Aftersun (2022) – recenzja, opinia o filmie [M2 Films]. Prywatne wspomnienia z wakacji
Zlepiony z sennych wspomnień i rodzinnych filmów zapis wakacji, które reżyserka spędziła w dzieciństwie ze swoim tatą w Turcji. Od czasu do czasu zabawny, miejscami dołujący, ale w ostatecznym rozrachunku wydaje mi się, że trochę zbyt osobisty dla autorki, przez co niekoniecznie będzie rezonował z widownią tak mocno, jak zapewne z nią samą.
Widziałem, że wielu widzów i krytyków jest debiutem Charlotte Wells wprost oczarowanych, choć osobiście nie podzielam tego entuzjazmu. Obejrzałem, na koniec nawet zapłakałem, ale po fakcie stwierdzam, że nie wiem, co właściwie miało mnie aż tak porwać. Mam taką teorię (podpartą absolutnie niczym), że część z tych osób wystawiających filmowi dziewiątki i dziesiątki też tak naprawdę tego nie wie. Film się skończył, 'trzęsienie ziemi' nie nastąpiło, więc drapiąc się po głowach klikają wysokie noty – na wszelki wypadek.
Aftersun (2022) – recenzja filmu [M2 Films]. Ponadprzeciętne występy w przeciętnej historii
Czy jestem niepotrzebnie złośliwy? Być może. Zwłaszcza, że w kwestii czysto audiowizualnej wszystko jest tu na swoim miejscu, a i aktorzy – Paul Mescal i Frankie Corio jako ojciec i córka – bardzo przekonująco oddaję tę specjalną więź łączącą rodzica z dzieckiem. Mam jednak wrażenie, że „Aftersun” powstał ponieważ reżyserka i scenarzystka w jednej osobie tego potrzebowała, tak wewnętrznie, a nie żeby dać coś publiczności. Jeśli chodzi o zawartość tego co oglądamy, to są to po prostu wakacje w obcym kraju. Calum rozstał się jakiś czas temu z mamą Sophie, więc ten wyjazd jest jego szansą na zacieśnienie relacji z córką. Chodzą razem na wycieczki, zabawy, zakupy. Od czasu do czasu zdarzy im się pokłócić, jak to w rodzinie, ale nigdy nie na poważnie i nie na długo. Calum non stop pije piwo, ale jest przy tym bardzo opiekuńczy w stosunku do córki. Sophie natomiast interesuje się starszymi dzieciakami i 'ich światem', który dla niej jest jeszcze niedostępny. I to tyle. Na koniec wracają do domu. Sophie do swojej mamy, a tata... ciężko powiedzieć.
Scenariusz wielokrotnie sugeruje, że Calum ma depresję. Widać to po jego reakcjach na pytania o jego życie, po tym jak nieodpowiedzialnie potrafi się zachowywać, jakby cały czas balansował na granicy życia i śmierci. Film nie oferuje żadnych prostych odpowiedzi na to, co dalej się z nim stanie, choć sposób, w jaki Wells opowiada tę historię dosyć wyraźnie kieruje myśli widza w konkretnym kierunku. Nawet jeśli pierwszych 85 minut filmu spędzisz na zastanawianiu się po co to wszystko i ile jeszcze do końca, to gwarantuję, że od momentu, kiedy z głośników zaczyna lecieć niesamowicie intrygująca, 'goła' wersja „Under pressure” zespołu Queen, a względnie bezpośrednia historia zmienia się w sen, metaforę i obwieszczenie w jednym, nie sposób czegoś nie poczuć. Podejrzewam, że to właśnie dla tej jednej, mistrzowsko przygotowanej sceny, powstał cały dzisiejszy film. Łzy zaczynają płynąć do oczu, nawet jeśli widz jeszcze nie do końca rozumie dlaczego. Później zrozumie.
Aftersun (2022) – recenzja filmu [M2 Films]. Zbyt osobista historia, jak na mój gust
Bardzo ważnym było, aby odpowiednio dopasować aktorów. To w końcu na ich rozmowach i przygodach opiera się 90% filmu. Wells znalazła doskonały duet w postaci Mescala i Corio. Oboje są w swoim towarzystwie tak naturalni, jakby rzeczywiście byli rodziną. Szczególne brawa należą się młodziutkiej odtwórczyni roli Sophie, dla której był to pierwszy występ przed kamerą, a po której zupełnie tego nie widać. Jest bardzo naturalna w scenach z Mescalem, ale potrafi też dobrze oddać ciekawość swojej postaci, kiedy obcuje z nastolatkami, jest twarda i z początku lekko zdystansowana w rozmowie ze swoim rówieśnikiem, Michaelem i naturalnie zabawna, kiedy gada do trzymanej przez siebie kamery. Natomiast Mescal ma w sobie to spojrzenie, które można odczytywać jednocześnie jako zabarwione na wesoło albo udręczone, tak idealnie pasujące do całego charakteru jego postaci.
W pewnym momencie przechodzimy też do czasów obecnych, kiedy to dorosła Sophie sama jest żoną i matką małego bobasa. Czemu te sceny służą? Przyznam, że nie do końca jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Być może żeby nadać lepszy kontekst wydarzeniom. To jedyne, co przychodzi mi do głowy. To powiedziawszy, wydaje mi się, że gdyby je wyciąć, wydźwięk całego filmu wciąż byłby taki sam. To częsty problem takich osobistych historii – w głowie autora każde jedno jego wspomnienie jest integralnym elementem całej opowieści. Czasami rzeczywiście tak jest, choć często zdarza się i tak, że twórcy brakuje po prostu odpowiedniego dystansu, z którego mógłby przyjrzeć się krytycznie swojemu dziełu.
„Aftersun” to trochę historia o dorastaniu – choć raczej mało rozbudowana – trochę film o walce z własnymi demonami – ale raczej subtelnie zarysowanej – i przede wszystkim po prostu opowieść o wspólnych wakacjach ojca i córki. Wygląda i brzmi ładnie, aktorzy spisują się wręcz świetnie, ale tak naprawdę jakiekolwiek emocje wyzwolił we mnie dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. Ja zalecam podchodzić raczej ostrożnie.
Atuty
- Świetna relacja Caluma i Sophie;
- Kilka naprawdę pięknie skomponowanych ujęć;
- Mocna ścieżka dźwiękowa;
- Ostatnie dziesięć minut PRAWIE wynagradza tempo reszty filmu.
Wady
- Historia tak osobista, że dla mnie, jako niezwiązanego z nią prywatnie widza, wygląda jakby nic się w tym filmie nie działo.
„Aftersun” opowiada historię wspólnych wakacji ojca i córki, mocno inspirowaną życiem reżyserki i scenarzystki, Charlotte Wells. Zgrabnie nakręcony i pięknie zagrany, ale w mojej opinii zbyt prywatny, abym mógł wytworzyć z nim emocjonalną więź. Świetne zakończenie, ale najpierw trzeba przebić się przez 85 minut najzwyklejszych wakacji świata.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych