Reklama
Pies i Robot (2023)

Pies i Robot (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Samotność w Nowym Jorku

Piotrek Kamiński | 21.01, 20:00

Kiedy mieszkający w Nowym Jorku pies imieniem Pies ma już dosyć samotności, postanawia kupić sobie przyjaciela z dostawą do domu. Złożony do kupy robot, od teraz znany jako Robot, natychmiast zakochuje się w otaczającym go świecie i staje się wiernym kompanem zabaw dla Psa. Przynajmniej do tego pamiętnego wypadu na plażę...

Już kilka miesięcy temu słyszałem, że "Pies i Robot" będzie bardzo mocną propozycję na te ferie. Film Pablo Bergera zadebiutował przeszło pół roku temu podczas festiwalu w Cannes, natychmiast kupując sobie miłość wszystkich zgromadzonych - tak krytyków, jak i niedzielnych kinomanów. Trudno aż uwierzyć, że jest to pierwszy film animowany w karierze reżysera, aż tak dobrze wykorzystuje to medium. Być może jest w tym jakaś zasługa materiału źródłowego, komiksu autorstwa Sary Varon z 2007 roku, choć przyznam, że nigdy nie przeglądałem oryginału, ale patrząc po dostępnych w Google skanach paru stron, odnoszę wrażenie, że film właśnie jeszcze uwzniośla komiks pani Varon.

Dalsza część tekstu pod wideo

Piszę, że "nie przeglądałem", a nie "nie czytałem" oryginału, ponieważ nie ma tam czego czytać. Zarówno komiks, jak i film są zupełnie pozbawione dialogów. Wyobrażasz sobie? 90 minut i ani jednego słowa wypowiedzianego przez kogokolwiek, a mimo to zawsze doskonale rozumiemy co czują nasi bohaterowie. Jasne, od czasu do czasu widzimy jakieś pojedyncze słowa na piśmie, ze dwa razy nawet całe zdania, a poszczególne postacie potrafią stękać, wzdychać, śmiać się, krzyczeć, mruczeć, nucić, co w połączeniu z niedorzecznie ekspresyjną, nawet jeśli przy tym bardzo prostą animacją, przekazuje widzowi dosłownie wszystko, co najważniejsze.

Pies i Robot (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Rok z życia Nowojorczyka 

Dzień na plaży

Po wesołym, pełnym uroczych momentów wstępie dostajemy scenę na plaży, którą wciąż jeszcze pokazują nam zwiastuny. Pies i Robot bawią się, szaleją w wodzie, po czym zasypiają na ręcznikach. Nie lubiące się z wodą, metalowe ciało robota zaczyna rdzewieć, a w połączeniu ze słabą baterią oznacza, że przyjaciel Psa nie potrafi się podnieść. Sam Pies jest natomiast za słaby, aby wziąć go na barana. Niestety, kiedy następnego dnia wraca na plażę, okazuje się, że ta jest już zamknięta - sezon letni dobiegł końca, zapraszamy od czerwca. Od tego momentu historia biegnie dwutorowo. Z jednej strony obserwujemy Psa dokładającego wszelkich starań, aby odzyskać swojego przyjaciela, z drugiej dziwne, czasem wesołe, a czasem smutne przygody unieruchomionego na plaży Robota.

Środek filmu może wydawać się być odrobinę rozciągnięty, zwłaszcza, że składa się na niego naprawdę sporo, zupełnie niepowiązanych ze sobą, mniejszych historii, z których część nie jest nawet prawdą, a jedynie wydłużonymi snami i marzeniami bohaterów. Powiedziałbym jednak na przekór, że to właśnie w tej ilości dodatkowych wątków kryje się cały geniusz tej opowieści, nawet jeśli w trakcie jest lekko męcząca. Symbolizują one upływ czasu, pozwalają postaciom ewoluować, sprawiają, że nawet nie zauważymy, kiedy zaskoczy nas koniec tej opowieści i choć jest to koniec trudny, smutny, piekielnie emocjonalny, to znajdziemy w nim również bardzo ludzką prawdę o przyjaźni, miłości, czy jak tam chcemy sobie to zinterpretować. Wyszedłem z kina z czerwonymi oczami, ale nie mogę powiedzieć złego słowa na to zakończenie. Co innego mój syn, który zwyczajnie obraził się na twórców i stwierdził, że to był beznadziejny finał.

Pies i Robot (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Artystyczna prostota i w niej cała istota

Hot dogi

Wizualnie film jest absolutnie cudowny. Wielkie wrażenie robi już samo to, ile animatorzy pod batutą Bergera dali radę wyciągnąć z tych prostych twarzy i ciałek, jak ekspresyjni są nasi bohaterowie i jak przemyślane od strony artystycznej są ich projekty, pozwalające w niektórych scenach osiągnąć jedne z najbardziej płynnych, szczegółowych i idealnych ruchów ciała, przejść z jednego półprofilu w drugi, jakie w życiu widziałem. Do tego należy jeszcze dorzucić pięknie zrealizowany Nowy Jork lat osiemdziesiątych wraz z przyległościami - wykorzystana paleta barw i cieniowanie nadają obrazowi nostalgiczny charakter, sprawiając, że tęskno mi za tym miejscem, nawet mimo faktu, że nigdy osobiście go nie zwiedziłem. Istna magia, a to wciąż nie wspominając nawet jeszcze o sekwencjach snów, czy innych marzeń na jawie, tak pomysłowo bawiących się obrazem, a przy tym służących tematycznie opowiadanej historii. Całości tej laurki dopełnia świetnie dopasowana, odpowiednia do czasów ścieżka dźwiękowa, z niezapomnianym hitem "September" od Earth, Wind & Fire, przygrywającym nam na różne sposoby właściwie od początku do końca filmu.

Zachwyty zachwytami, lecz trzeba również uczciwie przyznać, że tych pobocznych historii i sennych marzeń z drugiego aktu mogłoby spokojnie być odrobinę mniej, bo w pewnym momencie zacząłem już się zastanawiać, czy ten film rzeczywiście do czegoś zmierza, czy będzie już tylko zlepkiem niepowiązanych ze sobą historii, portretujących różne aspekty miasta Nowy Jork i jego mieszkańców - bo musisz wiedzieć, że tak samo jak jest to film o przyjaźni, równie istotne jest tutaj samo miasto, odwzorowane z miłością, niczym kolejny, żyjący organizm. Drugą sprawą jest sam zalążek problemu, który spędza sen z powiek naszych bohaterów. Niesamowicie drażniło mnie, że Pies został wyrzucony z terenu, kiedy próbował wrócić po swojego Robota, mimo że tamten leżał tam, dosłownie kilka metrów dalej, doskonale widoczny. Nawet tych czterdzieści lat temu ludzie (w tym wypadku zwierzęta) nie byli takimi bucami, żeby nie pozwolić mu tego Robota zabrać - zwłaszcza, że ten jest tu w filmie praktycznie żywą, posiadającą własną, unikalną osobowość istotą. Musiało dać się zrealizować tę scenę jakoś lepiej, bardziej wiarygodnie. Są to jednak raczej niewielkie problemy, proszące abyśmy odrobinę przymknęli na nie oko, jasne, ale nie ujmujące niczego filmowi tematycznie.

"Pies i Robot" to absolutny ewenement na skalę dzisiejszej kinematografii, film jakich się obecnie zwyczajnie nie robi. Przy tym jest to również po prostu pięknie opowiedziana i zrealizowana opowieść o przyjaźni i przemijaniu oraz laurka wystawiona pięknemu miastu w najcudowniejszych dla niego latach. Serdecznie polecam.

Atuty

  • Świetna animacja;
  • Relacja Psa i Robota;
  • Pomysłowe sekwencje marzeń;
  • Ścieżka dźwiękowa;
  • Pięknie przedstawia miasto;
  • Głębokie, mocne zakończenie.

Wady

  • Środek mógłby być odrobinę bardziej zwięzły;
  • Dlaczego nie pozwolili mu zabrać tego robota?!

"Pies i Robot" to dziewięćdziesiąt minut filmu animowanego bez dialogów, który mimo to potrafi powiedzieć więcej, niż niejedna przegadana nuda. Pięknie zrobiony i animowany film o przyjaźni dla całej rodziny.

9,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper