In My Shadow – recenzja i opinia o grze [PS4, XONE, SWITCH, PC]. Gra cieni
Scena niezależna często ucieka się do zabawy cieniem by opowiedzieć daną historyjkę. Czy mowa o leciwym Rain, Limbo czy recenzowanej właśnie In My Shadow. Logiczna platformówka właśnie zawitała na konsole z rodziny PlayStation. Indyk w pełnej definicji tego słowa. Pisany przez niewielki zespół, nie ucieka się do bezpośredniego przekazu. Stara się budować emocjonalny ton wraz ze złożonością kolejnych poziomów. Zapraszam do recenzji.
In My Shadow uderza emocjami
Historia zaczyna się od skromnego biurka, oraz przykutej do niego Belli, głównej bohaterki. Odczytując ostatnie wiadomości od bliskich dziewczyna kładzie na szalę wejście w dorosłość. To rozterki nad błędami popełnianymi niegdyś w relacji. O niechcianym psie, który odpychany kochał coraz bardziej czy młodszym braciszku nigdy nie mogącym wygrać z wredotą siostry. Akcent tęsknoty za bezpowrotnie utraconymi chwilami uderza ciekawą nutą, obecną już od pierwszego poziomu. Niczym w klasycznym domku z lalek, mamy podział na cztery główne etapy. Gra nie oferuje dostępu w dowolnej kolejności, natomiast dla bardziej leniwych pojawiła się opcja skipowania danej sekwencji. In My Shadow jest przede wszystkim testem naszych szarych komórek. Ale po kolei. W grze najważniejszą rolę pełni cień. Im dalej ruszymy w kolejne fragmenty domostwa, etap rozciąga się o dodatkową ścianę. To bardzo istotna różnica, ponieważ dziecięca poświata Belli nie będzie jedyną kwestią do kontrolowania.
Recenzowane In My Shadow kładzie nacisk na odpowiednie manewrowanie przedmiotami w postaci kartonów, krzesełek czy jeżdżących lokomotyw w pokoju dziecięcym. W zależności od lokacji, ilość kombinacji zwiększa się wraz z nowym poziomem. Zaczynając rozgrywkę w pokoju Belli, musimy za wszelką cenę dotrzeć do cieniowatej sylwetki ukochanego psa. W tym celu gracz odpowiednio manewruje kątem ustawienia przedmiotów aby dało się na ścianie pokonać przeszkody. Od kolczatek po zabawki. Rzecz nie jest wcale taka prosta, natomiast ostatnie z kilkunastu sekwencji potrafią namieszać w głowie. Możesz skorzystać z możliwości przeskoczenia zbyt trudnej sekcji aby obejrzeć zaskakujący finał tej historii. Platformerski moveset Belli łączy się zatem z elementami gry logicznej. Prawdziwa gra cieni. Jak zatem całość zdaje egzamin na stopie technicznej?
In My Shadow emanuje prostotą oprawy
Projekt nie jest zaawansowanym, technologicznym cudem. Korzysta natomiast ze wszystkich dobrodziejstw na stopie renderingu cieni. Te poprawnie ulegają załamaniom, oraz zwiększają bądź zmniejszają rozmiar w zależności od ruchów przedmiotami porozrzucanymi na podłodze. Bohaterka zgodnie z platformówkowym rodowodem może poruszać się jedynie w lewo lub prawo z możliwością oddania skoku. By rozwiązać zagadkę dotarcia do cienia dawnego członka rodziny system wtedy zmusza do aktywnego przełączania się na selekcję przeszkód by ustawić całość pod odpowiednim kątem.
Nie brzmi to może skomplikowanie na papierze, lecz In My Shadow bardzo dobrze testuje naszą cierpliwość i umiejętność logicznego myślenia. Oprawa jest naturalnie prostym elementem tej układanki, lecz to tytuł nieskomplikowany, bez zaawansowanych systemów rozwoju i jako projekt niezależny - spełnia powierzone zadanie. Potęguje odbiór charakterem całej historii, której doświadczył bez mała każdy/każda z nas. Kto nie tęskni za problemami dzieciństwa polegającymi na kłótni o ulubioną zabawkę? In My Shadow zabierze Was z powrotem do tamtych lat. Wystarczy jeden wieczór, bo tyle trwa ten projekt. Warto.
Ocena - recenzja gry In My Shadow
Atuty
- Klimat opowieści
- Ciekawe łamigłówki
- Projekt lokacji
Wady
- Nie dla każdego
- Niespełna trzy godziny
- Opcja skipowania może kusić aby nie kończyć wyzwania
In My Shadow to nieskomplikowana historia ze skomplikowanymi łamigłówkami. Projekt zdecydowanie nie dla wszystkich lecz o życiowym etapie, przez który przebrnęliśmy wszyscy - dzieciństwie. Polecam.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również
Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych