczył. Dostaliśmy kolejną, wyjątkowo dobrą grę z otwartym światem, która oferuje wizualny orgazm dla oczu i nie nudzi. Całość zajęła mi niecałe 17 godzin z ponad 80% ukończonych aktywności w grze. Wymaksowanie gry powinno wiec zająć 20-22 godziny, co jest czasem wyjątkowo przyzwoitym.
Gra recenzowana była na PS4 Pro
Kod do recenzji dostarczyło nam SIE Polska
Ocena - recenzja gry Marvel's Spider-Man
Atuty
- Warstwa techniczna
- Świetnie zrobione poruszanie się na pajęczynie
- Walka
- Sporo zawartości pobocznej, która nie nudzi
- Ciekawa historia
Wady
- Kamera czasami wariuje
- Zdarzały się spadki animacji przy wielkich zadymach (PS4 Pro)
- W polskiej wersji pojawiają się teksty mówione po angielsku
Spider-Man od Insomniac jest dla gier tym, czym Homecoming dla filmów. Kawał świetnej gry z niesamowitą grafiką. Fani Człowieka-Pająka będą w siódmym niebie. Pozostali - zachwycą się jakością całokształtu.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (55)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych