Sanctuary: Seiiki

Sanctuary: Seiiki (2023) – recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Najpierw trzeba upaść, aby później wstać

Łukasz Musialik | 06.05.2023, 20:00

Serial o sumo? Od razu pomyślałem, że to totalna nuda. Tym bardziej że japońska kultura raczej do mnie nie trafia. Bo niby co jest ciekawego w tym, że dwóch wielkich chłopów próbuje się zepchnąć z areny? A jednak jest w tym coś ciekawego! Sumo to nie tylko sport. To także sztuka, filozofia i sposób życia. Kształtuje charakter, ciało i duszę. Łączy starożytne tradycje z nowoczesnością. Budzi podziw i szacunek. Nowa produkcja Netflixa pochłonęła mnie bez reszty. Reżyser „Sanctuary: Seiiki” (Kan Eguchi) zaprasza w podróż do serca japońskiej kultury i sportu.

Serial opowiada o Kiyoshim Oze (Wataru ICHINOSE), młodym i zdolnym zawodniku sumo z Fukuoki. W młodości był mistrzem Judo, ale przez pewne zawirowania w życiu prywatnym, jak i rodzinnym, porzucił tę dyscyplinę. Jednak pewnego dnia dostaje bardzo ciekawą propozycję z możliwością dużego zarobku. Chłopak postanawia więc wyjechać do Tokio, aby spełnić swoje marzenia. Jednak nie będzie to takie proste, ponieważ Oze będzie musiał zmierzyć się z rywalizującymi kolegami, tradycją i własnymi słabościami. Jego arogancka i buntownicza postawa nie zyskuje mu sympatii ani szacunku w środowisku sumo, które ceni sobie dyscyplinę i hierarchię. Kiyoshi będzie musiał (przede wszystkim) nauczyć się pokory, ale także podszlifować swoje umiejętności pod okiem doświadczonych zawodników i trenera. A wierzcie lub nie, w jego przypadku nie będzie to proste.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sanctuary: Seiiki (2023) – recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Buntownik z wyboru?

Sanctuary: Seiiki

Pierwszy sezon (bo zakładam, że będzie kolejny) składa się z 8 odcinków po około 50 minut każdy. Każdy odcinek przedstawia kolejne etapy kariery Kiyoshiego, jego rywali, a także ich życie prywatne i problemy. Znajdziemy tu dramatyczne jak i humorystyczne momenty. Nie brak tu zwrotów akcji, które zaskakują. Pokazano tu zarówno sportową jak i ludzką stronę sumo, przedstawiając różne aspekty tej, jak się okazuje fascynującej dyscypliny. Nigdy nie byłem fanem sumo, dlatego tym większe jest moje zaskoczenie, jak pozytywnie w moich oczach wypadła ta japońska produkcja. Jak widać dobrze napisany serial, potrafi wciągnąć każdego. A tym przypadku mamy do czynienia własnie z takim serialem.

Przed obejrzeniem „Sanctuary: Seiiki” nie wiedziałem zbyt wiele o sumo. I właściwie nie przeszkadzało mi to. Sądziłem, że to nudny sport. Więc nie spodziewałem się wiele po tym serialu. Netflix ma czasami nosa do tworzenia ciekawych i intrygujących produkcji. W większości przypadków zawodzi i to nie jest moja odosobniona opinia. Ale nie w wypadku „Sanctuary: Seiiki”. Twórcy w sposób ciekawy wprowadzili mnie do bądź co bądź fascynującego świata tej ciekawej dyscypliny. Dowiedziałem się, że sumo to nie tylko walka na „ringu” (Dohyo), ale też cała filozofia życia oparta na szacunku, samodyscyplinie i harmonii. Serial pokazuje jej różne aspekty. Zawodnicy sumo są sklasyfikowani w hierarchii (Banzuke), która jest aktualizowana po każdym turnieju na podstawie ich wyników. Zawodnicy z dodatnim bilansem (więcej zwycięstw niż porażek) awansują w hierarchii, a ci z ujemnym spadają. Nasz bohater, jak i jego rywale będą chcieli awansować do najwyższej dywizji Makuuchi (w sumie jest ich 6). Nie będzie to takie proste, zwłaszcza w przypadku Kiyoshiego. 

Chłopak zdecydowanie nie chce się dostosować do zasad panujących w tym sporcie. Jakby tego było mało, nie może on liczyć na pomoc bardziej doświadczonych kolegów. Przez zdecydowaną większość czasu będą dla niego raczej utrapieniem niż wsparciem, głównie przez zachowanie Oze. Nie tylko nie szanuje kolegów, ale też i ich rangi oraz samej tradycji, co w tym przypadku jest bardzo źle odbierane. Zależy mu wyłącznie na zwycięstwie, nawet jeżeli oznaczać to będzie łamanie zasad. Sam jednak przekona się, że nie tędy droga, a przez swój buntowniczy charakter nie osiągnie upragnionego sukcesu. Zacznie powoli uświadamiać sobie, co należy robić, aby wygrać. Pod okiem jednego z kolegów ze stajni sumo, zacznie kłaść większy nacisk na ćwiczenia fizyczne. Zwłaszcza na shiko (podnoszenie nóg), ale też i teppo (uderzanie w słup) czy butsukari (zderzanie się z partnerem). Serial wiernie odzwierciedla intensywne i wymagające treningi, walki, a także życie zawodników sumo.

Sanctuary: Seiiki (2023) – recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Tradycja, rytuały i świetna obsada

Sanctuary: Seiiki

„Sanctuary: Seiiki” całkiem nieźle wyjaśnia i tłumaczy szereg tradycyjnych zwyczajów i rytuałów związanych z sumo - narodową dyscypliną sportu w Japonii. Na przykład przed walką, zawodnicy sumo wykonują ceremonię oczyszczenia Dohyo za pomocą soli, symbolicznie przy tym gestykulując. Noszą specjalne pasy zwane Mawashi, a ich fryzury są ułożone w charakterystyczny kok zwany Chonmage. Kiedy zawodnik przechodzi na emeryturę, odcina się mu kok. W serialu widać jak bardzo jest to poruszająca scena zarówno dla bliskich, jak i samych zawodników. Poza Dohyo muszą nosić tradycyjne ubrania i zachowywać się zgodnie z zasadami etyki. 

Stroje, „stajnie sumo” i walki wyglądają bardzo dobrze. Sceny są dynamiczne i realistyczne, a kostiumy i scenografia oddają klimat świata sumo. Widać, że ludzie, stojący za tą produkcją znają się na swojej pracy. Dobre zdjęcia i praca kamerą - świetnie wykonane ujęcia. Narzekać nie można też na ostrą, bardziej dynamiczną muzykę, która nadaje tempa i kiedy trzeba, wzbudza należne emocje. Poza tym bardzo dobry montaż. Grzechem byłoby nie wspomnieć o tak ciekawej i różnicowanej obsadzie, która składa się z następujących postaci:

  • Kiyoshi Oze (Wataru Ichinose) - główny bohater serialu, młody i utalentowany zawodnik sumo, który ma problemy z autorytetami i tradycją.
  • Shimizu (Shota Sometani) - kolega, a później przyjaciel Oze. Jest spokojny i skromny, ale widać, że skrywa w sobie ogromną siłę i determinację.
  • Asuka Kunishima (Shiori KUTSUNA) - reporterka lokalnej gazety. Została zdegradowana z tematów politycznych do relacjonowania sumo, co z początku bardzo ją złościło.
  • Enya (Kensho Sawada) - starszy zawodnik sumo, który w pewnym momencie staję się wsparciem i niejako mentorem Kiyoshiego. Przez kontuzjowane kolano zastanawia się nad zakończeniem kariery.
  • Sarusho (Pierre Taki) - mistrz Saruzakury, były ozeki, mąż Hany. To właśnie on namawia Oze do trenowania sumo.
  • Hana (Koyuki) - właścicielka stajni sumo (Heya), w którym mieszkają i ćwiczą zawodnicy. Piękna i inteligentna. Jest w niej coś tajemniczego.
  • Ryuki (So Kaku) - utalentowany zawodnik i rywal Oze. Za wszelką cenę pragnie uwagi ojca. Należy do stajni Ryugawa.
  • Ryuga (Goro Kishitani) - trener i ojciec Ryukiego (jeden z głównych rywali), który jest legendą sumo. Jest surowy i wymagający, a przy tym despotyczny.
  • Yayoi (Nobuko Sendo) - żona Ryugi i matka Ryukiego. Jest miła i opiekuńcza. Pomaga w prowadzeniu stajni sumo. Zrobi wszystko dla swojego syna - i to dosłownie. 

Sanctuary: Seiiki (2023) – recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. To początek świetnej serii

Cieszę się, że „Sanctuary: Seiiki” pokazało mi sumo z całkiem innej strony. Dowiedziałem się wiele naprawdę interesujących rzeczy. Między innymi to, że sumo to tradycyjny, bo liczący ponad 1500 lat, narodowy sport Japonii. To nie tylko walka, gdzie dwaj zawodnicy próbują zepchnąć się z okrągłej areny (Dohyo). Ma wiele zasad i rytuałów, ściśle przestrzeganych przez zawodników i sędziów. Jest tu wiele rang i tytułów, które określają status i prestiż zawodników. Ale żeby zostać Yokozuną, czyli wielkim mistrzem, trzeba się nieźle napocić. I ten pot, piach i łzy widać w tym serialu. Mogę go szczerze polecić, nawet osobom, które nie przepadają za kulturą japońską. Jednak każdy, kto ją kocha, jeszcze bardziej doceni „Sanctuary: Seiiki”. Taka osoba może zwiększyć ocenę o punkt wyżej. Jak dla mnie to świetnie rozpisana historia, pełna dynamiki i morałów. Ale co najważniejsze, ta historia dopiero się zaczyna.

Atuty

  • Oryginalny i ciekawy temat, pokazujący świat sumo z różnych perspektyw,
  • Dobrze napisane i zagrane postacie,
  • Dynamiczne i emocjonujące walki, z ciekawymi zwrotami akcji,
  • Znakomita realizacja, z piękną scenografią, kostiumami i muzyką,
  • Humor i lekkość, które łagodzą dramatyzm i dodają serialowi uroku.

Wady

  • Niektóre sceny mogą być brutalne lub nieprzyjemne dla wrażliwych widzów,
  • Niektóre postacie są dość irytujące lub niesympatyczne,
  • Czasami banalne dialogi.

Serial o sumo, który zaskakuje i wciąga. Poznaj świat starożytnego sportu, pełen rygoru, ceremonii i hierarchii. Świetna historia, skierowana do szerokiej publiki, a nie jak można byłoby się spodziewać do miłośników kultury japońskiej. Gwarantuje, że to 7 godzin dobrej zabawy!

8,5
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper