Black Clover: Quartet Knights - recenzja gry. Średnia adaptacja anime
Black Clover: Quartet Knights jest grą akcji w stylu arena-fighter, próbująca wzorem The Seven Deadly Sins: Knights of Britannia odcinać kupony od popularności serialu anime. We wspomnianym przypadku niespecjalnie się udało, ale czy przygodom Asty poszło lepiej?
Jakiś czas temu została wydana gra na podstawie świetnego komediowego anime – The Seven Deadly Sins: Knights of Britannia, którą miałem okazję recenzować. Niestety, jak wielu podobnych przypadkach bywa, egranizacja wypadła w najlepszym razie średnio. Czemu trudno się dziwić, bowiem chodziło tylko o żerowanie na fanach serialu. Szkoda tylko, że twórcy produkcji opartej o markę Black Clover również poszli po najmniejszej linii oporu robiąc z niej kolejny wabik dla zagorzałych wielbicieli, ale idźmy po kolei.
Black Clover: Quartet Knights, podobnie jak anime, obraca się wokół postaci Asty, członka grupy zwanej Czarnymi Bykami, której przewodzi Yami Sukehiro. To, co go wyróżnia na tle innych bohaterów uniwersum, jest fakt jego słabości w posługiwaniu się magią. W zamian jednak świetnie posługuje się mieczem posiadającym „antymagiczne” moce. Jako że odbiorcami docelowym gry są praktycznie wyłącznie fani serialu daruje sobie dalsze zagłębianie się w fabułę, aczkolwiek wspomnieć należy, iż dostaliśmy całkiem nowej historii, a nie powtórkę tego, co widzieliśmy na szklanym ekranie. Oczywiście samo w sobie stanowi to duży plus, lecz niestety jedyny, bowiem zaserwowaną opowieść ciężko zaliczyć do długich czy wciągających, pomimo obecności wszystkich bohaterów. Ot, kolejny epizod przygód Asty i jego przyjaciół do odhaczenia i zapomnienia. Nowo odkryty loch, odmłodzony do lat nastoletnich Yami, Karna Freese chcąca pomścić swój ród, oto główne tajemnice, którymi się zajmiemy i niestety osoba niezaznajomiona z anime nie ma tutaj czego szukać, bowiem zbyt wiele rzeczy będzie dla niej niezrozumiałych jak choćby relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami dramatu.
Bardzo krótka kampania fabularna, którą na upartego zaliczymy nawet w trzy godziny, świadczy o tym, że tytuł został przygotowany z naciskiem na rozgrywkę przez sieć. Owszem, dostępne są również krótkie wyzwania, ale niewiele to zmienia. Ogólnie rzecz biorąc, mamy tutaj do czynienia z grą akcji opartej na walce dwóch czteroosobowych zespołów na otwartych arenach W trakcie kampanii toczymy za to starcia z wirtualnymi przeciwnikami oraz bossami narzuconymi przez fabułę. Szkoda tylko, iż zabawa dla pojedynczego gracza często bywa dość banalna, ale spodobała mi się możność pogrania innymi postaciami, gdy już Astą zaliczymy dany rozdział, co daje okazję do wypróbowania różnych umiejętności i stylów zabawy przed rozgrywką sieciową. Wybór wtedy ma znaczenie, bowiem decyduje o roli jaką będziemy pełnić w drużynie, bowiem jedni wojacy specjalizują się w walce w zwarciu inni w starciach na dystans, a część z nich wzmacnia bądź leczy towarzyszy.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda w porządku, pomimo tylko trzech rodzajów zabawy (Crystal Capture, Control Zone, Treasure Hunt), lecz w ostatecznym rozrachunku tryb multi potrafi mocno zirytować. Nie tak łatwo bowiem znaleźć graczy równych nam doświadczeniem, więc często bywa tak, że jesteśmy kamieniem u nogi dla nich albo oni dla nas. Zresztą żywych osób i tak było jak na lekarstwo i nie pozostawało mi nic innego jak polegać na botach. Występuje również problem zacinania się rozgrywki, na ułamki sekund wprawdzie, ale skutkującym niemal natychmiastową śmiercią. Owszem, jeśli chcemy, odradzamy się (respawn), ale ucieka nam nieco cennych sekund. Również sama walka jest bez polotu i niespecjalnie wciąga. Nie chodzi tutaj o dość niestandardowe jak na grę akcji sterowanie oparte na bumperach i triggerach (trochę na modłę serii SAO), tylko że własne ataki odczuwa się jakby trafiały w próżnię, przez co trudno czerpać satysfakcje z pokonania przeciwnika. Poza tym są wolniejsze niż przeciwnika, a sytuacje, gdy leżymy i kwiczymy, nie wiedząc skąd bądź od kogo oberwaliśmy zdarzają się bez liku. Co ciekawe sam Asta jest pozytywnym wyjątkiem od tej reguły, zapewne z powodu swojego miecza, który w porównaniu do magicznych umiejętności jego przyjaciół sprawia najmniej kłopotów. Podsumowując, tryb multi niespecjalnie przekonuje do dłuższego z obcowania z grą. O dziwo na jego tle lepiej wypada rozgrywka w singlu, lecz jak już wspomniałem zaliczymy ją bardzo szybko.
Dostaliśmy jednak element, który poprawia lekko komfort zabawy. Za zaliczanie kolejnych rozdziałów/meczów dostajemy wirtualne pieniądze, za które możemy wykupić naszym ulubieńcom dodatkowe, wymienne umiejętności pod postacią kart oraz dodatkowe wdzianka. Również oprawa wizualna, chociaż wprawdzie niezbyt wysokich lotów trzyma klimat anime (zwłaszcza przerywniki filmowe), a przynajmniej fani Black Clover nie powinni narzekać na zastosowany styl graficzny. Z drugiej strony brakuje w tym temacie nieco różnorodności, więc większość pojedynków toczy się na małych podobnych do siebie arenach, ot tajemniczy loch, miejskie ulice, wiejskie widoczki i tym podobne, aczkolwiek kilka lokacji potrafiło przyciągnąć moje oko. Pewien zgrzyt stanowi natomiast prezentacja dialogów fabularnych. Część akcji przedstawiono bowiem pod postacią animowanych scenek, część jest generowana na trójwymiarowym silniku gry, a reszta rozmówek odbywa się na staromodnych i nawet całkiem ładnych dwuwymiarowych tłach. Niestety gra podczas wydarzeń fabularnych zbyt często zmienia wymienione konwencje, co ostatecznie kończy się nazbyt długo trwającym czarnym ekranem ładowania. Jeśli chodzi natomiast o kwestie udźwiękowienia to tutaj nie mam zastrzeżeń, bowiem energetyzująca muzyka świetnie spełnia swoją rolę podobnie jak oryginalne (japońskie) głosy aktorów, aczkolwiek szkoda, iż nie są podłożone pod wszystkie dialogi. Inną ciekawostkę stanowi możność włączenia opcji HDR, jeśli gramy na PlayStation 4 Pro.
Niestety Black Clover: Quartet Knights, okazał się w najlepszym razie jedynie przeciętną grą. Chociaż można znaleźć tu kilka ciekawych pomysłów i zastosowanych rozwiązań, to jednak rozgrywka jako całość rozczarowuje. Owszem zagorzali fani wspomnianego anime, być może zechcą spędzić z tym tytułem kilka chwil, ale poza nimi raczej nikogo on nie zainteresuje.
Ocena - recenzja gry Black Clover: Quartet Knights
Atuty
- Mimo pewnych wad oprawa wizualna trzyma klimat anime
- Najważniejsi bohaterowie anime dostępni w trakcie rozgrywki
- Tryb multiplayer (za to że jest)
- Wymienne umiejętności bohaterów
Wady
- Krótka i niespecjalnie ciekawa opowieść
- Mało wciągający system walki
- Tryb multiplayer bardziej irytuje niż bawi
- Długie ekrany ładowania w trakcie dialogów
- Małe i słabo zróżnicowane areny
Kolejna przeciętna egranizacja popularnego serialu anime. Pomimo całkiem nowej opowieści i trybu multiplayer Black Clover: Quartet Knights przyciągnie do siebie tylko tych fanów uniwersum, którzy świata poza nim nie widzą.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych