Zwerbowany (2022) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Bajka o agencie CIA
Co się stanie, gdy bożyszcze nastolatków zostanie zaangażowane do nieco poważniejszego projektu, typowego akcyjniaka, w którym główny twórca pomiesza kilka motywów ze swoich dotychczasowych produkcji i upiększy je chwytliwą muzyką oraz męczącym poczuciem humoru? Otrzymamy „Zwerbowanego”, jedną z ostatnich nowości dostępnych na platformie Netflix. Zapraszam do recenzji.
Powiedzieć, że biblioteka Netflixa jest niezwykle różnorodna to jakby nie powiedzieć nic – w całym zatrzęsieniu filmów, seriali, dokumentów, programów oraz animacji znalazło się również miejsce na wykorzystanie w poważniejszej roli Noah Centineo – młodego gwiazdora Netflixa, który występował już takich romansidłach dla nastolatków jak „Do wszystkich chłopców, których kochałam”, „Wynajmij sobie chłopaka” czy „Przesunięci”.
Zwerbowany (2022) – recenzja serialu [Netflix]. Ambitny żółtodziób w CIA
Owen Hendricks jest młodym prawnikiem, który niedawno dołączył do działu prawnego CIA. Agencja rządowa nie należy do najbardziej komfortowych miejsc, a jej pracownikom przede wszystkim nie należy ufać, o czym dobitnie przekonuje się główny bohater, gdy otrzymuje pierwsze zadanie – ma przeanalizować potencjalne zagrożenie płynące z wysyłanych listów. Kiedy w jego ręce wpada wiadomość od Max Meladze, jednej z tajniaczek, regularnie wykorzystywanych źródeł agencji, która żąda wypuszczenia z więzienia, z godziny na godzinę robi się coraz poważniej, a Owen staje przed nie lada wyzwaniem, w którym zagrożone jest jego życie. Nie ulega wątpliwości, że ktoś chciałby się pozbyć żółtodzioba, a kontakt z wtyczką jest prostą drogą na cmentarz.
Podczas oglądania recenzowanego „Zwerbowanego” niemal cała nasza uwaga koncentruje się na głównym bohaterze. Głównym atutem solidnych produkcji skupiających się na szpiegach są ich protagoniści – niezwykle sprawni, doskonale przeszkoleni, sprytni i zdolni do dostosowania się do każdej sytuacji są w stanie poradzić sobie podczas najróżniejszych misji. Owen jednak nie jest takim agentem. Jako ambitny, młody prawnik naznaczony pewną historią, lubi ryzyko, jest zdolny do wielu poświęceń i chce się wykazać, dlatego postawiony pod ścianą po prostu działa – najczęściej bez dogłębnego przemyślenia i dzięki wskazówkom innych. Lata do różnych zakątków świata, nawiązuje kontakt z najważniejszymi personami agencji oraz innych rządowych organizacji, nierzadko wpada w kłopoty.
Problem w tym, że fabuła serialu, choć pełna uroku, nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością i nie jest zbyt przekonująca. Oto pewien żółtodziób w pierwszym tygodniu pracy w CIA trafia na trop sprawy, która może pogrążyć agencję i wywołać niemały skandal, jednakże jego zwierzchnik szybko podejmuje decyzję, że bez żadnego wsparcia jest w stanie nawiązać relację z niebezpieczną Meladze, zdobyć jej zaufanie i powrócić do biura z tarczą. Aż chciałoby się powiedzieć mantrę pokolenia Z, które prawnik reprezentuje. Z każdym kolejnym zadaniem mężczyzna ma coraz większe szczęście i się wykazuje, szef go docenia, koledzy zazdroszczą, kobiety uwielbiają, wraca do swoich przyjaciół, gdzie wpada w wir dobrych rad, po czym znów pakuje manatki i odhacza kolejne zadania – serial Hawleya wydaje się być bajeczką dla dorosłych o agencie CIA.
Zwerbowany (2022) – recenzja serialu [Netflix]. Brakuje pomysłu i polotu
Jako czytelniczka, która lubi serię o Jasonie Bournie autorstwa Roberta Ludluma, zwróciłam uwagę na „Zwerbowanego” przez udział Douga Limana w projekcie. Twórca odpowiedzialny za „Tożsamość Bourne'a” czy „Pan i Pani Smith” zajął się reżyserią dwóch pierwszych epizodów, co czujemy od samego początku. Z czasem jednak jakość produkcji stopniowo spada... Pomimo ogólnie przyjemnej koncepcji, w trakcie 8 odcinków scenarzyści sumiennie stosują jedną metodę – gdy tylko tempo spowalnia, na barki protagonisty zrzucane są kolejne bolączki, a akcja rusza z kopyta. Po kolejnym zadaniu cykl się zamyka i tak w kółko.
Choć kilka wątków recenzowanego „Zwerbowanego” systematycznie się przeplata, nie są one zbyt angażujące – Owen oraz Max są postaciami, które zasłużyły na nieco więcej pomysłów autorów scenariusza, reszta bohaterów z ich otoczenia wydaje się być tłem dla rozgrywających się wydarzeń. Zresztą, dzięki temu kreacje Noah Centineo oraz Laury Haddock wysuwają się na pierwszy plan i widać, że aktorzy po prostu całkiem dobrze się bawią, nie możemy jednak powiedzieć, by między nimi była silna chemia odczuwalna od pierwszej do ostatniej sceny – dobitnie przekonujemy się o tym, gdy są oni sam na sam w hotelowym apartamencie.
Powiedzmy to sobie szczerze, recenzowany „Zwerbowany” nie jest serialem, na jaki czekacie. Tak naprawdę autorzy scenariusza powinni skrócić historię o połowę, pozbyć się durnych żarcików, miałkich wątków sublokatorów oraz scen związanych z miłosnymi perypetiami bohatera – w tej okrojonej formie Centineo, który przyzwoicie radzi sobie na ekranie, również miałby więcej okazji do wykazania się, a spójna całość zyskałaby na odbiorze. W innym przypadku otrzymujemy produkcję bez polotu, która kręci się wyłącznie wokół głównego bohatera – a jemu, czy tego chce, czy nie chce, naprawdę wiele się udaje i to nie dzięki pgromnym umiejętnościom. Alexi Hawley miał okazję, by przedstawić nieco inną wersję „młodego Bourne'a” (muszę niechlubnie przyznać, że na początku koncept serialu kojarzył mi się z serią z Mattem Damonem, co zupełnie nie miało odniesienia do końcowego efektu serialu), odnoszę jednak wrażenie, że wspólnie z zespołem scenarzystów nie podjął się większego wysiłku, by nadać „Zwerbowanemu” należytego kształtu i większej zadziorności. A szkoda, bo mogliśmy otrzymać znacznie lepszą propozycję sięgającą do klimatu CIA, thriller szpiegowski czerpiący z najlepszych elementów gatunku – tymczasem o serialu Netflixa zapomina się niezwykle szybko.
Atuty
- Obiecujący początek
- Całkiem wdzięczna kreacja Noah Centineo
- Szybkie tempo akcji
- Nieco inne spojrzenie na pracę w CIA
Wady
- Słabo napisane inne postacie występujące w produkcji
- Szereg niepotrzebnych wątków, które odwracają uwagę od najważniejszej części historii
- Serial powinien być o połowę krótszy
- Dialogi nie należą do najbardziej dopracowanych elementów serialu
Produkcji o agentach CIA, intrygach wewnątrz agencji oraz zdradach mamy jak na pęczki, trochę więc szkoda tracić czas na „Zwerbowanego”, bo to zwykły średniaczek. Choć początek serialu zachęca do seansu, z każdym kolejnym odcinkiem poczujecie, że nie jest to propozycja, jaką obiecywano w zapowiedziach – rozwleczonego scenariusza nie ratuje nawet całkiem przyjemny występ Noah Centineo.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych