Enola Holmes 2 (2022) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Kontynuacja szyta na miarę
Tuż po premierze było wiadomo, że ta opowieść doczeka się dalszego ciągu. Sherlock Holmes jest postacią tak niesamowicie zakorzenioną w kulturze, że gdy blask świateł nagle padł na postać jego młodszej, rezolutnej i dziarskiej siostry, stało się jasne, że Netflix nadal będzie czerpał garściami ze świata Arthur Conan Doyle'a oraz powieści Nancy Springer. I przyznam szczerze, że po najnowszym seansie „Enoli Holmes 2” czekam na następne części. Zapraszam do recenzji filmu.
O pierwszej ekranizacji książki Nancy Springer, której podjęła się wytwórnia Legendary, a Netflix ją wykupił, mówiło się naprawdę dużo i to nie tylko za sprawą gwiazdorskiej obsady – pod czujnym okiem Harry'ego Bradbeera Millie Bobby Brown, Helena Bonham Carter, Henry Cavill i Sam Clafin wykonali kawał dobrej roboty, wcielając się w członków niezwykle ekscentrycznej i mało wyrafinowanej, ale bardzo błyskotliwej i piekielnie utalentowanej rodzinki. Przekaz i historia okraszona wieloma intensywnymi scenami sprawiły, że „Enola Holmes” została przyzwoicie przyjęta i cieszyła się sporą popularnością na platformie. Dla wszystkich szybko stało się więc jasne, że włodarze streamingowego giganta nie zmarnują takiej okazji, a wezmą byka za rogi – po dwóch latach od premiery pierwszej części, otrzymaliśmy więc kolejne intensywne widowisko skupiające się na poczynaniach siostry Sherlocka Holmesa.
Enola Holmes 2 (2022) – recenzja filmu [Netflix]. Dziewczynka z zapałkami
Enola Holmes na dobre próbuje rozgościć się w Londynie. Idąc drogą utalentowanego brata, którego sława wyprzedza go już o krok, postanawia założyć agencję detektywistyczną. O ile jednak nazwisko Holmes jest powszechnie znane i wydawać by się mogło, że będzie dla kreatywnej bohaterki ułatwieniem w rozbudowaniu biznesu, prawda okazuje się zgoła inna. Enola ciągle jest traktowana niczym młoda asystentka mistrza dedukcji, a to negatywnie wpływa na stan jej portfela i możliwość utrzymania się – przede wszystkim jednak skutecznie zabija jej entuzjazm. Kiedy już detektywka miała zwijać stragan i wracać do rodzinnego domu z podkulonym ogonem, odwiedza ją pierwsza klientka zdecydowana skorzystać z jej usług. Mała dziewczynka prosi o pomoc w znalezieniu zaginionej siostry. Specjalistka rozpoczyna śledztwo, niestety, szybko okazuje się, że jego skala jest o wiele większa niż można było sądzić.
Enola jest młodą kobietą, która wbrew przyjętym konwenansom podąża drogą niezależności i własnego rozwoju. Obrana ścieżka nie należy do najłatwiejszych, szczególnie jeżeli ma się tyle talentu do wplątywania w kłopoty, co młodsza Holmesówna. Mniejsze bądź większe trudności wcale jej nie zrażają – przeciwnie, korzystając z nauk przez lata wpajanych przez niezależną i niezwykle inteligentną matkę (w tej roli ponownie znakomita Helena Bonham Carter), w tym umiejętności walki, główna bohaterka recenzowanego filmu pragnie pisać swoją historię. I trzeba przyznać, że bardzo dobrze jej idzie. Sprawa zaginięcia panny Chapman jest nawet intrygująca, nie bez znaczenia wydaje się jej zatrudnienie w fabryce zapałek, gdzie od dłuższego czasu szaleje epidemia tyfusu. Do tego dodajmy stąpającego jej po piętach nadinspektora Graila, który za wszelką cenę stara się wpakować za kratki wścibską detektywkę, posuwając się do najbardziej nikczemnych strategii. „Enola Holmes 2”, wzorem poprzedniej części, ciągle dotyka tematu rewolucji feministycznej, umacniającej się niezależności kobiet oraz strajków, do jakich dochodziło już pod koniec XIX wieku, których celem było polepszenie warunków pracy w fabrykach. Ten wątek znakomicie spaja się z głównym śledztwem i uzupełnia obraz Londynu, w którym zmiany są coraz bardziej widoczne. Podobnie jak w pierwszej „Enoli Holmes”, scenografia, stroje bohaterów oraz udźwiękowienie stoją na naprawdę wysokim poziomie. Netflix nie żałuje miedziaków na jak najbardziej przekonujące i kunsztowne pokazanie epoki.
Cieszy fakt, że w kolejnym filmie należącym do serii na ekranie częściej widzimy Henry'ego Cavilla – jego pomysł na pokazanie Sherlocka jako bardzo zdystansowanego, ale jednocześnie całkiem opiekuńczego brata, który ciągle jeszcze kryje się za pochmurnym spojrzeniem, jest miłą odmianą od jego wcześniejszych kreacji. W porównaniu z wcześniejszą produkcją, sceny z nim i Millie Bobby Brown jeszcze bardziej nabrały charakteru. Relacja rodzeństwa wydaje się coraz bardziej zacieśniać, szczególnie że mimo wszystkich różnic, detektywi mają podobny plan działania – dziewczynie brakuje jednak ogłady i doświadczenia. Nadal hierarchia zostaje zachowana, genialny brat nie kradnie show, a zdecydowanie zostawia scenę dla młodszej siostry, której spostrzegawczość, zdolność szybkiego łączenia faktów czy wyciągania wniosków okazują się niezwykle cenne. Ogromnym atutem recenzowanej „Enoli Holmes 2” jest gwiazdorska obsada, a od pierwszych do ostatnich scen między aktorami czuje się silną chemię – już wcześniejszy wybór zarówno Heleny Bonham Carter, jak i Louisa Partridge'a był bardzo dobrą decyzją, a efekty ich prac w najnowszym tytule tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu.
Enola Holmes 2 (2022) – recenzja filmu [Netflix]. Szybkie tempo, przyjemna historia, znakomita obsada
„Enola Holmes 2” jest produkcją w głównej mierze przeznaczoną dla młodszych odbiorców, szczególnie często puszcza oczko do damskiej części publiczności, dlatego bardzo chwali się jej główny przekaz na temat siły i niezależności kobiety – pomimo niesprzyjającego środowiska. Osobiście podoba mi się atmosfera filmu, żwawe tempo akcji, sceny walki oraz wprowadzenie pewnych zmian, które pasują do ogólnej koncepcji tej serii. Świat Enoli rządzi się nieco innymi prawami niż ten dobrze znany fanom Sherlocka, dlatego też nie powinniśmy mieć pretensji do modyfikacji w ukazaniu głównego antagonisty. Film posiada kilka niedociągnięć związanych z intrygą czy bezsensownych rozwiązań dodających widowiskowości scenom akcji, ale w gruncie rzeczy dobrze się go ogląda, to przyjemny seans idealny na jesienne popołudnie. Główna bohaterka powoli dojrzewa, oprócz wyzwań zawodowych, próbuje poradzić sobie z mocno wpływającym na jej codzienność zadurzeniem, które kiełkuje i przeradza się w głębsze uczucie. Przekraczanie czwartej ściany i systematyczne zwracanie się do widzów jest dodatkowym smaczkiem tej produkcji.
Czuć, że autorzy recenzowanej „Enoli Holmes 2” odrobili zadanie domowe i wsłuchali się w opinie odbiorców. W swoim kolejnym filmie Harry Bradbeer zrezygnował z wszechobecnej infantylności, a postawił na wartką akcję, szereg zagadek, które nadal nie odgrywają aż tak kluczowej roli jak powinny, i dołożył do tego pakietu wiele scen walki. Nowość Netflixa jest produkcją spójną i całkiem dopracowaną, a na pewne wady można z pobłażliwością przymknąć oko. Stworzenie solidnej kontynuacji nie jest łatwym zadaniem, jednakże ekipie twórców udało się mu sprostać. Nawet jeżeli nie planujecie rodzinnego seansu, „Enoli Holmes” warto dać szansę, bo to przyjemna, bardzo dynamiczna i odznaczająca się pozytywnym przekazem opowieść, której ozdobą jest utalentowana Millie Bobby Brown.
Atuty
- Znakomita kreacja Millie Bobby Brown
- Jeszcze więcej Henry'ego Cavilla
- Interesujące śledztwo
- Sceny akcji
- Łamanie czwartej ściany
- Postacie dojrzały, pojawiają się kolejne problemy
- Interesujące rozbudowanie wątku Sherlocka Holmesa
- To bardzo przyjemne widowisko przeznaczone dla całej rodziny
- Silny przekaz dotyczący emancypacji kobiet
Wady
- Pewne niedociągnięcia i głupotki związane ze śledztwem
- Twórcy wprowadzili zmianę, która może wywołać oburzenie wśród oddanych sympatyków Sherlocka Holmesa
Podsumowanie: Kolejne śledztwo Enoli Holmes to jeszcze więcej akcji, Henry'ego Cavilla i efektownych scen walki. Młoda detektywka dojrzewa i nabiera wprawy, do głosu dochodzi wielu interesujących bohaterów, a następne wątki ulegają rozbudowaniu, dzięki czemu możemy mieć pewność, że jeszcze zawitamy w tym specyficznie ukazanym Londynie. To bardzo dobra kontynuacja.
Przeczytaj również
Komentarze (57)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych