Kulawe konie (2023) - recenzja i opinia o 3. sezonie [Apple]. Gary Oldman i Apple to wciąż niezłe połączenie
Kulawe konie (Slow Horses) to serial szpiegowski z elementami czarnej komedii, oparty na bestsellerowej serii powieści Micka Herrona. Serial śledzi losy grupy nieudolnych agentów MI5, którzy zostali zdegradowani do Slough House - miejsca, gdzie zajmują się najmniej ważnymi i najbardziej nudnymi sprawami.
Ich szefem jest Jackson Lamb (Gary Oldman), obrzydliwy, pijany i bezwzględny szpieg, który jednak potrafi wykazać się sprytem i odwagą w krytycznych sytuacjach. W trzecim sezonie, Slow Horses muszą zmierzyć się z nowym zagrożeniem, które może mieć katastrofalne skutki dla całego świata.
Scenariusz do trzeciego sezonu oparty został o książkę „Prawdziwe tygrysy” z serii Slough House (dokładnie Tom 3). Jeśli ktoś jest miłośnikiem powieści Micka Herrona, to może się nieco zawieść (czytelnik zawsze wymaga więcej), ale jeśli będziesz postrzegać kolejne 6-odcinków, tego całkiem niezłego serialu akcji z elementami szpiegowskimi i czarnym humorem w tle, to powinieneś być bardziej niż zadowolony. Kolejny sezon trzyma poziom i jak dla mnie jest lepszy od ostatniego.
Kulawe konie (2023) - recenzja 3. sezonu [Apple TV+]. Co będzie grane? Dużo czarnego humoru i dobrej akcji
Trzeci sezon rozpoczyna się od widowiskowej sceny pościgu po ulicach i wodach Stambułu, gdzie kobieta próbuje przekazać tajemniczy dokument, który może narobić wiele szkód. Czyżby kolejna kontrowersyjna teoria spiskowa? Tego nie wie nikt. Jej kochanek i „prześladowca” to Sean Donovan (Sope Dirison), jeden z pracowników ochrony ambasady Wielkiej Brytanii w Turcji. Po nieudanej akcji przenosi się do Londynu, chcąc rzekomo porozmawiać z naszą doświadczoną i cudownie zorganizowaną Catherine. O kim? Rzecz jasna o Lambie. Wpada jednak w pułapkę i zostaje porwana - na dłużej niż miało to wszystko wyglądać.
Konie są szpiegowani, czego zwykle dowodzi mocno pijany (choć nie w tej chwili) nos Lamba. I tym razem też się nie myli. To dobrze zorganizowana prywatna grupa Tiger Team, przeznaczona do badań nad bezpieczeństwem np. takiej organizacji jak MI5. A przynajmniej z początku na taką wygląda. Wszystko się pieprzy. A ci, którzy naprawdę stoją za porwaniem Catherine, chcą otrzymać tzw. szare księgi, czyli dokumenty z licznymi teoriami spiskowymi. Sprawa komplikuje się, kiedy zaangażowany w sprawę odzyskania teczki zostaje dawny kolega, o tak nielubianym przez siebie przezwisku „Spider”.
W całej tej intrydze chodzi też o brakujący diament z poprzedniej akcji w drugim sezonie. Podejrzany (jeden z trzech) „hazardzista”, oczywiście się tego wypiera. A inną osobą, której nie podejrzewa się przez śmierć jej partnera, może być nie kto inny jak Louisa. Ale dopiero na końcu wszystko zaczynie nabierać sensu. Niemniej koledzy z Slough House muszą odszukać i uratować Catherine, ale nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. ”Kulawe konie” będą musieli wykazać się sprytem, odwagą i lojalnością, aby rozwikłać skomplikowaną intrygę i zapobiec, być może globalnej katastrofie.
Kulawe konie (2023) - recenzja 3. sezonu [Apple TV+]. Ocena trzeciego sezonu
Trzeci sezon Slow Horses to doskonała kontynuacja poprzednich dwóch, która utrzymuje wysoki poziom napięcia, humoru i aktorstwa. Serial jest pełen zwrotów akcji, zaskakujących odkryć i nieoczekiwanych sojuszy. Scenariusz jest inteligentny, błyskotliwy i pełen ironii. Dialogi są dużo ostrzejsze, ale też i bardziej zabawne (czarny humor), a postacie wiarygodne i złożone. Manipulacja i etyka w pracy szpiegowskiej - przedstawione w troszkę innym stylu. Jednocześnie, serial nie traci z oczu swojego głównego atutu, czyli charakteru i chemii między bohaterami.
Gary Oldman jest znakomity jako Lamb, który balansuje między obrzydliwością a charyzmą, a Kristin Scott Thomas jest świetna jako Taverner, która jest zarówno elegancka, jak i bezwzględna (choć w tym sezonie widzimy ją znacznie mniej). Pozostali aktorzy również grają na wysokim poziomie, tworząc zgrany i sympatyczny zespół. Serial jest wizualnie atrakcyjny, z dobrze nakręconymi scenami akcji, pięknymi plenerami i dbałością o szczegóły. Muzyka jest dopasowana do klimatu i nastroju serialu, podkreślając jego dynamikę i emocje.
Kulawe konie (2023) - recenzja 3. sezonu [Apple TV+]. „Moje jaja wiszą nieco niżej, ale poza tym wszystko w porządku”
W skrócie, trzeci sezon Slow Horses to znakomita rozrywka, która zadowoli zarówno fanów serialu, jak i nowych widzów, którzy szukają czegoś więcej niż typowego serialu szpiegowskiego. Serial jest dostępny na platformie Apple TV+ i składa się z sześciu odcinków, każdy trwający około 40-45 minut. Polecam go wszystkim, którzy lubią brytyjski czarny humor, Gary’ego Oldmana (jak zwykle puszcza obrzydliwie śmieszne bąki), zabawne i emocjonujące historie o szpiegach, którzy nie są ani bohaterami, ani antybohaterami, ale po prostu ludźmi.
Atuty
- Pełen napięcia, humoru, wciągający i interesujący serial o troszkę „innych” szpiegach,
- Ma znakomitą obsadę, która gra na wysokim poziomie, tworzy wiarygodne i złożone postacie - Gary Oldman rządzi po raz trzeci,
- Serial nie stracił na charakterze, a chemia między bohaterami wydaje się być znacznie silniejsza niż w poprzednich sezonach.
Wady
- Nie trzeba przypominać, że to serial dla dorosłych, przez zbyt wulgarnie dla niektórych widzów sceny, zwłaszcza te z udziałem Lamba,
- Niektóre wątki fabularne są trudne do śledzenia lub nie do końca wyjaśnione,
- Nie każdy lubi czarny brytyjski humor, co może być dużą przeszkodą w obejrzeniu wszystkich (jak dotąd) 3 sezonów.
Trzeci sezon Kulawych koni podniósł poprzeczkę dużo wyżej, niż można było się tego spodziewać. Jest lepiej, mocniej i śmiesznej. Każdy, kto oglądał poprzednie sezony, nie powinien opuszczać i tego. Apple i Oldman jak zwykle w formie.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych