Harvestella – recenzja i opinia o grze [Switch, PC]. Farmerka z mieczem uratuje świat
W 2022 roku Square Enix pokazuje się ze swojej najlepszej strony dostarczając na rynek wiele dobrych gier rozbudowujących znane uniwersa, przywraca do życia zapomniane serie, a nawet sięga po zupełnie nowe IP. Harvestella należy do tego trzeciego grona i produkcja zrealizowana przez Japończyków może zaskoczyć wielu farmerów. Czy jednak warto zainteresować się tym tytułem? Przeczytajcie naszą recenzję.
W ostatnich miesiącach na rynku zadebiutowała cała masa ciekawych RPG-ów, a Harvestella miała w pewien sposób zaproponować coś nowego – pierwsze materiały sugerowały, że Japończycy zaoferują swoją odpowiedź na Rune Factory, jednak deweloperzy ze Square Enix wyraźnie nie zapomnieli, że specjalizują się w klasycznych jRPG-ach.
Harvestella od początku pokazuje swoje zalety i wady
Recenzowana Harvestella rozpoczyna się w bardzo klasyczny sposób – bohater budzi się i tak naprawdę nic nie pamięta. Nie jest pewien, gdzie dokładnie się znajduje, co ma zrobić, ale wystarczy kilka pierwszych minut, by gracz mógł poznać podstawy wydarzeń i mógł rozpocząć swoją przygodę. Okazuje się, że protagonista trafił do innego świata i musi odmienić los, by nie tylko uratować tę krainę, ale również wpłynąć na swoją prawdziwą oś czasu. Akcja produkcji rozgrywa się w miejscu, które jest kontrolowane przez cztery wielkie kryształy nazwane „Seaslights” – to właśnie one zmieniają porę roku i ludzie żyją według ich działania. Artefakty jednak zaczynają źle reagować i pomiędzy poszczególnymi sezonami pojawia się „Quietus” czyli „pora śmierci”. Jest to magiczny pył, który zabija wszystkich, więc społeczność musi go unikać. Scenarzyści ze Square Enix bardzo spokojnie budują wydarzenia dając graczowi czas na zrozumienie świata i zespół odpowiedzialny za przygodę wyraźnie nie chciał się śpieszyć – opowieść nie jest specjalnie zaskakująca, ponieważ szybko okazuje się, że to właśnie my musimy uratować okolice.
Zanim jednak rozpoczyna się przygoda, to otrzymujemy dostęp do bardzo skromnego edytora postaci – już dawno nie miałem okazji korzystać z tak prostego systemu, który w pewien sposób zapowiedział, jak deweloperzy podeszli do gry. Harvestella wyróżnia się z tłumu możliwością stworzenia niebinarnej postaci, ale zabrakło tutaj wielkiego zestawu włosów, elementów twarzy czy też nawet strojów. Niezależnie, jaką płeć wybierzemy, to bohater wygląda niemal identycznie – twórcy przygotowali 8 odcieni skóry, 12 kolorów włosów, 15 kolorów oczu, 2 głosy i... to wszystko. Jestem przekonany, że znacznie lepiej prezentowałaby się stworzona z góry postać, ponieważ deweloperzy nie dawaliby nam wyboru, który tak naprawdę nie ma sensu.
System tworzenia postaci w Harvestella jest tak skromny, że w zasadzie nie musiałbym o nim wspominać, ale to właśnie on prezentuje podejście Square Enix do produkcji. W grze znajduje się sporo różnorodnych systemów, ale wiele z nich nie otrzymało odpowiedniego czasu – deweloperzy nie zajęli się wielką rozbudową pozycji. Produkcja to bardzo ciekawy przykład, jak Square Enix może podejść do tematu farmerskich symulatorów, bo choć deweloperzy mają duże doświadczenie w klasycznych RPG-ach, to jednak tym razem dorzucili do zabawy elementy tworzenia swojego dużego ogródka. Zostało to naprawdę w ciekawy sposób wplątane do wydarzeń, ale wyraźnie tytuł celuje w publikę, która nie jest gotowa lub po prostu nie chce zagłębiać się w rozbudowane mechaniki.
W Harvestella nie tylko chwytamy za miecz. Tutaj trzeba zająć się polem
Square Enix podzieliło rozgrywkę na dwa ważne elementy i po wstępie gracz otrzymuje dostęp do małego ogródka znajdującego się obok jego chaty. To właśnie tutaj zaczynamy sadzić pierwsze nasiona, później podlewamy swoje warzywa, następnie zbieramy okazy i w taki sposób zarabiamy pieniądze, by móc ulepszać swoją farmę. W grze znajduje się 36 nasion i sadzonek, ale już tylko 2 zwierzęta rolne, 4 narzędzia i 64 rodzaje materiałów do craftingu – w trakcie gry możemy jeszcze łowić ryby i rozwijać farmerskie umiejętności protagonisty. Twórcy w ciekawy sposób pozwalają nam ulepszać postać, ponieważ w Harvestelli znajduje się książka celów, w której znajdziemy masę prostych questów, dzięki którym możemy poprawiać nasze umiejętności w pracy na farmie. Szybko okazuje się, że ten system naprawdę się sprawdza, ponieważ rozwijanie swojej działki jest przyjemne, ale jestem daleki, by powiedzieć, że opracowane systemy były odpowiednio rozbudowane.
Deweloperzy wpadli jednak na ciekawy pomysł związany z głodem, ponieważ każda wykonywana czynność pokroju łowienia lub uprawiania ziemi wymaga wytrzymałości, która nie regeneruje się na pusty żołądek. To właśnie z tego powodu już na samym początku przygody trzeba rozważnie działać i pamiętać o odpowiednich potrawach lub napojach – te mogą poprawiać zdrowie, siłę, obronę czy też właśnie staminę. W tytule znajduje się mnóstwo opcji stworzenia różnych posiłków, a podczas opowieści zbieramy kolejne przepisy, by następnie móc realizować ciekawe potrawy i zaspokajać apetyt bohatera. System dobrze współgra z założeniami farmerskiego życia i szybko można wpaść w przyjemną pętle rozgrywki – jeśli graliście w pozycje z serii Harvest Moon, to na pewno zdajecie sobie sprawę, jak angażujące i uzależniające potrafi być zarządzanie swoim kawałkiem gleby.
W Harvestella nie brakuje walki, ale...
Square Enix nie zapomniało oczywiście o wszystkich momentach, gdy nie musimy grzebać w ziemi, a mamy okazję chwycić za miecz. W grze znajduje się kilka dużych miasteczek, w których nie tylko spotykamy nowych NPC-ów, mamy okazję zebrać wcześniej niedostępne nasiona i przepisy, ale przede wszystkim otrzymujemy dostęp do zestawu zadań. To właśnie dzięki nim mamy okazję odwiedzać kolejne dungeony, w których wykorzystujemy swojego bohatera oraz jego towarzyszy do pokonywania następnych wrogów. Deweloperzy nie zapomnieli o klasach, a główny bohater może szybko uczyć się nowych jobsów, dzięki którym wciela się w przykładowo Maga, Shadow Walkera, Avengera, Samuraja, Pilgrima, Woglinde'a – klas jest 12, a Echo Stones pozwala rozbudowywać ich możliwości, jednak nawet w tej sytuacji twórcy nie przygotowali rozbudowanych drzewek pełnych ciekawych skilli.
Pojedynki w Harvestelli skupiają się na 6 żywiołach, a istotne podczas poważniejszych zmagań są Breaks Gauges, dzięki którym zwiększamy siłę ataków. Deweloperzy postawili na bitwy w czasie rzeczywistym, więc podczas przedzierania się po mało skomplikowanych lokacjach wpadamy na kolejnych przeciwników – zawsze korzystamy z 2-3 ataków, by pozbyć się oponenta, możemy wybierać różne umiejętności specjalne oraz warto zadawać odpowiednie obrażenia, ponieważ dobieranie klas oraz ciosów pozwala nam znacząco zwiększyć moc ataków. W dungeonach nie natraficie na skomplikowane zagadki, ale autorzy w wielu miejscach pozwalają nam otwierać przejścia lub wykorzystywać elementy otoczenia – za pomocą interakcji możemy przykładowo lewitować, by dostać się do lokacji. Nie mogę powiedzieć, by starcia były rozbudowane, jednak nie są one nudne lub męczące. Istotna w tym miejscu jest również wytrzymałość, więc podczas biegania po lochu często trzeba wracać do domu, by się wyspać, zająć się farmą, a dopiero później możemy kontynuować bitwy. To właśnie dzięki temu systemowi tak naprawdę Harvestella zapewnia naprawdę długi główny wątek – grę ukończycie w około 50 godzin.
System walki nie jest rozbudowany, jednak po prostu się sprawdza, ponieważ każda klasa oferuje inne skille, a podczas rywalizacji możemy płynnie zmieniać jobsy, by otrzymać dostęp do innych zdolności. W ostateczności często klikamy 2-3 przyciski, by pozbyć się wrogów, ale schemat rozgrywki nie męczy... choć od czasu do czasu kompani prowadzeni przez SI mogliby reagować lepiej. Świetnie wypadają walki z bossami, gdzie właśnie istotną rolę odgrywa wspomniane Breaks Gauges, ponieważ w trakcie wykorzystywania słabości wrogów, możemy ich „złamać”, by następnie zadawać znacznie większe obrażenia.
W grze istnieje także system związany z budowaniem relacji z mieszkańcami kolejnych miast, ale jest to dodatek związany z misjami pobocznymi. Mechanika nie jest tak istotna, jak w przypadku pozycji z serii Harvest Moon, jednak pozwala nam budować zespół, ponieważ główny bohater zaprasza kolejnych partnerów do wspólnego mieszkania i dzięki temu tworzymy ciekawsze zespoły. Questy pozwalają lepiej poznawać towarzyszy broni oraz umożliwiają odblokowywanie pasywnych bonusów do walki – zachęta jest wystarczająca, by spędzać wolny czas na misjach. Deweloperzy wpadli również na ciekawą mechanikę związaną z... wróżkami. Za ich pomocą możemy przykładowo podlać więcej niż jedno pole – Square Enix w dobry sposób łączy fabułę właśnie z tym pomysłem, ponieważ im dłużej gramy i poznajemy kolejne wydarzenia tym odblokowujemy następne możliwości, by szybciej zarządzać swoją farmą. Ograniczenia to zmęczenie potencjalnie powtarzalną rozgrywką. To natomiast łączy się z samą ekonomią, ponieważ w Harvestelli potrzebujemy sporo waluty, by przykładowo ulepszać bronie lub zwiększać farmę – pieniędzy nie otrzymujemy jednak za walki, a właśnie za sprzedaż plonów lub zdobytych przedmiotów.
Harvestella to dobrze ułożona przygoda
Recenzowana Harvestella jest przemyślanym tytułem – rozwijanie ziemi i zbieranie surowców pozwala nam tworzyć kolejne potrawy, a następnie mamy okazję odwiedzać lochy, by mierzyć się z następnymi przeciwnikami. Cały czas uczestniczymy w głównym wątku, który w kilku miejscach może zaskoczyć, ale na każdym kroku miałem poczucie, że deweloperzy przygotowali tytuł dla początkujących adeptów sztuki jRPG-ów. Walka jest w zasadzie prosta, rozwijanie farmy nie jest specjalnie rozbudowane i w grze tak naprawdę brakuje systemów, które zachwycają fanów gatunku. Wielokrotnie miałem wrażenie, że autorzy celowali w początkujących graczy, co oczywiście nie jest zbrodnią, ale z tego powodu do pozycji trzeba podchodzić w odpowiedni sposób.
Produkcja na Nintendo Switchu nie wyróżnia się piękną oprawą. Problemem okazuje się rozdzielczość, ponieważ wiele terenów oraz postaci nie jest specjalnie szczegółowych i ostrych, a widać, że autorzy chcieli mieć pewność, że tytuł utrzyma 30 klatek na sekundę – choć nawet w tej sytuacji od czasu do czasu poczujecie spadki animacji. Świetnie prezentuje się część potworów (szczególnie bossowie), jednak miejscówkom często brakuje charakteru. Znacznie lepiej prezentuje się udźwiękowienie, ponieważ podczas gry usłyszycie wiele przyjemnych dla ucha utworów, które zostały odpowiednio zróżnicowane.
Czy warto sięgnąć po Harvestella?
Końcówka roku jest niezwykle intensywna dla posiadaczy Nintendo Switchów. Recenzowany Harvestella z jednej strony wyróżnia się z tłumu innych gier przygotowanych przez między innymi studia Square Enix, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że gra trafiła na rynek trochę za szybko – podczas rozgrywki czułem, że firma do końca nie wierzyła w projekt. Gracze mimo wszystko mogą liczyć na bardzo odprężającego RPG-a akcji połączonego z życiem farmera i niezłym wątkiem głównym. Nie jest to najwyższy poziom, do którego w wielu grach przyzwyczaiło nas Square Enix, jednak mając wolny budżet i chcąc czegoś nowego – warto sprawdzić grę. Pozostaje mieć nadzieję, że Square będzie chciało rozwijać koncepcję, bo taka lżejsza przygoda dobrze prezentuje się w katalogu japońskiego wydawcy.
Ocena - recenzja gry Harvestella
Atuty
- Przyjemna historia, która dobrze łączy się z głównymi założeniami rozgrywki,
- Pojedynki dobrze rozbudowują gameplay, jednak...
- Zróżnicowane klasy postaci, ale...
- Zajmowanie się farmą może uzależnić.
Wady
- Na każdym kroku czuć, że deweloperzy mogliby rozbudować grę,
- … są bardzo proste i trudno tutaj mówić o rozbudowanych mechanikach,
- … rozwój specjalizacji szybko okazuje się bardzo skromny,
- Produkcja mierzy się ze spadkami animacji i nierówną grafiką.
Harvestella to bardzo ciekawe IP, które przy odpowiednim zadbaniu o mechaniki może zapewnić graczom masę radości. Aktualnie jest dobrze, ale wyraźnie czuć, że może być lepiej.
Graliśmy na:
NS
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych