Magic Mike: Ostatni Taniec - recenzja filmu. Dzieło przeznaczone dla fanów tańca i... tańca
Muszę przyznać, że od czasu do czasu mam ochotę na jakieś mało wymagające kino i do takiego gatunku zaliczam dwa poprzednie filmy Magic Mike'a. To całkiem udane produkcje, stworzone głównie dla miłośników tańca, przepełnione efektownymi ujęciami kolejnych, akrobatycznych wygibasów i nagich torsów. Trzecia część jest pod tym względem równie bogata, a może nawet i lepsza, bo wszystkie ujęcia zrealizowano z niezwykłą pieczołowitością.
Już na wstępie zaznaczę, że to film przeznaczony głównie dla fanów tańca, kobiet i fanek nagości, a także wszystkich tych, którzy są miłośnikami komediodramatów. Ostatni Taniec Mike'a jest zwieńczeniem całej trylogii i w zasadzie w żaden sposób nie odstaje od swoich poprzedników. Kontynuuje rozpoczęte wcześniej historie, chociaż tutaj na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim postać grana przez Salmę Hayek. To ona, ku mojemu zaskoczeniu, często jest centralnym punktem wszystkich wydarzeń. Aktorka ma jednak wiele zalet, a jedną z nich jest niezwykła uroda, nieco intrygujący charakter i przede wszystkim duże zdolności. Nie spodziewałem się, że Salma potrafi wyczyniać na parkiecie aż takie cuda! W jednym z wywiadów sugerowała nawet, że finałowy taniec o mało jej nie zabił, co tylko pokazuje gigantyczne zaangażowanie i oddanie się tej roli. To widać zresztą na każdym kroku.
Channing Tatum robi to, co potrafi najlepiej - kapitalnie tańczy
Chociaż Channing nie należy może do najwybitniejszych aktorów, to z całą pewnością jest jednym z najlepszych tancerzy. Jego popisy często zasługują na duże uznanie, a on sam praktycznie w ogóle nie stracił swojej dynamiki i gibkości. Niektóre sceny wplecione do Ostatniego Tańca są żywcem wyjęte z 50 Twarzy Greya, podkreślając niezwykłą, erotyczną relację, jaka kiełkuje pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Oto bowiem Mike, przepełniony radością i chęcią zmiany życia na lepsze, przybywa do słonecznego Miami, by pełnić rolę barmana na gustownych, eleganckich imprezach. Niestety, z powodu wybuchu pandemii Covida, jego firma produkująca meble kompletnie zbankrutowała, przez co zmuszony był do znalezienia innego zajęcia - tańca w ogóle nie brał pod uwagę. Los splatał mu jednak figla, bo na jednym z takich przyjęć poznał tajemniczą kobietę, która zaproponowała mu 6000$ w zamian za prywatny, zmysłowy taniec. Jak możecie się domyślać, pod wpływem tajemniczej kobiety, Mike wyrusza do Londynu, a kolejne sceny, wyreżyserowane przez Stevena Soderbergha, mają w sobie sporo romantyzmu, erotyki, ale i smacznie podanej namiętności. Mike próbuje teraz zaaranżować najbardziej epicki występ taneczny na deskach Londyńskiego teatru, a jego sława zdecydowanie go wyprzedza. To jednak dopiero początek problemów. Znajdziecie tu także rozmaite sekwencje detektywistyczne, choć jak na komedie przystało, mocno... humorystyczne i nieprzewidywalne.
Całość przystrojona jest znakomitą muzyką z różnych gatunków, od klubowych basów, przez melodyjne R&B, aż po delikatne ambienty, sugerujące delikatne, roznegliżowane sceny. Jedna z nich odbywa się w łóżku, gdzie fani pięknych ujęć i doskonale wyrzeźbionych ciał powinni być zachwyceni. To w zasadzie film skierowany przede wszystkim do tych osób, które chcą zobaczyć kapitalne pokazy taneczne, których otoczka jest równie bogata, co cała choreografia. Przywodzi mi to na myśl inne tytuły, w którym widzieliśmy Tatuma, czyli Step Up, a szczególnie pierwszą część tej serii. Trochę to takie romansidło, gdzie niby wszystko wiemy już na samym początku, ale mimo to znakomicie zrealizowany taniec sprawia, że chcemy oglądać każdą kolejną scenę. Nie jest to z całą pewnością porywające kino, lecz fani (oraz fanki) Magic Mike'a nie będą mogli narzekać. Muszę nawet przyznać, jako wieloletni fan wspomnianego Step Up, że Channing Tatum absolutnie nic się nie zmienił. Jest dokładnie taki sam, mimo wieku i upływu czasu. Nadal nie stał się dobrym aktorem, ale pozostaje doprawdy wybitnym tancerzem. Daje sobie też rękę uciąć, że finałowa scena dosłownie zwali Was z nóg swoim rozmachem i reżyserią. Jeśli lubicie komediodramaty, zdecydowanie warto kupić bilety. Premiera już 10 lutego!
Atuty
- Channing Tatum, który jak zwykle nie zawodzi w swoim tanecznym kroku
- Niezła rola Salmy Hayek
- Dużo nagości, erotyki, wyrzeźbionych torsów i ujęć kamery przepełnionych efekciarstwem
- Niektóre pokazy taneczne są absolutnie rewelacyjne
- Klimaty Miami aż proszą się o to, by w Polsce za oknem była podobna pogoda!
Wady
- Fabuła jest dość miałka i przewidywalna, ale chodzi tu przede wszystkim o taniec
- Poza głównymi postaciami, reszta pozostaje mało wyrazista
- Fani poprzednich części doskonale wiedzą, czego się spodziewać, ale reszta nie będzie szczególnie zachwycona
Magic Mike: Ostatni Taniec to komediodramat przeznaczony głównie dla fanów i fanek tańca oraz atrakcyjnie wyrzeźbionych mężczyzn. To przejmująca opowieść o powrocie na szczyt, który można sobie w cudowny sposób wytańczyć, Finałowa w tej trylogii rola bezkonkurencyjnego Channinga Tatuma dobrze się broni i dla fanów jego tanecznych umiejętności będzie to znakomity materiał. Poza tym świetnie pasuje też reżyseria i realizacja, która pozostaje na niezwykle wysokim poziomie. A szczególnie choreografia!
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych