Suicide Squad Kill the Justice League – recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, PC]. Wielki początek czy problem?
Po latach od premiery ostatniej przygody Batmana w uniwersum Arkham, Rocksteady Studios w końcu jest gotowe, by gracze zapoznali się z nową przygodą doświadczonego zespołu w świecie DC. Fani muszą jednak zapomnieć o Gotham, ponieważ tym razem do akcji wkracza Legion Samobójców, którego opowieść całkowicie zmienia założenia, do których przyzwyczaiło nas studio z Wielkiej Brytanii. Czy jednak warto zagrać w Suicide Squad: Kill the Justice League? Przeczytajcie naszą recenzję.
Rocksteady Studios realizując nową przygodę zmierzy się nie tylko z opiniami fanów DC, ale twórcy muszą zaprezentować się na tle swojego dziedzictwa. Deweloperzy przyzwyczaili społeczność do realizacji znakomitych opowieści dla pojedynczego gracza, jednak Rocksteady jest jednym z zespołów, który lata temu postanowił wyskoczyć ze swojej strefy komfortu i postawić na grę-jako-usługę.
Suicide Squad: Kill the Justice League jest zbudowane na fundamentach produkcji, która ma być rozwijana latami – nawet samo zakończenie jest tego najlepszym dowodem. Czy jest to jednak zła produkcja? Ostatecznie część osób może zostać pozytywnie zaskoczona, ale kolejni nie bez powodu ominą projekt... to nie jest kolejna gra ze znanego Arkhamverse.
Legion Samobójców musi zabić Ligę Sprawiedliwości
Akcja recenzowanego Suicide Squad: Kill the Justice League zaprowadza śmiałków do Metropolis, które jest areną ciekawego spektaklu. To właśnie w tym miejscu Brainiac rozpoczął inwazję, zamienił ludzi w swoje stworki i to w domu Supermana zapoczątkowany jest nowy etap planety, która zostanie wypruta ze wszystkich życiodajnych soków, a następnie porzucona przez znanego antagonistę. Gdzie jednak znajduje się sam Kal-El? Już na samym początku opowieści okazuje się, że Liga Sprawiedliwości jest kontrolowana przez mózgowca, a naszym zadaniem jest powstrzymanie ekipy Supermana, by ostatecznie móc przedwcześnie zakończyć trwającą inwazję Brainiaca.
Opowieść nie jest specjalnie odkrywcza i Suicide Squad: Kill the Justice League jest jedną z tych produkcji, których tytuł prezentuje główne założenia całej przygody, ale ten teatr posiada czterech aktorów i to właśnie oni są głównymi gwiazdami całego widowiska. Harley Quinn, Deadshot, Kapitan Boomerang i King Shark zostali zatrudnieni przez Amandę Waller do misji z pozoru niewykonalnej i to właśnie Task Force X mając w głowie tykające bomby i nie mogąc przedwcześnie zrezygnować, musi pokonać Ligę Sprawiedliwości i opanować cały ten chaos.
Widząc pierwszy zwiastun Suicide Squad: Kill the Justice League byłem przekonany, że Rocksteady Studios powinno wybrać innych bohaterów do swojej przygody, ale już pierwsze godziny w produkcji uświadomiły mi jedno – deweloperzy potrafili zadbać o znakomite relacje pomiędzy postaciami. Na ekranie cały czas jesteśmy świadkami zabawnych scen, kąśliwych komentarzy przedstawicieli Legionu Samobójców i zdecydowanie to właśnie ta ekipa jest głównym atutem gry.
Scenariusz napisany przez Rocksteady Studios nie jest specjalnie odkrywczy, ponieważ Task Force X musi znaleźć odpowiednie narzędzia, by móc pozbyć się kolejnych przedstawicieli Ligi Sprawiedliwości, w międzyczasie napotykamy na kolejnych towarzyszy, którzy chcą powstrzymać inwazję, jednak deweloperzy opracowali całą masę znakomicie wyglądających przerywników filmowych – to właśnie podczas tych scen mamy okazję zgłębiać kolejne żarty rzucane przez między innymi Harley Quinn czy też Kapitana Boomeranga. W Suicide Squad: Kill the Justice League dosłownie każda postać ma wiele do zaoferowania.
Rocksteady Studios nie zawiodło także w przypadku obsady drugoplanowej – Pingwin świetnie sprawdza się jako dostarczyciel broni, a w kilku scenach mamy okazję obserwować Poison Ivy czy też Lexa Luthora... deweloperzy chętnie czerpią garściami z całego DC i Elseworlds, więc w przyszłości do gry mogą trafić najróżniejsze postacie i przeciwnicy. Zakończenie potwierdza, że w 1. sezonie w produkcji pojawi się Joker, a możemy mieć pewność, że to dopiero początek – produkcja ma stale otrzymywać darmowe dodatki (bohaterowie, misje, bronie), a jednocześnie gracze będą mogli sięgnąć po płatne skórki.
Gra-jako-usługa jest sercem Suicide Squad: Kill the Justice League
Historia nie jest specjalnie skomplikowana i trudno w tym miejscu mówić o zaskakujących wątkach, jednak wydarzenia sprawdzają się do jednego – w recenzowany Suicide Squad: Kill the Justice League po prostu gra się przyjemnie, ponieważ chcemy się przekonać, jak Legion Samobójców poradzi sobie z kolejnymi członkami Ligi Sprawiedliwości. W pewnym momencie łatwo wyczuć, jaki schemat przygotowali deweloperzy i gdzieś w drugiej połowie zabrakło trochę świeżości, ale ostatecznie – opowieść w dobry sposób zachęca do rozgrywki.
Rocksteady Studios realizując Suicide Squad: Kill the Justice League od początku do samego końca myślało o stworzeniu gry-jako-usługi, czego najlepszym potwierdzeniem jest sam finał historii – nie wchodząc za daleko w odmęty spoilerów... gra tak naprawdę nie ma jednoznacznego zakończenia. Po pewnej walce pojawiają się napisy końcowe, twórcy nawet uśmiechają się szeroko do wiernych fanów serii Batman Arkham, ale ostatecznie po chwili możemy wrócić do rozgrywki, wykonywać szereg następnych zadań pobocznych i pewnie kolejne sezony odkryją przed nami następne elementy zakończenia. Finał podstawki zobaczycie po około 11 godzinach, ale w tym czasie skupicie się wyłącznie na głównej fabule – gra zapewnia naprawdę sporo zadań pobocznych.
Finałowe zadanie historii pokazuje tak naprawdę na czym polega w Suicide Squad: Kill the Justice League end-game i oferuje graczom wstęp do przyszłych wydarzeń. Deweloperzy mają ogromne plany na rozwój gry, jednak warto tutaj przypomnieć, że już Crystal Dynamics chciało rozwijać Marvel's Avengers przez przynajmniej dekadę, ale ostatecznie wszyscy wiemy, jak to się zakończyło.
Sercem Suicide Squad: Kill the Justice League jest gra-jako-usługa, ale nie oznacza to, że produkcja nie oferuje odpowiednich wrażeń dla singlistów – niemal całą opowieść poznałem w pojedynkę i tylko dla testów zaprosiłem do rozgrywki trzech innych dziennikarzy. Podczas zabawy single-player możemy swobodnie zmieniać postacie podczas eksploracji świata, a w trakcie niektórych misji jesteśmy zachęcani (ale nie jest to wymagane!) do zapoznania się z wydarzeniami danym bohaterem – przykładowo Harley Quinn jest „nakręcona” na questy związane z Batmanem i grając ukochaną Jokera w tych misjach zadajemy większe obrażenia oraz zdobywamy więcej punktów doświadczenia.
Ekipa zabójców-strzelców
Pod względem gatunku Suicide Squad: Kill the Justice League to trzecioosobowa strzelanka, w której bohaterowie mogą dzielić się częścią broni, ale nie oznacza to, że otrzymaliśmy cztery takie same postacie. Twórcy zadbali o różnorodność ekipy przez kilka czynników i zdecydowanie eksploracja świata jest podstawowym elementem, który wyróżnia Harley Quinn od Deadshota czy też Kapitana Boomeranga oraz King Sharka – ukochana Jokera korzysta z linki oraz drona do przeskakiwania po budynkach i wielkich odległościach, Boomerang jak sama nazwa wskazuje wykorzystuje specjalny przedmiot do teleportacji, przerośnięty rekin skacze na ogromne odległości, a Floyd Lawton otrzymał plecak odrzutowy.
Podróżowanie po świecie jest w tym wypadku niezwykle ważne, ponieważ znacząco wpływa na przyjemność z rozgrywki oraz nawet same pojedynki – Metropolis w wizji Rocksteady Studios jest ogromne i twórcy zdawali sobie sprawę, że muszą dopieścić eksplorację, by graczom chciało się biegać od misji do misji. Twórcy przygotowali bardzo pionowy świat, który potrafi zaskoczyć nie tylko rozmiarem, ale szczególnie wielkością budynków – na każdy możemy płynnie wbiec, a często jest to niezbędne do wykonania zadania.
Świat jest naprawdę duży, ale deweloperzy dobrze poradzili sobie z samym podróżowaniem – szybką podróż odblokowujemy dopiero w drugiej połowie przygody i możemy z niej korzystać wyłącznie do bazy wypadowej Legionu Samobójców. Eksploracja to jednak dopiero początek różnic, ponieważ bohaterowie inaczej podchodzą do samej walki – Harley Quinn przykładowo w trakcie bliskich akcji korzysta z kija baseballowego, a Deadshot tak naprawdę nie atakuje bezpośrednio, a strzela ze swoich rękawic. Rywalizacja na bliskim kontakcie jest istotna, ponieważ to właśnie za jej pomocą możemy w wielu momentach rozbić pancerz przeciwników – tylko w taki sposób zadajemy im odpowiednie obrażenia.
W trakcie rozgrywki miałem jednak wielokrotnie wrażenie, że deweloperzy na ostatniej prostej zmniejszyli sam system rozwoju postaci – Suicide Squad: Kill the Justice League oferuje paskudnie uproszczoną mechanikę. Bohaterowie zbierają punkty doświadczenia, które możemy inwestować w trzy drzewka (dla każdej postaci), ale szczerze mówiąc... nie ma tutaj za wiele do wybierania, a same zdolności w głównej mierze opierają się na 2-3 specjalnych atakach (ładowane przez walkę) i poprawianiu skuteczności samego strzelania. W grze trudno mówić o większych decyzjach czy też zastanawianiu się „co lepiej wybrać” – ostatecznie i tak wybory możemy zmienić, a nie mogę powiedzieć, by przygotowane umiejętności całkowicie odświeżały gameplay.
Podobnie (dość niemrawo) prezentuje się sam temat uzbrojenia – bohaterowie Suicide Squad: Kill the Justice League biegają w fatałaszkach, które nie posiadają statystyk, więc nie zmieniamy przykładowo kurtek, by móc szybciej eliminować wrogów... w zasadzie przez całą opowieść tylko raz (ze względu na fabułę) mój Legion Samobójców zmienił stroje. Twórcy nie oferują nam także wielu broni – w głównej mierze sprzęt zdobywamy przez wykonane misje, ale czasami warto wpaść do bazy wypadowej, by wykorzystać zgromadzoną walutę na stworzenie kilku nowych zabawek. Nie mogę jednak mówić o większej różnorodności w głównym wątku – tak naprawdę chcąc zdobyć kilka ciekawych giwer musimy wykonać serię zadań pobocznych.
Strzelaj, strzelaj i strzelaj. Taki jest Suicide Squad: Kill the Justice League
Twórcy recenzowanego Suicide Squad: Kill the Justice League skupili się w zasadzie na dwóch aspektach rozgrywki – szybkiej i płynnej eksploracji świata oraz na pojedynkach. Jak na typową, trzecioosobową strzelanke, w produkcji niemal cały czas wykorzystujemy giwery do eliminowania wrogów. Brainiac przemienia ludzi w stwory, które nie są specjalnie bystre, często stają za tarczami, a jednocześnie posiadają kilka różnych form – choć w głównej mierze oponenci wyglądają bardzo podobnie... w zasadzie czasami trudno rozróżnić typy wrogów i dopiero ich ruchy pozwalają nam odpowiednio zareagować.
Strzelanie połączone z bardzo dynamicznym poruszaniem się po wielkich odległościach jest bardzo satysfakcjonujące – szczególnie w momencie, gdy jako Deadshot eliminuję snajperką kilku wrogów, po trzech celnych strzałach odpalam dopalacz, wpadam w grupę mutantów, rzucam granatem, tańczę strzelając z bliska i na końcu dobijam zamarznięte bestie za pomocą strzelby. Każdy z bohaterów ma swoje ruchy specjalne, które łatwo wykorzystać, by zadać obrażenia naprawdę wielkim grupom wrogów – znakomicie sprawdza się przykładowo wskoczenie w sam środek chaosu za sprawą King Sharka, by następnie za pomocą jego wielkich łap obijać wrogów, a ostatecznie chwycić w ręce wielki karabin i strzelać jednocześnie do nawet 10 przeciwników– świetnie w tym miejscu sprawdza się DualSense, który pozwala nam poczuć każdą z broni (adaptacyjne triggery), a jednocześnie haptyczne wibracje znacząco podbijają doświadczenie.
Przez kilka pierwszych godzin byłem mocno zaskoczony przestrzennością i pionowością tego świata, ponieważ Rocksteady Studios bardzo mądrze wykorzystało mapę – w trakcie jednej akcji musimy latać od dachu na dach, często wskakiwać pomiędzy budynkami lub nawet podróżować po piętrach, by walczyć z kolejnymi grupami wrogów. Gameplay jest przyjemny, ale szczerze mówiąc – zainteresuje głównie fanów klasycznych looter shooterów. Nie otrzymujemy tutaj na każdym kroku nowych zabawek, ale rywalizacja jest bardzo podobna do wielu przedstawicieli gatunku.
Dużym atutem Suicide Squad: Kill the Justice League w przypadku pojedynków są starcia z bossami – w otwartym świecie czasami napotykamy na większych mutantów lub mamy okazję zmierzyć się z czołgiem, ale to właśnie tytułowa Liga Sprawiedliwości jest głównym zagrożeniem. Świetnie sprawdzają się pojedynki, które często wymagają wykorzystania pewnych tricków, by móc zrealizować zadanie – jak już wspomniałem twórcy w tym miejscu zapewniają bardzo prosty schemat, jednak nawet w tej sytuacji walka jest emocjonująca. Szczególnie biorąc pod uwagę samo zakończenie.
Blaski i cienie Suicide Squad: Kill the Justice League
Już wcześniej informowałem o pięknych przerywnikach filmowych i recenzowany Suicide Squad: Kill the Justice League pozwala nam spojrzeć na obłędnie dopracowane twarze głównych bohaterów. Deweloperzy zadbali o kapitalnie wyglądającą obsadę – szczególnie warto zwrócić uwagę na mimikę twarzy Harley Quinn i Kapitana Boomeranga. Ten duet kradnie wiele ze scen i potrafi rozbawić... szczególnie biorąc pod uwagę ich głównych przeciwników i perypetie związane z udowodnieniem siły Legionu Samobójców.
Oprawa nie jest tak dobra w każdym momencie i podczas przemierzania otwartych lokacji otrzymujemy bardzo klasyczną propozycję w otwartym świecie – trudno o zachwyty, ale nie mogę powiedzieć, by produkcja wyglądała źle. Szczególnie w momencie, gdy na ekranie dzieje się naprawdę sporo rzeczy, widzimy całą masę efektów, po kolejnych strzałach padają hordy wrogów, a gdzieś w tle pojawiają się kolejni rywale i... jest prawdziwy przyjemny chaos. Nie zawodzi także soundtrack, ponieważ podczas rozgrywki kilkukrotnie złapałem się na tym, że podgłaśniałem muzykę, by z większą przyjemnością wpadać w przeciwników i eliminować grupy mutantów.
Pisząc te słowa jestem jednak pewien, że deweloperzy powinni zająć się większą różnorodnością zadań – czasami musimy wybić wrogów w wyznaczonym miejscu, innym razem ochraniamy samochód, kolejny raz niszczymy przełączniki lub specjalne działa Brainiaca i... w drugiej połowie gry miałem wrażenie, że w temacie typów misji w Suicide Squad: Kill the Justice League czegoś brakuje. Po ukończeniu głównego wątku na mapie pojawiają się nowe wyzwania, a podczas całej opowieści mamy okazję wykonywać poboczne questy pozwalające na zdobycie wielu nowych broni czy też podbicie poziomu doświadczenia bohaterów, jednak ostatecznie – twórcy w głównej mierze chcą, by gracz wpadał do lokacji i niszczył wszystkich wrogów.
Musicie jednak pamiętać, że podstawą Suicide Squad: Kill the Justice League jest sieciowa produkcja i jeśli macie problem z połączeniem sieciowym lub serwery zostaną wyłączone, to... nie zagracie. Twórcy nie zdecydowali się na rozgrywkę offline i przynajmniej aktualnie wszystkie operacje w grze odbywają się na serwerach. Sytuacja może się w przyszłości zmienić, jednak aktualnie nawet jeśli chcecie grać w pojedynkę, to musicie połączyć się z infrastrukturą Rocksteady Studios.
Czy warto zagrać w Suicide Squad: Kill the Justice League?
Rocksteady Studios mierzy się z naprawdę sporym wyzwaniem i jestem ciekawy, jak ostatecznie poradzi sobie Suicide Squad: Kill the Justice League. Twórcy z Wielkiej Brytanii przyzwyczaili graczy do realizowania opowieści nastawionych na jednego gracza, ale musimy pamiętać, że od czasu Batman Arkham, Rocksteady przeszło wielkie zmiany.
Deweloperzy opracowali ciekawą opowiastkę, świetny system strzelania, angażujące starcia z bossami i zadbali o świetne relacje bohaterów. Nie wszystko w Suicide Squad: Kill the Justice League prezentuje najwyższy poziom, ale ostatecznie to przyjemny shooter, który szczególnie zainteresuje fanów DC.
Ocena - recenzja gry Legion Samobójców: Śmierć Lidze Sprawiedliwości
Atuty
- Kapitalne relacje pomiędzy postaciami. Legion Samobójców jest prawdziwą gwiazdą produkcji,
- Satysfakcjonujący system strzelania. Walka napędza do rozgrywki,
- Angażujące starcia z bossami. Gracz chce wiedzieć, jak Legion poradzi sobie z następnym zagrożeniem,
- Świetne wykorzystanie kontrolera DualSense. Podczas gry czujemy akcję,
- Twarze bohaterów są piękne. Gra w wielu momentach wygląda kapitalnie,
- Przyjemna eksploracja ogromnego świata. Mapa jest gigantyczna i zaskakująco pionowa.
Wady
- Zakończenie to w zasadzie... początek. Twórcy mają latami rozwijać opowieść, ale czy im się to uda?
- Skromny rozwój bohaterów. Legion Samobójców nie jest specjalnie plastyczny,
- Podstawą produkcji jest gra-jako-usługa z wymaganym połączeniem z serwerami,
- Mała liczba typów zadań. Szybko okazuje się, że twórcy przedstawili nam wszystkie atrakcje.
Suicide Squad: Kill the Justice League dla niektórych graczy może być pozytywnym zaskoczeniem, ale... nie dla wszystkich. Twórcy opracowali przyjemną historię, skupili się na strzelaniu, jednak nie możecie oczekiwać zapadającej w pamięci przygody i rozbudowanej personalizacji bohaterów. To nie jest kolejny Batman Arkham, ale Rocksteady Studios rozpoczyna kolejny rozdział w swojej historii. Czy tym razem brytyjska firma osiągnie sukces?
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (246)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych