Miłość od pierwszego pocałunku (2023) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Na tropie tej jedynej
W bibliotece Netflixa od kilku tygodni systematycznie debiutują komedie romantyczne. Oprócz tak głośnych produkcji jak odznaczające się gwiazdorską obsadą „U ciebie czy u mnie”, polskie „Dziewczyna kosmonauty” czy „Dzisiaj śpisz ze mną”, swoją cegiełkę postanowili dołożyć twórcy z Hiszpanii. Jaka jest „Miłość od pierwszego pocałunku”? Zapraszam do recenzji.
Javier w wieku 16 lat odkrył, że ma niezwykły dar – z niewiadomych przyczyn w trakcie pierwszego pocałunku z dziewczyną jest w stanie zobaczyć wydarzenia mające niebagatelny wpływ na daną relację oraz jej cały przebieg, włącznie z zakończeniem. Szybko orientuje się, jak można daną umiejętność wykorzystać, nie sprawiając sobie zbyt wiele bólu – tuż po pierwszym zbliżeniu zazwyczaj kończy daną znajomość, bo dokładnie wie co go czeka, a musicie wiedzieć, że nie są to zbyt przyjemne doznania. Przez skrupulatnie realizowaną strategię nie cieszy się sympatią wśród wielu kobiet, a jego najlepszy kumpel – ustatkowany lekarz będący w bardzo stabilnym, ale też piekielnie nudnym związku – systematycznie się z niego nabija, jednocześnie wspierając w poszukiwaniu idealnej osoby na całe życie. Jedno wyjście wspólnie ze znajomymi zakończone w nocnym klubie przynosi jednak nieoczekiwane konsekwencje, bo Javier odkrywa miłość swojego życia, dziewczynę najbardziej oddanego przyjaciela.
Miłość od pierwszego pocałunku (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Przekleństwo czy błogosławieństwo?
Recenzowana „Miłość od pierwszego pocałunku” bazuje na starym jak świat przekonaniu powtarzanym przez twórców nie tylko z Hollywood – że liczy się jedna miłość w życiu, to uczucie wyznawane do grobowej deski. Javier stawia wszystko na jedną kartę, szuka uczucia w 100% szczęśliwego i nasączonego słodyczą, więc gdy tylko odkrywa, że związek z daną kobietą nie zakończy się tak jakby tego by chciał, najczęściej rezygnuje w przedbiegach i nie traci energii, niepotrzebnie się angażując. Jeden punkt z listy odhaczony, można przystąpić do dalszych poszukiwań – miłość i tak na pewno na niego czeka, a jakaś kobieta jest mu przeznaczona, więc będzie co będzie. Kiedy więc po przypadkowym pocałunku orientuje się, że Lucia może być tą jedyną, z którą będzie w stanie ułożyć sobie życie, idzie w zaparte. Jak możecie się jednak spodziewać, Adolfo Valor oraz Cristóbal Garrido, czyli scenarzyści produkcji, szybko pokazują głównemu bohaterowi (oraz widzom), że w kwestiach miłosnych sprawy nie są jednak tak oczywiste.
Dla wcielającego się w głównego bohatera Álvaro Cervantesa nie jest to pierwsza współpraca z Netflixem. Dwa lata temu Hiszpan brał udział w projekcie „Im szybciej, tym przyjemniej” oraz zagrał w bardzo dobrze przyjętej komedii romantycznej „Zakochany bez pamięci”, gdzie również działał z Susaną Abaituą, której poczynania śledzimy w recenzowanej „Miłości od pierwszego pocałunku”. Jego kreacja bardzo przypomina wcześniejszą rolę, przy czym muszę przyznać, że Javier wydaje się mało urzekający i w wielu scenach uwagę widzów prędzej zaskarbiają sobie bohaterki, bo charakternych babek w filmie nie brakuje. Śmiem jednak twierdzić, że taki właśnie był pomysł twórców na protagonistę. Choć bardzo się stara, często w jego życiu jest coś nie tak – przede wszystkim sen z powiek nie spędzają mu kwestie miłosne, ale brak powodzenia we wcale niełatwej dziedzinie, jaką jest prowadzenie wydawnictwa. Gdyby tylko zmysł mężczyzny był tak bardzo wyczulony na kwestie biznesowe byłoby znacznie łatwiej... Nietrafione inwestycje, problematyczna współpraca z jedną z doświadczonych pisarek oraz poznana w barze bardzo specyficzna dziewczyna, z którą szybko łączy go nić porozumienia, stają się dla niego źródłem nie tylko kilku zabawnych sytuacji, ale wyzwań, które pod znakiem zapytania stawiają przyszłość jego firmy. Momentami można było odnieść wrażenie, iż w nowości Netflixa ten wątek ma znacznie większe znaczenie niż mocne relacje uczuciowe podsycane bliskością seksualną.
Miłość od pierwszego pocałunku (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Sympatyczna opowieść o mężczyźnie bez wyrazu
Reżyserka Alauda Ruiz de Azúa ma spore rozeznanie w zupełnie innym gatunku. Śmiało odwróciła jednak wzrok od dramatu, by zająć się komedią romantyczną, choć powiedziałabym, że w „Miłości od pierwszego pocałunku” komedii jest jak na lekarstwo, to jej brakuje mu uroku. Jest to ciepły, bardzo czuły film o poszukiwaniu własnej drogi, w trakcie której trochę nie warto bezgranicznie wierzyć w przeznaczenie, za to można śmiało brać los we własne ręce. Prawdę tę poniekąd wyznają bardzo zdecydowane i wyróżniające się kobiety, które otaczają Javiera. Już Lucia dobrze wie, czego chce i zachęca przyszłego partnera do większej aktywności w biznesie. Kiedy ich relacja trwa kilka dobrych miesięcy i wydaje się uporządkowana, nie boi się nagle zmienić planów, skupiając się na sobie. Najbardziej oryginalną postacią wydaje się niezwykle sympatyczna i patrząca na świat przez różowe okulary Ariana, która w życiu przeżyła naprawdę wiele, a jej doświadczenia okazują się mieć niebagatelny wpływ na dalsze poczynania pisarki Sonsoles, która potrzebuje zachęty do realizacji obiecanej powieści.
Jeżeli macie ochotę na niezobowiązującą, ale całkiem przyjemną opowieść, w sam raz na rozpoczęcie weekendu czy złapanie oddechu po ciężkim poniedziałku, to recenzowana „Miłość od pierwszego pocałunku” powinna Was jak najbardziej zainteresować. Nie jest to produkcja najwyższych lotów, ale realizacja i kamera, koncentrująca się przede wszystkim na bohaterach oraz rodzących się między nimi relacjach, oddają kameralny klimat tego projektu. Tempo nie poraża, w pewnym momencie nieco zastanawiamy się, dokąd prowadzą nas autorzy i jaki dokładnie mają pomysł na ten romans, lecz nie można im odmówić wyczucia. Choć bywa banalnie, nieoczywisty finał filmu sprawia, że seans zaliczam do przyzwoitych i zdecydowanie mocniej polecam ten obraz niż ostatnie polskie nowości udostępnione na Netflixie.
Atuty
- Interesujący motyw przewodni,...
- Różnorodne postacie kobiece,...
- Przyjemny, niezobowiązujący klimat produkcji
- Nieoczywiste zakończenie
Wady
- … który jest trochę niewykorzystany
- ... przy których główny bohater jest mało wyrazisty
- Z czasem tempo trochę zwalnia i nie jesteśmy pewni, na co twórcy zwracają największą uwagę
„Miłość od pierwszego pocałunku” odznacza się niebanalnym motywem przewodnim i bardzo przyjemną atmosferą. Nie jest to produkcja najwyższych lotów, ale nie można odmówić jej uroku – na spokojny wieczorny seans w sam raz.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych