Humankind – recenzja i opinia o grze. Zderzenie kultur na konsolach
Kultowa seria gier strategicznych od pana Sida Meier’a, czyli Civilization od wielu lat nie może doczekać się godnego rywala, chociaż liczne grono twórców usilnie próbowało zmienić ten stan rzeczy. Wyzwanie starał się rzucić taki tytuł jak Humankind od Amplitude, ale i on poległ w starciu z legendą. Mimo wszystko to była zjadliwa produkcja na PC, a teraz nadarzyła się okazja, by w tej recenzji przyjrzeć się, wydanej dwa lata po pierwowzorze, wersji dla PlayStation 5.
Pierwotnie konsolowy Humankind miał debiutować stosunkowo niedługo po wersji PC, ale problemy techniczne zmusiły twórców i wydawcę do wstrzymania premiery tej edycji. Było się chyba czego obawiać, bowiem tytuł w trakcie pisania tej recenzji, wciąż sprawia drobne problemy, ale o tym później. Mimo wszystko wszyscy zainteresowani posiadacze PS5 wreszcie mogą po raz kolejny próbować zdominować kolejny wirtualny świat na ekranie TV z padem w ręku.
Zmieniaj kulturę jak rękawiczki w Humankind
Na pierwszy rzut oka rozgrywka nie odbiega wiele od tego co prezentuje seria Civilization i owszem zapożyczenia się znajdą, ale Humankind jednak wnosi wiele własnych rozwiązań. Oferuje chociażby inną filozofię zabawy. W „Cywilizacji” nasze wysiłki skupiały się na rozwoju i próbie dominacji jednego, wybranego przez nas (upraszczając) „narodu” czy kultury natomiast panowie z Amplitude w nasze ręce oddają nam ludzkość jako całość, czystą jak biała karta i dosłownie nagą jak pan Bóg stworzył. O ile pan Meier narzucał w swoich produkcjach pewne nie do przeskoczenia wzorce/szablony cywilizacyjne to recenzowana produkcja, dla odmiany, oferuje niemal pełną swobodę zmiany kultury prowadzonego przez nas ludu. Wprawdzie ludzie nauki i myśliciele nadal toczą spory czy jedna cywilizacja może przekształcić się w inną, no ale po to mamy gry strategiczne, by sprawdzać różne, czasem kontrowersyjne warianty dziejów człowieka.
Podobnie jak świt dziejów ludzkości początki rozgrywki początkowo wydają się nudne. W Humankind nie wybieramy lidera z dostępnej listy, - „opiekuna” naszego ludu tworzymy sami. Szkoda tylko że nie od podstaw, tylko z kilkunastu dostępnych awatarów, których jednak można w pewnym stopniu przemodelować według własnego widzimisię. Reszta to już stara szkoła – określamy warunki początkowe, czyli rodzaj i wielkość świata, liczbę przeciwników, warunki zwycięstwa, poziom trudności i długość rozgrywki a następnie rozpoczynamy zabawę. Gra oferuje nam też dodatkowy scenariusz dotyczący Wojny Stuletniej pomiędzy Anglikami a Francuzami, co jest dobrym pomysłem, ale dlaczego tylko jeden?
Zamiast dopasowywać się do zasad sam dopasuj je do siebie
Pierwsze kroki w świecie Humankind stawiamy jako nieokreślony lud zbieracko-łowiecki, co oczywiście jest tylko pretekstem do poznania mechaniki rozgrywki. Przez kilka pierwszych tur szwendamy się po okolicy polując na zwierzęta, zbierając plony, czy poszerzając swoją wiedzę przy okazji gromadząc odpowiednie gwiazdki wpływów oraz sławy i powiększając liczebność hordy. Szybko jednak stawiamy pierwszą siedzibę oraz wybieramy naszą pierwszą kulturę, a następnie przekształcamy pierwotne osiedle w miasto-stolicę. Najważniejsza innowacja Humankind właśnie na tym polega, że nasi ludzie zaliczając kolejne epoki historyczne, za każdym razem wybierają nową kulturę bądź wynoszą starą na wyższy poziom (transcendencja). Na papierze wygląda to trochę skomplikowanie, ale w rzeczywistości wszystko działa bez zarzutu.
Kultury odróżniają się od siebie unikalnymi dzielnicami do wzniesienia oraz tradycją, której bonusów co ciekawe nie tracimy po zamianie na inną. To dobre posunięcie, bowiem możemy spróbować czegoś nowego, zachowując część tego co już osiągnęliśmy. Posiadają też unikalne oddziały wojskowe. Dostępnych kultur w Humankind jest multum, na obecną chwilę ponad 60, w tym nawet polska. Oczywiście nie wszystkie dostępne od razu tylko na poszczególnych etapach rozgrywki. Każda wiedzie prym w jakieś dziedzinie: wojskowości, nauce, handlu, rolnictwie czy generowaniu wpływów politycznych.
Taki system pozwala elastycznie kierować losami naszego imperium zależnie od zmieniającej się sytuacji. Osiedliliśmy się w spokojnym i żyznym miejscu mapy? Może to doskonała okazja by zwiększyć liczebność naszego ludu wybierając „rolniczych” Harrappan. Natknęliśmy się na wojowniczego sąsiada? Przyda się kultura zapewniająca szybki rozwój sił zbrojnych (np. asyryjska). Otaczają nas wrogie plemiona barbarzyńców? Zamiast iść na kosztowną wojnę skorzystajmy z mądrości i wpływów perskich i pokojowo (najlepiej też przy wsparciu gotówki) asymilujmy niepokornych sąsiadów. Do wyboru do koloru, co pozwala mieć na podorędziu zawsze jakieś rozwiązanie, jeśli zapędzono nas w kozi róg. Oczywiście dotyczy to też naszych przeciwników i stale należy mieć rękę na pulsie, bo znienacka przyjazny sąsiad może stać się wrogiem. Cóż, widząc kręcące się u naszych granic wojska asyryjskie bądź rzymskie czas podjąć niepopularne bądź niewygodne decyzje…
W Humankind świat to wielka gra planszowa
Jak wspomniałem wcześniej w recenzji sami decydujemy o wielkości i kształcie świata, który potrafi być naprawdę olbrzymi. Przejmowanie go, podobnie jak w Endless Legend (inny tytuł studia Amplitude), przypomina trochę grę planszową, ponieważ podzielony został na sektory/prowincje, które zawłaszczamy stawiając tam nasze posterunki. Te możemy później zamienić w nowe miasta bądź podpiąć pod już istniejące. Miasto to rzecz jasna lepsze rozwiązanie, utrwalające naszą władzę nad danym terytorium, bowiem posterunek sąsiad jest w stanie nam sprzątnąć sprzed nosa o ile dysponuje odpowiednimi wpływami. Mimo to nie każda prowincja w Humankind nadaje się na utworzenie metropolii, poza tym za przekroczenie ich limitu dostajemy kary, warto więc z głową planować sieć ośrodków miejskich.
Zasady rozwoju i rozbudowy posiadanych osiedli są z grubsza podobne jak w Civilization VI i pokrewnych gatunkowo grach, aczkolwiek by zakładać nowe nie korzystamy z osadników, tylko z punktów wpływu. Dostawiamy w razie potrzeby kolejne dzielnice, budynki bądź cuda (najpierw trzeba je zarezerwować). Miło, że otrzymaliśmy to co znamy, ale przydałoby się jakieś urozmaicenie w tym temacie. Fakt, monumentalne budowle może w grze budować kilka miast wspólnie, lecz niewiele to zmienia. Rozgrywka i rozwój imperium początkowo zachodzą nieśpiesznie, co może znudzić graczy oczekujących żywszego bicia serca, ale nabierają rumieńców, gdy wszystko co da się zająć zostaje zajęte. Kiedy robi się ciasno wtedy zaczynają się prawdziwe przepychanki i knowania.
Jak postrzegamy siebie i jak postrzegają nas rywale
Warto najpierw wspomnieć o naprawdę interesującej rzeczy. W Humankind obecne są zasady jakimi będzie się rządził nasz lud. Wpływają one na jego postrzeganie rzeczywistości i ideologię oraz jak sam jest postrzegany przez innych. Co jakiś czas musimy po prostu podjąć decyzje w różnych sprawach. Przykładowo - asymilacja czy podbój, demokracja czy rządy elit, równy podział dóbr czy uprzywilejowanie nielicznych, nauka kontra duchowość i tak dalej. Każdy wybór niesie wprawdzie ze sobą pewne konsekwencje ale również przydatne bonusy. Czuć dzięki temu, że ludzie oddani pod naszą opiekę stale się zmieniają wraz z upływem wieków, nie tworząc skostniałej kultury. Dbamy także o rozwój religijny, lecz niestety trzeba przyznać, iż w recenzowanej produkcji sprawy duchowe potraktowano po macoszemu, a przynajmniej nie mają takiego potencjału jaki powinny mieć. Z drugiej strony cywilizacje jednej wiary łatwiej się dogadują, więc warto poświęcić tym sprawom troszkę uwagi.
Prowadzimy także badania naukowe, ale wyjadacze strategii 4X nie znajdą tu nic czego by nie znali. Mocnym plusem gry jest rozbudowana (ale nie przesadnie) dyplomacja. Oprócz typowych traktatów handlowych, paktów o nieagresji, różnych wymian sektorów, wojen i i tym podobnych istnieje system symulujący kryzysy dyplomatyczne. Wystarczy że dwa imperia mają wpływy na danym terytorium i mamy jak w banku wybuch sporu granicznego. Jeśli chcemy podgrzewamy atmosferę aż do wybuchu zbrojnego konfliktu bądź staramy się zażegnać go pokojowo. Istnieje „opinia międzynarodowa” co na dalszych etapach, bywa uciążliwe bo utrudnia prowadzenie wojen bez wiarygodnego powodu. Bez niego nawet gdy pokonamy przeciwnika, ciężko cokolwiek od niego uzyskać, chociaż prowadzenie kampanii wojennych samo w sobie jest całkiem przyjemne. Przypomina to prostą turową grę taktyczną, jednostek pod swoją komendą możemy mieć całkiem sporo i wykorzystywanie ich wad i zalet ma duże znaczenie. Oczywiście w Humankind nie zapomniano o oblężeniach miast oferując nam od groma odpowiedniego sprzętu.
Konsolowe Humankind miłe dla oka ale bez ostatecznych szlifów
Pora przejść w recenzji do spraw technicznych. Na PlayStation 5 Humankind wizualnie prezentuje się bardzo dobrze. Nie jest to wprawdzie poziom pecetowej wersji, ale wystarcza, a sam tytuł nawet na największych mapach wypełnionych po brzegi miastami i jednostkami działa bez zarzutu jeśli chodzi o płynność. Pełna kolorów zróżnicowana geograficznie mapa świata wygląda naprawdę uroczo, na której wraz z upływem czasu coraz bardziej widać działalność człowieka, chociażby pod postacią smogu od początku ery przemysłowej. Menusy w charakterystycznym błękitnym stylu wykonane są schludne, a ich krój pozwala swobodnie korzystać z interfejsu na dużym ekranie TV. Grę umilają nam zrobione w humorystycznym stylu animowane filmiki obrazujące kolejne osiągnięcia naszej ludzkości, nie zabrakło też języka polskiego, aczkolwiek tylko w wydaniu kinowym. Obsługa padem, jak na warunki konsolowe też jest wygodna i intuicyjna, chociaż wciąż wymaga zapamiętania pewnej ilości skrótów. Niestety cały ten sielankowy obraz psuje lekko garść błędów technicznych, o których napomknąłem na początku recenzji. Nie pojawiają się za każdym razem, ale potrafią być irytujące. Chodzi o zlewanie się tekstu, nakładanie się liter jedne na drugie, znikanie jednostek, pojawianie się dziwnych krain fantasy z innych gier Amplitude na mapie wpływów, dialogi mówione wchodzące z opóźnieniem i tym podobne. Dodatkowo drażni mnie, podobnie jak kiedyś na PC, wymuszanie tworzenia awatara od podstaw za każdym razem gdy rozpoczynam nową rozgrywkę. Wprawdzie wystarczyłaby jedna prosta łatka by te niedogodności zlikwidować, ale jak do tej pory nie doczekałem się żadnej, co sprawia wrażenie jakby grę wrzucono na konsolę bez entuzjazmu i lekko na siłę.
Na szczęście, pomimo moich utyskiwań, Humankind to całkiem dobry kawałek „globalnej” strategii 4X. Wprawdzie nie rewolucjonizuje gatunku, ale wprowadza kilka świeżych punktów widzenia w kwestii rozgrywki. Chociaż odnośnie frajdy z zabawy tytuł przegrywa wyraźnie z Civilization VI, lecz wciąż ma wystarczająco dużo do zaoferowania, by zasłużyć przynajmniej na dłuższy rzut okiem.
Ocena - recenzja gry Humankind
Atuty
- Ponad 60 dostępnych kultur (w tym polska)
- Olbrzymie mapy
- Proste acz wciągające starcia zbrojne
- Rozbudowana ale intuicyjna i przyjemna warstwa zarządzania imperium
- Język polski
Wady
- Brak nowości w stosunku do wersji PC
- Na dużych mapach rozgrywka może toczyć się dość ślamazarnie
- kwestie wojny niepotrzebnie utrudnione
- Błędy techniczne
- Limit posiadanych miast zbyt mały moim odczuciu
Na szczęście, pomimo moich utyskiwań, Humankind to całkiem dobry kawałek „globalnej” strategii 4X. Wprawdzie nie rewolucjonizuje gatunku, ale wprowadza kilka świeżych punktów widzenia w kwestii rozgrywki. Chociaż odnośnie frajdy z zabawy tytuł przegrywa wyraźnie z Civilization VI, lecz wciąż ma wystarczająco dużo do zaoferowania, by zasłużyć przynajmniej na dłuższy rzut okiem.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych