The Callisto Protocol Ostatnia Transmisja - recenzja i opinia o grze [PC, PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series X]
Podstawową historię The Callisto Protocol polubiłem - nawet mocniej niż tegoroczne Dead Space (remake), o czym szerzej pisałem w tym miejscu. Przygoda Jacoba Lee miała w sobie pierwiastek oryginalności, co pokazywał przede wszystkim niestandardowy model walki. Tym razem postawiono na manewrowanie analogiem w kontrolerach, aniżeli wciskaniu wyznaczonych przycisków. Choćby z tego powodu chciałem bardzo mocno wrócić do więzienia Black Iron i pozwoliło mi to uczynić z uśmiechem na twarzy The Callisto Protocol: Ostatnia Transmisja - fabularny dodatek zamykający opowieść. Jego recenzję przeczytacie poniżej.
Przed przejściem do konkretów trzeba dopowiedzieć, że recenzowane rozszerzenie The Callisto Protocol: Ostatnia Transmisja może zacząć każdy, kto wykupił DLC w sklepie cyfrowym, nabył edycję Deluxe podstawowej wersji gry albo jest w posiadaniu przepustki sezonowej. Dodatkowo nie trzeba korzystać z głównego zapisu, aby zagrać w finałowy rozdział opowieści, bo ten możemy aktywować z poziomu menu. W tym przypadku jednak nie przenosimy wszystkich broni, a tylko te podstawowe (pistolet oraz strzelbę - z kilkoma ulepszeniami). Co więcej, niektóre giwery możemy znaleźć podczas przechodzenia DLC.
Dodatek do The Callisto Protocol nareszcie domyka historię
The Callisto Protocol: Ostatnia Transmisja rozpoczyna się tym, iż Jacob Lee nie do końca orientuje się, gdzie obecnie się znajduje. Po wydarzeniach z emocjonującego zakończenia podstawki trafiamy na korytarze, które finalnie prowadzą do pomieszczenia Mahler - doktor kontaktuje się z nami i przedstawia nam swój plan ucieczki z obiektu, w którym sytuacja w każdej chwili może ulec znacznemu pogorszeniu.
Przez większość zabawy, trwającej około 2 godziny (to tak jakby dodatkowy, jeszcze jeden rozdział fabularny gry), współpracujemy więc z Mahler, lepiej poznając jej przeszłość, jak i plany na przyszłość. Aby dodać pikanterii historii, deweloperzy ze Striking Distance Studio dodali choćby 8 nagrań głosowych do znalezienia w nowych lokacjach (często też tych dodatkowych), z których możemy dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy o pani Doktor, czy też o postaciach znanych już z wcześniejszych chapterów.
W recenzowanym The Callisto Protocol: Ostatnia Transmisja naszym celem jest dotarcie do statku w strefie załadunku, a podczas zabawy dzieje się dość sporo - począwszy od pojawienia się "klikaczy" reagujących jedynie na słuch, dwóch zagadkach środowiskowych (których rozwiązanie jednak nie jest niesamowicie ciężkie), a skończywszy na nowym rodzaju wroga. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych przeciwników, musimy lepiej poznać jego słabe punkty, a przy kolejnych spotkaniach pomyśleć, czy warto je atakować. Aż do momentu zdobycia nowej broni, o której jednak nie będę się tutaj bardzo rozpisywał, aby nie popsuć zainteresowanym zabawy - w końcu dzięki niej możemy robić cholernie brutalne młócenie oponentów napataczających się na nasz oręż.
Zdecydowanie za mało nowości
The Callisto Protocol: Ostatnia Transmisja oprócz nowej historii, która zaciekawia i potem przy zakończeniu bardzo negatywnie zaskakuje, nie wprowadza wielu zmian - nie licząc wspomnianej już broni. Oczywiście do dyspozycji otrzymujemy nowe lokacje, które przypominają, z czego zasłynął The Callisto Protocol (a więc klaustrofobicznych miejscówek, w których musimy mieć oczy dookoła głowa i być przygotowanym, że w każdym momencie możemy zostać zaatakowani od tyłu), to jednak jest to w pełni wykorzystanie mechanik dostępnych z podstawowej opowieści o Jacobie Lee.
Walka dalej wywołuje uśmiech na twarzy, graficznie pozycja prezentuje bardzo wysoki poziom, miażdżenie głów wrogów satysfakcjonuje, a dla samego DualSense można skierować się ku wersji na PS5 czy PC z opcją podłączenia kontrolera do komputera osobistego. Jednakże w recenzowanym The Callisto Protocol: Ostatnia Transmisja zdecydowanie zniknęła kropki nad "i". Brakuje tutaj niezapomnianych walk z bossami, zapadających w pamięć utworów muzycznych podkreślających atmosferę czy dłuższego czasu rozgrywki, aby móc wpleść w historię większą intrygę. Zakończenie definitywnie zamyka najważniejszy wątek i pozwala fanom myśleć o tym, jaki los czeka serię Glena Schofielda, ale osobiście oczekiwałem czegoś z większym jajem - poziom tego rozszerzenia na pewno nie jest tak wysoki, jak ten znany z m.in. Left Behind z The Last of Us czy nawet Serca z Kamienia z Wiedźmina 3.
Tak kończy się The Callisto Protocol
Podsumowując - The Callisto Protocol: Ostatnia Transmisja jest dodatkiem obowiązkowym dla osób z niecierpliwością wyczekujących na poznanie zakończenia przygody Jacoba Lee. Uważam natomiast, że gracze przechodzący obojętnie obok tej przygody nie będą ani zadowoleni, ani niezadowoleni z ostatniego, finałowego rozdziału - w ich przypadku będzie to zwykłe "przejdź i zapomnij", bo dodatek nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Callisto Protocol.
Ocena - recenzja gry The Callisto Protocol
Atuty
- Fabuła jest bardzo dobra, ale do momentu...
- Przygotowane miejscówki przypominają, z czego zasłynął The Callisto Protocol - czyli klaustrofobicznych lokacji
- Nowa broń pozwala popuścić wodze fantazji
- DLC zamyka jedną opowieść i pozwala społeczności myśleć o tym, co nastąpi dalej
- Wciąż kapitalne wykorzystanie DualSense
Wady
- ...ostatnich 10 minut, które niesamowicie rozczarowują
- Tak naprawdę tylko jeden nowy przeciwnik
- Brak utworów muzycznych (podobnie jak walk z bossami) zapadających w pamięć
- Cena jest zdecydowanie za wysoka, jak za jeden rozdział fabularny
The Callisto Protocol Final Transmission nie jest złym DLC, wręcz obowiązkowym dla osób, które pokochały podstawkę. Gameplayowo jednakże żadne elementy nie uległy zmianie i jest to po prostu dodatkowy rozdział fabularny, który zamyka opowieść o Jacobie w jedynie przyzwoitym stylu.
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (40)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych