Mój policjant (2022)

Mój policjant (2022) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. O trudach prawdziwie silnej miłości

Piotrek Kamiński | 10.11.2022, 21:00

Historia miłosna rozpisana na trzy osoby, z akcją osadzoną w Anglii, w latach pięćdziesiątych. Miejscami intryguje, ale podobnie jak w przypadku niedawnych "Chrzcin", inni twórcy zrobili to już kiedyś lepiej. Ale po kolei.

Siedemnaście lat temu mój starszy brat, facet o urodzie typowego "misia" - z brzuszkiem pamiętającym, że kiedyś kryły się pod nim solidne mięśnie i niewielką brodą - zabrał mnie do kina na "ten taki fajny nowy film, ludzie polecają". Miałem wtedy 17 lat, mój brat około 30. Zdziwił mnie deczko zmieszany wzrok pani w kasie i specyficzny uśmieszek osoby sprawdzającej bilety. Wszystko wyjaśniło się, kiedy obejrzeliśmy film. To była "Tajemnica Brokeback Mountain", a ja - w oczach pracowników kina - byłem młodziutkim chłopakiem swojego brata. Dobrze, że to było kino obok niego, a nie obok mnie. A dlaczego wspominam tę piekielnie niezręczną historię? Ponieważ "Mój policjant" to taka trochę angielska "Tajemnica...", tyle że bez świetnie rozpisanych i zagranych postaci. Pusta, nie mająca do powiedzenia niczego swojego. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Mój policjant (2022) - recenzja filmu [Amazon]. Specyficzny trójkąt 

Patrick i Tom

Patrick (Rupert Everett) zostaje wypisany ze szpitala i będzie odtąd mieszkał z Tomem (Linus Roache) i Marion (Gina McKee) - swoimi przyjaciółmi z lat młodości. Mężczyzna jednak zdaje się go unikać, jakby żywił do niego jakąś urazę. Niezrozumiała z początku sytuacja zaczyna powoli wyjaśniać się w serii retrospekcją, które z czasem stają się główną osią filmu. Poznajemy młodsze wersje postaci, grane odpowiednio przez Davida Dawsona, Harry'ego Stylesa i Emmę Corrin, obserwujemy początki ich przyjaźni i jak to się stało, że kiedyś nierozłączni Tom i Patrick teraz zachowują się jakby sobą nawzajem gardzili.

Biorąc pod uwagę film, o którym wspomniałem wyżej, nietrudno domyślić się o czym dokładnie opowiada film, na czym polega charakter relacji głównych bohaterów. Teoretycznie nawet z tak już oklepanego wątku można wyrzeźbić zajmujący kawał kina, lecz potrzebne byłyby do tego gigantyczny talent zarówno aktorów, jak i scenarzystów oraz reżysera. Tymczasem Styles braki w głębi próbuje nadrabiać ładną buzią, Dawson jest niezły, ale strasznie zmanierowany, przez co ciężko sympatyzować z jego wersją Patricka, a Corrin... Corrin jest świetna. W pojedynkę ratuje każdą scenę, w której można ją oglądać. Jej Marrion jest zmieszana, odrobinę stłamszona, jak to kobieta w Anglii lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku, przestraszona, a kiedy prawda w końcu wychodzi na jaw najpierw wygląda jakby miała zaraz oszaleć, a później wrażenie to jest tylko progresywnie pogłębiane. Do tego zdaje się nie mieć żadnej chemii ze Stylesem, co akurat pasuje do charakteru ich relacji. Sama jednak nijakiego scenariusza nie uratuje, a prawda jest taka, że poza chwytliwym tematem nic tu nie ma.

Mój policjant (2022) - recenzja filmu [Amazon]. Gdzie w tym jakieś uczucia?

Trójkąt miłosny

Reżyser filmu, Michale Grandage, jest utytułowanym reżyserem scenicznym, ale na polu filmowym jest jeszcze raczej zielony i to widać. Ani jego postacie nie zachwycają, ani sposób prowadzenia akcji, ani właściwie nic poza ładnymi zdjęciami, chociaż to akurat zasługa operatora, Bena Davisa. Bohaterowie dramatu są płascy jak papier, ale i tło wydarzeń, Anglia w czasach, kiedy homoseksualizm był dosłownie nielegalny, jest właściwie przezroczysta, poza jedną, czy dwoma scenami, w których Patrick musi uciekać przed stróżami prawa, bo chuć złapała go na środku ulicy.

Uczucia w "Moim policjancie" również zupełnie do mnie nie trafiają. Reżyser nie zagłębia się w głowy swoich bohaterów. Większość uczuć, które obserwujemy na ekranie wyrażana jest fizycznie, seksualnie i to nie słodko-pierdząco, ale raczej wulgarnie, z pasją. Myślałem, że padnę ze śmiechu, kiedy jedna postać rzuciła sobie pod nogi gazetę żeby móc wygodnie sobie klęknąć przed drugą. Nie dziwię się, że ścigają ich mundurowi. To nie dlatego, że są gejami - para hetero też musiałaby wiać, gdzie pieprz rośnie.

"Mój policjant" to film o trudach zabronionej prawnie miłości i tak naprawdę o niczym więcej. Próżno tu szukać wybitnych występów - powiedziałbym wręcz, że taki Harry Styles jest po prostu płaski, podczas gdy jego koledzy i koleżanki z planu wypadają co najwyżej poprawnie. Historia jest prosta do granic możliwości, niezbyt satysfakcjonująca i nieoryginalna. Całość wygląda raczej przyjemnie dla oka, ale wciąż mam tu raczej na myśli fakt, że obraz nakręcony jest kompetentnie, a nie w żaden sposób wybitnie. Dosłownie jedno przejście zrobiło na mnie wrażenie - kiedy stary Patrick patrzy na pochylającą się nad nim Marrion, dziewczyna odsuwa się i widzimy jej młodszą wersję, po czym akcja w całości przeskakuje w przeszłość. Zgrabnie nakręcone i zmontowane, a przy tym można dopowiadać sobie, że Patrick ma przed oczami młodą Marrion, bo tęskni do tamtych dni. Wielka szkoda, że cały film nie mógł być tak intrygujący jak ta jedna scena.

Atuty

  • Ładne zdjęcia;
  • Montaż w paru miejscach potrafi zaciekawić;
  • Emma Corrin niesie ten film. 

Wady

  • Nijaki, nie mający nic do powiedzenia scenariusz;
  • Mało wyraziste, mało ciekawe postacie;
  • Kiepskie tempo;
  • Słaba reżyseria. 

"Mój policjant" to znana historia opowiedziana na nowo... Tylko gorzej. Nic w tym filmie nie robi wielkiego wrażenia - od aktorstwa, przez scenariusz, na reżyserii kończąc. Lepiej obejrzeć "Tajemnicę Brokeback mountain".

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper