Persona 5 Royal – recenzja gry. Widmowi złodzieje znów kradną serca fanów

Persona 5 Royal – recenzja gry. Widmowi złodzieje znów kradną serca fanów

Patryk Dzięglewicz | 11.04.2020, 14:00

Istnieje wprawdzie takie powiedzenie „jeśli coś działa nie naprawiaj”, ale czasem odpowiednie dobrze przeprowadzona rozbudowa działającej produkcji przynosi wymierne rezultaty, nawet jeśli wydaje się to skokiem na kasę. Persona 5 Royal ponownie udowadnia, że udana renowacja znanego hitu potrafi tchnąć w niego nowe życie, niezależnie od tego co myślimy o takich praktykach.

Pierwotna wersja Persona 5 pojawiła się na zachodzie w 2017 roku i można by powiedzieć, że kto chciał to już zaliczył obowiązkowo tego niesamowicie grywalnego jRPG-a.  Odnośnie odnowionej wersji gry, czyli Persona 5 Royal większość dostępnych już recenzji skupia się na wprowadzonych zmianach, lecz ja chciałbym pójść inną drogą i napisać o grze jakbyśmy dopiero co ją dostali, wspominając o nowej zawartości tam gdzie się ona pojawia. Termin Persona do naukowego dyskursu wprowadził szwajcarski psychiatra Carl Gustav Jung. Wbrew pozorom nie należy go tłumaczyć jako „osoba” czy „osobowość” tylko jako greckie prosopon – maskę, którą na nią nakładamy, by dostosować się do obowiązujących w danej chwili kulturowych konwenansów i społecznych zachowań. To jednak z czasem rujnuje nasze człowieczeństwo i tracimy wolną wolę, a jedynym sposobem ratunku jest, niestety, bolesne jej zdarcie, jako oznaka buntu przeciwko zasadom, co świetnie zarówno w sferze praktyki jak i symboliki zostało ukazane w grze. Inna sprawa, że ściągając jedną często nakładamy drugą, by dopasować się do zmienionych okoliczności. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie wścibiaj nosa w nie swoje sprawy

Persona 5 Royal – recenzja gry. Widmowi złodzieje znów kradną serca fanów

Akcja gry toczy się jak to zwykle bywa w Japonii, tym razem w samej stolicy, w czasach nam współczesnych, czyli biedne dzielnice (jak na KKW) mieszkalne sąsiadujące bez ładu i składu z oazami przepychu, wielkiej finansjery i drobnego handlu, ot codzienna proza życia zwykłego szaraczka. Wcielamy się w rolę młodzieńca, który pomimo altruistycznych pobudek popada w konflikt z prawem, za wścibianie nosa w nie swoje sprawy, czego w azjatyckich kulturach się nie znosi niezależnie od okoliczności.  Ostatecznie otrzymuje wyrok w zawiasach i z plakietką „młody gniewny” ląduje na wychowanie u obcego człowieka i w liceum niskiej rangi, z groźbą poprawczaka za niewłaściwe zachowanie. Wróć. Tego dowiadujemy się ciut później najpierw jednak budzimy się na dołku, pobici brutalnie przez gliniarzy i naszprycowani narkotykami. Można by rzec przerysowana sytuacja, aczkolwiek jeśli wierzyć doniesieniom informacyjnym w krajach na Dalekim Wschodzie  zdarzająca się wcale często, zresztą nieobca nam również na własnym, krajowym podwórku. Przesłuchiwany przez śliczną panią prokurator (niespecjalnie zdziwioną metodami prowadzenia śledztwa), zmaltretowany główny bohater (przynajmniej przez cześć gry) snuje swoją opowieść. 

Początkowo jego widoki na przyszłość są bardzo nieciekawe, wszędzie w najlepszym wypadku bywa niechciany, a przeważnie traktowany jak wrzód na dolnej części ciała przez społeczeństwo sztywno trzymające się zasad, godzące się poświęcić wszelkie zasady godności dla zrobienia kariery teraz bądź w przyszłości. Społeczność, gdzie jednostki nieprzystosowane powinny najlepiej od razu palnąć sobie w łeb (pamięta ktoś motyw z Persony 3?) zaoszczędzając sobie i innym fatygi. Kolejny  przerysowany obrazek? Trochę, ale jak często aktualny. Na szczęście do protagonisty dołączają  kolejni uczniowie nie zgadzający się z istniejącym stanem rzeczy, chociażby wiecznie zbuntowany nastolatek Ryuji mający anse wobec wszystkiego co żyje i na drzewo nie ucieka, wykorzystywana przez nauczyciela i izolowana przez uczniów Ann, okularnica i hakerka Futaba oraz inni. Razem z napotkanym kotkiem Morganą działają w Metaverse - alternatywnych światach ludzkich uczuć i pragnień, w miejscówkach zwanych Pałacami, próbując skraść ukryty w nich skarb, co powoduje całkowitą przemianę świadomości delikwenta, dlatego też nazywają siebie  (widmowymi) Złodziejami Serc. Dla odmiany jednak w tej edycji gry wprowadzono dodatkową postać, czyli rudowłosą Kasumi, niemal chodzący ideał pod względem prezencji i zachowania, ze staroświecką, ale uroczą czerwoną kokardką. Dobrze, że nie okazała się typową fabularną zapchajdziurą dla efektu moe, tylko naprawdę wnosi całkiem sporo do opowieści. Złodzieje Serc, odmieniają całkowicie  życie kilku osób, tyle że teraz pojawił się ktoś kto nie zgadza się z ich ideałami, a przynajmniej ze sposobem realizacji tychże. Zmiany fabularne na tym się nie kończą, bowiem dodano wiele drobnych wydarzeń, świetnie wypełniających pustkę scenariuszową w kilku miejscach, część scenek przebudowano od podstaw, niektóre treści z lekka ugrzeczniono jak chociażby w przypadku wspomnianej Ann, co może się podobać bądź nie. Osobiście mam mieszane uczucia wobec takiego posunięcia, bowiem oględne mówienie o trudnych sprawach nie zawsze jest dobre. Najważniejsze jednak że dostaliśmy do zaliczenia wcześniej niedostępny semestr zajęć szkolnych, pojawiają się także nowi bohaterowie, - oprócz wspomnianej Kasumi szkolny medyk – Takuto Maruki, a część z drugoplanowych otrzymała więcej kolorytu. Wszystko to ma znaczenie zwłaszcza podczas social-linków, jednego z kluczowych elementów całej zabawy. Trzeba przyznać, że fabule nie brakuje rozmachu, co może być przytłaczające dla graczy dopiero zaczynających przygodę z serią. Mimo wszystko historia o młodych buntownikach wciąga jak diabli, a wprowadzone zmiany tylko ją urozmaicają. Nawet osoby znające oryginał z radością zagrają jeszcze raz choćby po to, by poznać nieznane wcześniej sekrety ulubionych postaci. W każdym razie dostaliśmy interesującą podróż po ludzkich uczuciach, negatywnych emocjach, pragnieniach i tym podobnych, mocno podbitą tematami paranormalnymi i okultyzmem. 

Złodziej wie o tobie więcej niż ty o sobie

Persona 5 Royal – recenzja gry. Widmowi złodzieje znów kradną serca fanów

Rozgrywkę w Persona 5 Royal możemy podzielić na dwie sfery: szkolne młodzieżowe życie w przygodowym i visual-novelkowym stylu oraz dungeon-crawlerowe RPG-owe błąkanie się po tutejszych lochach zwanych Pałacami, ale nie tylko. Schemat niezmienny od części trzeciej  - im silniejsze relacje w z przyjaciółmi tym lepsza skuteczność w Metaverse oraz mocniejsze istoty do stworzenia, czyli nasze Persony.  Oprócz wspomnianych Pałaców mamy też proceduralnie generowany jeden wielki loch, powstały dzięki zbiorowej podświadomości mieszkańców miasta, zwany Mementos, gdzie zajmujemy się dodatkowymi zadaniami w przerwach od zwiedzania samego Metaverse. Oczywiście tutaj też doczekaliśmy się garści drobnych usprawnień. Same Pałace nieco zmieniły swój układ, który jest teraz bardziej racjonalny bez niepotrzebnych dłużyzn. Zamieszkujący je bossowie dostali nowe umiejętności oraz często inne techniki walki, więc teraz należy podchodzić do nich z innymi strategiami niż poprzednio. Poprawiło to znacznie i tak wysoką już satysfakcję z pokonania tak potężnych oponentów. Po drodze spotkamy też pomniejszych przeciwników, czyli Cienie zmieniające się w Persony, po wpadnięciu na takowego, lecz frontalny atak na nich nie jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ zwiększa poziom alarmu w całym lochu. Tym razem, na szczęście, po osiągnięciu stu procent nie jesteśmy już z niego automatycznie wyrzucani, aczkolwiek generuje to inne, mało przyjemne skutki. Cóż, czyli znów będziemy się starać kryć po kątach i atakować z zasadzki, a w eksploracji pomoże nam nowy wynalazek - linka z haczykiem, pozwalająca dostać się w wyżej położone miejsca. 

Innym dodatkowym elementem eksploracji są specjalne nasiona dające bohaterom dostęp do nowych umiejętności. Walka natomiast na pierwszy rzut oka pozostało po staremu, czyli w trybie turowym wykorzystując ataki naszych Person próbujemy zadawać przeciwnikowi obrażenia na które jest wrażliwy, zyskując nadprogramową kolejkę ataku, ale i tutaj pojawia się sporo usprawnień. Jednym z nich to automatyczna regeneracja po każdym starciu amunicji pistoletów, dzięki czemu możemy sobie bronią palną nieco bardziej poszaleć niż poprzednio. Opcja Baton Pass (przekazanie swojej tury komuś innemu) również daje teraz więcej możliwości taktycznych i wreszcie opłaca się z niej korzystać. Pojawiają się także nieobecne w oryginale Persony: jedne całkiem pocieszne inne ohydne oraz nowy rodzaj wrogów, którzy odbijają nasze ataki, lecz mogą eksplodować raniąc swoich towarzyszy. W sumie większych bądź mniejszych zmian w rozgrywce dostaliśmy całą masę i ciężko tu wszystkie wymienić. Część graczy może być jednak niezadowolona z intencjonalnego bądź nie obniżenia poziomu trudności, w każdym razie wybierając poziom „normal” grało mi się teraz zauważalnie łatwiej niż poprzednio – szybciej zdobywałem doświadczenie i pieniądze.  Nie mogło również zabraknąć Velvet Roomu z długonosym Igorem i jego drobnymi, ale ślicznymi acz groźnymi asystentkami Caroline oraz Justine, gdzie tworzymy coraz silniejsze istoty poprzez fuzję tych już zdobytych ponadto teraz możemy też się dla nagród podjąć pojedynków z coraz bardziej wymagającymi przeciwnikami.

Nie ma spraw nie do załatwienia, tylko czasu i pieniędzy zbyt mało

Persona 5 Royal – recenzja gry. Widmowi złodzieje znów kradną serca fanów

Wracając jednak do szkolnego, codziennego życia, by mieć większe szansę przeżycia zajmując się „złodziejską robotą”, należy zwerbować dla sprawy osoby postronne nas wspierające.  W tym celu zadzierzgamy więzy przyjaźni z ludźmi z naszego otoczenia, czyli znane nam social-linki. Postaci jest multum: rzecz jasna członkowie naszej grupy czy inni licealiści, ale również zgorzkniały właściciel kawiarni, młoda lekarka testująca nielegalne specyfiki i parę innych nietuzinkowych ludzi.  Po dodaniu nowych łączna liczba social-linków wynosi teraz dwadzieścia jeden. By jednak nawiązywać romanse czy wchodzić w głębsze relacje wciąż zmusi dbać o rozwój psychiczny i osobowościowy naszego bohatera na kilku polach, co pomoże nam wyjść obronną ręką również z różnych sytuacji życiowych. Do podrywania panien będzie potrzebny raczej wysoki poziom wykształcenia i taktu ale też odwagi, która w sumie przydaje się niemal przy każdej okazji. Duża zręczność pozwala unikać kłopotów, a dzięki urokowi osobistemu bez problemu przepchniemy własne zdanie na jakiś temat. Wszystkie te cechy charakteru zwiększamy prowadząc normalną, życiową aktywność przeciętnego nastolatka, czyli spotykając się z przyjaciółmi, oglądając filmy, czytając książki, spożywając posiłki, ucząc się, pracując i tak dalej. Nie podoba mi się jednak ukryty nacisk twórców, byśmy tworzyli bohatera niemal idealnego. W poprzednich odsłonach próbując po równo rozwijać wszystkie cechy często osiągaliśmy kiepskie rezultaty, tutaj na odwrót pójście za mocno w wybrane kosztem pozostałych czasem kończy się źle. 

Pomimo multum możliwości nasz czas jest ograniczony, a tu trzeba jeszcze wygospodarować go trochę na wizyty w Pałacach, należy więc rozsądnie planować nasze posunięcia, zgodnie zresztą z dewizą gry „śpiesz się powoli”. Teraz zresztą będziemy musieli myśleć jeszcze więcej, bowiem pojawiła się dodatkowa dzielnica miasta z kolejnymi atrakcjami. Ponadto w trakcie social-linków odkrywamy całkiem nowe, ulubione miejscówki naszych partnerów. Uff nieco się rozpisałem, ale nie tak łatwo przedstawić mechanikę tak wielkiego tytułu w kilku zdaniach i wspomnieć o wszystkich dodatkowych udogodnieniach oraz elementach jak choćby postaci chłopczyka imieniem Jose, któremu znosimy kwiaty w zamian za nagrody.  Ogólnie rzecz biorąc cała zabawa dopiero teraz stała się naprawdę rozbudowa i ciężko ogarnąć wszystko za pierwszym podejściem.

Czerwono-czarne barwy buntu

Persona 5 Royal – recenzja gry. Widmowi złodzieje znów kradną serca fanów

Wizualnie wiele się nie zmieniło, bowiem oprawa graficzna należy do tych raczej nie starzejących pomimo upływu lat. Mimo to została i tak lekko odświeżona, co ujrzą  w pełnej krasie posiadacze PlayStation 4 PRO (rozdzielczość UHD), ale również i na zwykłym PS4 widać lekko poprawione modele postaci oraz ostrzejsze krawędzie otoczenia. Jak można zobaczyć już na samym początku pojawia się nowa wejściówka wraz z całkiem inną piosenką tytułową, ale wciąż w tym samym młodzieżowym czerwono-czarnym buntowniczym (barwy anarchii, heh), krzykliwym klimacie. Która była lepsza to już kwestia gustu, ale obecna również mi się podobała. Dodano również kolejne animowane przerywniki filmowe wcześniej nieobecne w oryginale. Kreskówkowy, wściekle kolorowy styl grafiki kreuje namacalną kryminalno-więzienną atmosferę, który wciąż przyciąga oko. Klimat wciąż podkreśla również niezwykle sugestywna muzyka w tym paczka świeżych utworów od Sojiego Meguro. Ponadto otrzymaliśmy specjalny Pałac dla graczy zwany Thieves Den, gdzie możemy m.in podejrzeć co ciekawsze arty i obejrzane już filmiki oraz posłuchać muzyki.

Teraz pytanie najważniejsze, czy odnowioną Personę 5 warto zaliczyć raz jeszcze?  Powiedzmy sobie szczerze, tak, zwłaszcza jeśli ktoś ma fioła na tle odświeżonej oprawy audiowizualnej. Wprawdzie już poprzednie odsłony serii były wydawane ponownie w rozszerzonych wydaniach, aczkolwiek  Atlus mógł się chociaż pokusić o jakiś większy bonus dla posiadaczy pierwotnej wersji, niż tylko drobne fanty za posiadanie save’a, albo wypuścić dla nich płatne DLC. Z drugiej strony magia tytułu jest tak wielka, że fani cyklu są w stanie wybaczyć twórcom wszystko. Zakup obowiązkowy dla każdego, kto nie zetknął się z oryginalnym wydaniem, starzy wyjadacze również nie stracą na ponownym zakupie, chociaż wstrzymanie się z tym do większych promocji, będzie całkiem racjonalnym posunięciem. Przygotujcie się dobrze, bowiem ponad setka godzin zabawy czeka.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Persona 5 Royal

Atuty

  • Pomimo trzech lat na karku gra nadal diabelnie wciąga
  • Masa małych, ale razem znacząco uprzyjemniających rozgrywkę zmian
  • Nowa grywalna bohaterka
  • Lekko odświeżona grafika i nowe animacje filmowe
  • Dostępna nowa dzielnica wraz z nowymi aktywnościami
  • Dodatkowy semestr nauki

Wady

  • Wątek z Kasumi początkowo zbyt wolno się rozgrywa
  • Nie wszystkie zmienione scenki przypadły mi do gustu
  • Dla niektórych graczy to wciąż będzie skok na kasę

Reboot wielkiego jRPG-owego hitu sprzed trzech lat. Wprowadzone nowości wprawdzie nie zmieniają głównych założeń rozgrywki, ale jest ich wystarczająco dużo, by sięgnąć po ten tytuł ponownie.
Graliśmy na: PS4

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper