Tony Hawk: Aż odpadną kółka (2022) - recenzja, opinie o filmie [HBO]. Chodząca doskonałość
Historia człowieka, którego każdy fan gier video przynajmniej kojarzy, a jeśli na przełomie wieków męczyło się kolejne odsłony "Tony Hawk's Pro Skater" to część archiwalnych klipów użytych w filmie na pewno przywoła nostalgiczne wspomnienia z tamtych dni. Muzyka z resztą też! Niestety, tam gdzie gry i przede wszystkim sam sport odznaczają się tempem, emocjami i adrenaliną, film Sama Joensa jest raczej powolny i nijaki.
Przez ponad dwie godziny oglądamy zasadniczo historię życia jednego człowieka. Po krótkim wstępie, podczas którego Tony próbuje powtórzyć swój legendarny popis - wykręcić dwa i pół obrotu (900 stopni) wokół własnej osi i wylądować - zaczynamy snucie opowieści. Od skromnych początków, pomocy taty, przez poznanie Stacy'ego Peralty, którego fani gier mogą kojarzyć z "Tony Hawk's Underground", na wspólnej jeździe z synem, Rileyem kończąc. Poza samym Tonym opowiadają o nim również jego koledzy - Rodney Mullen, wspomniany już Stacy Peralta, Lance Mountain i paru innych. I nie mogą wyjść z podziwu jakiż to ten Tony świetny...
Tony Hawk: Aż odpadną kółka (2022) - recenzja filmu [HBO]. Ładny morał
Jako film motywacyjny, inspiracja dla młodych ludzi pragnących rozpocząć swoją przygodę z jazdą na desce, lub myślących nad poddaniem się, jest to zdecydowanie wartościowa produkcja. Dowiemy się z niej jak istotna jest determinacja, to zaparcie każące próbować raz za razem i tak aż do skutku. Więcej niż raz Tony myślał nad odłożeniem deski - bo będzie miał dziecko, bo doznał poważnej kontuzji, bo coś tam. Lecz ostatecznie zawsze miłość do sportu zwyciężała. Pomagali też koledzy - Rodney wymyślał nowe sztuczki, więc reszta chciała się ich nauczyć, kto inny miał lepsze wyniki w turniejach, więc Tony czuł wewnętrzną potrzebę przebicia go. Pod tym względem jest to jak najbardziej udana produkcja. Niestety, autor projektu nie zna umiaru, przez co jego film jest ostatecznie dosyć monotematyczny i nudny.
Słuchanie przez dwie godziny jak świetnym sportowcem i ogólnie człowiekiem jest Tony nie jest przesadnie ciekawe. Cały projekt to właściwie po prostu pieśń pochwalna, opowiadanie o kolejnych sukcesach Hawka i jak walczył z przeciwnościami losu aby odnieść sukces za sukcesem. Jedyną namiastką próby pokazania tytułowego bohatera z więcej niż tylko jednej - tej doskonałej - strony, jest szybka wzmianka o tym, że nigdy nie potrafił utrzymać na dłużej związku, ale i ten wątek szybko zostaje zamieciony pod dywan, a później skontrowany tym jak świetnie od zawsze dogadywali się z najstarszym synem. Koledzy opowiadają jak wkurzało ich, że Tony jest od nich lepszy. Peralta nie mógł uwierzyć, że Tony go zostawia, ale rozumiał też i pochwalał jego smykałkę do interesów. Z filmu Jonesa wychodziłoby, że Tony Hawk to zasadniczo skateboardingowy Jezus.
Tony Hawk: Aż odpadną kółka (2022) - recenzja filmu [HBO]. Płytka sylwetka bohatera
Biorąc pod uwagę to jak wielką gwiazdą jest Tony, większość historii, o których słyszymy w filmie jest dobrze znana, nawet dla osób tylko pobieżnie zainteresowanych tematem. Oczywiście film Jonesa to nie tylko zbiór dobrze znanych anegdot - dowiemy się z niego paru nowych rzeczy, jasne. Lecz spora część tej historii to fakty dobrze znane, a więc mało ciekawe z punktu widzenia widza. Tym większa szkoda, że reżyser nie pokusił się o sięgnięcie głębiej, przedstawienie Hawka jako człowieka, osoby niedoskonałej, z różnymi zainteresowaniami, a nie tylko ciała przypiętego do deskorolki. A gdzie jakieś tło, gdzie kolor? Wciąż nie wiem o głównym bohaterze nic poza tym, że lubi jeździć na desce i jest w tym dobry. Trochę mało treści jak na ponad dwugodzinny film.
Najjaśniejszym punktem obrazu jest prawdopodobnie jego ścieżka dźwiękowa. Masa rockowych i punkowych szlagierów właściwie natychmiast kojarzących się z sygnowanymi nazwiskiem Tony'ego grami. Jestem względnie przekonany, że przynajmniej część z nich właśnie stamtąd pochodzi. Hiciory kapel takich jak The Clash, Sex Pistols, Joy Division, czy New Order sprawiają, że "Tony Hawk: Aż odpadną kółka" ogląda się raczej przyjemnie, zwłaszcza kiedy towarzyszą im robiące wrażenie sztuczki, jak, cóż, właściwie to cokolwiek, co robi Rodney Mullen, czy moment, w którym Tony po raz pierwszy wykręcił dziewięćsetkę.
Czysto technicznie jest to udana produkcja. Po prostu zbyt płasko, zbyt wybielająco opowiadająca o swoim głównym bohaterze. Dobry dokument powinien intrygować, zadawać pytania i prowokować do rozmyślania nad nimi. Film Sama Jonesa nie robi żadnej z tych rzeczy. Lepiej popodniecać się trochę jaki to Tony jest świetny. Strata czasu dla wszystkich, może poza najbardziej zagorzałymi fanami "Birdmana".
Atuty
- Ścieżka dźwiękowa;
- Sporo nostalgicznych, archiwalnych nagrań;
- Ładna lekcja dla młodych.
Wady
- Bardzo powierzchownie opisuje swojego głównego bohatera;
- Kiepsko kreśli tło wydarzeń;
- To po prostu dwugodzinna gloryfikacja Hawka, pozbawiona głębi.
"Tony Hawk: Aż odpadną kółka" to bardzo nierówny film. Z jednej strony nieźle wyglądający, solidnie udźwiękowiony i z dobrym morałem. Z drugiej nudny, jednostronny i płytki. Części widowni pewnie się spodoba, lecz moim zdaniem szkoda na niego czasu.
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych