Resident Evil 4 Remake – recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, Xbox, PC]. Ulepszyć doskonałość
Długo czekaliśmy na ten moment, ale Capcom po odświeżeniu pierwszych odsłon serii Resident Evil wziął się za jedną z najlepszych części tego krwiożerczego uniwersum. Resident Evil 4 powraca w wersji, o której marzyli tylko najwięksi entuzjaści IP, bo Japończycy zajęli się pełnym odrestaurowaniem gry. To nie jest zwykły remaster, to nie jest zwykły remake. Twórcy udoskonalili jeden ze swoich największych hitów. Przeczytajcie naszą recenzję Resident Evil 4 Remake.
Gracze kupili 135 mln egzemplarzy gier z serii Resident Evil, ale dopiero ostatnie lata potwierdzają, że Japończycy potrafią wykorzystać potencjał tego IP. Deweloperzy serwują nowe, przerażające i dobrze zrealizowane historie, dorzucają do tego kapitalnie przygotowane odświeżenia, a dodatkowo pamiętają o rozszerzeniu marki przez kolejne opowieści. Nie każdy projekt związany z tym IP odnosi oczekiwany sukces i od czasu do czasu pozycje nie prezentują wybitnej jakości, ale działania korporacji pokazują, że firma potrafi w odpowiedni sposób zarządzać uniwersum.
Długo musieliśmy czekać na potwierdzenie prac nad nową wersją Resident Evil 4, co biorąc pod uwagę okoliczności nie jest zaskakujące – oryginał zebrał fantastyczne oceny (średnia na poziomie 96%) i kolejne wersje hitu nie powtórzyły sukcesu oryginału. Capcom zebrał doświadczenie, by ostatecznie zaproponować graczom grę, która może mierzyć się z pierwowzorem.
Znana opowieść? Resident Evil 4 Remake zmienia szczegóły
18 lat temu Resident Evil 4 zaprosił graczy do Hiszpanii i początek Resident Evil 4 Remake nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. Szybki wstęp, niepokojąca sytuacja i po chwili wpadamy do wioski pełnej oszalałych wieśniaków, którzy gonią Leona z widłami lub nawet z toporami. Twórcy nie zmienili założeń oryginału, więc ponownie wcielamy się w rządowego agenta Stanów Zjednoczonych, który zostaje wysłany do Europy w poszukiwaniu Ashley Graham – córki prezydenta USA. Już wstęp potwierdza, że dziewczyna wpadła w poważne kłopoty i tak naprawdę ma ona posłużyć jako początek krwawej rewolucji. Wydarzenia nie są bezpośrednio połączone ze znanym wirusem, ponieważ Capcom lata temu przedstawił graczom kult Los Iluminados, który był związany z pasożytem nazwanym „Plaga”.
Podstawy recenzowanego Resident Evil 4 Remake nie zostały specjalnie zmienione, więc ponownie małymi krokami dowiadujemy się, dlaczego wieśniacy biegają za agentem, poznajemy kolejne informacje na temat sekty, a nawet małymi krokami deweloperzy odkrywają przed nami następne elementy dużego spisku, w który w pewien sposób są zaangażowani Leon oraz Ashley. Twórcy jednak bardzo umiejętnie rozbudowali narrację przez dodatkowe wątki, które są związane z głównymi bohaterami, postaciami dodatkowymi oraz nawet antagonistami.
Luis Sera w moim odczuciu zyskał najwięcej przez Resident Evil 4 Remake, ponieważ deweloperzy znacząco rozszerzyli jego historię – nie mogę za bardzo wchodzić w szczegóły, jednak postać ma więcej do powiedzenia niż w poprzedniej przygodzie i dzięki temu lepiej zrozumieć jego perspektywę. Bardziej wygadana jest również Ashley – dziewczyna ponownie otrzymała swój fragment opowieści, a podczas rozgrywki słucha się komend Leona. SI nie zawsze działa, tak jakbyśmy tego chcieli, ale i tak jest lepiej niż w oryginale.
Scenarzyści nie zmienili głównej osi fabularnej, jednak zadbali o między innymi dwa zaskakujące powroty – jeden ucieszy fanów oryginału, a drugi sprawi, że będziecie chcieli zagrać w następną grę Capcomu. Japończycy dosłownie bawią się uczuciami sympatyków IP serwując drobne zmiany i choć początkowo niektóre działania studia nie są widoczne na pierwszy rzut oka, to jednak wystarczy włączyć oryginał, by przekonać się, że tutaj dosłownie na każdym kroku można natrafić na większe lub mniejsze odświeżone elementy, które ostatecznie w gigantyczny sposób wpływają na doświadczenie. Deweloperzy postanowili nawet przeprojektować część zagadek, co bez wątpienia może być dużym zaskoczeniem dla sympatyków oryginału.
Resident Evil 4 Remake bardzo umiejętnie odświeża podstawy
Od pierwszej chwili w recenzowanym Resident Evil 4 Remake zobaczycie, że Leon jest znacznie bardziej gotowy do tej niezwykle wymagającej misji. Bohater porusza się szybciej, może strzelać podczas chodzenia, a jednocześnie otrzymał możliwość kucania. Na papierze ta zdolność nie jest niczym nadzwyczajnym, ale szczególnie w pierwszych fragmentach przygody zabijanie z ukrycia jest naprawdę istotne i zapewnia świetny dreszczyk emocji. Mechanika nie działa w drugiej połowie gry, gdy po prostu trzeba celnie strzelać do kolejnych wrogów i nie ma miejsca na przekomarzanie się oraz zabawę, ale ten drobny detal w znaczący sposób wpływa na znany pojedynek – Garrador nie może nas zobaczyć, więc teraz możemy płynnie przechodzić obok pułapek, by w odpowiedni sposób zareagować i móc skuteczniej rozprawić się ze szponiastym wrogiem.
To jednak nie koniec ważnych zmian, ponieważ z Resident Evil 4 Remake zniknęły niemal wszystkie elementy QTE – w rezultacie pierwszy pojedynek z Krauserem wygląda zupełnie inaczej, ponieważ teraz poruszamy się swobodnie, podczas ostatniej sceny z Del Lago nie musimy męczyć się próbując odciąć linę (tej sekwencji po prostu nie ma), a Leon nie musi panicznie uciekać przed wielkim głazem, więc my również nie męczymy kontrolera. Twórcy przebudowali istniejące sceny lub po prostu się ich pozbyli, co z mojej perspektywy wyszło grze naprawdę na dobre.
Istotnych zmian w samej rozgrywce jest znacznie więcej – w Resident Evil 4 Remake zdecydowano się na usunięcie miejscówki z lawą w zamku, ale zamiast tego deweloperzy znacząco rozbudowali sekwencję z wagonikiem. Twórcy zmienili również motyw z „robo-Salazarem”, co na pewno ucieszy wszystkich fanów, którzy zastanawiali się, dlaczego Capcom w przypadku oryginału wpadł na tak dziwaczny pomysł. Nowe wydanie w zasadzie zmienia całkowicie pojedynek z Ramonem, ponieważ przeciwnik jest teraz znacznie bardziej mobilny. Ashley w jednym z fragmentów korzysta z zupełnie innego sprzętu, co również pokazuje pracę deweloperów – autorzy nie chcieli tylko odświeżyć wcześniej opracowanej mechaniki, a próbowali pozytywnie wpłynąć na doświadczenie wszystkich graczy.
To tylko część ze zmian wykonanych przez Capcom, dzięki którym chce jednak podkreślić, że Resident Evil 4 Remake nie będzie przyjemnością wyłącznie dla nowych graczy. Nie o wszystkich detalach mogę napisać, ale chcę podkreślić, że Japończycy w wielu miejscach zmienili podstawy wpływając tym samym na doświadczenie fanów horrorów. Czy wszystkie decyzje są dobre? Zdaję sobie sprawę, że zagorzali entuzjaści IP będą narzekać na niektóre ruchy twórców, jednak mogę śmiało powiedzieć, że Resident Evil 4 Remake to kapitalnie zrealizowana produkcja, która oferuje bardzo spójny, dobrze wyważony gameplay, a przykładowo dorzucenie do pozycji skromnych elementów skradankowych pozytywnie wpływa na wrażenia. Nie oczekujcie, że Leon nagle będzie niczym Snake chował się po kartonach i zabije każdego wroga małym nożem, ale... w ostateczności ma to naprawdę sens. Trudno mi nie zachwycać się pracą Japończyków, którzy zdecydowali się rozbudować nawet początkowy wątek z policjantami – autorzy w wielu miejscach zadbali o elementy, których nie dostrzeże część publiki, ale właśnie najwięksi sympatycy IP będą szukać smaczków i następnie zachwycać się (lub narzekać...) na zmiany.
Twórcy Resident Evil 4 Remake zachęcają do bezpośredniej walki
Capcom nie bał się usunąć z gry jednego bossa, co może zostać źle odebrane przez część publiki, ponieważ te paskudne monstrum miało swoich fanów, ale jednocześnie twórcy dorzucili do pozycji nowego wroga oraz przygotowali wcześniej niedostępną, a efektowną walkę. Zostałem pozytywnie zaskoczony, jak deweloperom udało się płynnie dorzucić do gry nową postać – oponenta spotykamy na samym początku przygody i rywal ze względu na swój wygląd oraz możliwości w świetny sposób pasuje do Resident Evil 4 Remake.
Wspominając o samej walce nie mogę zapomnieć, że rywalizacja z przeciwnikami jest teraz znacznie bardziej bezpośrednia – Leon potrafi parować niemal wszystkie ataki wrogów. Uderzenia kosą, rzucane topory czy też między innymi pociski z kuszy możemy odbić, jednak nie jest to łatwe, ponieważ w większości sytuacji nie widzimy, kiedy tak naprawdę musimy kliknąć L1. Gracz musi nauczyć się odpowiedniego działania. Wszystkie ruchy nożem (parowanie, zabijanie, uwolnienie się) wpływają na wytrzymałość broni, więc niezbędne jest częste odwiedzanie kupca, który tym razem pozwala nam naprawić sprzęt, a także ponownie sięgnąć po nowe bronie, amunicję, leczenie czy też właśnie u niego ulepszamy wcześniej zdobyte giwery oraz (pierwszy raz) nóż.
Sprzedawca pojawia się w wielu miejscach i ponownie możemy mu upchnąć wcześniej zdobyte błyskotki – świetnie sprawdza się system, dzięki któremu do niektórych przedmiotów możemy wsadzać klejnoty, by zwiększyć ich cenę. System powrócił, ale ponownie zachęca do eksplorowania miejscówek, ponieważ zawsze możemy natrafić na błyskotki i następnie zyskać niezbędne fundusze na większe zakupy. Twórcy jednocześnie rozbudowali sam crafting, ponieważ teraz na naszej drodze natrafiamy na surowce, dzięki którym tworzymy amunicję oraz smakołyki do leczenia – to w pewien sposób ułatwia rozgrywkę, jednak nie jestem zaskoczony, że deweloperzy zdecydowali się na takie uwspółcześnienie gry. W recenzowanym Resident Evil 4 Remake powróciła kultowa walizka, ale teraz możemy znacznie łatwiej nią zarządzać i oczywiście ponownie rozbudować jej sloty – Capcom zdecydował się nawet na drobny dodatek, który pozwala nam upiększyć i ulepszyć ekwipunek.
Deweloperzy rozbudowali również możliwości Leona i główny bohater Resident Evil 4 Remake może sięgnąć po specjalną kuszę – sprzęt jest zaskakująco skuteczny i choć warto go szybko usprawnić dbając o jego magazynek czy też szybkość przeładowania, to jednak broń pozwala na zbieranie wcześniej wystrzelonych strzał. W rezultacie otrzymujemy w swoje ręce skuteczną zabawkę, która przy odpowiedniej rozgrywce zapewnia możliwość gromadzenia dużej liczby amunicji.
W całych pozytywach dotyczących rozbudowania kolejnych elementów Resident Evil 4 Remake nie mogę zapomnieć o Separate Ways – rozszerzenie nie jest dostępne w podstawce, ale jestem pewny, że Capcom będzie chciał zaoferować dodatek w późniejszym terminie. W samej końcówce opowieści Leon żegnając się z Adą wypowiada nowe słowa, które są klasycznym mrugnięciem w stronę bardziej zorientowanych graczy. Mogę śmiało przypuszczać, że szczegóły na temat w pełni rozbudowanej opowieści pojawią się w późniejszym terminie.
Hiszpania w marcu nigdy nie wyglądała tak pięknie...
Japończycy pozwalają nam przechadzać się po odświeżonych lokacjach, w których mamy okazję zgarniać nowe zadania poboczne – w różnych miejscach w świecie pojawiają się niebieskie kartki i właśnie dzięki nim otrzymujemy różnorodne wyzwania. Nie mogę wchodzić w szczegóły questów, ale dodatek w przyjemny sposób zachęci wiernych fanów, by na dłużej pozostali przy grze. Nie powinniście liczyć na znacznie większą opowieść względem pierwowzoru, bo choć w samym tekście wspomniałem o wielu zmianach, to pierwszy raz ukończyłem wszystkie 16 rozdziałów z recenzowanego Resident Evil 4 Remake po 17 godzinach. Znajomy poznał finał po 12 godzinach i 30 minutach, a kolejna osoba zobaczyła zakończenie po 15 godzinach – klasycznie sporo w przypadku czasu gry zależy od tego, jak dobrze znacie oryginał i ile czasu spędzicie na dodatkowych aktywnościach.
Istotnym szczegółem samego Resident Evil 4 Remake jest bez wątpienia grafika, bo choć design wszystkich miejscówek znacząco się zmienił, to jednak w każdym miejscu czuć znakomitą inspirację oryginałem. Twórcy czerpali garściami z materiału źródłowego, więc gracze, którzy wychowali się na tym tytule odwiedzając znaną wioskę, eliminując kolejnych najemników Krausera, biegając po murach zamku lub próbując kolejny raz ratować Ashley z opałów z jednej strony poczują się jak w domu, ale za każdym razem dostrzegą zmiany, ponieważ deweloperzy zajęli się dosłownie całą grą. Capcom zadbał o oprawę najwyższej jakości i najnowszy horror Japończyków potrafi mocno przestraszyć – przechadzając się po ciemnym lesie z latarką w ręku czuć genialne zaszczucie, które jest potęgowane przez dźwięk 3D, bo cały czas gdzieś tam z boku słyszymy hiszpańskie dialogi wieśniaków. Twórcy przebudowali design wszystkich stworów – Bella Sisters zrobiły nam mnie duże wrażenie, bo w końcu są to naprawdę „siostry”, a jednocześnie pojedynek z nimi odbywa się w innym miejscu, co jeszcze mocniej wpływa na wrażenia. Dobrym przykładem odświeżenia wyglądu jest również Salazar, który w końcu nie wygląda jak dziecko – teraz postać nie śmieszy, a odświeżony design prezentuje się naprawdę świetnie. Twórcy w zasadzie na każdym kroku przygotowali większe lub mniejsze zmiany, a dzięki nowoczesnej grafice możemy zachwycać się drobnymi szczegółami – Garrador pokazuje swój charakter i bestia potrafi przerazić.
Oryginał w konfrontacji z Resident Evil 4 Remake wygląda... blado. Gra jest jasna, postaciom brakuje odpowiedniego wyrazu, a napotkane bestie nikogo nie przestraszą – zupełnie inaczej prezentuje się kompletne odświeżenie. I nie zrozumcie mnie źle, lata temu sam z zaciśniętą szczęką przemierzałem kolejne lokacje, coraz mocniej trzymając kontroler i zdecydowanie za często wstrzymywałem oddech, jednak najnowsze wydanie pod względem atmosfery na każdym kroku przewyższa pierwowzór, co oczywiście nie jest niczym zaskakującym biorąc pod uwagę możliwości technologiczne, ale Capcom po prostu nie zawiódł. Jestem pewien, że niektóre animacje można było dopracować, czasami Leon rusza się zbyt wolno w momentach bezpośredniej rywalizacji, ale ostatecznie w produkcji najgorzej wypada... deszcz. Nie wiem, jak Capcom mógł dopuścić do tak fatalnie zrealizowanego elementu, który na szczęście zostanie naprawiony w łatce premierowej – pamiętajcie tylko, by pobrać pliki przed rozpoczęciem rozgrywki.
Grafika w Resident Evil 4 Remake nadaje grze niespotykanego wcześniej wymiaru, ponieważ ulepszenia sprawiają, że lokacje wydają się bardziej klaustrofobiczne, a cała opowieść jest znacznie mroczniejsza. W trakcie rozgrywki łatwo dostrzec drobne detale nie tylko na ubraniach bohaterów czy też przeciwników, ale również w samym otoczeniu – świetnie prezentują się odświeżone miejscówki i ze względu na czas powstania oryginału, Capcom musiał zająć się dosłownie każdą lokacją.
Resident Evil 4 Remake od premiery oferuje dwa tryby i decydując się na podkręcenie płynności animacji otrzymacie stałe 60 klatek na sekundę. Twórcy przygotowali także wariant skupiony na jakości obrazu i nawet włączając ray tracing zmierzyłem od 50 do 60 klatek na sekundę – gra działa bardzo dobrze na PlayStation 5 i podczas całej przygody nie uświadczyłem żadnego błędu. W przypadku ray tracingu nie możemy mówić o wielkich ulepszeniach – twórcy tym razem postawili na odbicia RT, które są zauważalne w trakcie rozgrywki, ale nie robią dużego wrażenia. Studio wyraźnie chciało skupić się na utrzymaniu płynności i tutaj na szczęście nie pojawiają się problemy. Capcom długo kazał nam czekać na produkcję, jednak zespół nie tylko dopracował opowieść, ale pamiętał także o przyjemnych dodatkach. Gra wykorzystuje możliwości kontrolera DualSense, więc podczas strzelania poczujecie opór R2, w trakcie biegania na dłoniach pojawi się mrowienie wywołane haptycznymi wibracjami, a w niektórych momentach możecie nawet usłyszeć dźwięki wydobywane z głośnika kontrolera... choć akurat zachęcam do gry na słuchawkach lub z dobrym zestawem głośników, ponieważ Capcom zadbał o kapitalne udźwiękowienie. Odgłosy napływające z dosłownie każdej strony bardzo pozytywnie wpływają na doświadczenie.
Nie pytajcie, czy warto sięgnąć po Resident Evil 4 Remake. Po prostu grajcie
Resident Evil 4 Remake to niemal kompletne odświeżenie. Produkcja nie tylko ulepsza i rozbudowuje oryginalne mechaniki, dorzuca wcześniej niedostępnych wrogów, a zarazem deweloperzy zadbali o to, by opowieść wyglądała lepiej niż kiedykolwiek. Hiszpańscy wieśniacy nigdy nie prezentowali się tak dobrze, a to dopiero początek, bo z każdą kolejną godziną w przygodzie Capcomu napotykamy na kolejne, bardziej przerażające bestie i łatwo docenić każdy element gry. Japończycy zdecydowali się nawet na zaskakujący ruch – zajęli się zmianami w historii.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy mogliśmy zagrać w kilka bardzo mocnych horrorów i bez wątpienia Resident Evil 4 Remake to przygoda z najwyższej półki, która nie zawiedzie fanów horrorów, miłośników oryginału i po prostu graczy. Będziecie zachwyceni, ja jestem.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Resident Evil 4 (Remake).
Ocena - recenzja gry Resident Evil 4 (Remake)
Atuty
- Resident Evil 4 Remake jest przerażający, przytłaczający i zachwycający. Grafika wznosi produkcję na wyższy poziom,
- Capcom zadbał o mnóstwo zmian w projektowaniu świata, ale jednocześnie gra nie utraciła swojej duszy,
- Deweloperzy odświeżyli nawet część pojedynków, by zaoferować graczom nowe wrażenia,
- W grze nie zabrakło nowości, które bardzo pozytywnie wpływają na doświadczenie,
- Japończycy nie bali się wyeliminować niektórych elementów gry,
- Scenarzyści dorzucili do przygody kilka nowych wątków, które mogą zaskoczyć,
- Dźwięk 3D podbija wrażenia sprawiając, że Resident Evil 4 Remake potrafi przestraszyć,
- Dobre wykorzystanie kontrolera DualSense.
Wady
- Niektóre animacje odstają od standardów całego odświeżenia,
- Fatalnie zrealizowany deszcz (na szczęście tylko do premierowej aktualizacji).
Resident Evil 4 Remake to kompletne odświeżenie jednej z najlepszych odsłon serii Resident Evil. Gra upiększona, dopracowana i rozbudowana – właśnie tak powinno dbać się o wyjątkowe projekty.
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (366)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych