Tyler Rake 2 (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix] Bombastyczny sequel "Ocalenia" z Chrisem Hemsworthem
Tyler Rake jakimś cudem przetrwał finał pierwszej części. Po wyleczeniu ran postanowił wycofać się, skończyć z życiem najemnika. Jednak kiedy odwiedza go tajemniczy pan Alcott i twierdzi, że rodzona siostra jego byłej żony znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i wymaga ekstrakcji, Tyler raz jeszcze skontaktuje się ze swoimi ludźmi i ruszy w teren...
Już oryginalne "Ocalenie" nie było przesadnie ambitnym fabularnie filmem. Stereotypowo źli i zachłanni ludzie, główny bohater ze skazą na psychice, masa strzelania i akcji rodem z najbardziej bezpretensjonalnych filmów akcji lat osiemdziesiątych. Film działał (w jakimś tam stopniu), ponieważ nie udawał głębi, nie silił się na moralizatorskie odniesienia do obecnych wydarzeń - był po prostu czystą rozrywką, dobrze zrealizowaną, odmładzającą jak należy. Kontynuacja, również pióra Braci Russo i Ande Parksa, zdaje się podążać szkołą tworzenia sequeli "Johna Wicka" - jest mocniej, bardziej spektakularnie, brutalnie i... Niedorzecznie. Tak więc jeśli ostatni "John Wick" był dla ciebie totalną bombą, bo świetna akcja, a nie średniakiem, bo fabuła pisana była na kolanie, to istnieje bardzo duża szansa, że i dzisiejszy film da ci dwie godziny radości.
Tyler Rake 2 (2023) - recenzja filmu [Netflix]. Na co komu fabuła, kiedy akcja robi dobrą robotę
Historia w dzisiejszym filmie trzyma się kupy "na słowo honoru". Zaczynając od dopisanej na szybko siostry byłej żony (co to, wenezuelska telenowela?!), która do kompletu jest żoną bardzo niebezpiecznego, gruzińskiego gangstera, przez jej irytującego jak diabli syna, na kompletnie zmarnowanym Idrisie Elbie kończąc. Znaczna część filmu dzieje się nie dlatego, że ma to logiczny sens, że tak najpewniej zachowałby się człowiek postawiony w takiej sytuacji, ale ponieważ trzeba przepchnąć akcję w dane miejsce, czy doprowadzić do konfrontacji osoby A i osoby B. W pewnym momencie przestałem już zwracać uwagę na to, czy kupuję te wydarzenia, czy nie. Po prostu czekałem na kolejne strzelaniny!
A warto na nie czekać. Autor zdjęć, Greg Baldi, pracował przy takich produkcjach jak "John Wick 3", "Szybcy i Wściekli 5" (i 7 i 8 też!), "Mroczny Rycerz Powstaje", czy "Faceci w Czerni 3". Częściej jako reżyser zdjęć drugiej ekipy, choć zdarzało mu się i być głównym okiem filmu. Jeśli to cię nie przekonuje, to włącz sobie dzisiejszy film na pół godzinki - do sceny w więzieniu, pociągniętej dwudziestojednominutowym long shotem, z akcją przechodzącą z miejsca w miejsce, śledzącą głównego bohatera, ale ze zmieniającą się na bieżąco sytuacją. Oczywiście nie zrobili tego naprawdę na jednym ujęciu - cięć jest całkiem sporo i jak człowiek wie, gdzie zazwyczaj je chowają, to bez trudu je wyłapie, ale finałowy efekt jest bardzo przekonujący i zwyczajnie robi wrażenie.
Tyler Rake 2 (2023) - recenzja filmu [Netflix]. Czy Chris Hemsworth na pewno był najlepszym wyborem do tej roli?
Sceny akcji robią wrażenie praktycznie od początku do końca. Twórcy raz za razem serwują widzom nowe pomysły. Nie są to może rzeczy, których nikt, nigdy dotąd nie widział, ale realizatorsko robią robotę, jak choćby scena z helikopterem goniącym pociąg, która bardzo mocno kojarzyła mi się z drugim "Uncharted". Do tego efekty wizualne wyglądają całkiem przyzwoicie, skutecznie sprzedając widzowi iluzję, że ktoś wziął i wysadził pociąg na potrzeby filmu (Tom Cruise by tak zrobił!), z rzadka tylko upuszczając piłkę i serwując dziwnie wkomponowane w obraz CGI. No i jest też brutalnie jak należy, chociaż tu już na realizm nikt się nie silił. Widły przebijające na wylot głowę, czy palce dłoni połamane tak mocno, że ta aż rozerwała się na pół, prawie do nadgarstka, to kicz i absurd, ale skutecznie podkręcają tempo, nadają wydarzeniom rytm i, cóż... Bawią swoją groteskowością.
Nie wiem natomiast dlaczego ktoś wziął aktora z taką żyłką zawadiaki jak Hemsworth i obsadził go w śmiertelnie poważnej, żeby nie powiedzieć sztywnej roli Rake'a. Nie żeby chłopak nie był przekonującym najemnikiem bez skrupułów, ale zwyczajnie marnuje się w tej roli. Brakuje mu też tego specyficznego pazura, który pozwoliłby mu być poważnym na granicy parodii, jak drzewiej na przykład Stallone, co nadałoby roli, a więc i całemu filmowi, kolorytu. Reszta obsady wycinana była z płaściuteńkich szablonów. Nie ma w nich głębi, czy subtelności, ale też nikt nie próbuje niczego takiego implikować. Antagoniści mają zakazane gęby i z lubością robią straszne rzeczy, partnerzy Rake'a tworzą z nim zgrany zespół - główny bohater to zasadniczo ruchomy posąg, Nik (Golshifteh Farahani) też jest profesjonalistką, ale ma przy tym charakter i poczucie humoru, a Yaz (Adam Bessa) to typowy żartowniś. Ładnie się razem uzupełniają. Najciekawiej wypadła natomiast Tinatin Dalakishvili w roli matki próbującej chronić swoje dzieci. Pokazywanie strachu, bólu, zdziwienia i determinacji wychodzi jej świetnie. A Idris Elba? On tylko wpadł po czek...
"Tyler Rake 2" to niemal książkowy przykład odmóżdżającego kina akcji, w którym fabuła jest tylko pretekstem do wrzucania głównego bohatera w kolejne gęste sytuacje i wymyślania jakby mógł się z nich wydostać, zabijając po drodze możliwie największą ilość ludzi. Trzeba przyznać, że w kwestii widowiska film naprawdę robi solidną robotę, jednak jako kompletny produkt, na wielu frontach zwyczajnie niedomaga. To taka mniej spektakularna wersja "Johna Wicka", a ponieważ już i czwarta część tamtej serii zaczęła męczyć mnie swoją formułą, to i tu nie wypada aby ocena była wyższa. Jeśli jednak najdzie cię ochota na prostą, eskapistyczną młóckę, to "Tyler Rake 2" powinien sprawdzić się w sam raz.
Atuty
- Czytelnie nakręcona, długo utrzymywana bez cięć akcja;
- Widowiskowe sekwencje, podkręcone solidnym CGI;
- Żwawe tempo;
- Dobra chemia między Rake'iem i jego ludźmi.
Wady
- Papierowa, pełna klisz i niedorzeczności fabuła;
- Okazjonalnie dziwnie wkomponowane w obraz CGI;
- Zmarnowany Idris Elba.
"Tyler Rake 2" ma jeszcze lepsze sceny akcji niż jedynka i jeszcze mniej sensu, niż jedynka. To po prostu dwie godziny bardzo solidnie nakręconego strzelania, posklejane paroma fabularnymi kliszami. Jako niezobowiązujący akcyjniak na letni wieczór się nada, ale na cuda nie ma co liczyć.
Przeczytaj również
Komentarze (50)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych