Reklama
Persona 5 Tactica

Persona 5 Tactica – recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, Switch, PC]. Rebelia w Metaverse

Patryk Dzięglewicz | 14.11.2023, 18:13

Trudno powiedzieć czy tak jest naprawdę, ale pomysły devów na niektóre gry, rodzą się chyba pod wpływem suto zakrapianych imprez, doprawionych środkami odurzającymi. Gdy dołożyć do tego ciężkie brzmienia, to niektóre tytuły w swoim szaleństwie przechodzą ludzkie pojęcie. Taka oto właśnie jest Persona 5 Tactica, która zaprasza do recenzji wymachując przed sobą czerwono – czarnym sztandarem buntu i rewolucji. Czarne słońce w jednej i spluwa w drugiej ręce.

Niewiele jest ostatnio tytułów powodujących wybałuszone gały i autentyczny opad szczęki. Gier, które idzie pokochać lub znienawidzić od pierwszego wejrzenia. Persona 5 Tactica można zaliczyć właśnie do tej wywołującej kontrowersje grupy. Chociaż to „tylko” spin-off bardziej znanego i kultowego krewnego posiada swoją własną, buntowniczą, łamiącą wszelkie konwenanse, duszę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Chcesz pokoju wpierw pokonaj sam siebie w Persona 5 Tactica

Persona 5 Tactica  - recenzja - Yusuke

Wprawdzie historię przestawioną w Persona 5 Tactica można poznawać bez podstawowej „piątki” , lecz żeby część dialogów pomiędzy postaciami nie zamieniła się w niezrozumiały bełkot, lepiej ją mieć odhaczoną. Jeśli jednak specjalnie nie zależy nam na niuansach fabularnych nic nie stoi na przeszkodzie, by się dobrze bawić. Rozgrywka, jak na typowy taktyk przystało, nie jest specjalnie rozbudowana, ale za to wypełniona po brzegi absurdami, szaleństwem a czasem i czarnym humorem. Idźmy jednak po kolei. Cała opowieść zaczyna się leniwie i sielankowo. Grupka znanych nam przyjaciół z P5 spędza miłe chwile w kawiarni Leblanc, ciesząc się z bliskiego już ukończenia szkoły, popijając kawę i oglądając w telewizji doniesienia o zaginionym, znanym polityku. Nic, czym byłoby się przejmować.

Nagle otoczenie ulega zmianie i wszyscy trafiają do alternatywnego świata zwanego po prostu Królestwem. Wtedy to dopiero zaczyna się jazda bez trzymanki. Pojawiając się w nieodpowiednim miejscu i jeszcze bardziej nieodpowiednim czasie następujemy na odcisk naprawdę wrednej władczyni tego miejsca. Sądząc po okolicznościach spotkania klimaty sado-maso nie są jej obce, a zadawanie bólu wyniosła do rangi sztuki. By przetrwać zmuszeni będziemy zawrzeć sojusz z miejscowymi, gapowatymi rebeliantami, którym przewodzi, a jakże młoda kobieta imieniem Erina. Czerwono-czarną rewolucję przeciwko tyrani czas zacząć!

„Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać”

Persona 5 Tactica - recenzja - flaga

Oczywiście Joker, Morgana, Haru, Futaba, Ann, Ryuji, Makoto i Yusuke znów jako Phantom Thieves będą się musieli ostro napocić, by pokonać miejscową wierchuszkę władców. Przewiną się też inne znajome twarze. Bohaterowie, z którymi ponowne spotkania są największym plusem gry, prowadzą ze sobą mnóstwo luźnych pogawędek, często przeplatanych humorem. Warto je śledzić by się nieco pośmiać, ale też by uchwycić trochę punktów na rozwój postaci. Wiele razy setnie się ubawiłem, chociaż przewijają się też wzniosłe i bardziej dramatyczne momenty.

Spodobało mi się też rodzące się uczucie pomiędzy Eriną a jednym z bohaterów drugoplanowych. Wprawdzie historia nie jest tym, co zapamiętamy na dłużej, ale komediowy styl i kpina z motywu rewolucji, czynią z niej całkiem interesujące doświadczenie, które warto poznać. Niestety Atlus i Sega znów postanowili na nas dodatkowo oskubać z kasy, ponieważ część postaci na których mi zależało będą dostępne jedynie jako płatne DLC.

Po założeniu stałej bazy w naszej kawiarence przychodzi w Persona 5 Tactica pora na przejęcie inicjatywy wdając się w walki zbrojne z miejscowymi żołnierzami zwanymi Legionistami, by wreszcie dobrać się do jednego z kilku bossów i pokazać im, gdzie raki zimują. Jak przystało na taktyka rozgrywka walkami stoi, aczkolwiek mamy tu do czynienia z systemem bliższym serii XCOM czy niedawno recenzowanemu przeze ze mnie Miasma Chronicles niż Final Fantasy Tactics i pokrewnym tytułom. Początkowo lekko się rozczarowałem, ale wraz upływem czasu miejskie strzelaniny z żołnierzami zaczęły sprawiać mi coraz więcej frajdy, ponieważ głębia taktyczna starć jest ogromna. Na miasto porozrabiać wychodzimy w trzyosobowym składzie. Na pozór to skromnie, chciałoby się mieć większy oddział, mimo to nasi bohaterowie nawet w tak ograniczonym składzie napędzają wrogim wojakom kota, aż się kurzy.

Persona 5 Tactica jako taktyczna miejska rozróba 

Persona 5 Tactica - recenzja walka

Nim jednak zaczniemy do kogokolwiek pruć z karabinu musimy, jak w realnych walkach ulicznych, znaleźć sobie dobrą osłonę (bądź zapewnić sobie przewagę wysokości). Kleimy się do wszystkiego, co daje jakąkolwiek ochronę, tak byśmy mogli dosięgnąć wroga a on nas nie. Starcie toczy się w trybie turowym, lecz, podobnie jak w Persona 5, trafiając wroga w czułe miejsce dostajemy dodatkową kolejkę do wykorzystania. Rzecz jasna działa to też w drugą stronę, dlatego lepiej unikać pozostawania na otwartej przestrzeni.

Bywają też sytuacje, gdy sami musimy podejść do wroga i wykopać go z kryjówki czy strącić z platformy za pomocą walki wręcz. By bardziej zaangażować nasz oddział w bój twórcy zaserwowali nam potężny atak obszarowy całą drużyną, jeśli tylko uda nam się oskrzydlić przeciwników. Pole bitwy wyposażone jest bogato w różne przeszkody, platformy oraz beczki z materiałami wybuchowymi, pozwalając wykazać się kunsztem strategicznym i myśleniem, by osiągnąć wyznaczony cel.

Kamera, podobnie jak w Miasma Chronicles, również nie próżnuje pokazując w zbliżeniach nasze co bardziej efektowne akcje. Ktoś może jednak zapytać, gdzie Persony? Bez obaw również pojawiają się w boju, każdy wojak ma jedną podstawową i drugą pomocniczą, z których umiejętności będziemy korzystać, gdy inne środki przymusu bezpośredniego zawiodą. O samych Personach jeszcze napisze poniżej w recenzji, na razie napomknę jeszcze o Erinie. Nasz kobiecy odpowiednik Gavroche’a niestety o własnej może sobie tylko pomarzyć. W zamian za to używa mocy flagi rewolucyjnej do zmiany sytuacji na polu bitwy. Cóż sztandary zawsze miały to do siebie, że motywowały ludzi do wielkich czynów.

Persony i szaleni władcy

Persona 5 Tactica - recenzja - Erina

Co ciekawe, oprócz misji fabularnych Persona 5 Tactica oferuje garść zadań pobocznych, gdzie zamiast gołą siłą musimy się raczej wykazać inteligencją. Znakomicie umilają zabawę i chciałoby się ich więcej, zwłaszcza że przynoszą wymierne profity. Tytuł ponadto delikatnie zachęca do częstych zmian składu drużyny, ponieważ postacie, którym dane było odpocząć pomiędzy walkami, dostają bonusy do punktów życia i SP. Zaliczając starcie za starciem nie nudziłem się ani chwili z niecierpliwością oczekując dalszych, ale drażnił mnie ich nierówny poziom trudności (przynajmniej na poziomie normal). Jedne były banalne przy innych zgrzytałem zębami, prawdopodobnie zależy to od fartu jak zarządzamy naszymi podwładnymi i ich umiejętnościami.

Bywa że najlepszym rozwiązaniem jest parcie do przodu i nieoglądanie się na nikogo a innym razem bez finezyjnej strategii nic nie wskóramy. Ponadto w oczy rzuca się małe zróżnicowanie Legionistów, ci silniejsi to tylko odmienna kolorystyczne wersja słabszych. Inna liga to starcia z władcami czterech Królestw, będące długie, kilkuetapowe i wymagające całkiem innego podejścia niż zwykle.

Szkoda ze poza walkami nie pokuszono się o jakąś większą aktywność poboczną, chociaż pewien wpływ na naszych wojaków mamy. Kupujemy im regularnie nowe spluwy oraz, stopniowo, odblokowujemy kolejne umiejętności z indywidualnych drzewek rozwoju. Dosyć skromnie, ale na potrzeby rozgrywki wystarcza. Jeśli chcemy powtarzamy też zaliczone już misje, by odfajkować cele poboczne dla pieniędzy czy nowych Person. Tak, proszę państwa Velvet Room powraca z postacią, która ucieszy zwłaszcza fanów Persona 5 Strikers. Swoje pomocnicze Persony bohaterowie mogą wymieniać dowolnie, zwiększając własne statystyki. Podobnie jak w innych odsłonach łączymy je ze sobą by otrzymywać inne. Podczas fuzji do „nowej” Persony przenosimy jedną wybraną umiejętność: pasywną bądź aktywną. Nic nowego w temacie, ale wielbiciele serii będą zadowoleni.

Czarno-czerwona rewolucja w Persona 5 Tactica

To, czego nie sposób z pewnością pominąć to oprawa audiowizualna Persona 5 Tactica na PlayStation 5. Utrzymana w konwencji 2.5D cel-shandingowa grafika w stylu chibi aż gryzie po oczach wściekłymi barwami, jakby wyciągnięta z pijackiego zwidu. Czerwień i czerń, jak przystało na serię, nadal stanowią główne kolory interfejsu użytkownika, który wykorzystuje krój znany z innych tytułów spod marki P5. Figurki naszych bohaterów są duże, szczegółowe i znakomicie komponują się z otoczeniem tworząc jedną całość. Ma to swoje znaczenie ponieważ nie da rady samodzielnie obracać ani przybliżać widoku kamery, na szczęście obywa się bez żadnych problemów – wszystko jest schludne, przejrzyste i działa płynnie.

Obrazu ideału dopełnia spora ilość wysokiej klasy przerywników animowanych, dzięki czemu wszystkie wydarzenia śledzi się z wypiekami na twarzy, jakby oglądać kreskówkę na dużym ekranie. Równie ślicznie wyglądają popiersia bohaterów w trakcie dialogów czy karykaturalne sylwetki legionistów oraz rebeliantów. Nie każdy wprawdzie lubi styl chibi, ale mnie one naprawdę ujęły. Aktorstwo głosowe też potrafi bardzo do siebie przekonać i zarówno w wersji angielskiej oraz japońskiej prezentuje swój wysoki poziom. Jazzowe melodie natomiast, wraz z kobiecym wokalem, sprawiają, że walki są jeszcze bardziej ekscytujące. Jak powiedziałem wcześniej w recenzji, jeśli chodzi o wygląd dzieło spod logo Atlusa i Segi być może nie każdego zauroczy swoim wyglądem, lecz ja zaproponowaną koncepcję łyknąłem bez wahania.

Persona 5 Tactica to jeden z ciekawszych spin-offów oferowanych przez markę P5. Jedni fani go polubią inni znienawidzą, lecz mało kto pozostanie wobec niego obojętnym. Powinni się tym tytułem zainteresować też wielbiciele gier taktycznych z uwagi na rozbudowany system walki. Ja osobiście spędziłem z P5T czterdzieści satysfakcjonujących godzin i nie był to czas stracony.

Ocena - recenzja gry Persona 5 Tactica

Atuty

  • Cel-shadingowa oprawa wizualna,
  • Lomediowa fabuła,
  • Obecność znanych postaci,
  • Taktyczny system walki,
  • Persony do wykorzystania w boju.

Wady

  • Więcej elementów RPG w grze by nie zaszkodziło,
  • Nierówny poziom misji potrafi lekko zirytować,
  • Dodatkowe postacie jako DLC.

Kolejny spin-off kultowego klasyka jakim jest Persona 5 w taktycznym wydaniu. Jeśli ktoś tęskni za ulubionymi postaciami, posiada strategiczne zacięcie, lubi komediowe klimaty i nie ma nic przeciwko grafice super-deformed to Persona 5 Tactica jest tytułem dla niego. Pośmianie się z absurdów dręczących współczesne społeczeństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Graliśmy na: PS5

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper