Forspoken

Forspoken – recenzja i opinia o grze [PS5, PC]. Zmarnowany potencjał

Wojciech Gruszczyk | 29.01.2023, 14:00

Po latach od pierwszej zapowiedzi, Square Enix wrzuciło na rynek swoje „pierwsze next-genowe IP”. Twórcy obiecywali wiele, Sony nakręcało zainteresowanie, a w ostateczności Forspoken nie sprostało gigantycznym oczekiwaniom. Czy warto sprawdzić pierwszego „konsolowego exclusive'a” Sony w 2023 roku? Przeczytajcie naszą recenzję.

Pamiętacie jeszcze o Project Athia? Właśnie pod taką nazwą w czerwcu 2020 roku (przed premierą PS5!) zaprezentowano grę dumnie nazwaną „pierwszym next-genowym IP” Square Enix. Przez kolejne 3 lata byliśmy karmieni następnymi materiałami, które potwierdzały znakomitą współpracę produkcji z PlayStation 5. Deweloperzy chętnie wychwalali sprzęt Sony, a korporacja odpowiedzialna za PlayStation w każdym możliwym miejscu pokazywał tytuł – opowieść w ostateczności przerodziła się w Forspoken i po spędzeniu w świecie gry kilkunastu godzin mam jedno przeświadczenie: Square Enix nie wykorzystało wielkiej szansy.

Dalsza część tekstu pod wideo

W Forspoken wcielamy się w „twardą babkę”

 Forspoken - recenzja - początek przygody

Główną bohaterką recenzowanego Forspoken jest Frey Holland, mieszkanka Nowego Jorku, którą poznajemy w fatalnych dla niej okolicznościach. Kobieta traci wszystko i zamiast świętować swoje urodziny, natrafia na błyszczący artefakt – gadającą bransoletkę Cuff. Spotkanie z dziwnym artefaktem sprawia, że dziewczyna trafia do fantastycznego królestwa Athia. Frey jednak nie może podziwiać kwiatków i kolejnych pagórków, ponieważ okazuje się, że przedstawiony świat jest niszczony zarazą nazwaną „Break” i tylko nasza postać jest odporna... jeśli w tym miejscu pomyślałeś „pewnie Frey musi stanąć do walki, by uratować świat”, to wygrałeś taczkę śniegu w grudniu, bo właśnie tak jest. Square Enix przygotowało zaskakująco sztampową historyjkę, która nie zachwyca od początku, bo przez niemal całą grę nie mogłem liczyć na nawet drobne zaskoczenie. W zasadzie dopiero pod sam koniec tej 14-godzinnej przygody pojawiają się wątki, które sprawiły, że odrobinę zmieniłem swoje zdanie na temat wydarzeń, ale obawiam się, że wielu graczy może nie przetrwać do tego momentu. Scenarzyści czerpali garściami z kilku prostych przygód fantasy i gdzieś w tym całym szaleństwie nowej generacji oraz chęci zaoferowania wielkiego świata zabrakło czasu na krótką refleksję. W trakcie gry miałem wielokrotnie wrażenie, że scenarzyści nie wykorzystali ciekawej koncepcji – Frey podczas swojej opowieści musi dowiedzieć się, skąd bierze się tajemnicza zaraza, by następnie zmierzyć się z potężnymi władczyniami Athii... i na papierze to wszystko może brzmieć ciekawie, jednak realizacja w tym wypadku pozostawia wiele do życzenia.

Deweloperzy nawet nie postarali się, by przedstawić interesujące tło fabularne dla protagonistki – genialna sierota z problemami z prawem jest jedyną nadzieją dla mieszkańców krainy? Poznając opowieść miałem zdecydowanie za często poczucie, że scenarzyści próbowali połączyć kilka totalnie nie pasujących do siebie pomysłów i na tej bazie powstało nowe IP. Problemem Forspoken jest również sama bohaterka, ponieważ Frey jest jedną z najbardziej irytujących postaci, na które natrafiłem w grach na przestrzeni ostatnich lat. Dziewczyna od początku, gdy trafia do tajemniczego miejsca, nie ma ochoty nikomu pomagać, a jej podejście sprawia, że cała opowieść nie jest przyjemna. Jest to dziwne doświadczenie, ponieważ zazwyczaj mamy okazję kontrolować te „dobre osoby”, a w tym wypadku deweloperzy chcieli stworzyć prawdziwą „twardą babkę”, ale zamiast tego otrzymaliśmy w ręce dziewczynę, którą po prostu trudno polubić. Nie potrafię także zrozumieć decyzji Japończyków, którzy pomyśleli, że częste przeklinanie postaci nada jej odpowiedniego charakteru – ma to pewnie związek z „trudnym” pochodzeniem Frey, ale nawet w tej sytuacji takie działanie jest po prostu sztuczne i nie pasuje do realiów gry. Sytuacji nie poprawia Cuff – bransoletka jest w pewien sposób przewodnikiem po nowym świecie, ale bardzo szybko okazuje się, że gadający przedmiot i dziewczynę łączy dziwna relacja. Jeden drugiemu próbuje dogadywać, a ich dyskusje są często bardzo wymuszone, sztuczne i pozostawiają pewien niesmak. I niech moje słowa nie zostaną przez Was źle odebrane, ale podczas rozgrywki odniosłem wrażenie, że dialogi napisane do Forspoken totalnie nie pasują do świata przedstawionego – zamiast móc wcielić się w ciekawą, dobrze zaangażowaną postać, która zachęciłaby gracza do poznania Athii, to sposób prowadzenia wydarzeń sprawia, że odechciewa się uczestniczyć w tej opowieści.

Frey podczas swojej podróży ma jeszcze okazje spotkać wielu bohaterów niezależnych, ale trudno tutaj o choćby jedną osobę, którą można zapamiętać na dłużej niż kilka minut. Square Enix nie zdecydowało się na zaproponowanie ciekawych i angażujących wątków pobocznych, które w pewien sposób pozwoliłyby graczowi lepiej zanurzyć się w ten świat, a w zasadzie każda kolejna dyskusja sprowadza się do tego, że zostajemy poproszeni o wykonanie kolejnych zadań, które nie potrafiły mnie w większy sposób zaangażować. W dodatku Forspoken ma problem z samą prezentacją scenek przerywnikowych, które podczas dyskusji z mniej ważnymi osobami dla fabuły wyglądają źle... by po chwili zapewnić naprawdę dobrze zrealizowaną scenkę – mimika postaci niezależnych jest wprost fatalna i przypomina czasy początków poprzedniej generacji. W dodatku deweloperzy pomyśleli, że sztuczne przyciemnianie scen nada grze... w zasadzie nie wiem do końca czego – w rezultacie podczas jednej dyskusji możemy zobaczyć nawet 3-4 przerwy w postaci całego czarnego ekranu. Odnoszę wrażenie, że oprawa japońskiego tytułu w pewien sposób dobrze podsumowuje całą produkcję, ponieważ grafika w tytule Square Enix jest po prostu mocno nierówna.

Forspoken nie wykorzystuje potencjału PS5

 Forspoken - recenzja - walka z użyciem magii

Właśnie sama sfera techniczna recenzowanego Forspoken to ciekawy temat, bo choć wpadamy do ogromnego świata, który może zachwycić rozbudową, to jednak bardzo łatwo dostrzec, że deweloperzy nie okiełznali PlayStation 5. W bardziej intensywnych akcjach dynamiczna rozdzielczość szaleje do tego stopnia, że obraz wygląda marnie – przed ekranem widzimy mgłę, która negatywnie wpływa na doświadczenie. W Athii trudno o wiele zapierających dech w piersiach widoków, a jednocześnie często miałem wrażenie, że deweloperzy zawiedli w przypadku oświetlenia, które nie pokazuje miejscówek lub bohaterki w odpowiedni sposób. Japończycy ponownie skorzystali ze swojego autorskiego Luminous Engine, który jednak nie czerpał garściami ze wszystkich uroków PS5, ponieważ w każdym z trybów miałem okazję odczuwać większe lub mniejsze spadki animacji. Biorąc pod uwagę oprawę, nieźle nawet wypada soundtrack, który szczerze mówiąc nie przeszkadza, a podczas gry miałem okazję wsłuchać się w kilka podniosłych, przygotowanych przez orkiestrę utworów. Nie jest to poziom, dzięki któremu po rozgrywce włączam muzykę z gry i katuję ją przez kilka tygodni, ale biorąc pod uwagę okoliczności... mam wrażenie, że mogło być gorzej.

Wracając jeszcze do samego świata, to Athia w wielu miejscach jest po prostu... pusta. Twórcy postanowili zachęcić gracza do biegania po okolicach, więc Frey otrzymała niezły system eksploracji, który jednak pokazuje swój charakter dopiero po kilku pierwszych godzinach gry. Protagonistka w pewnym momencie rozwija swoje umiejętności, coraz płynniej podróżuje po okolicach i muszę przyznać, że jej animacje wyglądają naprawdę dobrze. Ruchy bohaterki to zdecydowanie jeden z największych plusów gry, ponieważ protagonistka biega z prawdziwą gracją, chętnie odbija się od powierzchni i po kilku godzinach dosłownie płynie po świecie przedstawionym. Ten osławiony w kampanii marketingowej „magiczny parkour” wypada zaskakująco dobrze... choć szkoda, że na początku wydaje się trochę chaotyczny. Ma to jednak sens, ponieważ mieszkanka Nowego Jorku musi okiełznać nową moc.

 Forspoken - recenzja - Tanta

Podobnie zresztą wypada temat walki, która na początku mnie specjalnie nie przekonała, to jednak im dłużej grałem w recenzowany Forspoken to chętniej walczyłem z przeciwnikami. Frey korzysta z mocy żywiołów, musi płynnie zmieniać swoje sztuczki, a rozbudowując jej umiejętności otrzymujemy w ręce kolejne zdolności, które poprawiają zabawę. Gameplay w zasadzie przypomina trzecioosobową strzelankę, jednak zamiast giwer postać korzysta z różnych zdolności – nie wszystkie są skuteczne, ale w połączeniu z szybkim bieganiem, skokami oraz unikami, rywalizacja w pozycji Square Enix jest przyjemna. Twórcy dzięki podróżowaniu oraz pojedynkom bardzo dobrze zaprezentowało progresje, która na papierze nie jest specjalnie skomplikowana (klasyczne drzewka), to jednak bardzo szybko okazuje się, że japoński tytuł potrafi w tym miejscu zapewnić oczekiwane wrażenia. Niektórzy mogą powiedzieć, że walki (szczególnie z bossami) opierają się na prostych atakach i wybraniu odpowiedniej mocy, ale szczerze mówiąc? Bawiłem się dobrze. Na uwagę zasługują wszystkie momenty, gdy Frey nie jest już żółtodziobem w kwestii korzystania ze świeżo nabytych zdolności, ponieważ rozgrywka w drugiej połowie gry zapewnia nie tylko dobre wrażenia pod względem gameplayu, ale również jesteśmy świadkami wielu efektów wizualnych.

Cały Forspoken jest w zasadzie tytułem, który smakuje lepiej im dłużej w niego gramy – nie wiem, czy od pewnego momentu przyzwyczaiłem się do tych kiepskich dialogów, ale po prostu rozgrywka w drugiej części gry poprawia ogólne wrażenia. To nadal nie jest najwyższy poziom, którego moglibyśmy oczekiwać od Square Enix, ale jest zdecydowanie lepiej niż na starcie. Podobnie zresztą wypada historia, która w pewnym momencie prezentuje się lepiej – choć w tym wypadku odpowiednie wrażenia przychodzą dopiero pod koniec.

Forspoken zachęca walką i eksploracją, ale... w drugiej połowie gry

 Forspoken - recenzja gry - świat

Szkoda jedynie, że autorzy nie pokusili się o stworzenie kilku dodatkowych typów normalnych wrogów, bo choć w tych ważniejszych starciach mamy okazję stanąć do walki z ciekawymi bestiami oraz przeciwnikami, to szybko okazuje się, że bestiariusz jest skromny. Muszę jeszcze na pewno dodać, że choć Athia jest pusta (co w zasadzie jest wytłumaczone fabularnie), to jednak w samym świecie można znaleźć naprawdę sporo aktywności pobocznych – jeśli nie będziecie przejmować się historią, a skupicie na samej rozgrywce, to spędzicie w recenzowanym Forspoken pewnie z 50 godzin. Japończycy stworzyli naprawdę ogromny świat, który przy odpowiednim podejściu może zapewnić sporo zabawy.

Siadając do tego tekstu cały czas miałem w głowie przeświadczenie, że Square Enix nie wykorzystało dużej szansy, bo choć opowieść w recenzowanym Forspoken pozostawia wiele do życzenia, a główna bohaterka zawodzi na wielu poziomach, to jednak sam świat japońskiej gry jest... intrygujący. Deweloperzy opracowali ciekawe tło wydarzeń, które choć w ostateczności zostało przytłoczone przez kiepski scenariusz, to jednak w gąszczu niepotrzebnych dyskusji można dostrzec ciekawą krainę, która powinna zostać lepiej zaprezentowana. Athia skrywa całą masę sekretów, wątek władczyń na pierwszy rzut oka jest naprawdę ciekawy, ale niestety to wszystko jest przytłoczone przez męczącą realizację.

Trudno jednocześnie nie odnieść wrażenia, że problemy Forspoken nie naprawi jedna z pierwszych aktualizacji – twórcy mogą zająć się usprawnieniem światła, dopieszczeniem mimiki twarzy czy też lepiej wykorzystają potencjał PlayStation 5, ale patch raczej nie wpłynie pozytywnie na teksty bohaterów czy też nie poprawi głównego wątku.

Czy warto sięgnąć po Forspoken?

Sony zadbało o dwuletnią ekskluzywność na konsolowe wydanie Forspoken, co z perspektywy czasu wygląda zabawnie – fani Microsoftu mogą powiedzieć, że pewnie właśnie tyle czasu zabrakło deweloperom, by wrzucić na rynek przemyślaną i wykorzystującą potencjał produkcję. Square Enix zaoferowało ciekawy świat, ale ubrało go w fatalną narrację, mało ciekawy wątek główny i po prostu zabrakło czasu, by dopracować grę. Trudno powiedzieć, czy Japończycy będą chcieli uratować to wypromowane IP, jednak pozostaje mieć nadzieję, że kolejne tegoroczne projekty studia zostały przygotowane z większą rozwagą i pomysłem.

Ocena - recenzja gry Forspoken

Atuty

  • Walka wynagradza wiele... choć trochę się rozkręca,
  • Eksploracja świata za pomocą „magicznego parkouru” jest zaskakująco przyjemna,
  • Świat w pewien sposób intryguje...

Wady

  • Fatalny wątek główny, który pokazuje niewykorzystany potencjał IP,
  • Beznadziejne dialogi sprawiają, że fabuła jest jeszcze większym problemem,
  • Bardzo nierówna grafika potwierdzająca szereg problemów natury technicznej,
  • Frey ciężko polubić, a jej zachowanie negatywnie wpływa na doświadczenie,
  • Spadki płynności animacji są dosłownie w każdym z trybów.

Square Enix miało właśnie świętować pierwszy sukces w 2023 roku, a korporacja ma duży problem. Forspoken na papierze ma wszystko, ale w ostatecznym rozrachunku zabrakło spojrzenia na grę w odpowiednim świetle. Miał być sukces, a jest rozczarowanie.
Graliśmy na: PS5

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper