Reklama
Ghosts ‘n Goblins Resurrection – recenzja gry. Rycerz w lśniących gaciach powraca

Ghosts ‘n Goblins Resurrection – recenzja gry. Rycerz w lśniących gaciach powraca

Patryk Dzięglewicz | 09.03.2021, 22:30

Dwa końcowe dziesięciolecia  dwudziestego wieku obdarzyły nas wieloma zacnymi grami, łączącymi w sobie elementy platformówki i akcji. Wprawdzie wiele z nich przysypał już piach historii, ale kilku udało się utkwić w naszej pamięci oraz ładnie zestarzeć. Takim tytułem jest recenzowany właśnie Ghosts 'n Goblins Resurrection

Przygody Sir Arthura, który ciągle gubi elementy zbroi nie doczekały się wprawdzie wielu odsłon, bowiem jego gatki mogliśmy, licząc z właśnie wydaną częścią, oglądać zaledwie 3 razy. Mimo wszystko w grze Ghosts ‘n Goblins naprawdę musi być jakaś iskra boża, skoro nawet po 35 latach wielu graczy wspomina ten tytuł z rozrzewnieniem. By wyjść ich oczekiwaniom naprzeciw, z okazji rocznicy, Capcom wypuściło na rynek Ghosts ‘n Goblins Resurrection na Nintendo Switch, dzięki czemu znów możemy poczuć się jak za złotych dni automatów i starych konsol do gier. Można by odnieść wrażenie, że to tytuł dla weteranów, czyli starych pryków oglądających się tęsknie za minioną, spędzoną w salonach młodością wypełnioną żetonami, lecz na szczęście przystosowano go również do współczesnego odbiorcy. Dostaliśmy nawet opcję zabawy z przyjacielem u boku, ale o tym w dalszej części recenzji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ghosts ‘n Goblins Resurrection – księżniczka jest w TYM zamku

Ghosts ‘n Goblins Resurrection – recenzja gry. Rycerz w lśniących gaciach powraca

Tło scenariuszowe jak pewnie wszyscy się spodziewali do rozbudowanych nie należy. Rycerz Arthur po przebytych perypetiach odpoczywa sobie pod drzewem na wzgórzu, z którego spogląda na Królestwo oraz maślanym wzrokiem na księżniczkę. Oczywiście sielanka kończy się w kilka sekund, bowiem królestwo zostaje nagle opanowane przez siły zła, a sama królewna porwana. Nasz rycerz znów musi ruszyć na ratunek pokonując po drodze kilka zróżnicowanych światów, wypełnionych po brzegi starymi i nowymi przeciwnikami, a także zdradliwymi przeszkodami i pułapkami.

Oryginalna gra jak wielu pamięta była bardzo wymagająca i tak samo jest teraz, ale jak wspomniałem na początku recenzji nie ma zmartwienia, bowiem istnieje kilka poziomów trudności, w tym te dostosowane do początkujących graczy. Najniższy oferuje nawet nieśmiertelność i brak limitu czasu, więc przed większym wyzwaniem można sobie opatrzyć poszczególne etapy na spokojnie i zobaczyć z czym to wszystko się je kolokwialnie mówiąc. Dla równowagi nie pozwoli on nam jednak obejrzeć wszystkiego co oferuje recenzowany Ghosts ‘n Goblins Resurrection, więc jest zachęta by jeszcze raz spróbować już na wyższych, w tym na ostatnim zwanym „legend” przygotowanym dla graczy lubiącym hardcorową zabawę. Co ciekawie świetnie sprawdza się on, gdy chcemy bawić się we dwoje. W każdym razie dla każdego coś miłego i zaprojektowane całkiem racjonalnie.

Rycerz z gaciami na wierzchu

Ghosts ‘n Goblins Resurrection – recenzja gry. Rycerz w lśniących gaciach powraca

Przejdźmy już do samej rozgrywki nie odbiegającej zbytnio od pierwotnej wersji. Tak jak wtedy przemierzając poszczególne etapy atakują nas hordy wrogów, od których się opędzamy i skaczemy z jednej platformy na drugą, starając się nie spaść poniżej, dać się przygnieść czy ewentualnie zjeść. Pomimo faktu, że w tej odsłonie Arthur nie tak szybko da się obedrzeć do samych gaci  i tak giniemy naprawdę często, ale w sukurs przychodzą nam punkty kontrolne, gdzie po śmierci możemy się odrodzić. Zostały całkiem sensownie rozmieszczone i nie psując całego wyzwania znakomicie usprawniają rozgrywkę. 

Oczywiście po drodze zbieramy też różne znajdźki i łapiemy pszczółki potrzebne nam później, ale też trzeba uważać, bowiem skrzynia może zawierać groźną niespodziankę, a podjęta broń zamiast wrogom potrafi nam sprawić więcej problemów. Dla przykładu, w Ghosts ‘n Goblins Resurrection wprowadzono nowy oręż - Młot, który jest raczej bronią bliskiego zasięgu i ciężko za pomocą niej rzucić wyzwanie bossowi z ognistej planszy, ale łatwiej za to pokonać takowego z cmentarnej. Innymi elementami umilającymi zabawę są: upływ czasu, który zachęca do nieco żwawszego zaliczania planszy oraz, jak już pisałem, rozgrywka we dwoje. W takim przypadku drugi gracz ma za zadanie wspierać głównego bohatera kierując trzema duchami (upraszczając). Wspólne pokonywanie przeciwności naprawdę daje sporo radości i naprawdę warto zaprosić drugą osobę do gry. 

Stara szkoła ale bez pikselozy

Ghosts ‘n Goblins Resurrection – recenzja gry. Rycerz w lśniących gaciach powraca

Jeszcze inna ciekawostka to specjalnie drzewko, gdzie wykupujemy dodatkowe umiejętności magiczne za wspomniane pszczółki (co jest nowością), gdy przechodzimy z jednej planszy na drugą. Dodatkowy plus stanowi fakt, iż  Ghosts ‘n Goblins Resurrection nie przymusza na do zaliczania przygody według odgórnie wyznaczonej ścieżki, bywa bowiem iż mamy do wyboru po dwie scenerie/układy danego etapu, każdy kończący się rzecz jasna ogromniastym bossem nie znającym litości. W każdym razie styl rozgrywki chociaż staroszkolny i wymagający nadal przyciąga do siebie oraz bawi, a że czasem wymknie się z ust siarczyste przekleństwo, cóż trudno taki już urok tej serii.

Recenzując oprawę audiowizualną gry należy pochwalić jak równowagę jaką twórcy zachowali  pomiędzy oczekiwaniami fanów retro a współczesnymi graczami. Wciąż mamy „oldskul” pełną gębą, ale na szczęście bez wprowadzonej na siłę pikselozy, więc oczy nie krwawią, a wręcz przeciwnie cieszą się odświeżonymi widoczkami. Owszem zagorzali wielbiciele mogą coś tam smęcić pod nosem, no ale tacy rzadko są w pełni zadowoleni. W każdym razie  Ghosts ‘n Goblins Resurrection sprawia (nie)przyjemne wrażenie zarówno na dużym telewizorze jak i małym ekranie Nintendo Switch. W każdym razie grafika naprawdę wygląda rewelacyjnie, z przyzwoitą animacją i tłem, stylem przypominającym nieco wycinankę. Muzyka również brzmi fantastycznie, zwłaszcza że wiele melodii pochodzi z poprzednich gier, zresztą podobnie jak ulepszone efekty dźwiękowe. Oczywiście uchował się charakterystyczny dla oprawy audio gry motyw przewodni, co cieszy.

Stary człowiek a (jeszcze) może

Ghosts 'n Goblins Resurrection to nie tylko znakomity hołd dla ukochanego przez wielu klasyka, ale także odrodzenie serii. Dzięki nie wybaczającej błędów rozgrywce oraz wymagających walk z bossami nawet hardcorowi fani cyklu powinni być zadowoleni z wysokiego poziomu wyzwania. Podsumowując otrzymaliśmy piękne wskrzeszenie legendy sprzed kilku dekad.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Ghosts 'n Goblins Resurrection

Atuty

  • Zachowana grywalnosć i poziom wyzwania sprzed ponad trzech dekad
  • Oprawa audiowizualna
  • Humorystyczna ale i mroczna zarazem
  • Tryb kooperacji dla dwóch graczy

Wady

  • Mimo kilku poziomów trudności dla niektórych będzie zbyt wymagająca
  • Dla wielbicieli siedem etapów to może być wciąż za mało
  • Zbyt łatwo podjąć niechcianą w danej chwili broń

Długo oczekiwana kontynuacja gry z Super Nintendo, Ghouls n 'Ghosts, która jest cudownie nostalgiczna a przy tym nowoczesna zarazem. Odrodzona, ale wciaż utrzymana w konwencji retro gra jest wymagająca, zabawna, brutalna i naprawdę warta dwukrotnego zaliczenia.
Graliśmy na: NS

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper