Pachinko (2022) – recenzja i opinia o serialu [Apple TV+]. Poznać język, w którym śni nasza matka
W 1910 roku Japonia, budując swoje imperium, skolonizowała Koreę i zmusiła wielu jej obywateli do pracy ponad siły, przesiedlenia czy szukania swojego miejsca na Ziemi. Jedną z rodzin naznaczonych tęsknotą za swoim krajem są bliscy Sunji, która jako młoda kobieta była zmuszona zamieszkać w Kraju Kwitnącej Wiśni. Zapraszam do recenzji poruszającego serialu „Pachinko”.
Dziedzictwo wielu rodzin naznaczone jest traumą, która przekazywana z pokolenia na pokolenie na trwałe zapisuje się w świadomości jej członków oraz kolejnych pokoleń. Cierpienie, rasizm oraz wojna są aspektami, które warunkują życie wielu ludzi, wpływając na wszystkie sposoby ich funkcjonowania. Ten problem niezwykle dogłębnie porusza powieść autorstwa Min Jin Lee „Pachinko”, która w wysublimowany, ale bardzo dosadny sposób przedstawia losy pewnej koreańskiej rodziny. Bestseller magazynu The New York Times zwrócił uwagę Apple, które przeniosło opowieść na szklany ekran, uzyskując efekt lepszy niż można było się tego spodziewać...
Pachinko (2022) – recenzja serialu [Apple TV+]. Historia o cierpieniu doznawanym przez lata
Fabuła recenzowanego „Pachinko” rozgrywa się w dwóch liniach czasowych, przedstawiając losy Sunji, w momencie gdy Korea była pod okupacją japońską, oraz jej wnuka Solomona, który pracując w zagranicznej korporacji wraca do Japonii, by domknąć niezwykle ważną transakcję i tym samym zasłużyć na od dawna wypracowywany awans. Choć z pozoru historia młodości babci i wnuka nie wydaje się mieć ze sobą zbyt wiele wspólnego (w końcu wydarzenia dzielą dziesiątki lat oraz zupełnie inne warunki polityczne), różnice stopniowo się zacierają, a do głosu coraz mocniej dochodzi pamięć o przodkach i dziedzictwie, które sprawiają, że Koreańczycy w Japonii, nawet pomimo całego zbudowanego życia, nie mogą czuć się jak u siebie.
Sunja nie miała łatwego życia. Będąc córką wyrzutka, który zmarł, gdy była jeszcze dzieckiem, została na większość życia naznaczona – ciężką pracą o każdy grosz. Harując po kilkanaście godzin w pensjonacie prowadzonym przez matkę w mieście Busan na południowym wybrzeżu, poznała zamożnego Hansu pochodzącego z jej rodzinnych stron. Starszy od niej mężczyzna jednak się wykształcił, wyjechał i dorobił znacznego majątku – do wioski mieszczącej się w Korei powrócił, by robić interesy i nadzorować sprzedaż na okolicznym targu. Miłość przynosi jej więcej cierpienia niż mogłaby pomyśleć, zmuszając ją po kilku miesiącach i wielu innych zdarzeniach do wyjazdu z Korei, by chronić matkę przed hańbą. Tak Sunja rozpoczyna pisanie historii swojej rodziny w Japonii... Kraju, który dla jej wnuka jest ojczyzną, do której powraca, by zrealizować intratną inwestycję. Zadanie jednak nie należy do najłatwiejszych, bo na jego drodze staje starsza kobieta, która nosi podobną tęsknotę w sercu jak jego babcia.
Pachinko (2022) – recenzja serialu [Apple TV+]. Dopracowany pod wieloma względami
„Pachinko” jest projektem dogłębnie poruszającym w każdej warstwie produkcyjnej. Mieszając przeszłość z teraźniejszością i przyszłością, losy członków koreańskiej rodziny wzajemnie się przenikają – niczym skaczące w automacie pachinko kulki przemierzają kolejne części labiryntu. Scenarzyści jeszcze mocniej uwypuklają tę warstwę, prezentując dialogi w językach koreańskim i japońskim (oznaczone innymi kolorami), kolejne wątki z przeszłości i teraźniejszości, nadając poszczególnym scenom jeszcze dosadniejszego wyrazu. Dla przykładu miska zjedzonego ryżu, który rósł w rodzinnych stronach Sunji okazuje się mieć głębsze znaczenie, będąc początkiem opowieści o biedzie, matczynej miłości i ostatnim posiłku zjedzonym w rodzinnych stronach. Celebracja przeszłości i nadawanie jej wręcz metaforycznego znaczenia sprawiają, że jeszcze głębiej wsiąkamy w narrację, odczuwamy emocje postaci, czujemy niepokój oraz smutek. Momentami drastyczne przeskakiwanie między młodością Sunji a teraźniejszością Salomona wytrąca z przemyśleń, jest zbyt rwane i nieco burzy pierwotny zamysł.
Twórcy „Pachinko” skrupulatnie budują klimatyczną narrację, która skupia się na bohaterach. Wszystkie elementy współgrają ze sobą niemal doskonale – stroje, tradycyjne codzienne ubrania koreańskie kontrastują z japońskimi, jakie noszą mieszkańcy obcego państwa, oraz współczesnymi, sztywnymi uniformami pracowników korporacji. Podniosłe wydarzenia dopełnia bardzo klimatyczna muzyka oraz spokojna praca kamery, która jest w stanie uchwycić niemal każdy ważny moment, spojrzenie czy grymas postaci. Ten brak pośpiechu wpisuje się w niepokojącą atmosferę, jaka niekoniecznie przypadnie do gustu każdemu odbiorcy – recenzowany serial nie jest lekką rozrywką idealną na popołudnie z rodziną. Obraz pozostawia po sobie pewien niepokój i zmusza do przemyśleń, a bardzo dobra gra aktorska dopełnia podniosłą atmosferę mieszania się przeszłości z przyszłością. Szczególnie uwagę widza kradną odtwórczynie głównej roli Sunji – wcielająca się w nieustraszoną i wygadaną dziewczynkę Yu-na Jeon, grająca nastoletnią bohaterkę Minha Kim oraz zeszłoroczna zdobywczyni Oscara Youn Yuh-jung, która przedstawia kobietę w jesieni życia. Każda z nich daje z siebie wiele, dokładnie przedstawiając motywacje bohaterki na kolejnych etapach życia, odzwierciedlając jej niepokoje i udręki, a przede wszystkim ukazując, jak poprzez lata Sunja się zmieniała.
Pachinko (2022) – recenzja serialu [Apple TV+]. Poruszający i mocny
Każdy z jak dotąd 6 dostępnych odcinków wnosi następne strony tej międzypokoleniowej historii, w jakiej Koreańczycy zamieszkujący japońskie miasta nigdy nie poczują się jak u siebie. Imigranci, którzy w Japonii znaleźli schronienie przez lata doświadczali rasizmu i niechęci, zmuszani byli do ciężkiej pracy za niegodziwą płacę, ale przede wszystkim nie byli akceptowani przez nowych sąsiadów. To piętno ciągle nosi w sercu Sunja, która pomimo przeciwności nauczyła wnuka języka swoich przodków i chciała go wychować w poszanowaniu dawnych zasad. Salomon Baek również wydaje się być „pomiędzy” - wykształcony i mieszkający w Stanach Zjednoczonych, pomimo znakomitych wyników, ciągle musi udowodnić swoją wartość. Posiada koreańskie korzenie, lecz nigdy nie był w swojej ojczyźnie, a język jego babci miesza mu się z japońskim. Nie jest Japończykiem, a ciągle przyjezdnym, natomiast w świadomości ludzi z Zachodu to jeden w licznych Azjatów.
Wiosna na platformie Apple TV+ to doskonały moment, by sprawdzić wiele wyjątkowych produkcji – „Pachinko” bezsprzecznie wpisuje się w czołówkę zestawienia seriali, które warto zobaczyć. Sposób realizacji projektu, obsada aktorska oraz przemyślana budowa sprawiają, że poprzez epizody śledzimy historię ponadczasową i wartościową. Choć momentami tempo propozycji bardzo mocno zwalnia, a przeskoki w historii potrafią odwrócić uwagę od najważniejszych wydarzeń, serial wyreżyserowany przez Justina Chona jest doświadczeniem sięgającym głębiej, który potrafi poruszyć. Oczywiście, znając historię Korei oraz japońskie podboje, jeszcze mocniej przemówią do nas perypetie rodziny Sunji. Nawet jeżeli nie należycie do miłośników historii, dajcie szansę temu serialowi, bo porusza on niezwykle ważne kwestie, które w obliczu obecnie rozgrywających się wydarzeń za naszą granicą mają silniejszy przekaz.
Atuty
- Dwie linie fabuły, które wzajemnie się uzupełniają,...
- Bardzo dobra gra aktorska
- Praca kamery skupiająca się przede wszystkim na bohaterach
- Przejmująca, ale bardzo spokojna atmosfera historii
- Klimatyczna muzyka stanowi znakomite uzupełnienie treści
Wady
- ...lecz momentami odwracają uwagę od znaczących zdarzeń, nie dają chwili na przemyślenia
- Pod koniec sezonu niektóre sceny nie wnoszą zbyt wiele do historii
- Czasami nierówne tempo
„Pachinko” jest serialem dogłębnie poruszającym, który dotyka tak istotnych tematów jak cierpienie, rasizm, tęsknota za ojczyzną. Apple może poszczycić się kolejną solidną, wzruszającą produkcją, której przekaz poruszy wielu widzów.
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych