Jackass 4.5 (2022) – recenzja, opinie o filmie [Netflix]. Świry znowu w akcji
Jak to się stało, że Poopies, Zach, Jasper i Rachel znaleźli się w „Jackass forever”? Które sceny były największym przegięciem? Jak kręcono otwierający film atak Dickzilli? Te i jeszcze więcej pytań znajdą swoje odpowiedzi w dzisiejszym filmie. No i oczywiście nie byłby to „Jackass” gdyby chłopaki nie robili sobie głupich dowcipów, więc zobaczymy również kilka akcji, na które w głównym filmie zabrakło już miejsca – w tym jedną, którą można opisać jedynie jako psychiczne tortury taty Jaspera, Dark Sharka.
Czaiłem się na recenzję „Jackass forever” ponieważ młodym chłopięciem będąc uwielbiałem zarówno główną serię, jak i wszystkie jej spin-offy – od „Wildboyz”, po „Viva La Bam”. Miałem zaznaczoną datę w kalendarzu, kolegów umówionych na wspólny wypad do kina i… dupa. Ktoś stwierdził, że nie ma co puszczać tego na nasz rynek. Od tamtej pory i tak już zdążyliśmy nadrobić film, ale szansa na reckę przepadła. Dzisiejszy tekst traktuje o swego rodzaju dodatku do „Jackass forever”. „4.5” to zestaw wyciętych z głównego filmu gagów i wywiadów z twórcami (i zatrważająco dużo penisów). Tylko tyle i aż tyle. Dla kontekstu przydałby się najpierw seans głównego filmu, więc tak też podchodzę do końcowej oceny, siedzącej na dnie tego tekstu – jest to podsumowanie całości produkcji „Jackass” z numerkiem cztery. Także jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, a intryguje cię wiszący na Netflixie dodatek, to szczerze polecam sprawdzić najpierw „Forever”. Można go już znaleźć w kilku wypożyczalniach, jak ta Canal+, czy Chilli.
Jackass 4.5 (2022) – recenzja filmu [Netflix]. Dużo talentu, jak na robienie żartów o kupie i penisach
To całkiem zabawne, że jednym z twórców sukcesu absolutnie głupiego programu o młodych mężczyznach robiących sobie głupie kawały i godzących się na to aby za pieniądze działa im się krzywda jest utytułowany reżyser, zdobywca Oscara za najlepszy scenariusz dla filmu „Her”, Spike Jonze. Nie raz i nie dwa razy w dzisiejszym filmie zobaczymy jak rozmawiają z reżyserem, Jeffem Tremaine’em i Johnnym Knoxville’em o procesie produkcji, o tym jak to było powrócić po latach do tego świata. Co ciekawe, widać, że mimo wieku, mimo sukcesów w bardziej, ekhem, poważnych projektach, wciąż bawi ich tworzenie „Jackassa”. To bardzo ważne. Myślę, że bez tego ten film nie miałby prawa istnieć.
Ale Jonze nie jest jedynym absolutnie zbyt mocno wykwalifikowanym człowiekiem pracującym przy dzisiejszych filmach. Otwierająca „Forever” scena ataku Dickzilli, której kulisy powstawania możemy obejrzeć w „4.5”, pochłonęła grube miliony dolarów, a do jej nakręcenia potrzebni byli najlepsi techniczni w branży. Penisem Chrisa Pontiusa operował więc człowiek odpowiedzialny za piankowego ludka z „Pogromców Duchów”. Efekty specjalne nadzorował gość z tytułami takimi jak „Obi-Wan Kenobi”, „Shang-Chi: Legenda dziesięciu pierścieni”, „Mandalorian”, czy „Mission Impossible: Rogue Nation” w swoim portfolio. Plan zbudował natomiast facet odpowiedzialny za wygląd „Uncharted” i obu „Ant-manów”. Wszyscy ci ludzie zostali zatrudnieni aby nakręcić, jak to określił Steve-O, bardzo drogi żart o penisach. I dlatego właśnie ten film jest tak zabawny. Ponieważ do kompletnie głupich i absurdalnych tematów podchodzi z pełną powagą.
Jackass 4.5 (2022) – recenzja filmu [Netflix]. To nie jest film dla ludzi o słabych nerwach
Prócz wywiadów z twórcami – które zawsze bardzo cenię, bo dają możliwość dowiedzenia się paru ciekawych, zakulisowych ciekawostek – w filmie znajdzie się i kilka gagów, na które w „Forever” zabrakło miejsca. Podobnie jak w głównym filmie, nie wszystko zagrało tak idealnie, jak można by sobie tego życzyć. Doskonałe gagi, jak przywiązanie Ehrena do krzesła, oblanie go miodem, podłożenie mu pod jajka surowego łososia i wpuszczenie do pomieszczenia niedźwiedzia w głównym filmie i zmuszenie bojącego się wysokości byłego gangola, Dark Sharka żeby prawie zszedł na zawał, kiedy samolot mający wynieść ich na odpowiednią wysokość do skoku spadochronowego nagle „psuje się” w „4.5” zapełniają naprawdę solidną część całkowitego czasu projekcji, ale zdarzają się i niewypały, albo sceny po prostu obrzydliwe, niekoniecznie zabawne. Eksplodujący w trakcie korzystania kibel zawsze mnie rozśmieszy, ale już kolejne majtanie toi-toiem z zamkniętym w środku Steve-O tak, żeby wysmarować go całego mieszanką moczu i stolca, czy oblewanie się nasieniem kolejnego zwierzęcia (i o oczywiście pijący je Pontius, bo jakże by inaczej) są raczej słabe.
PETA musi uwielbiać „Jackass”. Ilość numerów z wykorzystaniem dzikich zwierząt może ustąpić jedynie ilości numerów z wykorzystaniem czyjegoś przyrodzenia. Jeśli przeszkadza ci widok którejkolwiek z tych rzeczy, to nowy „Jackass” zdecydowanie nie jest filmem dla ciebie! W temacie zwierząt mamy tu wszystko, od wspomnianego już niedźwiedzia, przez skorpiony, pająki, kraby, na wielkim myszołowie z ostrym dziobem i gigantycznymi szponami kończąc. Jeśli natomiast chodzi o genitalia to są wyłącznie męskie, za to bardzo dużo. Spłaszczone, zgniecione, rozciągane, szarpane – do wyboru, do koloru. Podczas jednego z numerów Ehrenowi pękło jądro. Słabo mi się robi nawet tylko o tym pisząc. Twórcy filmu wiedzą, jak makabrycznie zła była to scena, więc w „4.5” pokazują ją raz jeszcze. Jestem cieniasem, zamknąłem oczy. Raz wystarczy.
„Jackass forever” oraz jego posłowie „Jackass 4.5” są obowiązkową pozycją dla wszystkich fanów Knoxville’a i spółki. W dobrym towarzystwie radości nie ma końca. Parę razy dosłownie płakaliśmy ze śmiechu. Mimo zaawanasowanego (jak na „kaskaderów”) wieku, chłopaki wciąż to mają. To nie tylko durny film o robieniu sobie krzywdy. To również piękny pomnik budowanej dwadzieścia lat przyjaźni i wielka szkoda, że Bam Margera ostatecznie się na tę celebrację nie załapał. Jeśli masz mocny żołądek, to powinna to być dla ciebie pozycja obowiązkowa! Tylko koniecznie oglądaj w towarzystwie. Można wtedy spokojnie dodać jeszcze jedno oczko do oceny końcowej.
Atuty
- Kilka świeżych, pomysłowych i przy okazji okropnych gagów;
- Nowa ekipa daje radę;
- Dyskusje twórców w „4.5”;
- Cała otwierająca „Forever” sekwencja i kulisy jej powstawania;
- Sporo fajnych, gościnnych występów;
- Dla Ryana Dunna.
Wady
- Niektóre gagi widzieliśmy już po kilka razy;
- Część pomysłów jedynie obrzydliwa, a nie zabawna;
- Męczenie zwierząt i nie męczenie Rachel jest niefajne.
„Jackass forever” i „Jackass 4.5” to film, który nie miał prawa istnieć, a jednak, przeszło dwadzieścia lat po premierze oryginalnego odcinka na antenie MTV chłopaki udowadniają, że wciąż to mają. Nie wszystkie żarty wyszły tak samo zabawnie, a Knoxville raz jeszcze otarł się o śmierć robiąc coś głupiego, ale właśnie ta dzika spontaniczność sprawia, że jest to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów oryginału.
Przeczytaj również
Komentarze (47)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych