Tar (2022)

Tar (2022) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. Największa, fikcyjna dyrygentka świata

Piotrek Kamiński | 26.02.2023, 20:00

Lydia Tar jest jedną z największych dyrygentek świata, prawdziwym autorytetem w kwestii muzyki - czy to teoretycznej, czy praktycznej. Wszystko w jej życiu dzieje się zgodnie z dyktowanym przez nią rytmem. To ona mówi kiedy i co ma lub w ogóle może się dziać. W pewnym momencie w symfonii jej życia wygrywa jednak fałszywa nuta, która da początek kakofonii potencjalnie grożącej zniszczeniem całego utworu.

Todd Field nie jest przesadnie płodnym reżyserem. Poza kilkoma etiudami nakręcił do tej pory trzy filmy, licząc razem z dzisiejszym. Jednak w przeciwieństwie do omawianego niedawno autora "Przybłęd", Todd wie co chce powiedzieć swoimi filmami i wie jak wykorzystywać dane mu narzędzia aby to zrobić. Zarówno "Za drzwiami sypialni", "Małe dzieci", jak i dzisiejsza "Tar" są dramatami o ludziach i relacjach międzyludzkich. Field mistrzowsko kieruje swoimi aktorami, prezentuje widzom konflikty, stawia pytania, eksploruje je, ale nie jest przesadnie nachalny, nie narzuca widzowi jednego słusznego wniosku, pozwala na wyciągnięcie własnych. Do kompletu jego filmy zawsze pięknie odzwierciedlają ducha epoki, w której powstawały. Dlatego na przykład część widzów widzi "Tar" jako wyraz sprzeciwu wobec 'cancel culture' - tematu jak najbardziej dzisiejszego - gdzie ja natomiast zupełnie tego w dziele Fielda nie czuję.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tar (2022) - recenzja filmu [UIP]. Teatr jednej aktorki 

Nowa kompozycja

Zaczynamy od wywiadu, którego Lydia Tar (Cate Blanchett) udziela jakiemuś dziennikarzowi. W zaledwie kilka minut dowiadujemy się o głównej bohaterce właściwie wszystkiego, co najważniejsze i najbardziej powierzchowne. Od wykształcenia, przez jej wpływ na świat muzyki, na osobistym spojrzeniu na temat kobiet-dyrygentów kończąc. Reżyser natychmiast imponuje nam sprawnością, z jaką przekazuje informacje i w jak naturalny sposób się do tego zabiera. To jednak nie koniec, ponieważ w kolejnych scenach poznajemy jej podejście do nauczania, technologii i związków. Oglądamy jak wygląda jej codzienne życie, zaczynamy dostrzegać i doceniać rytm, który ona sama sobie nadaje. Mam jednak wrażenie, że ten wstęp do historii właściwej mógłby być bardziej zwięzły. "Tar" trwa lekko ponad dwie i pół godziny i tak jak w drugiej połowie niedopowiedzenia i niejasności atakujące widza z ekranu w zupełności wystarczą aby przykuć jego uwagę, tak ta pierwsza połowa potrafi delikatnie zmęczyć.

To powiedziawszy, wypada przyznać, że sam reżyser też na pewno dostrzega potencjalny problem, ponieważ raz za razem serwuje nam długie sceny, pełne inteligencji i subtelnego humoru dialogi odegrane przez zasadniczo solidną obsadę, ze zjawiskową Blanchett górującą nad wszystkimi innymi, grającą od początku do końca we własnej lidze. Jestem przekonany, że Field z premedytacją pozwolił sobie na obsadzenie w niektórych rolach naturszczyków, talentem nie mogących nawet próbować równać do gwiazdy filmu. Ponieważ Lydia Tar jest jednostką wybitną, zawsze wiedzącą co powiedzieć, zawsze najmądrzejszą osobą z otoczenia, zawsze perfekcyjną w tym co robi. Jej uczniowie, czy młodzi muzycy, z którymi współpracuje są od niej nieskończenie mniej utalentowani, co reżyser prezentuje nam również właśnie za pomocą przepaści dzielącej aktorów. Jestem przekonany, że część widzów odbierze tę różnicę jako wadę produkcji. Ja jednak widzę ją jako integralną część opowieści snutej przez reżysera.

Tar (2022) - recenzja filmu [UIP]. Bardzo precyzyjny, choć miejscami rozdmuchany scenariusz 

Razem łatwiej jest przeboleć trudne chwile

W pewnym momencie zaczynają pojawiać się detale sugerujące, że Lydia Tar nie jest tak idealnym człowiekiem, jak mogłoby się wydawać. To właśnie tutaj zaczyna się historia właściwa. Powoli składamy sobie w całość co to wszystko znaczy i, tak jak reżyser ma to w zwyczaju, dostajemy możliwość samodzielnego wydania wyroku. Moim zdaniem nie jest to film piętnujący dzisiejszą młodzież siedzącą całe dnie w telefonach, w mediach społecznościowych, niecierpliwą i gotową do nagłych, mocnych reakcji - choć zdecydowanie elementy te się w "Tar" pojawiają. Nie jest to też film o negatywnych aspektach 'cancel culture'. Dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o kontroli - tej wynikającej z wykonywanego zawodu, tej nad naszym życiem, ale także tej bardziej toksycznej, na którą czasami pozwalają sobie osoby u władzy. Praktycznie każdy jeden element filmu odnosi się w jakiś sposób do tematu kontroli - kontrolowania, bycia pod kontrolą czy jej utraty.

Problemem jest natomiast sama długość filmu i nawarstwienie wątków. Jestem względnie przekonany, że dałoby radę opowiedzieć tę samą historię w równie klarowny sposób i nie przekraczać przy tym bariery dwóch godzin. Część scen służy jedynie pokazaniu pewnych cech głównej bohaterki, które... Zostały już pokazane w innych scenach. Po czym nigdy nie wracają, więc tak naprawdę wypychają jedynie czas projekcji. Są to każdorazowo bardzo zgrabnie, plastycznie przygotowane sceny, miłe dla oka i robiące wrażenie technicznie, lecz w połączeniu z fabułą skupiającą się bardziej na psychice postaci, a nie akcji i jej zwrotach, sprawiają, że spora część z tych blisko 160 minut bardzo wyraźnie daje o sobie znać pośladkom widowni.

"Tar" nie jest filmem prostym w odbiorze. Prosi widza o samodzielne ruszenie głową w wielu aspektach, wymaga jego uwagi i znajomości kultury jeśli ma cieszyć się obrazami i nawiązaniami mu podsuwanymi. Fenomenalna rola Kate Blanchett lśni światłem tak jasnym, że przyćmiewa wszystkich innych, co może powodować wrażenie, że film jest niedopracowany, co nie mogłoby być dalsze od prawdy. Jest natomiast za długi, z wątkami, które spokojnie można było wyciąć albo chociaż skrócić. Nie sądzę aby był to najlepszy film Todda Fielda (tym wciąż pozostają "Małe dzieci") i kilka razy chciałem żeby się już skończył, lecz absolutnie jest to pozycja godna uwagi każdego fana kinematografii i film, który aż prosi się o komentarz, prowokuje konwersacje i interpretacje.

Atuty

  • Świetnie nakręcony;
  • Cały film posiada rytm, który nadaje postać głównej bohaterki;
  • Cate Blanchett;
  • Skoncentrowany tematycznie i przy tym zostawiający miejsce na własną interpretację;
  • Masa długich, wypełnionych dialogami scen. 

Wady

  • Długi, w połączeniu z raczej nieśpiesznym tempem narracji;
  • Część scen i wątków powtarza się, a nie wnosi niczego świeżego. 

"Tar" to za długie i miejscami przeładowane zawartością dzieło sztuki. Niezwykle precyzyjnie nakręcony film o muzyce, kompletnie się jej poddający, ze świetną rolą Kate Blanchett. Propozycja dla widzów lubiących analizować to, co oglądają. Dla reszty wyda się raczej nudny. 

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper