Mato Anomalies

Mato Anomalies - recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, XOne, XSX, NS, PC]. Mroczne tajemnice umysłu

Igor Chrzanowski | 11.03.2023, 00:26

W dzisiejszych czasach budżetowe jRPG powoli odchodzą do lamusa, ale nadal zdarzają się i takie produkcje, które próbują zachęcić nas czymś więcej niż pięknymi efektami. Czy Mato Anomalies zasługuje na waszą uwagę? Tego dowiecie się z naszej recenzji.

W gatunku japońskich gier RPG widzieliśmy już praktycznie wszystko, ale ekipa Arrowiz i tak postanowiła spróbować nas nieco zaskoczyć, oferując swoje własne spojrzenie na wiele klasycznych mechanik. Czy jest to jednak udany eksperyment?

Dalsza część tekstu pod wideo

Mato Anomalies - Fabuła

Mato Anomalies - recenzja gry. Bar

Zacznijmy od fabuły, bo to właśnie tym pragnie urzec nas chiński deweloper odpowiedzialny za recenzowane dziś Mato Anomalies. Wcielamy się tu w dwójkę głównych bohaterów odpowiedzialnych za dwie najważniejsze warstwy rozgrywki. Jako prywatny detektyw Doe chodzimy po prawdziwym świecie, rozmawiamy z lokalnymi szychami, przechodniami, sklepikarzami i w sumie każdym, kto może mieć przydatne informacje. Dalej mamy egzorcystę znanego jako Gram, który to swym wyjątkowym zmysłem do walki i przenikliwością potrafi skopać tyłek nawet najgorszym demonom. 

Jak się zatem domyślacie, rozgrywka obydwoma panami znacząco się różni, co z kolei ładnie dzieli grę na dwie spajające się ze sobą części. Aby za wiele nie zdradzać odnośnie historii, wspomnę o niej tak pokrótce. W tytułowym mieście Mato, zaczęły pojawiać się dziwne anomalie, a co za tym idzie wzbudziło to ciekawość absolutnie wszystkich tych, których oczywiście nie powinno. Doe jest jednak detektywem z powołania, więc nie zamierza odpuścić tematu dotarcia do źródła owych anomalii, a przy okazji nie omieszka też i pomóc mieszkańcom neo-futurystycznej orientalnej metropolii. Szybko wpada jednak do środka innego wymiaru, gdzie ratuje go Gram i od tego momentu łączą swe siły, aby przywrócić normalność do tego i tak mocno już sponiewieranego miasta.

Sama historia do jakichś super wybitnych nie należy, ale miewa swoje ciekawsze momenty, porusza kilka ważnych tematów i oferuje parę zakończeń, więc jak ktoś "przeklika" się przez całość bez czytania, raczej przywita się ze złym zakończeniem. Niemniej jednak te około 30 godzin wątku głównego powinno wam zlecieć całkiem przyjemnie.

Mato Anomalies - rozgrywka

Mato Anomalies - recenzja gry. Walka z bossem

A stanie się tak właśnie dzięki rozgrywce w dungeonach, bowiem przygotowany przez deweloperów system walki naprawdę daje radę i pokazuje pazur. Oczywiście na żadną rewolucję nie ma co liczyć, ale jak już wspomniałem wyżej, recenzowane Mato Anomalies ma kilka asów w rękawie. Pierwszym z nich jest system zdrowia bohaterów, który nie liczy się do każdego z osobna, a jako drużynowa całość - niezależnie zatem od tego kto dostanie klapsa na dziąsło od naszych rywali, ucierpią na tym wszyscy jednakowo. Ma to jednak pewne plusy - zawsze walczymy w pełnym składzie i musimy z większą rozwagą dobierać strategię bojową, bowiem nie możemy od tak poświęcić jednego słabszego typka, co ma 10 punktów życia, by inni przeżyli. Dajmy na to, że zabezpieczymy nasz zespół przed obrażeniami, ale jeden członek ekipy ma bardzo niski poziom wykonywania uników - jak przeciwnicy się zorientują, że to nasz słaby punkt, nie odpuszczą i to właśnie na nim skupią swoje poczynania.

Standardowo dla gatunku w turowych zmaganiach największą rolę odgrywa odpowiednia taktyka i analiza sytuacji, dlatego stawiani przed nami oponenci wymuszają niekiedy lekkie kombinowanie z tym kogo i jak najlepiej zaatakować. Najciężsi są oczywiście bossowie na koniec każdego z rozdziałów, tam bez solidnego przygotowania dostaniesz solidną lekcję pokory. Niestety o ile same bitwy są wciągające, tak eksploracja lochów jest dość męcząca - po pierwsze aspekt ten leży zarówno graficznie jak i pod kątem architektury. Znajdziecie tu bowiem co najwyżej sieć prostych korytarzy, gdzie od czasu do czasu pojawi się malutka odnoga ze skarbem lub trudniejsza trasa alternatywna, ale to wciąż mało imponująca sieć krótkich ścieżek. Niestety wspominam tu też o grafice, ponieważ wizualnie tytuł ten mógłby równie dobrze ukazać się na PS3 i PS Vita, przez co najbardziej ucierpiały całkiem ciekawe koncepcje na klimatyczne lokacje.

Całkiem niezłym i dobrze zrealizowanym pomysłem na odświeżenie zabawy jest system Mind Hack, czyli specjalna karciana gra polegająca na tym, że musimy spenetrować czyiś umysł, aby wydobyć z niego informacje bądź pomóc mu odpędzić złe siły. Całość polega w dużym skrócie na tym, że jako gracze wybieramy jedną z kilku dostępnych wyspecjalizowanych talii kart, a następnie musimy pokonać swoją ofiarę, którą to bronią a'la demony o różnych mocach. Jedne z nich przejmują na siebie zadawane obrażenia, inne kradną nam karty z ręki, a jeszcze kolejne leczą swojego właściciela. Dzięki temu każde takie starcie bywa naprawdę wymagające i nie da się go przejść na oślep. Na szczęście jeśli nie pasuje wam taki styl zabawy, po kilku porażkach macie opcję pominięcia mini-gry i kontynuowania głównego wątku fabularnego. Szkoda tylko, że nie mamy tu takiego budowania decku z prawdziwego zdarzenia, bo to miałoby spory potencjał nawet na osobną produkcję.

Mato Anomalies - czy warto zagrać?

Recenzowane dziś Mato Anomalies łączy w sobie zatem udaną, choć niezbyt powalającą opowieść oraz klasyczną rozgrywkę jaką kochają miłośnicy, którą to jednak rujnuje budżetowość audio-wizualna. Graficznie tytuł stoi bowiem znacznie bliżej takiego PlayStation 3 niż nawet Switcha. Warto jest jednak dać grze szansę, bo te kilka niuansów w rozgrywce sprawia, że przy odpowiednim podejściu i z wyważonymi oczekiwaniami, fani jRPG-ów będą zadowoleni.

Ocena - recenzja gry Mato Anomalies

Atuty

  • Mroczna i ciekawa opowieść
  • Różnorodne, klimatyczne lochy
  • System walki i rozwoju postaci
  • Wymagająca i odświeżająca zabawa w Mind Hack

Wady

  • Graficznie cofamy się do ery PS3
  • Nijaka, nudna muzyka
  • Tony nic nie wnoszących rozmów
  • Brak realnych motywów detektywistycznych

Mato Anomalies do najlepszych reprezentantów gatunku być może nie należy, ale oferuje unikalny świat i ciekawe pomysły, którym warto dać szansę - oczywiście nie za pełną cenę.
Graliśmy na: PS5

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper