Reality (2023) - recenzja, opinia o filmie [M2 Films]. Zapis aresztowania udający film
Młoda kobieta podjeżdża pod swój dom. Zaczepia ją dwóch mężczyzn. Mówią, że są z FBI i chcieliby jej zadać kilka pytań a propos wycieku tajnych informacji. Całe wydarzenie nagrywają dyktafonem.
Dzisiejszy film powstał na bazie sztuki teatralnej tej samej pani reżyser, Tiny Satter, która to weszła w posiadanie taśm z przesłuchania Reality Winner (rodzice byli geniuszami dając jej takie imię) i stwierdziła, że byłby to genialny materiał na dzieło sztuki. I tak jak, być może, najzwyklejsze w świecie przesłuchanie, przełożone słowo w słowo, może być interesującą sztuką teatralną (w co też trochę wątpię), tak film jest z niego żaden. Recenzenci, z których opiniami się zapoznałem, krzyczą, że to świetne kino, bo jego gwiazda ma szansę pokazać swój talent aktorski, a i cała sytuacja stanowi mocny komentarz obecnej sytuacji politycznej, gdzie rząd może wszystko, a ty siedź cicho, to może nic ci się nie stanie. I tak jak z tym pierwszym rzeczywiście mogę się zgodzić, tak argument o scenariuszu do mnie nie przemawia. Już sam fakt, że dwie osoby "pisały" ten film, który jest zasadniczo po prostu transkrypcją rzeczywistego przesłuchania, sprawia, że parskam pod nosem z niedowierzania.
Reality (2023) - recenzja, opinia o filmie [M2 Films]. Lepiej nie znać sprawy przed seansem
Najlepiej jest wziąć się za "Reality" nie mając pojęcia o sprawie. Wtedy udzieli się nam uczucie niepewności, będziemy mogli wczuć się w całą sytuację, nie rozumiejąc dlaczego główna bohaterka (Sydney Swinney) jest w ogóle przesłuchiwana i jakim rozwiązaniem skończy się cała historia. Ja poszedłem do kina zupełnie nieprzygotowany (też ktoś mi to poradził) i... niewiele to zmieniło. Cały film jest bardzo krótki, wyłączając napisy rzecz kończy się po siedemdziesięciu kilku minutach, a i tak dobrych dwadzieścia z nich upływa nam na rozmawianiu o tym, czy psu nie chce się pić i, że agenci FBI też lubią zwierzęta. Więc tak naprawdę tej istotnej dla widza, angażującej części przesłuchania jest tu może z sześćdziesiąt minut, a pewnie nawet mniej.
Rozumiem, że przedstawienie całej rozmowy Reality z odwiedzającymi ją agentami pozwala zrozumieć dokładnie ich metody działania i stopniowo doprowadzić nas do rozwiązania całej sprawy, lecz nie bez powodu filmy zazwyczaj upraszczają cały proces, tworząc go bardziej angażującym. Powtarzanie się po sto razy z tymi samymi zapewnieniami jest po prostu mało interesujące, brzmi sztucznie, nudno - co jest o tyle zabawne, że mamy do czynienia z dosłownie prawdziwymi dialogami, z technikami prawdziwych agentów FBI. Interesującym zabiegiem na pewno było wizualne przedstawienie miejsc, w których tekst został zamazany celem zatajenia o kim, lub czym jest mowa. Im bliżej końca, tym więcej tego typu sytuacji oglądamy i rzeczywiście, podnoszą one stosownie napięcie. Przynajmniej dopóki reżyserka nie wejdzie w tryb "meltdownu" i nie zagra z widzem w otwarte karty. W teorii jest to moment katharsis całego filmu, w praktyce, jeśli nie znamy tematu, niewiele nam to zmieni.
Reality (2023) - recenzja, opinia o filmie [M2 Films]. Mocna główna rola, ale fabularnie nic tu nie ma
MVP całego filmu zdecydowanie jest Sydney Sweeney, której przychodzi grać wszystko od wesołej babeczki, która nie wie o co chodzi, po ataki paniki i wybałuszanie przekrwionych oczu osoby, która zaraz dostanie zawału, jeśli sytuacja nie odmieni się w końcu na jej korzyść. Josh Hamilton i Marchant Davis jako przesłuchujący ją agenci FBI również robią porządną robotę - szczególnie posągowy, zawsze w pełni opanowany Hamilton, którego przenikliwy wzrok sprawiał, że nawet ja sam czułem się niepewnie, jakbym nie był jedynie widzem, a przesłuchiwaną osobą.
Jednak kiedy emocje w końcu opadają, a na ekran wjeżdżają napisy końcowe, trudno jest nie czuć przynajmniej lekkiego zawodu. Ponieważ to nie jest tak naprawdę film w sensie stricte. To po prostu dramatyzacja zapisu jak najprawdziwszej rozmowy. Próżno więc szukać tu portretów psychologicznych agentów FBI, czy samej Reality. Nie zrozumiesz lepiej człowieka, który zdecydował się zrobić to, co zrobił. Jedyne, co "Reality" oferuje, to wgląd w proces Federalnego Biura Śledczego - jakich metod używają, jak wygląda przesłuchanie przez nich prowadzone. Ta doza realizmu jest oczywiście całkiem ciekawa, lecz po mojemu to zdecydowanie za mało aby usprawiedliwić około 80 minut spędzonych w kinowym fotelu. No i każe się to nam zastanowić nad jeszcze jednym pytaniem.
Po co ten film w ogóle powstał? Ponieważ całość dialogów w filmie wzięta została słowo w słowo z nagrania powstałego w trakcie przesłuchania prawdziwej Reality Winner - której prawdziwe zdjęcia widzimy również w paru momentach filmu - i nie ma mowy o żadnym dodatkowym komentarzu ze strony twórców, trudno mówić tu o jakimś artyzmie. "Reality" jest bardziej jak projekt na zaliczenie zdolnej studentki filmówki, niż własne dzieło. W trakcie oglądania towarzyszyło mi uczucie, że mam przed sobą manifest polityczny, głos w ciągle gorejącej debacie na temat sytuacji w USA. Być może to dlatego za wielką wodą film zbiera tak mocne noty, lecz ja, jako osoba zupełnie ichnim podwórkiem i polityką niezainteresowany, czuję zawód. To jeden z tych przykładów, kiedy film zbierze kompletnie inne noty w zależności od osobistych przekonań i sympatii światopoglądowych. Mnie polityka nie interesuje, więc widzę jedynie prostą w wydźwięku, nawet jeśli zakulisowo całkiem interesującą rozmowę. A gdzie komentarz, gdzie introspekcja , gdzie przesłanie? A no tak - nigdzie, bo to po prostu trzy osoby rozmawiały ze sobą przez jakieś 2 godziny w 2017 roku. W streamingu można sprawdzić, jeśli kogoś interesuje temat.
Atuty
- Mocne występy trójki głównych aktorów;
- Ciekawy temat;
- Kilka intrygujących decyzji reżyserskich.
Wady
- To po prostu odegranie prawdziwej rozmowy między Reality Winner i dwoma przesłuchującymi ją agentami i nic ponad to;
- Pierwszych dwadzieścia minut zlatuje na rozmowie o psach i kotach (bez drugiego dnia).
"Reality" to imię głównej bohaterki, ale również po prostu idealny tytuł dla tego filmu. 80 minutowa rozmowa między dwoma agentami FBI i kobietą, która - być może - upubliczniła ściśle tajne dane. Ciekawy temat, ale realizacja zawodzi.
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych