Nocny agent (2023) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Intryga na najwyższych szczeblach władzy
Lubimy superbohaterów – i pod tym pojęciem nie rozumiem nadmuchanych typów z supermocami, którzy nie raz, nie dwa w roku zdobywają setki milionów dolarów na rzecz Marvela, Disneya, DC czy Warner Bros. Discovery. Mam oczywiście na myśli agentów specjalnych, wyszkolonych specjalistów, którzy uratują prezydenta, rozwiążą światowy konflikt i przy okazji będą w stanie zapobiec międzynarodowemu kryzysowi. Po historię tego typu sięgnął Shawn Ryan, przygotowując „Nocnego agenta”. Zapraszam do recenzji serialu.
Netflix zrobił to po raz kolejny – wziął na tapet chwytliwą opowieść i przekształcił ją w produkcję zasilającą platformę SVOD. Tym razem uwagę streamingowego giganta zwrócił projekt zainicjowany przez Shawna Ryana, producenta i scenarzystę, który w swoim portfolio nie posiada zbyt wielkich hitów („Poza czasem”, „Świat gliniarzy”, „S.W.A.T.: jednostka specjalna”), ale skupia się na konkretnym typie serii. Autor oryginalnego „Nocnego agenta” – pisarz Matthew Quirk – wydaje się czerpać inspirację z takich powieści jak seria o Jasonie Bournie Roberta Ludluma czy książki Fredericka Forsytha. Co ciekawe, najnowsza seria została opracowana ze sporym poszanowaniem do pierwowzoru
Nocny agent (2023) – recenzja serialu [Netflix]. W szeregach FBI
Peter Sutherland to niższy rangą agent FBI, który działa aktywnie tylko w nocy. No cóż, mówiąc „aktywnie” mam na myśli, że sumiennie zjawia się w pracy, bowiem jego głównym zadaniem jest pilnowanie specjalnej linii przeznaczonej dla wysłanników wywiadu działających z ukrycia. Nocny agent to program nadzorowany przez Biały Dom, który zasięgiem obejmuje niemal cały świat i posiada jeden cel – pod przykrywką rozwiązuje palące problemy dosięgające władze Stanów Zjednoczonych. To zadanie realizują między innymi Emma i Henry Campbellowie, lecz jak możecie się domyślać, pewne sprawy idą całkowicie niezgodnie z planem. Na nocną linię dodzwania się ich siostrzenica Rose Larkin, błagając o pomoc.
Tak oto zostajemy wrzuceni w sam środek skandalu, który dotyka agentów i przedstawicieli biura pani prezydent działających na najwyższych szczeblach hierarchii. Życie młodej specjalistki zajmującej się cyberbezpieczeństwem jest zagrożone, a program stoi pod znakiem zapytania – nie wiadomo kto i dlaczego odpowiada za atak, jakie są następne zamiary agresorów. Rose i Peter są zmuszeni połączyć siły, by udzielić odpowiedzi na kilka ważnych pytań, okazuje się bowiem, że najnowsza sprawa może mieć bezpośredni związek z przeszłością młodego agenta, który obecnie odpowiada przed zwierzchnikiem z FBI i blisko współpracuje z szefową biura Prezydent USA Diane Farr. Jednocześnie scenarzyści koncentrują się na losach wiceprezydenta i jego córki – Maddie Redfield próbuje prowadzić życie normalnej studentki mieszkającej na kampusie, lecz na krok nie odstępują jej agenci Secret Service prowadzeni przez ambitną Chelsea Arrington. Recenzowany „Nocny agent”, idąc tropem najlepszych przedstawicieli gatunku, sprawnie wprowadza nas w świat intryg i układów władzy, dobitnie pokazując, że nie należy nikomu ufać, o czym na własnej skórze przekona się główny bohater.
Peter Sutherland nie należy do zbyt charakterystycznych protagonistów, choć na pierwszy rzut oka wydaje się niezwykle sumienny i oddany swojej pracy. W trakcie 10 odcinków „Nocnego agenta” poznajemy kilka wybranych informacji dotyczących jego życia prywatnego – przede wszystkim liczy się „tu i teraz”, służba krajowi jest podstawowym motorem napędzającym go do działania, a realizowane od roku zajęcie wydaje się tylko przystankiem w znacznie głośniejszej karierze. Tak, Peter stosuje się do wszelkich rozkazów Farr i jest wdzięczny za powierzone mu zaufanie. Młody agent musi jednak zmierzyć się z pewną łatką, która przylgnęła do niego w przeszłości za sprawą dwóch wydarzeń – te sprawy nie dają mu spokoju i odciskają piętno na jego dalszych poczynaniach. U jego boku stoi bardzo sprytna Rose, która wciągnięta w niebezpieczną intrygę zdaje się zaskakująco dobrze sobie radzić. Gdyby tylko scenarzyści bardzo szybko nie wpychali bohaterów w bliską relację ociekającą przyjaźnią i humorystycznymi docinkami, natomiast uwidocznili ich porozumienie i panującą między nimi chemię, odbiór ich postaci we wspólnych scenach w moim odczuciu byłby jeszcze lepszy. Gabriel Basso oraz Luciane Buchanan zaprezentowali przyzwoite kreacje i wpisali się w ogólną konwencję serialu na tyle umiejętnie, że akceptuje się ich na ekranie.
Nocny agent (2023) – recenzja serialu [Netflix]. Całkiem przyjemna rozrywka
W opozycji do kilku atutów nie powinniśmy zapominać o pewnych niedociągnięciach recenzowanego serialu. Realizacja „Nocnego agenta” przywodzi na myśl thrillery polityczne i sensacyjne nawet sprzed kilkunastu lat, lecz przede wszystkim wydaje się być opracowana nieco niższym kosztem. Nie tylko mam tutaj na myśli praktycznie brak głośnych nazwisk w obsadzie, ale sposób prowadzenia opowieści, wybór lokacji, pracę kamery – seans przypomina typowe produkcje telewizyjne niższych lotów. Jednocześnie niektóre wątki ujęte w scenariuszu i pomysł na ich rozpisanie – a raczej nieprawdopodobne zdarzenia i rozwiązania, na jakie wpadają postacie, small talk, który sztucznie rozbudowuje odcinki i nie pasuje do klimatu opowieści szpiegowskiej – sprawiają wrażenie, jakby Netflix celowo nastawił się na serial liczący aż 10 epizodów. Skondensowana forma przyniosłaby nam bardziej emocjonujące doświadczenie, a tego przecież spodziewamy się po produkcjach należących do gatunku.
„Nocny agent” dostarcza jednak całkiem sporej dawki przyjemności. Muszę przyznać, że nauczona doświadczeniem sięgam po propozycje oryginalne Netflixa ze sporym dystansem, ale tutaj miałam całkiem dobre przeczucia, które się sprawdziły. Oczywiście, że niektóre wątki kompletnie nie przypadły mi do gustu, ale w ogólnym rozrachunku czas spędzony przed ekranem nie należał do straconych. Mam nadzieję, że zakończenie sezonu stanowi tylko preludium do następnych wyzwań dla młodego agenta.
Biblioteka Netflixa od dawna jest wypełniona lepiej i gorzej zrealizowanymi produkcjami, nikogo więc nie dziwi, gdy kolejna miernie przygotowana opowieść debiutuje na platformie. Z „Nocnym agentem” jest jednak inaczej – może nie jest to serial najwyższych lotów, który dogłębnie Was poruszy, ale wbrew pozorom, kiedy jesteście nastawieni na prostą rozrywkę, powinien przynieść sporo przyjemności. Misja Petera Sutherlanda trochę śmierdzi produkcjami starego typu, ale wbrew pozorom jest to jej atutem. W końcu potrzebujemy superbohaterów ;)...
Atuty
- Rozbudowana, interesująca intryga
- Żadnemu bohaterowi nie można ufać
- Sceny akcji robią wrażenie
- Intrygujący klimat przypominający serię o Jasonie Bournie
- Zakończenie daje solidną podbudowę kontynuacji
Wady
- Pewne wątki wydają się naprawdę niepotrzebne
- Kilka nieprawdopodobnych rozwiązań fabularnych
- Momentami tempo opowieści drastycznie spada
„Nocny agent” to całkiem dobra i wciągająca seria, która ma potencjał, by rozwinąć się podczas kolejnych sezonów. Jeżeli preferujecie szpiegowskie produkcje to na przyjemny wieczór jak znalazł.
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych