Terra Nil – recenzja i opinia o grze [Switch, PC, Mobile]. Z dużej chmury mały deszcz
Studio Free Lives wpadło na naprawdę ciekawy pomysł, by połączyć koncepcję strategii czasu rzeczywistego z grą logiczną i zaoferować „odwrócony” city builder. Terra Nil od pierwszej chwili pokazuje potencjał, jednak szybko okazuje się, że deweloperom zdecydowanie za szybko zabrakło pomysłów na rozbudowanie propozycji. Przeczytajcie naszą recenzję.
Free Lives zostało założone już w 2012 roku i po dwóch latach deweloperzy zaproponowali graczom swoją pierwszą produkcję nazwaną The Expendabros, która została doceniona przez szeroką publikę. Właśnie na bazie tej propozycji deweloperzy opracowali swój największy hit – Broforce. Studio od tego czasu zaproponowało kilka różnorodnych gier, jednak żadna nie zbliżyła się nawet do sukcesu strzelanki 2D pełnej bohaterów znanych z filmów.
Odwrócony city builder zapewnia świetną koncepcję
Założenia recenzowanego Terra Nil są bardzo proste – gracze trafiają na zniszczoną planetę i ich zadaniem jest przywrócenie tego miejsca do życia. Na początku niezbędne jest stworzenie wiatraków, dzięki którym otrzymujemy prąd, a po chwili możemy już dbać o trawę, zajmujemy się doprowadzeniem wody w odpowiednie miejsce, a nawet mamy okazję tworzyć całe lasy. Koncepcja gry jest bardzo prosta, ale nawet w tej sytuacji Free Lives zadbało o bardzo rozbudowany poradnik, który tak naprawdę od początku do końca informuje gracza, co ma zrobić, by odpowiednio zająć się zniszczonym terenem.
Terra Nil skupia się na procesie przywrócenia środowiska z nieużytków do tętniącego życiem ekosystemu – na zakończenie misji musimy nawet „posprzątać” po sobie i zadbać o usunięcie wcześniej przygotowanych budynków czy też konstrukcji. Najważniejsze w produkcji jest opracowanie podstaw, by fauna i flora powróciła na planetę, a następnie świat mógł odżywać na swoich warunkach.
Twórcy opracowali trzy poziomy trudności, dzięki którym z Terra Nil bez problemu zapoznają się wszyscy zainteresowani – przy pierwszym podejściu wybrałem poziom „ekologa” (normalny) i dzięki temu w trakcie rozgrywki mogłem poczuć skromne wyzwanie. Gra może stworzyć większe problemy dopiero na poziomie inżynier środowiska (trudny), ale niezależnie od podjętych decyzji – część osób może ukończyć pozycję w trakcie jednej sesji.
Terra Nil zapewnia skromną zawartość
Założenia Terra Nil są naprawdę przyjemne, ponieważ deweloperzy w miły sposób potrafili połączyć strategię z logiczną produkcją – tutaj nie czujemy presji, możemy bardzo dokładnie planować swoje ruchy, a podjęcie 2-3 nieodpowiednich ruchów może sprawić, że będziecie musieli rozpocząć etap od początku. Deweloperzy nie wybaczają błędów, więc gdy wypalimy za dużo trawy lub przesadzimy z wydzielaniem strefy dla mokradeł, to możemy zmierzyć się ze sporą zagadką – jak odwrócić nasze nieprzemyślane decyzje?
W każdej misji Terra Nil otrzymujemy dostęp do następnych wyzwań, ponieważ lokacje różnią się ukształtowaniem terenu, ale także biomami, zwierzętami, klimatem czy też temperaturą – od początku zabawy musimy rozważnie podejmować kolejne kroki i w zasadzie na tym opiera się cała zabawa w najnowszej propozycji studia Free Lives.
Deweloperzy potrafili jednak zadbać, by gracz podczas rozgrywki mógł poczuć potrzebną do zabawy satysfakcję – na naszych oczach zniszczona ziemia budzi się do życia, mamy okazję tworzyć następne budynki, by dbać o odpowiednią glebę i zapewniać jak najlepszą różnorodność biomów, ale dopiero w następnym momencie jesteśmy świadkami ciekawej sytuacji, ponieważ to my musimy zadbać o faunę. Twórcy przygotowali przyjemny system, ponieważ otrzymując podstawowe informacje musimy zgadnąć, gdzie tak naprawdę może znaleźć się zwierzyna – łamigłówki nie są specjalnie wymagające, jednak samo dopasowanie odpowiednich okazów do terenów jest przyjemnym zwieńczeniem zadania.
Terra Nil w bardzo relaksacyjny sposób przedstawia ważny i trudny temat związany z klimatem, jednak bardzo szybko okazuje się, że deweloperzy tak naprawdę nie przygotowali dużej zawartości. Gra została oparta na czterech regionach, które musimy przywrócić do życia – nawet decydując się na powtarzanie niektórych etapów, ukończenie całej kampanii nie zajmuje więcej niż 5-6 godzin. Problemem jest również sam temat regrywalności, ponieważ w moim odczuciu tytuł nie zachęca do wracania do pozycji – Free Lives wzięło na warsztat istotną kwestię i potrafiło ją dobrze zaprezentować, ale sama rozgrywka nie jest wystarczająco ciekawa, by spędzić w grze dodatkowe godziny.
Nie mogę jednak powiedzieć, by pierwsze podejście do Terra Nil było niesatysfakcjonujące, ponieważ dobre planowanie dostępnych budynków do złożoności terenów oraz wyznaczonych celów zapewnia naprawdę przyjemną zabawę... choć szczerze mówiąc pozycja była dla mnie miłą odskocznią od większych gier – zawartość nie jest specjalnie rozbudowana, a nawet w tej sytuacji ukończyłem tytuł dopiero za trzecim podejściem.
Terra Nil na małym ekranie Switcha ma pewne problemy
Free Lives miało sporo czasu na przeniesienie recenzowanego Terra Nil na platformę Nintendo, ale nawet w tej sytuacji pojawiają się problemy, które negatywnie wpływają na doświadczenie. Wiele z przygotowanych animacji nie prezentuje dobrej płynności – w trakcie rozgrywki wielokrotnie miałem wrażenie, że deweloperzy nie dopracowali prostych detali. Zdaję sobie sprawę, że w takim tytule nie musimy stale doświadczać akcji w 60 klatkach na sekundę, jednak pozycja nie jest specjalnie dynamiczna, na ekranie nie jesteśmy świadkami wielkich wybuchów, a nawet w tej sytuacji gra mierzy się z problemami.
To jednak nie jedyne niedogodności Terra Nil na hybrydowej platformie – podczas rozgrywki trzykrotnie odnotowałem dziwne zawieszenie, przez które nie mogłem kontynuować gry i dopiero po wczytaniu save'a otrzymałem kolejne zadanie. Twórcy nie zajęli się także przygotowaniem wsparcia dla ekranu dotykowego, co moim zdaniem jest naprawdę złą decyzją, ponieważ czasami miałem duży problem z wycelowaniem budynkami w poszczególne miejsca na mapie – znacznie łatwiej działa to na smartfonie i podejrzewam, że podobne wrażenia mógłbym otrzymać podczas gry na myszce. Zapewne część problemów naprawi pierwsza duża aktualizacja, jednak aktualnie pliki nie trafiły na serwery Nintendo.
Czy warto zagrać w Terra Nil?
W 2024 roku na platformie Nintendo zadebiutuje wiele ciekawych tytułów, a Terra Nil to mniejsza propozycja, którą powinni sprawdzić najwięksi fani gatunku. Tytuł oferuje ciekawy gameplay, w pewien sposób zachęca do myślenia na temat naszego świata i wydarzeń związanych z ekologią, ale ostatecznie sprzęt Japończyków trochę za bardzo męczy się podczas gry.
Twórcy opracowali ciekawe podstawy, jednak podczas gry odniosłem wrażenie, że w pewnym momencie zespół zorientował się, gdzie leży problem Terra Nil. Propozycja to miły dodatek do większych produkcji, który można również sprawdzić w ramach abonamentu platformy Netflix.
Ocena - recenzja gry Terra Nil
Atuty
- Deweloperzy wpadli na ciekawy pomysł „odwróconego city buildera”. Gameplay potrafi zaangażować,
- Świetna prezentacja świata oraz samych założeń przywracania życia na planecie,
- Przyjemne podstawy rozgrywki, które mogą być dobrym wprowadzeniem do gatunku dla początkujących graczy.
Wady
- Skromna zawartość. Cała zabawa kończy się po kilku godzinach,
- Gameplay w zasadzie opiera się na jednym schemacie, który nie jest w odpowiednim momencie rozbudowany,
- Problemy z wydajnością na konsoli Nintendo.
Terra Nil zostało stworzone na bardzo ciekawej koncepcji, ale bardzo szybko okazuje się, że deweloperom zabrakło pomysłu na rozbudowanie rozgrywki.
Graliśmy na:
NES
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych