Teściowie poszukiwani (2023)

Teściowie poszukiwani (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Banków rabowanie na śniadanie

Piotrek Kamiński | 12.07.2023, 21:00

Owen i jego piękna narzeczona, Parker, planują wkrótce wziąć ślub. Jego rodzice przeżywają wydarzenie równie mocno jak przyszli państwo młodzi. Jej... Nie dotrą. Zupełnie niespodziewanie jednak teściowie ogłaszają, że dadzą radę zjawić się w kraju na ślub swojej córki. Akurat w tym samym czasie do miasta trafia duet profesjonalnych rabusiów...

Może jestem jakiś popsuty, ale szczerze lubię większą część komedii od Happy Madison Productions - wytwórni Adama Sandlera. Jasne, zrobili też kilka gniotów, których zwyczajnie nie da się bronić, jak choćby "Jack and Jill", ale zazwyczaj kręcą filmy, że tak to ujmę, oglądalne - raczej proste i głupkowate, ale lekkie w odbiorze, do których chętnie się wraca. Dzisiejsza propozycja Netflixa nie zawiera żadnych scen z ojcem-założycielem wytwórni (jest z to jego żona), co dla niektórych będzie pewnie zaletą, lecz wciąż czuć, że to jeden z "jego" filmów. Jest przaśnie, z solidną dawką humoru typu "ale jestem nieogarnięty" i z prostym morałem połączonym z imprezą na koniec.

Dalsza część tekstu pod wideo

Teściowie poszukiwani (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Przeważnie udana mieszanka gatunków 

To nie będzie kolejny zwyczajny dzień w biurze

Adam Devine już od dawna zasługiwał na główną rolę. Poznałem go przy okazji oglądania "Nowoczesnej rodziny" i natychmiast poczułem do niego sympatię. Jego pełna buzia i wesołe oczy niejako wymuszają na nim granie dobrych, często naiwnych gości. W "Teściowie poszukiwani" gra Owena, dosłownie zakochanego w swojej pracy dyrektora banku i fana makiet. Praca nie jest jednak jego jedyną miłością. Jest jeszcze Parker (Nina Dobre), jego narzeczona, z którą za chwilę bierze ślub. Kiedy jej rodzice robią im niespodziankę i ogłaszają, że jednak zjawią się na ceremonii, Owen bardzo chce zrobić na nich dobre wrażenie. Lecz kiedy chwilę później jego bank zostaje okradziony, a jeden z rabusiów zachowuje się podejrzanie podobnie do przyszłego teścia i w dodatku używa tych samych perfum, robi się nieciekawie. Nie może tak po prostu oskarżyć rodziców swojej ukochanej o bycie przestępcami, jeśli nie ma dowodów...

Fabularnie mamy tu połączenie klasycznej komedii o poznawaniu nieprzychylnie nastawionych, przyszłych teściów i heist film (film kręcący się wokół napadu/włamania do jakiegoś miejsca celem dokonania kradzieży). Choć scenariusz nie powala złożonością, to przyznać trzeba, że pomysł jest dosyć oryginalny. Scenarzyści, Ben Zazove i Evan Turner zabawnie wykorzystują gatunkowe klisze do budowy żartów. Pod względem napadu i wszystkiego wokół niego film jest naprawdę dobry. Mam jednak problem z początkiem, kiedy poznajemy rodziców Parker, Billy'ego i Lilly (Pierce Brosnan i Ellen Barkin). Nie wiem czy to kwestia scenariusza - żarty z tego, że Owen jest ciamajdą i ma dziwne hobby nie są zbyt zabawne - ale okrutnie mnie ten początek wymęczył. Brosnan i Barkin są zupełnie sztywni, pozbawieni emocji, jakby samo przebywanie na planie zdjęciowym ich męczyło, a dialogom brakuje pazura. Raz na jakiś czas idzie się zaśmiać, ale tak naprawdę film rozwija skrzydła dopiero gdzieś na półmetku.

Teściowie poszukiwani (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Nierówny pod chyba dosłownie każdym względem 

Nieproszeni goście

Humorystycznie film jest mocno nierówny. Część żartów jest pięknie zbudowana, z solidnym wstępem, mocną puentą - czasami wracają w innym kontekście, ale nigdy nie na tyle często abyśmy się nimi znudzili. Inne natomiast są boleśnie wręcz nieśmieszne - głównie te, w których Owen zachowuje się jakby miał 5 lat albo problemy z głową, choć bezapelacyjnie najbardziej wkurzającym, dziwnym i nieśmiesznym elementem filmu jest postać Phoebe King (Lauren Lapkus). Jej wywyższanie się i dziwnie seksualna fascynacja zabezpieczeniami bankowymi w teorii powinny być zabawne, ale na ekranie wypada w najlepszym wypadku niezręcznie. 

Praca kamery momentami przypomina filmy Michaela Baya, zwłaszcza jego ostatni "Ambulans" - odważne, szybkie przejazdy, najazdy, sporo ujęć od dołu. Jest nawet scena pościgu, z całym sznurem radiowozów siedzącym na ogonie wozu pancernego. Reżyser, Tyler Spindel, naprawdę daje w tych scenach radę. Różnorodność ujęć - na przód pojazdu, z lotu ptaka, na bok pojazdu, z chodnika, z wnętrza pojazdu i jeszcze kilka - i stale rozwijająca się, szybka, pełna zniszczonej karoserii akcja sprawiają, że całość wypada naprawdę dynamicznie.

To połączenie komedii i heist film wypada zazwyczaj korzystnie, lecz w paru momentach - kiedy na ekranie widzimy postać graną przez Poornę Jagannathan - robi się trochę zbyt poważnie, jak na głupkowatą komedię z gościem przebranym za Shreka. Film przez większość czasu balansuje na granicy farsy, z wyrazistymi, dziwacznymi bohaterami, jak ubrany w płaski kapelusik Agent Oldham (Michael Rooker), po czym nagle ktoś dostaje kulkę dosłownie między oczy. Lubię czarne komedie, ale tutaj te tony gryzą się ze sobą, nie współgrają.

"Teściowie poszukiwani" jest niezłą komedią, która mogłaby być wręcz świetna, gdyby doszlifować trochę dialogi i dodać trochę życia postaciom teściów (albo zapłacić Brosnanowi tyle, żeby mu się chciało). Regularnie jest się z czego pośmiać, historia wypada całkiem oryginalnie, napady nakręcone zostały z werwą, a Devine, nawet kiedy wali nieśmiesznymi sucharami, nie daje się nie lubić. Nie każdy lubi humor typowy dla Happy Madison Productions, więc zdecydowanie trzeba mieć to na uwadze rozważając seans. Jest głupio, szczeniacko, czasami wręcz żenująco - dla mnie bomba.

P.S. Albo zamiast filmu można obejrzeć zwiastun. To praktycznie po prostu skrót filmu.

Atuty

  • Solidnie nakręcona akcja;
  • Interesujący pomysł na fabułę;
  • Adam Devine zawsze wypada sympatycznie;
  • Całkiem sporo udanych żartów...

Wady

  • ...ale również całkiem sporo zupełnie nieśmiesznych;
  • Brosnan i Barkin śpią zamiast grać;
  • Cała postać Phoebe King;
  • Tonalnie nie zawsze się zgrywa.

"Teściowie poszukiwani" to esencja filmów Happy Madison Productions. Główny bohater jest przerośniętym dzieckiem, scenariusz atakuje widza humorem raczej niskich lotów, ale jest oryginalnie i całkiem uroczo. Albo się to lubi albo nie.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper