Project Cars 3 - recenzja gry. Nie, to nie jest najlepszy Project Cars
28 sierpnia debiutuje Project CARS 3. Czy gra jest tak dobra, jak zapowiadali twórcy ze studia Slightly Mad? Zdecydowanie nie. Więcej dowiecie się, czytając pełną treść recenzji.
Jestem ogromnym fanem wyścigówek (arcade'owych, jak i symulatorów) od małego. Spędziłem setki godzin w Undergroundzie 2, Hot Pursuicie, Most Wantedzie, Forzie Horizon 3, F1 2019 czy symulatorach zahaczających o tematykę pojazdów mechanicznych (z naciskiem na Euro Truck Simulator 2). Jasne jest więc, że obok Project Cars 3 nie mogę przejść obojętnie, zważywszy na to, jak dobrą grą było Project CARS 2.
Kariera w Project Cars 3 jest ogromna, ale nie wiem czy to plus gry
Recenzję Project Cars 3 rozpocznę od trybu, który przykuwał największą uwagę fanów marki na zapowiedziach, czyli kariery, bardzo długiej, ale sam do końca nie wiem, czy to plus, czy też minus rzeczonej produkcji. Głównym celem odbiorcy w trybie single-player jest znana każdemu formuła „from zero to hero”, czyli od zera do bohatera. Chodzi o to, że na początku zabawy zaczynamy brać udział w małych zawodach samochodami o niskiej mocy, aby wspinać się w hierarchii do góry, a co za tym idzie, ścigać się w wyścigach bardziej wymagających, w których wymogiem jest posiadanie bryki generującej niewyobrażalną ilość koni mechanicznych.
Na początku kariery na nasze konto bankowe wpada 30 tysięcy, które, czy chcemy czy nie, wydajemy na pierwsze auto. Do wyboru mamy Hondę Civic Type R z 2016 roku, Toyotę GT-86 z 2013 roku, a także Mitsubishi Lancera Evolution z 1999 roku. To pierwsze jest najmocniejsze, więc nikogo nie powinno dziwić, że to właśnie za nie wydamy najwięcej środków - nie bójcie się jednak kupować słabszych bryk, bowiem tuning (o nim w dalszej części recenzji) jest tutaj na tyle łatwy, opłacalny i tani, że możemy wybierać pojazdy jedynie ze względu na ich wygląd.
Gdy już wybrałem Hondę, przemalowałem ją na inny kolor, kupiłem nowe felgi, a potem chciałem zmienić tablicę rejestracyjną z tej standardowej na niestandardową. Zażyczyłem sobie, że będę jeździł na blachach: „WR0BEL”, ale gra uznała, że używam wulgaryzmów, więc zostałem zmuszony pozostać przy „PCARS3”. Jeśli mam być szczery, to się zaśmiałem, bo dawno nie widziałem takiego buga. Potem próbowałem jeszcze z frazami: „MAT1K” i „MATEO”, ale moim oczom co chwilę wyskakiwał komunikat o nieodpowiedniej tablicy rejestracyjnej. Powiedziałem sam do siebie: „trudno, idę na tor”.
Project Cars 3 nie może pochwalić się optymalizacją na PS4
Przed testowaniem najważniejszego aspektu Project Cars 3 zedytowałem jeszcze asysty (polecam tym także się zainteresować, ponieważ gra automatycznie załącza np. asystę hamowania dla nowicjuszy), a także poziom trudności sztucznej inteligencji. Pierwsze zawody, w których wziąłem udział, były zwykłym wyścigiem ulicznym, w którym chodzi o to, aby przejechać linię mety jako pierwszy. Oprócz tego, Slightly Mad Studios przygotowało m.in. hot lapa (tutaj musimy zrobić jak najszybciej jedno okrążenie, pamiętając o limitach toru), demolkę (musimy jechać optymalną linią jazdy i burzyć położone na niej przedmioty), a także coś w stylu sprawdzania tempa, gdzie przejeżdżamy, można rzec, trzy hot lapy, z których wyciągana jest średnia okrążenia. Teraz zajmijmy się wyścigami, a w dalszej części recenzji opowiem o tych pozostałych.
W wyścigach mamy oczywiście do czynienia ze sztuczną inteligencją - czasami jest ich 15, a innym razem nawet 25. Ja zdecydowanie wolałem tę pierwszą opcję, ale nie dlatego, że nie potrafię jeździć i wyprzedzać, a dlatego, iż Project Cars 3 miał ogromne spadki płynności, szczególnie mając ustawioną kamerę w kokpicie. Im więcej przeciwników jechało przed nami, tym gorsza była przyjemność z jazdy, co lekko wytrącało z równowagi. Często przez spadki FPS-ów nie potrafiłem idealnie wstrzelić się w punkt hamowania, albo w dobrym momencie odbić kierownicę, aby nie wypaść z toru przez uślizg tylnej osi.
Podobnie sytuacja wyglądała z grafiką. Im więcej samochodów wokół nas, tym tytuł gorzej radzi sobie z oprawą wizualną - począwszy od zegarów na wyświetlaczu danej bryki, a skończywszy na jakości odbić w lusterkach czy barierkach otaczających tor, które czasami wyglądały jak zwykłe prostokąty narysowane przez amatora. Największe spadki były widoczne podczas nocnych wyścigów i tych deszczowych - jeśli chcecie zobaczyć na własne oczy, o czym dokładnie mówię, obejrzyjcie dwa ostatnie zrzuty ekranu w galerii poniżej - porównajcie je do 5, 4 i 3 screena od końca. Zaznaczam jeszcze raz, że działo się tak tylko wtedy, gdy na torze znajdowało się dużo pojazdów. Gdy miałem przed sobą, jak i za mną, pusty tor, to Project Cars 3 prezentowało się bardzo dobrze.
Limity toru to nieporozumienie w innych trybach kariery
Hot Lapa także nie będę wyjątkowo dobrze wspominał przez głupie limity toru. Jeśli wyjechaliśmy czterema kołami choć na ćwierć sekundy na asfaltowane pobocze lub musnęliśmy leciutko ścianę, to okrążenie zostanie anulowane, a my musimy poświęcać kolejne cenne sekundy na restart, czyli wymuszony loading i lotny start, co lekko irytuje. Demolka jest bardzo prosta, bowiem, jak sama nazwa wskazuje, musimy demolować porozstawiane na drodze przedmioty. Niektóre z nich są ułożone na wyżej wymienionych poboczach. Z kolei sprawdzanie tempa to po prostu trzy hot lapy, z których wyciągana jest średnia okrążenia. Jeśli choć raz przekroczymy limity toru, to całe trzy okrążenia będziemy musieli przejechać ponownie, co z pewnością wyprowadzi z równowagi niejednego cierpliwego gracza.
Po każdej aktywności otrzymujemy punkty doświadczenia potrzebne do uzyskiwania coraz to większych poziomów kierowcy. Z każdym levelem dostajemy monety, które potem przeznaczamy na nowe samochody. Warto zainteresować się także wyzwaniami, których realizacja również jest sowicie wynagradzana. Wspominam o tym, ponieważ w recenzowanym tytule występuje znienawidzony przez wielu grind w dalszej części kariery. Zaczyna brakować pieniędzy, więc jesteśmy zmuszeni wsiadać za kierownicę starych wozów i wykonywać ponownie zawody, które już mieliśmy odhaczone.
Kończąc wątek omawianego trybu, napiszę jeszcze kilka słów o tuningu. Jest on podobny do tego z Forza Motorsport. Każdy pojazd ma określony poziom - klasa E zaczyna się od 100, a kończy na 200. Klasa D (201-300), klasa C (301-400) itd. Zamiast kupować nowy wózek, warto ulepszyć nadwozie, wtrysk paliwa, turbo czy zmodernizować opony, pamiętając przy tym o nieprzekroczeniu limitu danej grupy, bowiem jeśli to zrobimy, nasze auto nie będzie kwalifikować się do danych zawodów (możemy cofnąć ulepszenia za małą kwotę, ale mimo wszystko, za pieniądze, tak bardzo potrzebne w recenzowanym Project Cars 3). Zaimplementowane ulepszenia czuć na torze - mocniejsza turbina zaczyna głośniej "syczeć" (robi większą robotę na torze), a co więcej, odniosłem wrażenie, że dzięki lepszym oponom pojazd lepiej trzyma się na torze.
Zawody niestandardowe i model jazdy
Jeśli znudzi nam się kariera, możemy przejść do zawodów niestandardowych, w których, korzystając ze swoich pojazdów, przeniesiemy się na tory, po których mamy ochotę się ścigać. Tak też bez jakichkolwiek problemów pojeździłem m.in. po Jerez, gdzie odbywają się testy przedsezonowe Formuły 1, czy także po Nurburgringu, czyli miejscu, w którym szaleje masa niemieckich kierowców. Przyjemność z jazdy w tym przypadku także szybko mijała, bowiem sztuczna inteligencja zachowuje się często idiotycznie. Trzyma się optymalnej linii jazdu, często spychając nas na pobocze, jeśli to my już się na niej znajdujemy. Można pochwalić ich za bronienie swojej pozycji, ale atakowanie pozostawia wiele do życzenia. Przeciwnicy niejednokrotnie wjeżdżają nam w przysłowiowy tyłek, tak jakby nie potrafili wyprzedzić odbiorcy z lewej lub prawej strony. Czyste manewry zdarzają się zdecydowanie rzadziej od tych nieprawidłowych.
Recenzowany Project Cars 3 nie jest tym, co oczekiwali fani marki po udanej dwójce. Seria pokazała środkowy palec kategorii „symulator”, wystawiając dłoń kategorii „arcade”. Model jazdy jest przyjemny, ale fani wymagających wyścigów, których każde zawody to odmienne doświadczenie, niech nie spodziewają się tutaj kokosów. To przede wszystkim gra dla kogoś, kto lubi pojeździć i wygrywać, a nie stawiać sobie wyzwania, przy których wykonywaniu ma mokre pachy. Mnie osobiście model jazdy się spodobał (z pewnością jest lepszy, niż ten w najnowszych Need for Speedach), a testowanie coraz to nowszych samochodów sprawiało sporą frajdę.
Niestety, ale nie wypowiem się na temat trybu sieciowego. Gdy chciałem go załączyć wyskakiwał mi komunikat, jakoby serwery multiplayera były jeszcze wyłączone, co jest nieprawdą, ponieważ niektórzy ścigają się już w Project Cars 3 z prawdziwymi graczami. Reinstall także nie pomógł. Pozostaje jedynie czekać do 28 sierpnia, czyli dnia, kiedy odbędzie się światowa premiera.
Project Cars 3 - kupić czy nie?
Czy warto kupić recenzowane Project Cars 3? Myślę, że osoby, które lubią wyścigi powinni zainteresować się najnowszym tytułem Slightly Mad Studios. Z pewnością spodobają się im tory, samochody, a także model jazdy stworzony z myślą o każdym odbiorcy. Jeśli jednak macie taką możliwość, spróbujcie nabyć wersję na komputery osobiste. Konsole, a przynajmniej te od Sony, nie radzą sobie z najnowszą na rynku wyścigówką. Wkradają się spadki płynności w deszczowych i nocnych wyścigach, a także niskiej jakości oprawa graficzna.
Ocena - recenzja gry Project CARS 3
Atuty
- Długa kariera z kilkoma trybami
- Masa licencjonowanych samochodów
- Wiele znanych torów
- Dosyć przyjemny model jazdy
- Tuning
Wady
- Bardzo głupia sztuczna inteligencja
- Niskiej jakości grafika na PS4, szczególnie przy nocnych i deszczowych wyścigach
- Spadki klatek na sekundę
- Grind
Project Cars 3 nie jest tym, czego oczekiwali fani wyścigowej marki. Slightly Mad Studios dostarczyło jedynie dobrą grę, a nie wzorową, tak jak zapowiadali deweloperzy w materiałach promocyjnych.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (62)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych