The Underdoggs (2024)

The Underdoggs (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Snoop Dogg uczy dzieci grać w futbol

Piotrek Kamiński | 02.02, 21:00

Przebrzmiały, były futbolista ładuje się w tarapaty, kiedy poirytowany i ostro upalony powoduje kolizję. W nagrodę sąd nakazuje mu zająć się treningiem lokalnych maluchów. Kiedy okazuje się, że mama jednego z dzieciaków podobała mu się w czasach liceum, postanawia naprawdę zawalczyć o to... by móc zaciągnąć ją do łóżka.

Już sam pomysł zrobienia filmu opartego na szkielecie podobnym do "Potężnych Kaczorów" i obsadzenia w roli trenera wiecznie zjaranego Snoop Dogga jest tak niesamowicie absurdalny i nieodpowiedni, że nastawia widza pozytywnie na seans. Ale tam, gdzie Gordon Bombay był wziętym prawnikiem, który zrobił głupią rzecz i musi za nią odpokutować, po drodze wczuwając się i stając się lepszym człowiekiem, Snoop Dogg jest totalnie zepsutym świrem, raz za razem narażającym siebie oraz innych na niebezpieczeństwo, pozwalającym dzieciom pić piwo i... Również stającym się ostatecznie lepszym człowiekiem. Mam z tym problem o tyle duży, że z jednej strony jest to typowa historia o przegrywach, którzy dostają ważną lekcję o życiu i wierze w swoje możliwości, który chętnie obejrzałbym z juniorem, z drugiej olbrzymia ilość wulgaryzmów, picia, palenia zielska,, gadania o cyckach i masturbacji sprawia, że film absolutnie nie nadaje się do wspólnego oglądania z latoroślą. Dla kogo więc ten film właściwie powstał?!

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdybym miał strzelać, powiedziałbym, że dla zjaranych dzieciaków (ale trochę starszych, niż te z filmu), które już nic nie ogarniają, jedzą tylko chipsy i chcą przy okazji, żeby coś brzęczało w telewizorze. W tym lub podobnym stanie rzeczywiście można kompletnie nie zwracać uwagi na brak oryginalności i umowność całej historii, a walące browary i non stop przeklinające dziesięcio, czy jedenastolatki nie tyle przestaną przeszkadzać, co wręcz zaczną szczerze bawić. To jeden z tych filmów, do których absolutnie trzeba mieć odpowiedni nastrój. Ponieważ, mimo wszystkiego, co do tej pory napisałem, skłamałbym twierdząc, że nie był to ostatecznie całkiem sympatyczny seans.

The Underdoggs (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Snoopa zawsze dobrze się ogląda

Tu bardziej Snoop Lion

Duża w tym zasługa samego Snoop Dogga, który niby nazywa się tu Jaycen "Two Js" Jennings, ale nie oszukujemy się - to po prostu Snoop, ledwie udający, że nazywa się inaczej. Wozi się ekstrawaganckimi furami, non stop pali, gada dokładnie tak samo, rusza się dokładnie tak samo. Nie zdziwiłbym się gdyby na planie zdarzyło mu się zapomnieć, że miał nazywać się Jaycen, a nie Snoop i psuł tym samym ujęcia. Na szczęście mało który ziomeczek z dzielni ma taką charyzmę i prezencję ekranową jak on, więc i tak ogląda się go raczej dobrze. Trzeba po prostu mieć świadomość, że to nie jest wybitna rola, wybitnego aktora, a po prostu swojski Calvin Broadus Jr. wygłupiający się przed kamerą.

A skoro rozmawiamy już o wygłupianiu się, jego partnerem ekranowym, bardziej energicznym yang, do jego wyluzowanego yin, jest Kareem (Mike Epps), dawny kumpel, a obecnie drobny przestępca, który rzuca dla niego wszystko i bierze się za pomoc przy trenowaniu młodzieży. Robi to oczywiście na swój unikalny sposób, czyli krzyczy na nią, grozi bronią i tak dalej. To kolejna karykatura człowieka, jakby żywcem wyrwana z komedii dla dorosłych, z czasów, kiedy sam jeszcze byłem ich docelową widownią. Taki typowy, chodzący żart. Niczego nie potrafi zrobić dobrze, nawet dzieciaki się z niego śmieją, kiedy śpi na leżaku zalany w trupa. Trzeba jednak przyznać, że udało się napisać mu kilka skutecznych, wywołujących uśmiech na twarzy żartów, jak zauważenie, że Snoop chce zrobić akcję jak w "Potężnych Kaczorach" i niby zająć się młodym zawodnikiem, a bokiem władować się pod kołdrę jego mamie. Tylko znowu: rozśmieszy cię to tylko pod warunkiem, że będziesz akurat w nastroju na bardzo niskich lotów komedię.

The Underdoggs (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Postacie z wyrazem, za głębokie jak kałuża

Czas zacząć wygrywać

Postać Eppsa jest tylko jednym z kilku przykładów tego, jak mizerny w detalach jest to scenariusz - co jest o tyle zabawne, że z uwzględnieniem oryginalnego pitcha, pisały go aż cztery osoby. Otóż rzecz w tym, że w tym filmie, poza głównym bohaterem, nie ma postaci. Są tylko gadające, posiadające jakąś jedną, opisywalną cechę słupy, od których Snoop może się odbijać, by ostatecznie ewoluować w lepszą wersję siebie. Prócz Kareema mamy jeszcze Cherise (Tika Sumpter), mamę jednego z dzieciaków, która nie ma absolutnie żadnego własnego charakteru - jest jedynie dawną znajomą głównego bohatera, który wciąż na nią leci. Na kilka scen zagląda Kal Penn, a dawnym trenerem Snoopa jest George Lopez, ale scenariusz nawet nie próbuje jakoś zabawnie ich wykorzystać. 

Najwięcej charakteru mają dzieciaki - albo przynajmniej część dzieciaków. Syn Cherise kompletnie nie ufa Snoopowi i jest bardzo agresywnie do niego nastawiony (zwłaszcza jak na takiego małego skrzacika). Chłopak w okularach jest naturalnie nerdem, jak wszystkie dzieci w okularach, i lubi "Grę o Tron". Młody Latynos ściemnia rodzicom, że chodzi na kółko szachowe, bo na futbol by go nie puścili. Lubi też gadać o cyckach. Kolejny ziomeczek uwielbia chwalić się tym, jaki to on jest bogaty (zapewne dlatego gra w darmowym klubie przegrywów). Stawkę zamyka małomówny chłopak, który z jakiegoś powodu nigdy nie zdejmuje przy innych kasku, nie przebiera się, nie chodzi na siku. Podejrzewam, że już teraz możesz domyślić się dlaczego. Nie są to w żadnym wypadku wybitne kreacje, ale od czasu do czasu, spomiędzy kolejnych salw wulgaryzmów, udaje im się powiedzieć coś zabawnego i choć w oczywisty sposób są napisani tak, a nie inaczej, aby Snoop mógł ich zrozumieć i im pomóc, to i tak jest coś uroczego w tych scenach, kiedy zaczynają się w końcu ze sobą dogadywać. Jak to się stało, że natychmiast po tym zaczynają wygrywać, nie mam pojęcia, ale nie wymagajmy zbyt wiele.

Amerykanie uwielbiają swój futbol, wiadomo. Nawet sam Snoop Dogg założył w 2005 "Snoop Youth Football League", aby pomagać młodzieży z trudnych środowisk spełniać marzenia. Powinno więc być z marszu oczywistym, że akurat sceny pokazujące grę zrealizowane zostały bardzo dobrze. Młodzi aktorzy wiedzą jak biegać, jak robić zwody, rzucać, łapać, blokować. Wygląda to wszystko naprawdę przekonująco. Złośliwi mówią, że "The Underdoggs", to po prostu pełnometrażowa reklama SYFL. Może i jest w tym odrobina prawdy, ale cel był szczytny, więc nie mam tego za złe twórcom. To film niezdecydowany, trudny do polecenia i pod wieloma względami byle jaki. Za żadne skarby świata nie nazwę go dobrym, ale ma w sobie coś, co sprawia, że seans w grupie znajomych może być całkiem przyjemny.

P.S. Film teoretycznie ukazał się już kilka dni temu, lecz z jakiegoś powodu wciąż nie jest dostępny w naszej wersji usługi. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni, choć nie mam pojęcia kiedy miałoby to nastąpić.

Atuty

  • Snoop Dogg zawsze wypada zabawnie, nawet kiedy po prostu stoi przed kamerą;
  • Niedorzecznie częste zmiany stroju;
  • Nieźle nakręcony sport;
  • Momentami nawet uroczy;
  • Rynsztokowy, trudny do polecenia, ale miejscami nawet skuteczny humor.

Wady

  • Za dużo wulgaryzmów, wrzuconych do filmu tylko po to, żeby szokować i "bawić";
  • Tekturowe postacie;
  • Niewykorzystany, komediowy potencjał części aktorów;
  • Mizerny, pełen dziur i skrótów myślowych scenariusz.

Ocena wystawiona zdroworozsądkowo, ale nie oznacza to, że nie można się na "The Underdoggs" nieźle bawić - podchodząc do filmu z odpowiednim nastawieniem. Oglądałem gorsze, a tu przynajmniej można się czasami zaśmiać. Snoop to jednak Snoop.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper