Bilet do raju (2022) - recenzja, opinia o filmie [SkyShowtime]. Czy leci z nami pilot?
Nienawidzący siebie nawzajem byli małżonkowie lecą na rajską wyspę aby powstrzymać nieprzemyślany ślub córki. Rajskie słońce i plaże Bali mają jednak tajemniczą moc, która może sprawić, że ich plan przyniesie zupełnie inny skutek. Jeśli widziałeś w życiu ze dwie komedie romantyczne, to wiesz jak to się skończy.
22 długie lata temu George Clooney i Julia Roberts zagrali razem w komedii „Ocean's eleven”. Fabuła tamtego filmu zasadzała się na skomplikowanym planie kradzieży pewnej własności i przy okazji odnowieniu nadszarpniętej znajomości postaci Roberts i Clooneya. Dzisiejszy film, w pewnym sensie, bazuje na tym samym szkielecie i w rolach głównych oglądamy tych samych aktorów, ale tak jak „Ocean's eleven” był świetną komedią, do której z chęcią wracam nawet teraz, tak „Bilet do raju” to dla mnie zdecydowanie jednorazowe przeżycie – choć czasu z nim spędzonego raczej nie żałuję.
Bilet do raju (2022) - recenzja filmu [SkyShowtime]. Rodzice roku
Fabuła w filmie Ola Parkera, jak to często bywa w komediach romantycznych, jest kompletnie absurdalna, wykraczając daleko poza ramy jakiegokolwiek realizmu – i bardzo dobrze. Nie po to włączam sobie prostą komedyjkę, żeby przejmować się rzeczami takimi jak realizm. Rzecz opowiada o Lily (Kaitlyn Dever), świeżo upieczonej absolwentce prawa, która wraz z koleżanką, Wren (Billie Lourd), wyrusza świętować ukończenie studiów na Bali, gdzie natychmiast poznaje przystojnego chłopaka, z którym postanawia spędzić resztę życia po odrobinę ponad miesiącu znajomości. Jej rodzice, całkiem słusznie zresztą, uważają że popełnia gigantyczny błąd, ale ponieważ znajdujemy się w świecie romansu, to oczywiście oni nie mają racji. I to nie tylko w tym temacie.
David (Clooney) i Georgia (Roberts) również wzięli ślub w młodym wieku, mimo sprzeciwów bliskich im ludzi. Jak sami mówią, jedynym pozytywnym elementem ich małżeństwa jest istnienie ich córki, ponieważ sam związek przetrwał tylko kilka lat. Tak więc mimo wzajemnej nienawiści, postanawiają stawić się na Rajskiej wyspie i przemówić córce do rozsądku, a ponieważ zakochana dziewczyna nie ma ochoty ich słuchać, postanawiają – absolutnie romantycznie – sabotować jej związek. Nietrudno się domyślić, że zadanie to nie będzie wcale takie łatwe i wyniknie z niego masa humorystycznych sytuacji. Problem w tym, że spora ich część jest humorystyczna jedynie z nazwy.
Bilet do raju (2022) - recenzja filmu [SkyShowtime]. Scenariuszowi przydałoby się kilka dodatkowych szlifów
Czasami mam wrażenie że to po prostu ja mam zbyt wielkie oczekiwania co do jakości humoru oferowanego przez komedie. Później jednak oglądam jakiś film z lat dawno minionych i okazuje się że wciąż mnie on bawi (nawet te skrobiące dno beczki, jak „American Pie”), tak więc chyba to nie tylko mój problem, ale i całego obecnego Hollywood. A oni jeszcze teraz strajkują – to dopiero komedia!
Nie zrozum mnie źle, będący dla siebie niesamowicie zgryźliwymi Roberts i Clooney są komediowym złotem właściwie od początku do końca filmu, ale prócz nich nie ma w tym filmie z czego się pośmiać. Postać Wren, koleżanki Lily, która najwyraźniej mieszka z nią na Bali od dłuższego czasu, zbudowana została wokół prostej koncepcji bycia stuprocentową hedonistką – zbyt młodą i zbyt piękną na jakiekolwiek wyrzeczenia, pełnymi garściami korzystającą z życia. W teorii (i częściowo w praktyce) jej charakter powinien być istną kopalnią świetnych gagów, lecz zazwyczaj scenarzyści oferują nam w kółko jeden i ten sam żart, powtarzany do znudzenia do samych napisów końcowych. Z drugiej strony mamy chłopaka Georgii – bardzo sympatycznego, lekko ciamajdowatego, młodego pilota, który mimo całej swojej dobroduszności jest zwyczajnie zbyt nudny, zbyt służalczy dla mamy głównej bohaterki. Myślałem że scenarzyści zamierzają na koniec połączyć te dwie postacie, jako że pasują do siebie wiekiem i dobrze uzupełniałyby się charakterami. Nic takiego jednak nie ma miejsca, obie postacie są jedynie chodzącymi podawaczami żartów i ich wątki nie prowadzą do niczego konkretnego.
Spora część gagów jest też zwyczajnie okrutna, przez co ciężko sympatyzować z postaciami i im kibicować, a w skrajnych momentach wręcz śmiać się z tego co robią i mówią. Fabuła generalnie sprawia wrażenie nieprzemyślanej. W finale opowieści nastawienie rodziców zmienia się raczej nagle i bez żadnego punktu zwrotnego, który jakoś by je usprawiedliwił. Wybranek Lily, którego imienia nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć, charakteryzuje się jedynie tym że jest przystojny, hoduje wodorosty i jest zabójczo zakochany w głównej bohaterce. Ciężko też było mi wczuć się w sytuację, ponieważ pozostawianie całego swojego dotychczasowego życia dla chłopaka którego zna się od miesiąca nie mieści się w moim światopoglądzie, ale to już pewnie bardziej mój osobisty problem, a nie wada filmu. Tak czy inaczej, trudno było mi nie śmiać się, słuchając dialogów takich jak "należę do tego miejsca" rzucanych przez Lily z pełną powagą do mamy, po jednym, beztroskim miesiącu, zasadniczo, wakacji.
„Bilet do raju” na pewno zbiera dodatkowe punkty za samo to jak wygląda – piękne scenerie rajskiej wyspy (choć filmu wcale nie kręcono na Bali, tylko w Australii) sprawiają że widz sam czuje się jakby był na wczasach, a i elegancko starzejący się Clooney i Roberts sprawiają pozytywne wrażenie. Widać że cała obsada bawiła się na planie bardzo dobrze (ciężko zresztą nie bawić się dobrze, kiedy jedzie się na piękne, gorące wczasy i jeszcze ci za to płacą) i wrażenie to przechodzi w trakcie oglądania również na widza. Tak więc, mimo że nie jest to najlepsza komedia roku – do tego miana jej raczej daleko – jako prosty, niezobowiązujący sposób na spędzenie wspólnego wieczoru z drugą połówką nadaje się całkiem nieźle. Grunt to mieć świadomość za jaki film się zabieramy.
Atuty
- Szczerze zabawni Clooney i Roberts;
- Piękne widoki;
- Można nauczyć się ze dwóch rzeczy o innej kulturze;
- Regularnie jest się z czego pośmiać.
Wady
- Nie do końca przemyślany scenariusz;
- Niewykorzystany potencjał niektórych postaci;
- Spora część żartów porażająco infantylna;
- Fabularnie nawet nie próbuję zaskoczyć niczym widzę.
Bilet do raju byłby kompletną katastrofą gdyby nie Julia Roberts i George Clooney, ale na szczęście oboje załapali się na ten lot, dając nam w efekcie całkiem nie najgorszą komedią romantyczną, która sprawi że widz sam poczuje się jakby był na wczasach – beztrosko. W sam raz na raz.
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych