Powrót do liceum (2022)

Powrót do liceum (2022) - recenzja, opinie o filmie[Netflix] Niektóre rzeczy powinny pozostać wspomnieniami...

Piotrek Kamiński | 19.05.2022, 23:22

Nastoletnia cheerleaderka ma wypadek, przez który spędza kolejnych 20 lat w śpiączce. Teraz, w wieku 37 lat i ciele Rebel Wislon ma zamiar dokończyć szkołę i zostać królową balu - trzeba mieć w życiu jakieś cele.

Komedia z Rebel Wilson, o nastolatce, która po spędzeniu dwudziestu lat w śpiączce postanawia dokończyć liceum i spełnić swoje największe marzenie - zostać królową balu. Nie będzie to jednak wcale takie proste. Zycie szkolne zmieniło się przez te dwie dekady... Poczucie humoru większości widowni też.

Dalsza część tekstu pod wideo

Powrót do liceum (2022) - recenzja filmu [Netflix]. Długa drzemka

Stephanie w starszym ciele

Stephanie (Wilson) jest wzorową uczennicą, przykładną dziewczyną, zaagnażowaną cheerleaderką i ogólnie świetną osobą. W pierwszej klasie liceum zmieniła całą swoją osobowość aby stać się popularną. Ładna blondynka w stroju cheerleaderki zawsze zdobędzie poklask, ale to za mało. Celem Stephanie jest zostanie królową balu maturalnego - ma już idealnego chłopaka, sukienkę i wszystko. Problem polega na tym, że podczas treningu ktoś zapomina, że po podrzuceniu wypadałoby jeszcze złapać. Stephanie ląduje najpierw na podłodze, następnie na szpitalnym łóżku i w końcu w swoim pokoju. Dwadzieścia lat później. Ale kto by się tam przejmował takimi drobiazgami, jak wiek?! Tytuł królowej balu wciąż jest w zasięgu jej ręki.

"Powrót do liceum" jest dokładnie tym, czego można się po nim spodziewać - durnowatą komedią z popularną aktorką w roli głównej, która próbuje być zabawna, ale niespecjalnie jej to wychodzi. Największą niespodzianką filmu nie jest jego nietuzinkowa fabuła, głębokie przesłanie, czy doskonała gra aktorska wszystkich zaangażowanych w projekt. Jest nią figura gwiazdy filmu, Rebel Wilson, która zrzuciła ostatnio dobrych 35 kilogramów i wygląda jak kompletnie inna - umalowana nawet świeżo po wybudzeniu się ze śpiączki -niezbyt podobna do samej siebie osoba. Generalnie brawo ona i oby udało jej się utrzymać tę wagę, ale jeśli najbardziej interesującym elementem twojego filmu jest kompletnie nieistotny detal dotyczący wyglądu jednej z aktorek, to coś jest tu nie tak.

Powrót do liceum (2022) - recenzja filmu [Netflix]. Gdzie ta komedia?

Stephaniie cheerleaderka

Film Alexa Hardcastle'a, reżysera kilku odcinków "Parks and Recreatiuon", "Biura" i paru innych, dobrych seriali jest tak standardowy, że bardziej się już chyba nie da, co jest tym bardziej zabawne, że pisało go aż trzech scenarzystów. Nie znajdziemy tu nic, czego do tej pory nie widzieliśmy już milion razy w innych, często lepszych projektach. Nie oznacza to, że fabuła "Powrotu do liceum" jest zła. Znajome wątki sympatycznie tulają widza do snu, składając obietnicę pokazaniu mu znajomego, sprawdzonego schematu. Jeśli przyzwyczaimy się do faktu, że w dowolnym momencie filmu jesteśmy w stanie ze stuprocentową skutecznością ustalić co będzie działo się w kilku kolejnych scenach, to "Powrót do liceum" może się nawet podobać.

Nie jestem fanem Rebel Wilson. Nie uważam aby była dobrą aktorką. Kiedy delikatna i sympatyczna Angourie Rice zmienia się nagle w swoją starszą koleżankę, absolutnie nie czuję aby to była ta sama, jedynie fizycznie starsza osoba. Nie wiem, czy sprawę pokpił reżyser, czy agent Wilson, ale nie da się nie zauważyć, że mamy do czynienia z zupełnie innym człowiekiem. Dodatkowo, twórcy filmu optymistycznie nazywają go komedią. Może coś jest nie tak z moim poczuciem humoru, ale przysięgam, że nie zaśmiałem się na "Powrocie do liceum" ani razu. Żarty z tego, że przez dwadzieścia lat świat zdążył się dosyć mocno zmienić, tata (jak zawsze doskonały Chris Parnell) jest jednocześnie kochany i absolutnie hardkorowy i ktoś się co jakiś czas przewróci nie są szczytem komediowego geniuszu. Jeśli ktoś oglądał w życiu więcej niż dwie komedie to pewnie będzie miał podobne odczucia do moich w temacie humoru, ale kto wie, może trafi się i widownia, której wyczucie pani Wilson podejdzie?

"Powrót do liceum" nie zostanie niczyim ulubionym filmem, ale da się go obejrzeć w miarę bezboleśnie. W kwestii technicznej nie ma tu kompletnie o czym rozmawiać, fabuła jest naiwna i nieziemsko wręcz przewidywalna, a poboczna obsada spisuje się nieporównywalnie lepiej od gwiazdy filmu, ale nie jest to film stricte zły. Powiedziałbym, że jest niespotykanie wręcz poprawny. I nie jest to absolutnie komplement. A jeśli do tego dorzucić jeszcze nie najlepszy scenariusz, to okaże się, że mamy doi czynienia z filmem zwyczajnie kiepskim. Moim zdaniem kompletnie szkoda na niego czasu. Nawet w serwisie czerwonego N znajdziemy dziesiątki, jak nie serki lepszych produkcji.

Atuty

  • Parę względnie udanych żartów;
  • Względnie poprawny technicznie.

Wady

  • Cała masa czerstwego, kompletnie nieśmieszonego humoru;
  • Za długi;
  • Boleśnie przewidywalna, banalna fabuła;
  • Rebel Wilson jest kiepską starszą wersją Angourie Rice.

"Powrót do liceum" w prawdziwym życiu pewnie nie byłby najlepszym pomysłem na świecie. Wspomnienia mają to do siebie, że zazwyczaj uwypuklają te dobre chwile, ale nie znaczy to, ze złych nie było wcale. Nowy film Rebel Wilson doskonale wpisuje się w tę metaforę, pokazując, że z pozoru niezły pomysł w rzeczywistości pełen jest logicznych dziur i miernej jakości humoru. Odradzam.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper