Pathfinder: Wrath of the Righteous - recenzja gry, opinie [PS4, XOne, PC]. Nieśmiertelna klasyka
Klasyczne RPG nadal są w modzie, ale czy Pathfinder: Wrath of the Righteous od twórców Pathfinder: Kingmaker to dobra gra dla fanów gatunku grających na konsolach? Sprawdzamy to w naszej recenzji!
Nasz rynek stał się na tyle obszerny i elastyczny, że wciąż jest tu sporo miejsca dla tak klasycznych produkcji jak seria Pathfinder, która to wzorem Baldur's Gate czy Divinity Original Sin hołduje temu co najlepsze w gatunku RPG. Pierwsza gra Owlcat Games zebrała bardzo pozytywne noty i zarobiła na tyle dużo pieniędzy, że Kingmaker doczekał się właśnie następcy w postaci Pathfinder: Wrath of the Righteous.
Pathfinder: Wrath of the Righteous - klasyka gatunku
Jeśli jesteście zaznajomieni z tematem papierowych systemów DnD i to jest wasza ulubiona forma prowadzenia historii, w Pathfinderze na pewno się nie zawiedziecie. Recenzowana dziś gra jest bowiem dobitnym przykładem tego, że to nieśmiertelna formuła zabawy, która chyba nigdy się nie znudzi i nigdy nie będzie przestarzała. Na początku klasycznie tworzymy swego herosa, by następnie trafić do mrocznego magicznego świata zaatakowanego nagle przez Króla demonów. Niestety akcja rozkręca się dość powoli i pomimo mocnego akcentu w postaci najazdu złych sił na początkową lokację, dalej idzie to dość ślamazarnie - twórcy chcą wprowadzić zbyt wiele postaci na raz, co trwa odrobinkę za długo i pierwsza taka nasza "prawdziwa" styczność z grą rozpoczyna się dopiero po około 25-30 minutach.
Na szczęście potem jest już tylko lepiej, a z godziny na godzinę całość wrzuca nas w wir coraz cięższych decyzji, coraz trudniejszych bitew i coraz większych dylematów moralnych, kłótni z członkami drużyny i ogólnie stawia przed nami niemałe wyzwanie. Pozostać dobrym, a może jednak oddać się ciemności? Którego członka drużyny lepiej sobie zjednać, a kogo można odpuścić - bo przecież nie da się zadowolić każdego? To zależy oczywiście wyłącznie od nas i naszego preferowanego stylu rozgrywki, ale miodność i różnorodność tego świata jest tak wielka, że wielu z was na pojedynczym przejściu fabuły raczej nie skończy. Te nieco ponad 50 godzin sprawi, że zapragniecie więcej, zapragniecie zobaczyć inne możliwości, inne konsekwencje, dodatkowe zakończenia i wiele innych smaczków, jakie przygotowali deweloperzy.
Pathfinder: Wrath of the Righteous - rozgrywka
Oprócz naprawdę świetnej linii fabularnej, ekipa Owlcat Games przygotowała znacznie lepszy niż w poprzedniku system walki, który to jest w sumie dość unikatowy, nawet jak na ten gatunek. Pathfinder: Wrath of the Righteous pozwala bowiem na prowadzenie starć zarówno w czasie rzeczywistym jak i w trybie turowym, a jakby tego było mało możemy zmieniać się pomiędzy obydwoma trybami dosłownie w dowolnym momencie. Niezależnie od tego czy chcesz poczuć akcję na własnej skórze, czy też bardziej odpowiada ci powolne tempo walk, będziesz tutaj w pełni zadowolony. Oczywiście nie jest to jednak żaden rewolucyjny system, bo wszystko to już gdzieś kiedyś widzieliśmy, ale też nie ma się co dziwić, bo wprowadzić jakąś poważną zmianę do tejże formuły jest dość ciężko.
Nie macie się jednak co martwić o jakąkolwiek nudę podczas rozgrywki - przez prawie całe te 50 godzin historii naprawdę jest tu co robić, a jeśli jesteście miłośnikami hardcore'owych wyzwań, na najwyższych poziomach trudności Pathfinder da wam niesamowity wycisk - nowicjusze na łatwym poziomie też nie będą mieli łatwo, ale w ten sposób najprościej będzie im się nauczyć zasad zabawy, poznać buildy postaci i w drugim przejściu pokusić się o jakieś trudniejsze wyzwania. A jeśli chodzi o mnogość uzbrojenia i dostępnych czarów, ta może początkowo nieco przytłoczyć, ale jeśli poświęcicie recenzowanej dziś grze trochę uwagi, na pewno wybierzecie coś dla siebie.
Pathfinder: Wrath of the Righteous - sterowanie padem
Najważniejsze jest jednak dziś co innego. Bo sam Pathfinder na PC wyszedł już w zeszłym roku i zapewne kto chciał to już sprawdził z czym to się je, ale konsolowa wersja jest bardzo świeża i jesteście tu zapewne po to, aby dowiedzieć się jak w Pathfinder: Wrath of the Righteous gra się na konsolach przy użyciu padów. Tutaj powiem szczerze jest bardzo przyzwoicie i dość intuicyjnie, aczkolwiek parę rzeczy bym zmienił. Generalnie na PlayStation 5 zmiana bohatera przypisana jest domyślnie pod L2, gdzie pokazuje się panel z kartami i wyborem postaci, zaś pod R1 zmiana aktualnie podświetlanego rywala. Osobiście jednak ciągle ciągnęło mnie do odwrotnego założenia i gdy chciałem zmienić bohatera, odruchowo wciskałem ciągle zły przycisk.
Oznacza to, że w zależności od swoich nawyków, możecie uznać sterowanie padem za bardzo wygodne lub po prostu wygodne, ale na pewno się nie zawiedziecie - Owlcat Games bardzo się tu postarało i ogrywanie Pathfindera z DualSensem to była czysta przyjemność. Sama optymalizacja też jest dobra i żadnych ścinek czy błędów podczas zabawy nie doświadczyłem.
Reasumując kupując recenzowanego Pathfindera: Wrath of the Righteous dostajecie gwarancję co najmniej 50 godzin świetnej rozrywki w staroszkolnym stylu, którą to aż miło jest poznawać z padem w rękach. Nie jest to być może wybitna produkcja, bo do takiej to jednak Owlcat jeszcze daleko, ale to bardzo solidny kawałek kodu.
Ocena - recenzja gry Pathfinder: Wrath of the Righteous
Atuty
- Dużo zawartości
- System walki
- Opowieść
- Angażująca rozgrywka
Wady
- Momentami jest zbyt chaotycznie
- Nużący początek
Pathfinder: Wrath of the Righteous to bardzo solidny, choć niezbyt przełomowy przedstawiciel gatunku. Dla miłośników tematu pozycja obowiązkowa!
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych