Barry (2022) – recenzja i opinia o serialu [HBO Max]
Nie polubiliśmy się z „Barrym” od razu, bo lawirowanie między z pozoru różnymi klimatami początkowo wybijało mnie z rytmu. Pierwszy odcinek tego komediodramatu był w porządku. Drugi odcinek był interesujący. Potem trzeci - w którym zaczęło być jasne, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Jak to bywa z prawdziwą miłością – jest to proces, który dojrzewa. Już pod koniec pierwszego sezonu „Barry” miał mnie w morderczym uścisku i nie chciał puścić. Nic dziwnego, bo z zawodu nasz tytułowy bohater jest przecież mordercą na zlecenie.
Barry (2022) – recenzja i opinia o serialu [HBO Max]. Żadna praca nie hańbi
Straumatyzowanym, pokiereszowanym przez życie, uwięzionym w swojej głowie oraz systemie wokół którego się obraca – to fakt, ale przy tym uroczym, wrażliwym i szukającym odkupienia. Wprawdzie czekaliśmy na nowy sezon nieco za długo, ale początek trzeciej odsłony daje nam nadzieję na to, że przed nami tak samo przyjemna jazda, słodko-gorzka, dobrze napisana i skupiona na wewnętrznym świecie bohatera. To dobrze, bo formuła serialu „Barry” nie powinna być zmieniana, a jedynie rozwijać głównego bohatera w sposób powolny, naturalny, bez skoków charakterologicznych. Spotykamy go ponownie, ale tym razem w nieco innej sytuacji. Jego sekretny zawód jest coraz mniej bezpieczną przystanią, a nauczyciel gry aktorskiej zaczyna zbliżać się do sedna życia Barry'ego nieco za bardzo. Tymczasem miłość jego
"nowego życia", niegdyś początkująca, a teraz odnosząca coraz większe sukcesy aktorka, czeka na start swojego serialu. Wszystko to buduje coraz ciekawsze absurdy, co prawda generowanych od początku, bo przecież mamy do czynienia z serialem o przedziwnym punkcie wyjścia, ale nowy sezon zadaje kilka nowych pytań. Jak może wyglądać życie płatnego zabójcy, który pewnego dnia trafia na kurs aktorski i odnajduje w sobie ogromną miłość (oraz walor terapeutyczny) do wcielania się w inne postacie? Coraz bardziej skomplikowanie, jeśli wciąż chce on utrzymywać tę iluzję.
Ogromny humanizm, który bije z tego pomysłu, to Billa Hader w stanie czystym (który zresztą jest reżyserem dwóch pierwszych odcinków). Pod smutnymi oczami socjopaty kryje się mnóstwo zrozumienia dla ludzi, którzy próbują w życiu robić coś bardziej wzniosłego niż „usuwanie” innych. W żadnej nucie, na której pogrywa sobie aktor, nie wyczuwa się fałszu, a kontynuacja jego wątków to popis scenariuszowego kunsztu. Refleksje na temat Hollywood, jego koneksji ze światem mroku, a także doza zrozumienia dla tych, którzy próbują i nie zawsze im wychodzi, to powracające motywy serialu. I co najlepsze – trudno je zajechać, skoro odcinki trwające 25 minut i serwowane są bez pośpiechu. Oczywiście jest cena, którą należy zapłacić za ich poziom, mianowicie czekaliśmy na trzeci sezon ponad dwa lata, ale jeśli to jest gwarantem dojrzewania kolejnych fabuł w takim kierunku, to widzowie powinni być wyrozumiali.
Barry (2022) – recenzja i opinia o serialu [HBO Max]. Cierpienia zwyczajnego zabójcy
Siłą serialu jest to, że scenarzyści potrafią stworzyć dla swoich postaci takie sytuacje, z którymi łatwo się utożsamiać, mimo że dotyczą spraw, środowisk i zawodów z pozoru zupełnie obcych. Jest w tym zmaganiach Barry'ego coś z uniwersaliów dotyczących wyborów życiowych, radzenia sobie z traumami, a także formowania nowego związku na fundamentach, które mogą nie wytrzymać nacisku szczerości. To zadziwiające, jak z pozoru dziwaczne wydarzenia prowadzą do komentarzy na temat życia artysty i jego wyborów. Trzeci sezon kontynuuje tę drogę w sposób organiczny, dokładnie tak samo, jak czynił to poprzednio. Niesamowite jest też, że serial radzi sobie z tymi tematami w tak krótkim metrażu, bez wypychania brzegów watą, kombinowania z tanimi zabiegami narracyjnymi czy sileniem się na efekciarstwo. Brutalność dalej jest tutaj obok, jakby mimochodem puentując banalność ludzkiego losu, ale połączenia między bohaterami to coś, co przywraca wiarę, że to wszystko jest po coś. "Barry" może nie zostanie zapamiętany jako najlepszy serial ostatnich lat, ale na pewno wdarł się do kilku strapionych serc i siedzi tam sobie z założonymi nogami.
Atuty
- Bill i cała ekipa aktorów
- Mieszanina satyry z mrokiem
Wady
- Czemu czekaliśmy na ten sezon tak długo?
Wciąż sztos, wciąż mrok, wciąż ciepło i humor. Obyśmy tylko nie czekali na kolejny sezon tak długo jak na ten.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych