Wyfrunięci (2023) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Twórcy Super Mario Bros. Film zapraszają do kin
Okres Bożego Narodzenia to dobry czas, by wejść do kina z animacją dla całej rodziny. A studio Illumination, będące ostatnio na topie nie tylko dzięki serii o Minionkach, ale również jednej z najbardziej kasowych produkcji tego roku – „Super Mario Bros. Film” - po raz kolejny rzuciło rękawice Disneyowi i Pixarowi. Co z tego wyszło?
Ptaki są w ostatnim czasie dość często wykorzystywane w przypadku animacji dla dzieci i nie inaczej jest tym razem. Historia skupia się na stereotypowej rodzinie kaczek, od wielu lat niewystawiającej dzioba poza bezpieczny teren znanego im stawu. Orędownikiem takiego życia jest surowy tata, Mack, który zwykł opowiadać swoim dzieciom, nastoletniemu kaczorowi Daxowi i jego uroczej młodszej siostrze Gwen, jakie niebezpieczeństwa czyhają poza domem napędzając tym samym strach przed opuszczeniem gniazda.
Jego partnerka i mama kaczątek, Pam, ma w tej kwestii nieco inne zdanie i tęskni za przygodami i porzuceniem choćby na chwilę nudnego życia jakie prowadzi kacza rodzina. I taka okazja nadarza się, gdy staw odwiedza stado migrujących kaczek, będące niejako katalizatorem dla rodziny, by zaryzykować i ruszyć do ciepłych krajów na… jamajkę.
Wyfrunięci (2023) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Kaczy żywot
Największą wadą „Wyfruniętych” jest dość przewidywalna, ograna już wiele razy fabuła, która niespecjalnie zaskakuje czymś oryginalnym. Brakuje tu trochę kreatywności i odwagi w kreowaniu opowieści, ale braki te doskonale uzupełniają świetnie nakreślone postacie i budowanie relacji między nimi. Twórcom udało się pokazać przemianę poszczególnych bohaterów nakręcaną kolejnymi wydarzeniami. Widz angażuje się w niezbyt oryginalną historię właśnie dzięki emocjom, jakie gwarantują kaczory. Motywacje bohaterów są wiarygodne, a rodzina musi walczyć o przetrwanie choćby w samym Nowym Jorku, który jest wprawdzie trochę zbyt oczywistym wyborem, ale to wysokobudżetowa animacja, która co rusz zachwyca wykonaniem. Zwłaszcza sceny plenerowe, wykonanie wody czy mimika i animacja bohaterów potrafią zachwycić. Kontrasty i żywa kolorystyka również robią wrażenie i pod względem technicznym ciężko „Wyfruniętym” coś zarzucić, a nie brakuje też smaczków jak otwarcie historii, w której przemycono elementy rysowane ręcznie.
W filmie nie brakuje też ciekawych postaci z drugiego planu. Show kradną szalona i nie do końca jasna w swoich intencjach czapla, z którą rodzina musi się skonfrontować podczas swojej wielkiej migracji, gołębica miejska imieniem Ćwok o aparycji Ojca Chrzestnego czy jamajska papuga Delroy cierpiąca początkowo na ptasią depresję. No i jest też towarzyszący ekipie wujek Dan - samotny zrzędliwy dziwak, trochę taka czarna owca rodziny, który jednak budzi za każdym razem ogromną sympatię generując kolejne gagi. W angielskiej wersji jego głosem przemawia sam Danny DeVito, ale muszę przyznać, że polski dubbing naprawdę daje radę. W głównego bohatera wciela się Waldemar Barwiński, nie tak dawno przemawiający głosem Asteriksa, wujka Dana dubbinguje Adam Bauman, w roli Pam świetnie odnajduje się Lidia Sadowa, a głosem czapli genialnie operuje Jolanta Wołłejko, którą gracze mogli poznać jako Gaję w God of War III. I tylko szkoda, że obecne w grze utwory muzyczne nie doczekały się polskich wersji.
Wyfrunięci (2023) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Rodzina na swoim
Warto też wyraźnie zaznaczyć, że ludzie nie odgrywają dużej roli w filmie, są tłem dla wydarzeń, co ma swoje wady i zalety. Zaletą jest z pewnością pewna konsekwencja, bo dialogi prowadzą tylko zwierzęta i mowa zarezerwowana jest tylko dla nich. Cierpi na tym niestety główny antagonista, szef lokalnej kuchni polujący na kaczki, który wydaje się postacią do bólu stereotypową, pustą i bez charakteru. Całe szczęście w filmie jest wystarczająco dużo naprawdę dobrych gagów, dzięki czemu humor nie opuszcza nas od początku do samego końca seansu. I to humor, który często rozbawi zarówno młodszych jak i starszych widzów i związany jest zarówno z lękami i fobiami naszych bohaterów, jak i relacjami rodzinnymi, które dobrze odnoszą się do stosunków międzyludzkich.
https://youtu.be/OG_82yCmqHw?si=xRx4IuEixkVPzb1e
Ostatecznie to bardzo ciepła i pozytywnie nastrajająca historia, doskonała na rodzinny seans. Może brakuje tu większej kreatywności w kreowaniu opowieści i tak głębokiego przesłania, jakie niosą niektóre bardziej ambitne, wysokobudżetowe animacje, ale „Wyfrunięci” są gwarantem naprawę dobrej rozrywki, potrafią zachwycić wykonaniem i rozśmieszyć. A to chyba wystarczająca rekomendacja, by udać się z dziećmi do kina.
Atuty
- Świetne wykonanie i animacja postaci
- Budowanie relacji między bohaterami
- Dobrze nakreślone postacie drugoplanowe
- Niezły polski dubbing
- Humor i gagi
Wady
- Mało kreatywna, przewidywalna historia
- Postać antagonisty
- Nowy Jork to bardzo oklepany motyw
Animacja dla całej rodziny. Może niezbyt kreatywna w konstruowaniu historii, ale oferująca dobrą zabawę, humor i świetne wykonanie.
Przeczytaj również
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych