Wiedźmin: Stary Świat – recenzja i opinia o grze planszowej. Być jak łowca potworów
W 2021 roku gruchnęła zapowiedź kolejnej pozycji rozbudowującej uniwersum Andrzeja Sapkowskiego. Oto do książek, gier czy serialu miała dołączyć także gra planszowa stworzona przez doświadczony zespół. Na ten moment czekało wielu entuzjastów wiedźmińskiego świata, którzy ochoczo chcieli sprawdzić się w roli łowcy najstraszniejszych kreatur. Jak zatem wypada Wiedźmin: Stary Świat? Zapraszam do recenzji planszówki.
Wiedźmin to marka, która jest rozpoznawalna na całym świecie. I choć sporo można mówić o jakości serialu i pomysłowości scenarzystów serialowych przygód Geralta, to Netflix, a przede wszystkim CD Projekt RED mieli niebagatelny wpływ na wzrost popularności tego klimatycznego świata. Zresztą, sprzedaż ponad 75 mln egzemplarzy całej serii gier mówi sama za siebie.
Do tego sukcesu swoją cegiełkę dokłada Łukasz Woźniak (Tytani, Nehemiasz) z zespołem, tworząc Wiedźmin: Stary Świat – przygodową planszówkę bazującą na mechanice deckbuildingu, w której wcielamy się w jednego z nieustraszonych łowców potworów wywodzących się z konkretnej szkoły wiedźmińskiej. Kiedy świat jeszcze nie zdążył nawet słowa usłyszeć o losach Geralta z Rivii, a przez Koniunkcję Sfer z najczarniejszych odmętów wyszły przerażające maszkary, jako płatny zabójca przemierzamy krainy, by ulżyć ludziom w strachu, przy okazji zyskując nieco miedziaków dla siebie. Zapowiedź projektu spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem wielu fanów uniwersum – potwierdzeniem ogromnego zainteresowania niech będzie fakt, że tytuł został sfinansowany w zaledwie 20 minut, a twórcy zebrali ponad 6,8 mln euro na serwisie Kickstarter oraz ponad 6,9 mln złotych na Zagramw.to. Czy warto więc wydać około 250 złotych na podstawową wersję gry? Zapraszam do dalszej części recenzji.
Wiedźmin: Stary Świat – recenzja gry planszowej. Śmiałku, wybierz szkołę
Gdyby ktoś mnie spytał, to z wiedźminami jest tak samo jak z ludźmi. Znajdą się wśród nich łachudry, ale można też spotkać godnego kompana. Los postawił na mojej drodze kilku, którzy nie mieli żadnych skrupułów ani honoru, ale i takich, co przemierzali te krainy, aby uczynić świat nieco lepszym.
Już od pierwszego otwarcia Wiedźmin: Stary Świat czaruje niezwykłym dopracowaniem i dbałością o wszelkie szczegóły. Na co dzień mam do czynienia z wieloma grami planszowymi, dlatego moje serce jeszcze bardziej się raduje, gdy oprócz wciągającego gameplayu i dopracowanej sfery wizualnej, w pakiecie otrzymuję także dobrze rozplanowany produkt. I tak jest w tym przypadku – wytłoczka została przemyślana na każdym poziomie, karty są estetycznie zapakowane, dopasowane do opakowania, zarówno figurki wiedźminów, jak i potworów otrzymały specjalnie przygotowane miejsca, byśmy mieli pewność, że ich drobne części nie ulegną uszkodzeniu. Takie podejście bardzo się chwali.
Recenzowany Wiedźmin: Stary Świat w zestawie posiada okazałą, dopracowaną planszę, 90 kart akcji, 72 karty eksploracji (po 36 dla eksploracji miast oraz dzikich ostępów), 28 kart eliksirów, 56 kart wydarzeń, 11 kart pomocy, 8 kart trofeów, 28 kart potworów, 28 znaczników potworów, 20 kart walki potworów, żeton zamkniętej tawerny, 10 kości do wiedźmińskiego pokera, 35 żetonów złota oraz 18 znaczników terenu. Co więcej, nie powinniśmy zapominać o 5 zestawach komponentów gracza zawierających planszetkę gracza, żeton reputacji, 10 kart akcji początkowych, figurkę wiedźmina, 4 karty wiedźmińskich trofeów przypisanych konkretnej szkole, drewniany znacznik tarczy oraz 5 drewnianych znaczników. W swoje łapy otrzymałam Edycję Deluxe Wiedźmin: Stary Świat, która dodatkowo posiada 28 figurek ukazujących w pełnej krasie potwory, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć w trakcie przygody.
Wszystkie elementy recenzowanej przygodówki są bardzo solidne – i nie mówię tutaj tylko o figurkach łowców potworów czy maszkarach, ale planszetkach wykonanych z podwójnej tektury, dodatkowych żetonach i znacznikach, a także o kartach. Nadzór artystyczny nad oprawą wizualną planszówki pełnił Dawid Bartłomiejczyk i muszę z ręką na sercu przyznać, że wraz z zespołem artystów wywiązał się z zadania znakomicie. Kapitalne wrażenie robi sposób przedstawienia wrogów wiedźminów – zarówno na żetonach, jak i na kartach – których projekt jest dopracowany w każdym calu. W trakcie rozgrywki natkniemy się nie tylko na Wilkołaka, Strzygę czy Leszego, ale będziemy walczyć między innymi z Bruksą, Mantikorą, Zgnilcem, Północnicą czy Prządką – a wygrane starcie zostanie nagrodzone trofeum. Zanim jednak wyruszymy, by poznawać Stary Świat, warto się przygotować...
Wiedźmin: Stary Świat – recenzja gry planszowej. Rozbudowana rozgrywka czerpiąca garściami z oryginału
Mawiają, że każdy z nich ma dwa miecze – srebrny na potwory i stalowy na ludzi. Widziałem takich, którzy wzbraniali się przed sięgnięciem po ten drugi, ale napotkałem i takich, którzy niemal nie wypuszczali go z rąk.
Rozpoczynając sesję przy planszy warto... uzbroić się w cierpliwość. Wiedźmin: Stary Świat to rozbudowany komplet, a jego właściwe rozłożenie – przynajmniej przy pierwszych rozgrywkach – zajmuje dobre kilka minut. Twórcy podkreślają, że na jeden pojedynek powinniśmy przygotować od 90 do 150 minut, choć osobiście dołożyłabym przynajmniej dodatkowe pół godziny, jak nie dłużej, szczególnie jeżeli przy stole siedzą więcej niż trzy osoby. Recenzowana produkcja posiada bardzo przemyślane i okazałe systemy. Tura każdego gracza została podzielona na 3 fazy:
- Ruch i akcje,
- Walkę, medytację albo eksplorację,
- Dobieranie i kupowanie kart,
które w zależności od naszej biegłości i pomysłowości w wykorzystaniu posiadanych na ręce kart, mogą zająć dodatkowe minuty. Rozgrywkę rozpoczynamy od wytypowania wiedźmińskiej szkoły – pozycja została opracowana z myślą o 5 uczestnikach, więc sięgamy spośród Szkoły Gryfa, Żmii, Wilka, Niedźwiedzia oraz Kota. Wskazany wybór nie będzie bez znaczenia, bowiem każda odznacza się specjalnymi zdolnościami. Tak oto młody adept Szkoły Niedźwiedzia wyróżnia się zbroją, dzięki której dobierze karty z talii wytrzymałości i po spełnieniu wskazanego warunku otrzyma wyższy poziom tarczy. Wiedźmin ze Szkoły Żmii posiada zatrutą stal, dzięki której może namieszać w talii kart przeciwnika, natomiast Szkoła Wilka odznacza się szermierką umożliwiającą zadanie dodatkowych obrażeń i dobranie następnych kart. Koty wyróżniają się szybkością dającą możliwość podejrzenia kart z talii, natomiast Gryfy specjalizują się w magii, która daje szansę na wybranie spośród stosu kart odrzuconych i pozbycie się niepotrzebnych planszetek z ręki. Wskazane możliwości, sprawnie wykorzystane w trakcie tury, dają szansę na zaskoczenie pozostałych graczy, jednakże trzeba przyznać, że w pewnym stopniu są ograniczone.
Wcielamy się w wiedźmina, który szkoląc się i walcząc, zdobywa punkty reputacji – by osiągnąć chwałę, o której bardowie będą śpiewać w każdej karczmie i tawernie, należy uzyskać cztery wskaźniki – w tym celu walczymy o karty trofeów, jakie pozyskujemy na kilka sposobów: pokonując potwory, walcząc z innymi wiedźminami oraz zdobywając 5. poziom każdego z atrybutów. Do nich należą: atak, obrona, alchemia oraz zdolność specjalna. Startując z siedziby swojej szkoły kierujemy się po rozbudowanej mapie zawierającej między innymi Cintrę, Novigrad, Wyzimę, Styggę czy Glenmore, gdzie poznamy część tajemnic, podejmując się eksploracji miasta lub dzikich ostępów, pełnych mrocznych sekretów, do których potrzebujemy karty z danymi symbolami lub złota.
Wiedźmin: Stary Świat – recenzja gry planszowej. Czy warto sięgnąć po zestaw?
Muszę przyznać, że kiedy na dobre zanurzyłam się w projekcie Łukasza Woźniaka przeniesionym na planszę, czerpałam sporo satysfakcji z rozgrywki. Co prawda, autorzy bardzo rozsądnie przemyśleli wszelkie założenia, dopracowali warstwę wizualną, a różnorodny gameplay (pełen takich drobnych smaczków jak kościany poker, opcja typowania zwycięzcy walki) jest całkiem wciągający, jednakże regrywalność w recenzowanym Wiedźminie nieco kuleje – ograniczone opcje w kartach przygód oraz podczas walk z monstrami sprawiają, że gracze, którzy szybko zapamiętają najkorzystniejsze możliwości, nie będą zbyt zaskoczeni dalszym przebiegiem starć. Jak to bywa w przypadku przygodówek, może nam doskwierać kwestia losowości gry (np. w przypadku poruszania się po mapie) wpływająca na nasze powodzenie w trakcie dalszej rywalizacji, lecz w swojej recenzji pragnę zwrócić na jeszcze jeden mankament. Chodzi o walki zajmujące całkiem sporo czasu i angażujące wyłącznie gracza, który w danej turze działa – choć autorzy próbują nieco wciągnąć w zabawę innych uczestników, szczęśliwie mając właściwe karty na ręce jesteśmy w stanie zdziałać naprawdę dużo, przez co nasza runda trwa sporo. Co prawda, na 3. etapie dobierania i kupowania kart, do działania może już przystąpić inny uczestnik, lecz nie zmienia to faktu, że w najbardziej intensywnym czasie tylko obserwujemy gracza. Przystąpienie do walki z wiedźminem czasami warto wcześniej przemyśleć...
Popularność Wiedźmina: Stary Świat już w momencie ogłoszenia zbiórki na serwisach crowdfundingowych potwierdziła, że jest to produkcja obowiązkowa dla fanów świata łowców potworów stworzonych przez Sapkowskiego. W trakcie rozgrywki, która na pierwszy rzut oka może wydawać się zbyt zawiła czy rozbudowana, a w gruncie rzeczy, przy bardzo nakręconym towarzystwie, będzie po prostu niezwykle intensywna, poczujemy wyjątkowy klimat i chęć zdobywania kolejnych poziomów atrybutów. Twórcom udało się oddać atmosferę rywalizacji, świata targanego niepokojącymi wydarzeniami i pojawiającymi się kreaturami – choć nie brakuje pewnych mankamentów, zabawę oceniam na bardzo przyjemną. Za zestaw podstawowy zapłacimy około 250 złotych, co wydaje się korzystną kwotą – podkreślę jednak, że dodatkowe karty przygód zapewnione w rozszerzeniach przydają się, kiedy będziecie systematycznie przystępować do sesji z Wiedźminem na planszy.
Jeżeli nie doskwierają wam niedociągnięcia typowe dla przygodówek, za to preferujecie karcianki osadzone w atmosferze walki z potworami, posługiwania się eliksirami, zdolnościami oraz kombinacjami kart, to jak najbardziej mogę polecić Wiedźmin: Stary Świat. Opisane przygody odznaczają się pewnego rodzaju humorem oraz atmosferą typową dla całego uniwersum, a planszówka jest idealnym uzupełnieniem dla fanów Geralta. Przed kolejnymi grami CD Projekt RED pozycja jak znalazł.
Atuty
- To pozycja obowiązkowa dla fanów wiedźmińskiego świata,
- Jakość wykonania niemal każdego elementu,
- Bardzo dopracowana wytłoczka,
- Solidny gameplay i czerpanie garściami z uniwersum Andrzeja Sapkowskiego,
- Całkiem interesujące historie i przygody,
- Kilka systemów uprzyjemniających rozgrywkę,
- Efektowny projekt kart i sfera wizualna,
- Figurki wiedźminów,
- W wersji deluxe, którą recenzowałam, ogromne wrażenie robią figurki potworów.
Wady
- Walka bywa bardzo przedłużona,
- Duża losowość rozgrywki,
- Po kilkunastu sesjach możemy doświadczyć pewnej powtarzalności w trakcie gry - poziom regrywalności pozostawia nieco do życzenia.
Wiedźmin: Stary Świat jest dla wielu graczy – nawet tych słabiej obeznanych z planszówkami – pozycją obowiązkową. I nie ma się czemu dziwić. Autorzy dowieźli, wywiązując się bardzo dobrze z zadania – już w podstawowym pakiecie otrzymujemy bardzo solidną, pomysłową, ale odznaczającą się pewną losowością przygodówkę, która wciągnie sympatyków uniwersum Wiedźmina na wiele godzin. Choć tytuł ma kilka mankamentów, zapewni szereg intensywnych, całkiem długich pojedynków o miano najlepszego łowcy potworów.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych