Niewierni w Paryżu (2023) - recenzja, opinia o filmie [Kino Świat]. Kolejny Allen, kolejny specyficzny romans
Fanny i Jean, szczęśliwe małżeństwo mieszkające w Paryżu, staje przed nie lada wyzwaniem, kiedy dawny znajomy z czasów szkolnych wpada przypadkiem na nią na ulicy i w bardzo mało subtelny sposób zaczyna ją uwodzić. Czy ich związek przetrwa taką próbę? Czy los stanie po stronie Jeana, czy Alaina? A może... Losowi trzeba trochę pomóc?
Woody Allen uwielbia temat zdrad, romansów i pokrewnych spraw. Do tego często wybiera do swoich filmów piękne, malownicze lokalizacje, które pozwolą mu zorganizować sobie "wakacje w pracy", a jego dialogi sprawiają wrażenie niechlujnych, jakby dawał aktorom do nauczania się pierwsze linijki, które przyjdą mu do głowy. Ciężko jest nie przyznać złośliwym racji, że na jakimś tam poziomie, wszystkie te jego filmy są takie same. Mi to jednak zwykle nie przeszkadza, zwłaszcza kiedy niesamowicie znakomita obsada urzeka z ekranu swoim talentem i chemią, potrafiąc przekuć słowo pisane w komediowe i emocjonalne złoto. Ale nie tym razem!
Nie jestem pewien dlaczego akurat ten film Woody'ego aż tak mi nie podszedł. Być może ma to związek z faktem, że nie znajdziemy tu osobowości tak wielkich, jak ostatnio Wallace Shaw albo wcześniej Javier Bardem, czy Penelope Cruz. Rzecz dzieje się we Francji i wypełniona jest francuskimi aktorkami, którzy generalnie starają się jak mogą, ale czegoś tu brakuje. A może tłumaczy to inny problem filmu? Scenariusz pisany był przez Woody'ego i następnie tłumaczony na francuski dla aktorów. Znajdują się w nim więc specyficzne, mało naturalne zwroty, przez które aktorzy mogli mieć problem z wiarygodnym podaniem ich przed kamerą. Widać to również w polskich napisach, które potrafią być tak chaotyczne, że masz w trakcie wrażenie, że chyba zaciął ci się na sekundę mózg i coś przegapiłeś. A może powód jest znacznie bardziej prozaiczny i pan Allen już się zwyczajnie wypalił? Naprawdę trudno powiedzieć. Może każda z tych rzeczy dołożyła swoją cegiełkę do ostatecznego odbioru filmu?
Niewierni w Paryżu (2023) - recenzja, opinia o filmie [Kino Świat]. On, ona i jej mąż
Fabuła potrafi w paru miejscach rozbawić swoją niedorzecznością i ostrymi zwrotami akcji, ale jest to raczej pokłosie tego, jak dziwnie sklejona jest to historia, jak trudno przełknąć ją jako w jakikolwiek sposób wiarygodną. Rzecz zaczyna się od przypadkowego spotkania Fanny (Lou de Laage) i Alaina (Niels Schneider) na ulicach Paryża. Ona idzie do pracy, on po prostu się przechadza, jako że z zawodu jest pisarzem i robi co chce i kiedy chce. W domu na Fanny czeka kochający mąż, dla którego jest ona oczkiem w głowie. Trochę z niego nudziarz, bo jedyne co go interesuje to polowania i modele pociągów, ale jest przy tym troskliwy, lubi ją rozpieszczać i patrzy na nią tak, jakby cała reszta świata nie istniała (później dowiadujemy się również innych rzeczy, ale na ten moment taki to jego obraz, tak nasz, jak i jego żony). Naturalnie więc, młoda żona umawia się z dawnym kolegą na obiad...
Ich znajomość szybko przeradza się w przyjaźń, a niedługo później w romans. Nie jestem fanem tego typu historii, bo trudno mi jest wczuć się w postacie. Fabuła prezentowana jest tak, że to ci młodzi są na pierwszym planie, a mąż, Jean (Melvil Poupaud) gdzieś tam w tle - ładnie obrazuje to plakat filmu. Czyli mamy przeżywać rozterki głównej bohaterki, zastanawiać się z nią, co powinna zrobić, na co się zdecydować. Ale dla mnie sprawa jest całkiem jasna, więc nie sympatyzuję za bardzo z wydarzeniami pierwszej połowie filmu. Później natomiast następuje pierwszy, ostry zwrot i choć jest on bardzo nagły, dziwny wręcz, to przynajmniej pozwala ustawić fabułę na bardziej konkretny tor, wyrównać jakoś i ujednolicić dalsze wydarzenia. Problemem jest jednak ta jego nagłość, przez którą dosłownie cały film ulega rekontekstualizacji. Podobny zabieg dostajemy na sam koniec, chociaż wtedy nie ma to już aż takiego znaczenia, bo film i tak właściwie się już skończył. Pozostawia jednak widza z istotnym pytaniem: Czemu? Czemu to wszystko? Obawiam się, że odpowiedź to coś w stylu: bo czemu nie?
Niewierni w Paryżu (2023) - recenzja, opinia o filmie [Kino Świat]. Gdzie ta błyskotliwość, gdzie pazur?
Poprzedni film Allena, "Hiszpański Romans" mógł pochwalić się świetnymi zdjęciami, zwłaszcza kiedy odtwarzał sceny z klasyki kinematografii, no i bawił za sprawą jak zawsze sympatycznego i jedynego w swoim rodzaju Wallace'a Shawna. "Niewierni w Paryżu" nie mają żadnego z tych elementów. Obrazki to po prostu Paryż w jesieni na różnych ujęciach - z ulicy, z parku, z przytulnego mieszkania na poddaszu, z wielkiej willi Fanny i Jeana. Mają jakiś tam swój nostalgiczny charakter, ale nie porywają niczym, czego nie widzielibyśmy już tysiąc razy wcześniej. Jest ładnie, kolorowo i bardzo podstawowo, jak na reżysera z takim stażem.
Aktorzy niby robią co mogą z danym im materiałem, ale dialogi w filmie są jakieś takie... Dziwne. Sposób w jaki Alain podrywa Fanny jest nie tyle uroczy, co nachalny i wręcz niezręczny przez wzgląd na to jak bezpośrednio i nachalnie się do tego zabiera. Nasza główna bohaterka z jednej strony ma problem, co robić, z drugiej szybko zapomina o mężu. Jest jeszcze mama Fanny, Camille (Valerie Lemercier) i tak jak okazuje się być dosyć istotną częścią fabuły, tak sposób w jaki się to odbywa znowu ledwo trzyma się jakiejkolwiek logiki. Najciekawiej wypada w tym wszystkim sam Jean, choć lepiej abym nie wchodził tu w szczegóły dlaczego. Starczy powiedzieć, że to jego poczynania są motorem napędowym fabuły i sprawiają, że film morfuje, odbija piłeczkę, pozwala się od czasu do czasu zaśmiać.
"Niewierni w Paryżu" to trochę romans, trochę kryminał, odrobinę dramat, ale przede wszystkim farsa. Ogląda się go całkiem szybko, ale ani nie jest to zbyt zabawne kino, ani nie ma nic ciekawego do powiedzenia, a użyty motyw muzyczny zaczyna nudzić, kiedy widz słyszy go dziesiąty raz w jednym filmie. Taka kinematograficzna wata. Można przy okazji obejrzeć, ale jeśli wciąż czekasz na ostatni wielki popis Woody'ego Allena, to raczej nie jest jeszcze to.
Atuty
- Ciepłe, nostalgiczne zdjęcia Paryża;
- Okazjonalna zabawna sytuacja;
- Ciekawa rola Melvila Poupauda;
- Niezłe tempo.
Wady
- Próbuje być, romansem, kryminałem i dramatem, ale zawodzi jako każdy z nich;
- Byle jaki finał, byle jakiej intrygi;
- Kulawo rozwinięci bohaterowie, za którymi nie ma się ochoty iść dalej;
- Mizerne dialogi;
- Allen nakręcił francuskojęzyczny film nie znając francuskiego i to widać.
Woody Allen powraca z "Niewiernymi w Paryżu", filmem tyleż ładnie wyglądającym i lekkim, co zbędnym i repetytywnym. Fani reżysera i tak obejrzą, ale reszta raczej będzie zawiedziona efektem końcowym.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych