My Deamon (2023) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Pokemon w wersji dla dorosłych
Netflix nie przestaje zaskakiwać swoją ofertą seriali animowanych. Po sukcesach takich tytułów jak Castlevania, The Witcher: Nightmare of the Wolf czy Yasuke, platforma zaprezentowała kolejną oryginalną produkcję, która łączy w sobie elementy fantastyki, akcji i dramatu.
My Daemon to serial oparty na historii napisanej przez Hirotakę Adachi (Otsuichi), znanego japońskiego pisarza specjalizującego się w horrorach i opowiadaniach kryminalnych, ale też mającego styczność z innymi gatunkami, tworząc swój własny miszmaszowy styl pisania.
Serial został wyprodukowany przez tajskie studio Igloo Studio, które wcześniej pracowało nad takimi projektami jak The Legend of Muay Thai: 9 Satra czy krótkometrażowymi filmami reklamowymi jak A Town Where We Live dla Provincial Electricity Authority i Aomori no Kisetsu. My Daemon składa się z 13 odcinków, które trwają od 23 do 31 minut każdy, które można już od kilku dni obejrzeć na platformie Netflixa (dokładnie od 23 listopada 2023 roku). Ale czy warto? O tym w dzisiejszej recenzji.
My Deamon (2023) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Wciągająca historia
Serial opowiada o przygodach Kento Tachibany, sympatycznego i życzliwego chłopca, który mieszka niedalekiej przyszłości w postapokaliptycznej Japonii, zniszczonej przez katastrofę nuklearną i jego małym demonie Anna. Tuż po eksplozji, Ziemia na krótko “łączy się” z piekłem, czego wynikiem jest przedostanie się demonów do naszego świata.
Anna, wraz z wieloma innymi demonami przybyła na Ziemię, ku przerażeniu większości populacji, która postrzega je głównie jako zagrożenie. Kento jest nieco naiwny, starając się chronić Annę, nie mogąc zrozumieć, dlaczego ludzie są tak negatywnie nastawieni do niej i innych demonów. Po tragicznym wypadku obydwoje wyruszają w podróż, aby przywrócić jego matkę do życia. Po drodze spotykają różnych ludzi i demonów, zarówno przyjaznych, jak i wrogich.
Natura ludzka jest skłonna do autodestrukcji i chciwości, a My Demon sugeruje, że harmonia między tymi dwoma gatunkami byłaby trudna, jeśli nie niemożliwa. Dodajmy do tego motyw wojny nuklearnej, a otrzymamy analogię do opowieści o "potworach", które tworzymy z pychy. Stworzeń zrodzonych z naszego własnego błędu. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy bohater natknie się na krwiożercze i brutalne demony. Porównanie My Deamon do Pokémonów jest nieuniknione. Jednak biorąc pod uwagę rozlew krwi i makabryczne sceny, z pewnością jest to wersja Pokémon przeznaczona dla starszej publiczności.
My Deamon (2023) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Serial o wielu zaletach z jedną wadą
My Daemon to serial, który zaskakuje i zachwyca na wielu poziomach. Po pierwsze, ma ciekawą i oryginalną fabułę, która łączy w sobie elementy fantastyki, akcji i dramatu. Nie boi się pokazywać brutalności i okrucieństwa świata, w którym żyją bohaterowie, ale też nie zapomina o humorze i cieple, które emanuje z ich relacji. Jest tu wiele zwrotów akcji i chwil napięcia, które trzymają widza w niepewności i zainteresowaniu - co będzie dalej?
Po drugie, produkcja ma świetnie napisanych i zagranych bohaterów, zarówno ludzkich, jak i tych demoniczych. Kento to uroczy i odważny chłopiec, który pomimo trudnych warunków życia, nie traci wiary w ludzi i demonów. Anna to z początu słodka i zabawna istota, która ma w sobie więcej siły i mocy, niż się wydaje. Wszyscy inni bohaterowie są równie dobrze wykreowani. Tworzące się między nimi interakcje są wiarygodne i emocjonalne.
Po trzecie, Me Deamon ma piękną i oryginalną oprawę graficzną, która nadaje mu niepowtarzalny klimat. Żywe i nasycone kolory, które kontrastują z ponurym i zniszczonym światem wyglądają świetnie. Wiele ciekawych i różnorodnych lokacji, które pokazują różne aspekty zniszczonej Ziemi po katastrofie nuklearnej, też swoje uzmysławia. Serial ma wiele efektownych i dynamicznych scen akcji, które wykorzystują możliwości animacji komputerowej. A ścieżka dźwiękowa dodatkowo podkreśla nastrój i emocje scen. Z wad mogę wymienić jedynie końcówkę 1. sezonu, ale o tym czy jest to dla niego wada, zdecyduje każdy, kto pokusi się obejrzeć serial w całości.
My Deamon (2023) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Wnioski
Podsumowując, My Deamon to bardzo dobry serial anime, który oferuje ciekawą fabułę, interesujące postacie i piękną grafikę. Fabuła jest oryginalna i wciągająca, a autorzy serialu stworzyli ciekawy świat demonów, pełen tajemnic i niebezpieczeństw. Główny bohater, Kento, jest sympatycznym, choć nieco naiwnym, pełnym energii chłopakiem, z którym łatwo się identyfikować. Z kolei Anna jest ciekawym stworzeniem, które ewoluuje w trakcie serialu. Grafika i animacja w serialu stoi na bardzo wysokim poziomie. Twórcy serialu zadbali o to, aby świat był jak najbardziej realistyczny i immersyjny. Więc ogólnie rzecz biorąc, My Deamon to bardzo dobry serial anime, który przypadnie do gustu fanom fantastyki, science fiction, jak i anime.
Atuty
- Ciekawa fabuła,
- Interesujące postacie,
- Piękna grafika,
- Oryginalna koncepcja demonów.
Wady
- Końcówka serialu może być dla niektórych widzów niesatysfakcjonująca.
Egzystencja demonów i ludzi, to jak Pokemon, tyle że w wersji dla dorosłych. Warto zobaczyć.
Przeczytaj również
Komentarze (29)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych