Crysis Remastered Trilogy - recenzja gry. Kryzys (prawie) zażegnany
Odświeżanie dawnych tytułów w ostatnich latach stało się tak popularne, że dziś trudniej znaleźć gry, które nie doczekały się remasterów, niż takie, które je dostały. Czy w przypadku Crysis Remastered Trilogy udało się odpowiednio wyważyć zmiany i odnowić całość na tyle, aby pasowała do dzisiejszych czasów? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w recenzji - zapraszam do lektury.
W branży gier dostaliśmy całe mnóstwo trylogii, które dziś określane są mianem kultowych. Można je wyliczać i wyliczać. Mamy przecież fenomenalną serię Dead Space, kapitalne trzy odsłony Mass Effect (recenzje odświeżonej trylogii znajdziecie tutaj), a także takie tuzy jak Max Payne, BioShock, Dark Souls czy oczywiście - zaglądając na nasze podwórko - Wiedźmin od CD Projekt RED.
Jednym tchem z powyższymi można by wymienić także markę Crysis od niemieckiego studia Crytek. Z tą trylogią zawsze wiązało się sporo kontrowersji i można odnieść wrażenie, że każda z odsłon jakieś wywoływała. Po części świadczy to oczywiście o błędach ze strony twórców, ale po części także o ogromnych oczekiwaniach, które żywiła społeczność do tych gier. I choć wszystkie koniec końców doczekały się miana „pozytywnej strony branży”, podjęto próbę, aby przekonać jej większe grono.
Zaledwie kilka dni temu zadebiutowało Crysis Remastered Trilogy. I już właściwie sam tytuł zdradza, z czym mamy do czynienia. Przede wszystkim jest Crysis, po drugie w odświeżonej formie. A po trzecie - cała trylogia w jednym. Idealna opcja, by zapoznać się z nietypową serią strzelanin i odkryć, czym się tak zachwycano, albo wrócić do tego świata. Czy na pewno udało się tak perfekcyjnie? Zapraszam do recenzji.
Crysis Remastered Trilogy - pozornie niepozorny krok
Już przy okazji ogłoszenia pierwszej odsłony dało się słyszeć głosy, że właściwie jest to ruch niepotrzebny i niezrozumiały - wszak powszechna opinia głosi, że Crysis się nie zestarzał. Każda z trzech części już na premierę robiła ogromne wrażenie. Ba - mało kto mógł skorzystać z pełni mocy, albowiem twórcy zdawali się wykraczać poza dostępny sprzęt i oferować coś, co wyprzedzało swoje czasy.
Niestety było to trochę jak te niewidzialne szaty króla, ale zgoła odwrotnie. W tym przypadku każdy dostawał zapewnienie, że jest znakomicie, ale mało kto mógł się tym uraczyć. Z tego względu zdecydowano się zaserwować nam jeszcze bardziej odpicowaną oprawę na konsole poprzedniej generacji, albowiem te bez problemu powinny sobie poradzić z wysokimi wymaganiami. Dlatego w recenzowanym Crysis Remastered Trilogy dostaliśmy poprawione odświeżenie jedynki (premierowo było pełne błędów) oraz dwa kolejne, które dopełniały trylogię.
I choć - jak wspomniałem w podtytule - jest to pozornie niepozorny krok, to przed debiutem recenzowanego odświeżenia postanowiłem na własne oczy raz jeszcze przypomnieć sobie, jak wyglądały oryginalne gry. Wiemy bowiem doskonale, że nostalgia i wspomnienia sprzed lat potrafią być zdradliwe. Cóż, w przypadku Crysisa (a szczególnie jednej z odsłon) było to aż nadto widoczne. Dziś te krajobrazy nie wypalają oczu.
Gwoli ścisłości (świetny moment, będąc w szóstym akapicie) zdradzę, iż nie będę się skupiał tutaj na kwestiach stricte fabularnych lub tym ile mamy dostępnych broni i jakie były powody walki z antagonistami każdej z części trylogii. Chciałbym poświęcić ten tekst na analizę tego, co, czy i jak udało się zmienić twórcom w kolejnych odsłonach, a przy tym dowieść, że to obecnie najlepsza możliwa opcja, aby poznać tę trylogię.
Crysis to wciąż kryzys
Zacznijmy więc od pierwszej części, która pierwotnie debiutowała w 2007 roku. Cóż, to dokładnie ta sama gra, którą możemy pamiętać z tamtego czasu. Projekt z tak samo pretensjonalną fabułą (oczywiście czysto subiektywnie), tak samo pustą mapą, która wypełniona jest jedynie patrolami wrogów oraz tak samo irytującymi licznymi błędami, które co rusz wybijają nas z immersji podczas pobytu na tropikalnej wyspie zawładniętej przez tajemnicze zło. Z tą różnicą, że kilkanaście lat temu tego nie widzieliśmy - dziś rzuca się w oczy.
Różnica jest rzeczywiście w grafice, choć prawdę mówiąc, wciąż mogłoby być lepiej. Na PlayStation 5 bez strachu włączałem tryb Ray Tracingu (jest to jeden z trzech dostępnych - prócz niego także „Jakościowy” oraz „Wydajnościowy”) i można się było niekiedy zachwycać tym, jak promienie słońca przebijają się przez gęstwiny w środku dżungli. To naprawdę robiło dobrą robotę. Gorzej było natomiast z innymi elementami…
Widoki w oddali są tu naprawdę fatalne na większym TV i choć niekiedy wygładzone, to wciąż mocno kanciaste i z widocznymi pikselami na krawędziach gór, drzew i baz (zrzuty ekranu nie oddają tego w pełni). Podobnież wypada mimika naszych bohaterów czy sylwetki wrogów. Czuć archaizm i nie będę ukrywał, że debiutujący w serii mogą się mocno odbić. To trochę jak z Uncharted 1, gdzie można kochać to, co przedstawiono, ale nie da się ukryć wad. Zresztą - na koniec trzeba napisać, że irytuje również samo sterowanie, a to duży mankament. Spory minus Crysis Remastered Trilogy.
Dalej jest znacznie lepiej!
Jeśli jednak przejdziemy dalej… Czeka nas coś fantastycznego. Druga oraz trzecia odsłona już na premierę zachwycały pod kątem wizualnym, ale teraz robi to dobre wrażenie. Skok graficzny widać gołym okiem i w tym przypadku postarano się naprawdę solidnie. Gdy skończyłem grać w pierwszą część i przeskoczyłem do kontynuacji, przeżyłem szok. Nowy Jork wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać na poprzedniej generacji.
Co więcej, wszystko działa bardzo płynnie, a HDR robi robotę - szczególnie w tunelach metra i podczas nocnych wojaży. Nie inaczej jest z futurystyczną trójką, która, choć najmniej potrzebowała tego remastera, to wciąż wypadła wyjątkowo dobrze. Nic się tu nie psuje, płynność nie wariuje, a świat wykreowany przez ekipę z Niemiec porywa do tańca i nie pozwala wyrwać się z objęć przez długie godziny.
Obie części z recenzowanego pakietu są dokładnie tym, czym obiecywano nam przed ich premierą, że będą w Crysis Remastered Trilogy. Mamy fenomenalną zabawę dla wszystkich wielbicieli klimatów science fiction, kosmicznych tajemnic oraz genialnie zaprojektowanego sprzętu wojskowego, który bardzo przydaje się w walce. Obcowanie z tymi tytułami to czysta przyjemność.
Nanokombinezon kompatybilny
Reasumując… Crytek sprostał zadaniu, ale maksymalnie na czwórkę z małym plusikiem. Misja wypełniona, ale z delikatnym potknięciem. Tym jest oczywiście pierwsza część, która dalej posiada masę błędów skutecznie wybijających gracza z rozgrywki. W perfekcyjnym świecie twórcy powinni pójść drogą ekipy odpowiedzialnej za odświeżenie Mass Effect i do najstarszej wersji przyłożyć się zdecydowanie najmocniej - pokusić się wręcz o coś, co zahaczałoby o ramy remake’u.
Niestety tak się nie stało i jest to ryska na tym diamencie. Diamencie, który zdaje się idealny dla osób chcących przekonać się na własnej skórze, czemu marka Crysis jest dziś tak głośna i skąd tak donośne krzyki o stworzenie czwartej odsłony. W tym momencie nie ma lepszej opcji sprawdzenia w autopsji, jak wypada walka z wrogami w nanokombinezonie i przy użyciu niezliczonych broni.
Choć przez minione lata powstała cała masa strzelanin (również tych sci-fi), to recenzowany Crysis Remastered Trilogy spokojnie się przy nich wybroni. Odniosłem wrażenie, że twórcy odświeżenia byli doskonale świadomi tego, czym były oryginalne części. Świetnie zdawali sobie sprawę z ich zalet i postanowili je uwypuklić. W 2/3 udało się także sprawnie przykryć wady, które można było wytknąć na premierę. Niestety pozostała 1/3 to Crysis 1.
Jeśli więc chcecie poznać całą trylogię - od początku, do końca - niech nic Was nie powstrzymuje. Za mniej niż 200 złotych dostajemy trzy naprawdę porządne gry, które sumarycznie pozwolą nam na około 30 godzin zabawy. Jeżeli natomiast nie jesteście pewni, czy to dla Was, ale chcecie dać szansę - odpuśćcie pierwszą część. Bardzo łatwo się bowiem zrazić, a szkoda byłoby nie sprawdzić Crysis 2 i Crysis 3. Robią wrażenie!
Ocena - recenzja gry Crysis Remastered Trilogy
Atuty
- Świetna opcja na poznanie całej trylogii
- Implementacja Ray Tracingu robi robotę
- Crysis 2 i Crysis 3 prezentują się kapitalnie
- Błyskawiczne ładowanie i wczytywanie poziomów
- 4K i 60 FPS na nowej generacji wypada bardzo dobrze
- Poprawny stosunek ceny do zawartości
Wady
- Pierwsza część wciąż ma sporo bugów...
- ... a pod względem graficznym mogło być lepiej
- Brak wspólnego menu dla trzech gier
Crysis Remastered Trilogy to naprawdę udane odświeżenie, które pozwoli nowym fanom pokochać całą serię od twórców z niemieckiego studia Crytek. Największym mankamentem jest jednak Crysis 1, który wciąż ma sporo błędów i sprawia, że ocena musi zostać nieco obniżona.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również
Komentarze (54)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych