Deliver Us Mars – recenzja i opinia o grze [Xbox, PC, PlayStation]. Powolne tempo zwiedzania Marsa
Deliver Us Mars to kontynuacja przyzwoicie ocenianego tytułu Deliver Us The Moon z 2019 roku. Jeżeli graliście we wcześniejszą odsłonę, poczujecie się tutaj jak w domu, bo znajomość historycznych wydarzeń będzie istotna w kontekście rozwoju fabularnego. Nie zmienia to faktu, że opowieść nie jest szczególnie porywająca, a tytuł cierpi na kilka bolączek, które czasem powstrzymują od czerpania pełnej satysfakcji z zabawy. Zapraszam do recenzji.
Jestem ogromnym fanem kosmicznych wojaży i podróży po naszej galaktyce. Każdą z takich gier wręcz pochłaniam z najwyższą ciekawością i zainteresowaniem. Gdybym tylko miał warunki do tego, by kiedykolwiek polecieć w kosmos, to chciałbym to zrobić, dlatego gdy tylko Roger napisał do mnie w sprawie testów Deliver Us Mars, niezwłocznie się zgodziłem. Nie grałem w poprzednią część (co chciałem szybko nadrobić) i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Dzisiaj jednak mogę Wam powiedzieć, że to całkiem przyjemna gra, chociaż... zdecydowanie nie każdy będzie z niej czerpał wystarczająco dużo radości. Dzieło studia KeoKen jest dosyć kapryśne i słabo zoptymalizowane, będąc przy tym całkiem niezłą przygodówką w klimatach science-fiction. Czy jednak musicie znać pierwszą część, by czerpać 100% satysfakcji z wyprawy na Marsa? Niekoniecznie, aczkolwiek znajomość poprzedniej odsłony będzie dodatkowym atutem.
Deliver Us Mars kontynuuje historię z poprzedniej części, gdy na ziemi już praktycznie nic nie zostało
Fabularnie to typowa kontynuacja, chociaż akcja ma miejsce aż 10 lat po wydarzeniach z Deliver Us The Moon. Niemniej, by przybliżyć nieco cały kontekst sytuacji w jakiej się znajdujemy, odwołam się do wydarzeń z poprzednika. Scenariusz jest dość sztampowy i pozbawiony większych zaskoczeń. Dla ziemskich zasobów nie ma już ratunku, ludzkość wyczerpała wszystkie surowce naturalne i boryka się z gigantycznym kryzysem energetycznym. Wobec tego rozpoczęto zaawansowaną misję kosmiczną mającą na celu odnalezienie ciała niebieskiego, na którym jakiekolwiek zasoby znajdą zastosowanie przy ratowaniu sytuacji. Najbliższym z nich okazał się księżyc, bogaty w pierwiastek "Helium", zdolny do uratowania naszej planety. W niedługim czasie na srebrnym globie wybudowano potężne centrum naukowe i wydobywcze, a zgromadzoną tam energię przekazywano na ziemię za pomocą gigantycznego lasera. Niestety, w pewnym momencie ziemska agencja "World Space Agency" utraciła kontakt z placówką, a co za tym idzie, z niezwykle istotnym dostępem do surowca.
Jak możecie się domyślać, to właśnie naszym zadaniem była samotna podróż na księżyc w poszukiwaniu rozwiązania problemu. Nie chciałbym jednak zdradzać bezpośredniego rozwiązania tej złożonej tajemnicy i zachęcam, żebyście samodzielnie spróbowali swoich sił. W przypadku Deliver Us Mars, wkraczamy w sam środek akcji rozgrywającej się aż 10 lat po tych wydarzeniach. W przeciwieństwie do poprzednika (gdzie główny bohater był przeciętnie skonstruowany i mało oczywisty), tutaj od samego początku wcielamy się w postać Kathy - młodej astronautki, córki Issaca Johansona będącego naukowcem znanym z Deliver Us The Moon. Razem z dwoma innymi wybitnymi postaciami tworzył tzw. radę księżycową, która opiekowała się całą operacją wydobycia i dostarczenia surowców na ziemię. W pewnym momencie jednak dokonali abordażu, zdradzili ziemską agencję kosmiczną i przepadli w kosmicznej nicości, odlatując z trzema niesamowicie ważnymi statkami kosmicznymi w kompletnie nieznanym kierunku. Po upływie 10 lat (w 2064 roku), nagle na ziemi odebrano jakiś słaby sygnał z Marsa, mocno sugerujący, że to właśnie tam przebywają znienawidzeni członkowie byłej rady. Najwyższy czas, by spróbować odnaleźć statki i pomóc ratować ludzkość na ziemi. Albo chociaż to, co z niej zostało.
Tym razem do pięknej przygody dołączamy już w czteroosobowym zespole. Naszym głównym celem jest odnalezienie i uruchomienie trzech potężnych statków kosmicznych, mających gigantyczne znaczenie dla przyszłości życia na ziemi. Tutaj rozpoczyna się pełen zaawansowany, psychologiczny proces kierujący każdym z czterech członków załogi. Ich koneksje są przeróżne, a motywacja z początku mało oczywista. Ojciec głównej bohaterki, Issac, według zdecydowanej większości ziemskich odbiorców traktowany jest jako zdrajca, lecz jego córka nie postrzega całej sytuacji w tak negatywny sposób. Jej nastawienie jest dość neutralne, nawet bardziej skierowane w stronę optymistycznej wizji, że naukowiec musiał mieć jakiś konkretny cel. Nie mógł tak po prostu odlecieć i zostawić wszystkich na pastwę losu. Pozostali nie chcą się w tej kwestii zgodzić, podchodząc do tematu o wiele ostrożniej, a z całą pewnością mniej emocjonalnie. W końcu, gdyby ktokolwiek z Nas leciał na Marsa w poszukiwaniu swojego ojca, chcielibyśmy wierzyć, że jest niewinny i że jeśli żyje, to będzie dysponował konkretnym rozwiązaniem całej tej, dość patowej, sytuacji.
Pod względem rozgrywki, Deliver Us Mars jest dość oczywisty, a przy tym niestety mało zróżnicowany
Zawiłości fabularne bogato zdobione wątkami psychologicznymi, emocjonalnymi i moralnymi od samego początku są o wiele bardziej rozbudowane od pierwszej części serii. Tylko nie do końca postrzegam to jako zaletę, bo w przypadku Deliver Us The Moon, mimo oczywistych problemów z identyfikacją głównego bohatera, mieliśmy duży problem z otaczającym nas światem. Wyobcowanie, samotność i stale towarzyszące poczucie absolutnej beznadziei tworzyło pewien zagadkowy, mroczny i tajemniczy klimat. W tym aspekcie Deliver Us Mars niestety dość mocno zaskakuje, ale w negatywnym kierunku. Studio KeoKen ewidentnie próbowało w znaczny sposób rozwinąć narrację, prowadząc gracza przez szereg relacji, przemyśleń i możliwości, jakie daje sytuacja mało zgranej załogi lądującej na obcej planecie. Tym samym przeszłość naszej bohaterki Kathy, skomplikowana i mało przyjazna, staje się pewnego rodzaju męczącym elementem jej osobowości. W Deliver Us Mars będziemy wiele słuchać, wiele czytać i jeszcze więcej analizować i choć nie wypada to źle, to mam wrażenie, że często gra się przez to mocno dłużyła. Niektóre wątki chciałbym też znacznie szybciej pozamykać.
Trzon zabawy zbytnio się nie zmienił. Akcję obserwujemy z perspektywy trzecioosobowej, a bohaterka porusza się nieco ślamazarnie. Nawet uwzględniając dużo niższą grawitację, jej ruchy są dość powolne, a przy tym pozbawione płynności, szczególnie przy wspinaniu się czy utrzymywaniu na stromych, skalnych półkach. Okazjonalnie występują problemy z detekcją kolizji, gdzie Kathy blokuje się na jakiejś przeszkodzie, lub nie potrafi chwycić czekanami wiszącej, całkiem przypadkowo, wielkiej plandeki z poduszeczkami. Mam wrażenie, że ocena odległości przy skoku też niekiedy kuleje, no i całkiem zabawnie wygląda, jak nasza bohaterka stawia dość powolne kroki, niemal "płynąc" w powietrzu, a przy wspinaniu się nagle jej ruchy w niesamowity sposób przyspieszają. Delikatnie burzy to dla mnie immersję, ale żeby tak nie narzekać, Deliver Us Mars ma także sporo dobrych stron. To dalej gra eksploracyjna z ogromną liczbą zagadek logicznych, urozmaiconą przez wspomniane wyżej elementy zręcznościowe. Wielkim plusem jest niewątpliwie ogromna praca włożona w rozpisanie całej historii i przekazywanie kolejnych, szczątkowych fragmentów w postaci notatek, nagrań czy materiałów audio. KeoKen zdołało też uchwycić niesamowity klimat czerwonej planety, spowitej we mgle, nieco odizolowanej i tajemniczej, gdzie gigantyczne kompleksy badawcze i wydobywcze są pogrążone w kompletnej pustce i ciemności, ale z aktywnymi wszelkimi rozwiązaniami elektronicznymi.
W recenzowanym Deliver Us Mars występuje duża liczba scenek przerywnikowych, których mocno brakowało w poprzedniej odsłonie. To dobry zabieg, chociaż ich jakość pozostawia sporo do życzenia, bo kuleją zarówno animacje, jak i sama mimika twarzy postaci. Niestety nie pomaga to w budowie klimatu, ale muszę przyznać, że i tak cieszy mnie kierunek obrany przez twórców. Poza tym graficznie bywają tu momenty doprawdy ładne, a sama powierzchnia czerwonej planety niekiedy zaskakuje swoją ewidentną niedostępnością. Co bardzo mnie ucieszyło, czasem mamy wręcz poczucie, że to wszystko jest znacznie większe od nas, a gdybym grał w takiego Dooma, miałbym nieustanne przekonanie, że po chwili wyskoczy na mnie jakaś drapieżna bestia. Atmosfera opuszczonych ośrodków badawczych jest z całą pewnością warta podkreślenia, lecz równie dobrze wypadają wszelkie głosy podkładane pod postacie. Ich brzmienie zrealizowano w znakomity sposób i to właśnie z tym można się najszybciej utożsamić. Szkoda, że muzyka czy sama oprawa dźwiękowa pozostaje na marnym poziomie (tej pierwszej niemal w ogóle nie ma, a jak jest, to zbytnio nie zapada w pamięć). Technicznie gra cierpi też na pewne problemy ze spadkami wydajności. Nie należy do najpiękniejszych, ale to nie ogromny tytuł AAA z setkami milionów budżetu, by oczekiwać rewolucji w tym aspekcie. Holenderskie studio KeoKen i tak wykonało pod tym względem kawał dobrej roboty.
Podsumowanie - Deliver Us Mars to gra nastawiona przede wszystkim na odkrywanie i główkowanie
Jeżeli lubicie kosmiczne wojaże i nie chcecie przy tym skasować setek tysięcy pudełek z amunicją, to Deliver Us Mars pozwoli na swobodną, ale tajemniczą i mroczną eksplorację zasobów czerwonej planety w całkiem intrygującym, czteroosobowym zespole. Chociaż gra nie ustrzegła się błędów, a mechanika przecinania niektórych obiektów za pomocą lasera pozostawia wiele do życzenia, to miłośnicy rozbudowanych historii i psychologicznych rozważań będą usatysfakcjonowani. Oczywiście, występuje tutaj sporo błędów, także tych technicznych, a gra może nieco zmęczyć przy przeciągających się fragmentach fabularnych (swoją drogą, czasem zbyt rozbudowanych i wykręconych), ale w ostatecznym rozrachunku wielu miłośników obcych planet znajdzie tu coś dla siebie. To nie jest jakoś szczególnie wymagająca gra, chociaż niektóre elementy zręcznościowe (w połączeniu z problemami z detekcją kolizji) potrafią dać w kość. Niemniej, to pozycja na kilka godzin rozwiązywania zagadek, które nie są zbyt trudne, za to dość monotonne po pewnym czasie, ale nie na tyle, by do samego końca całkowicie pozbawiły nas jakiejkolwiek energii. Z pewnością kilka osób odnajdzie tu coś dla siebie.
Ocena - recenzja gry Deliver Us Mars
Atuty
- Bardzo przyjemna grafika
- Nieco przerażający i wyobcowany klimat Marsa, który ma w sobie coś ciekawego
- Niektóre poszlaki i zagadki są całkiem wciągające i przy tym wymagające
- Znakomicie zrealizowane głosy postaci i ciekawa obsada
- Niektóre widoki są świetne, a w połączeniu z zagadkami tworzą bardzo fajny klimat
Wady
- Ślamazarne i koślawe animacje
- Gra momentami bardzo się dłuży
- Nijaka oprawa dźwiękowa
- Dla mnie akurat mało porywająca fabuła
- Spore problemy techniczne (wyraźne spadki wydajności i błędy z detekcją kolizji)
- Mechanika wspinania się i elementy zręcznościowe są toporne i mało przyjazne
Deliver Us Mars to gra pełna sprzeczności. Z jednej strony zaskakuje ciekawym, tajemniczym klimatem i poczuciem odosobnienia. Z drugiej strony dość powolne tempo i często wkraczająca nuda mogą skutecznie zniechęcić do kontynuowania podróży. To przygodówka science-fiction z nastawieniem na rozwiązywanie zagadek, zbieranie materiałów i przemierzanie powierzchni czerwonej planety. Raz na jakiś czas trafią się wyzwania zręcznościowe, które urozmaicą nieco naszą przygodę.
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych