Najgorszy człowiek na świecie (2021) - recenzja, opinie o filmie[M2 films] Cienie i powidoki życia codziennego
Młoda kobieta nie ma pojęcia czego chce od życia, raz za razem zmieniając swój plan na siebie, szukając, nigdy nie dokańczając tego, co zaczęła, bo każda jedna trudność natychmiast ją zniechęca. Przez 12 różnej długości rozdziałów, rozgrywających się na przestrzeni czterech lat jej życia zobaczymy z jakimi trudami musi się mierzyć, skąd bierze się jej niepewność, jak stawia jej czoła i czy skutecznie. Idąc do kina nie czekaj jednak na proste odpowiedzi, bo film Joachima Triera nie jest odpowiedzią na problem, a raczej głośnym wykrzyczeniem, że ten istnieje.
Przeraża mnie ten film. Boję się tego, co mówi o mnie, jako człowieku i choć potrzebuję to napisać, nic więcej na ten temat nie powiem. Julie (Renate Reinsve) jednocześnie pociągała mnie czysto fizycznie, wzbudzała moją sympatię na gruncie emocjonalnym, aby chwilę później zupełnie mnie do siebie zrazić i ostatecznie wzbudzić coś na wzór współczucia. Czułem złość, kiedy pewne decyzje głównej bohaterki stały w opozycji do moich własnych przekonań i jednocześnie kolejne sceny tłumaczyły jej wybory w taki sposób, że byłem w stanie je zrozumieć. Wewnętrzny konflikt emocjonalny towarzyszył mi właściwie od początku do końca. Film Triera to wulkan emocji, a doskonała Reinsve perfekcyjnie nawiguje przez trudne wody, na które rzucił ją reżyser.
Najgorszy człowiek na świecie (2021) - recenzja filmu [M2 films]. - Zrobisz to? - Nie wiem...
W jednej z pierwszych scen filmu słyszymy doskonałe "Bad feeling" od Cobra Man, który to utwór doskonale wprowadza nas w dalsze wydarzenia. Pełna energii melodia połączona z niesamowicie dołującym tekstem perfekcyjnie, chociaż może trochę zbyt dosłownie, opisują nam Julie - młodą dziewczynę, szukającą sposobu na siebie. Najpierw chciała być chirurgiem, bo pozwoliłoby jej to usprawiedliwić godziny włożone w zdobywanie wysokich ocen w czasach szkolnych. Później stwierdza, że bardziej ciągnie ją do psychologii, bo jest mniej zero jedynkowa. Ale i ten pomysł nie trwa długo, ponieważ za moment okazuje się, że chwytanie ludzkich uczuć w obiektywie jest znacznie ciekawsze. Ten sam styl myślenia wiąże ją w końcu z Akselem (Anders Danielsen Lie) . I tutaj film zaczyna się faktycznie.
Reżyser obiecuje, że historia przedstawiona w tych 120 minutach zamknie się w 12 rozdziałach, prologu i epilogu. Obserwujemy więc jak rozwija się życie głównej bohaterki. Jak poznaje swojego mężczyznę, który jest jednak sporo starszy od niej; jak przypadkiem wpada na kogoś, teoretycznie przynajmniej, na kogoś bardziej odpowiedniego. Jak wygląda jej życie rodzinne, zawodowe i towarzyskie. Film Triera to po prostu przekrój przez cztery lata życia jednego, zagubionego człowieka. Nie próbuje nawet być niczym więcej i kończy się również tak samo, aby było to dla wszystkich jasne.
Najgorszy człowiek na świecie (2021) - recenzja filmu [M2 films]. Nie chcę żyć wiecznie dzięki mojej sztuce. Chcę po prostu żyć
Tymi słowami żegna się z nami jedna z postaci. I to jest, zdaje się, najjaśniejszy, najbardziej dosłowny przykład przekazu całego filmu Triera. Nie chodzi o żaden wielki plan, większość ludzi i tak go nie ma, a ci którzy mają rzadko kiedy za nim podążają. Mam nieskończone pokłady szacunku do ludzi, którzy potrafią zaplanować swoje życie i później faktycznie te plany realizować. Mam dosłownie jednego znajomego, dawnego wychowanka, który już jako gimnazjalista wymyślił sobie gdzie będzie się uczył i co po tym wszystkim będzie robił. Minęło 15 lat i... naprawdę zrealizował wszystko to, o czym wtedy mówił. Większość ludzi jest jednak jak Julie. Nie wiemy dokąd idziemy, nie jesteśmy pewni czy decyzje, które dzisiaj podejmujemy wciąż będą nam się jutro podobały. Życie jest jedną wielką enigmą. "Najgorszy człowiek na świecie" pokazuje niezliczonym rzeszom młodzieży i młodym dorosłym, że nie są w swoim zagubieniu sami. Nie wyciąga na koniec żadnych finalnych wniosków, z których można by próbować budować swoje życie, ale jest ważnym wkładem, pokazującym, że nie jestem nienormalny nie wiedząc czego chcę od tych pozostałych mi na tym świecie lat. To potężny przekaz, bardzo ważny i aktualny. Powinien przemówić i być może wpłynąć na ducha dzisiejszej epoki.
Napisałem powyższy akapit jako zakończenie, ale nie kończę nim wcale całego tekstu, bo trzeba jeszcze opowiedzieć o kilku rzeczach. Traktuj go jednak jako zwieńczenie tej grafomanii, bo nic lepszego już nie wymyślę.
Operator Kasper Tuxen przekazuje myśli Triera w bardzo klarowny, być może mało innowacyjny, ale szalenie skuteczny sposób. Kamera krąży między postaciami, a pozbawiony ciała narrator często mówi jej jak powinna się zachowywać. Opowiadając o rodzinie Julie obiektyw krąży wokół wyładowanej zdjęciami komody, za każdym razem pokazując nam osobę, o której akurat rozmawiamy. Co prawda w pewnym momencie zjeżdżamy ze zdjęć i przechodzimy w wyświetlane banalnie na ekranie zdjęcia przeszłości, co mogłoby przejść w słabszym filmie, lecz kiedy cała produkcja tak świadomie korzysta z dobrodziejstwa artyzmu pracy kamery, jest to coś, co rzuca się w oko.
Pozostałe ujęcia zawsze robią jednak wrażenie. Czy rozmawiamy o jednym bohaterze udającym, ze gra na perkusji i kamerze śledzącej każdy ruch jego pałeczek, bardzo czynnie pokazującej każdy akcent, każde przejście, czy o pięknej, fenomenalnie wręcz melancholijnej scenie, w której dosłownie cały świat zastyga, a Julie wybiega szukać nowego kierunku dla swojego życia. Owszem, płakałem, nawet nie do końca zgadzając się z tym co widzę.]
Gdzieś między tymi teoretycznie pięknymi widoczkami kryje się jednak dojmujący smutek, który Trier bardzo świadomie trzyma na granicy percepcji widza. Ponieważ "Najgorszy człowiek na świecie" nie jest ani o zdradach, o karierze, o rodzinie, czy wszystkim tym pomiędzy. To produkcja pokazująca wszystkim tym zagubionym duszom, które nie wiedzą co przyniesie jutro i czy ich dzisiejsze decyzje nie wybuchną im następnego dnia w twarz, że ich niepewność nie jest niewłaściwa, zła, czy nawet niespotykana. To ważny film pokazujący, ze nie wiedzieć co będzie dalej to nie grzech.
Atuty
- Doskonali Renate Reinsve i Anders Danielsen Lie;
- Świetna, intymna praca kamery;
- Ścieżka dźwiękowa;
Wady
- Mówiący wszystko film o niczym.
"Najgorszy człowiek na świecie" może być najlepszym filmem jaki widziałem w tym roku. Ciężkim, kontrowersyjnym, miejscami zabawnym, boleśnie życiowym. Ciekawie skonturowanym, ale przede wszystkim po prostu dzisiejszym. Czuję się jednocześnie zmęczony i wypełniony, bo pozwolono mi spojrzeć na życie z innej perspektywy.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych