Biała odwaga (2024)

Biała odwaga (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Górale w czasach 2. wojny światowej

Piotrek Kamiński | 11.02, 20:00

Dwóch braci, górali z Podhala, jedna dziewczyna. Ona kocha z wzajemnością tego młodszego, ale rodzice za ich plecami ustalają, że poślubi starszego, tym samym wbijając między rodzeństwo klin, który będzie powoli drążył ich relację, aż przetnie ją czysto na pół. A wszystko to na parę chwil przed pierwszym września 1939 roku.

Wbrew pozorom film Marcina Koszałki nie opowiada o Taternikach, którzy dla kurażu walą po nosach biały proszek. To tak naprawdę dwie, może nawet trzy różne, choć połączone ze sobą historie. Z jednej strony mamy wspomnianych już braci, Jędrka (Filip Pławiak, który jakimś cudem NIE JEST synem/klonem Piotra Fronczewskiego) i Maćka (Julian Świeżewski), których życia zmieniają ostro trajektorie, kiedy najpierw miłość tego pierwszego, Bronka (Sandra Drzymalska) zostaje oddana drugiemu, a później obaj chłopcy tracą ojca. Zdruzgotany i zdradzony Jędrek opuszcza góry i osiedla się w Krakowie, gdzie smutki topi w ramionach zafascynowanej nim artystki żydowskiego pochodzenia, Heleny (Wiktoria Gorodeckaja). Tam też poznaje młodego, niemieckiego naukowca, Kamitza (Jakub Gierszał), który chciałby ruszyć z nim w góry i przy okazji przeprowadzić kilka eksperymentów, aby sprawdzić swoją teorię na temat pokrewieństwa "rasy niemieckiej" i górali. Chłopaki szybko się zaprzyjaźniają, co jest o tyle problematyczne, że wkrótce po tym Hitler wydaje rozkaz zaatakowania Polski.

Dalsza część tekstu pod wideo

Tak więc po mocnym, pełnym dramaturgii, noszącym znamiona tragedii antycznej wstępie, dostajemy film właściwy, tę historię, którą twórcy chcą opowiedzieć tak naprawdę. Goralenvolk była akcją mającą na celu germanizację polskich górali i postawienia ich przeciwko wojsku polskiemu. Do pewnego stopnia się ona udała, bo wielu mieszkańców Tatr zachowało w najlepszym wypadku bezstronność, w gorszym sprzedawało żydowskich, bądź nieprzyjaznych nazistowskim najeźdźcom sąsiadów, a w najgorszym zostało wcielonych do niemieckiej armii. Film Koszałki obiera sobie za zadanie uczciwe przedstawienie tej części naszej historii, pokazanie wszystkich stron, podkreślenie, że wszędzie można było znaleźć ludzi zarówno złych, jak i dobrych. I pod tym względem jest to film bardzo, bardzo dobry. Reżyser na zimno podaje widzowi skrajnie różne wydarzenia, zdając się nigdy nie sympatyzować z żadną stroną (no, może poza portretem rodziny Bronki - oni są po prostu zepsuci od góry, do dołu). Wynika z tego jednak największy problem, jaki mam z "Białą odwagą".

Biała odwaga (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Dzieje się dużo, ale nie czuć wagi tych wydarzeń

Bronka

Ten film nie działa za dobrze na poziomie emocjonalnym. Co jest o tyle dziwne, że Koszałka reżyseruje swoich aktorów pierwszorzędnie - praktycznie nie ma tu słabych występów, cała obsada daje z siebie 110 procent. Rozumiemy wzajemną wściekłość braci, którzy w gruncie rzeczy nie powinni tak naprawdę gniewać się na siebie nawzajem, a na niedorzeczne tradycje. Czujemy wewnętrzny konflikt postaci Gierszała, z jednej strony dumnego nazisty, z drugiej przede wszystkim naukowca i entuzjasty wspinaczki, któremu nie zależy na krzywdzeniu ludzi za ich odmienność od hitlerowskiego ideału. Mamy też pozostającą w stałym niebezpieczeństwie Helenę, która z każdym mijającym dniem coraz bardziej żałuje, decyzji pozostania w Polsce, stereotypowo złego Bruna (Rafael Stachowiak) i kilka innych potencjalnie ciekawych postaci. Przynajmniej na papierze.

Problem w tym, że scenariuszowi brakuje materiału, który pozwoliłby w jakiś ciekawy sposób rozwinąć te ich poszczególne konflikty, uwiarygodnić je i rzeczywiście o nich opowiedzieć. Zamiast tego mamy sytuacje w stylu: ogromna kosa między braćmi o Bronkę, po czym młodzi zakochani niemal nigdy więcej już ze sobą nie rozmawiają. Przyjaźń Jędrka i Kamitza też tak naprawdę nie bardzo ma kiedy wybrzmieć. Wiemy, że chłopaki są ze sobą blisko głównie dlatego, że inni nam o tym mówią, ale zupełnie tej przyjaźni nie czuć. Kiedy ktoś ginie, można się zdziwić, powiedzieć nawet pod nosem jakieś "o, kur...", ale to głównie dlatego, że dzieje się to nagle, nie spodziewamy się takiego obrotu spraw. Bodajże nawet raz przez cały film nie poczułem żadnego prawdziwego żalu, przerażenia, czy czegokolwiek w tym stylu.

Biała odwaga (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Zimne i nieczułe piękno gór 

Bruno i Wolfram

Skłamałbym jednak mówiąc, że jest to zły film. A to z kilku powodów. Po pierwsze - jak nieziemsko pięknie pokazane są tu Tatry. Marcin Koszałka to w pierwszej kolejności zakochany w polskich górach operator, a dopiero później równie mocno zauroczony reżyser. I to jego uczucie wybrzmiewa w każdej scenie, w której skupiamy się na górach, które okiem reżysera są wielkie, majestatyczne, piękne i zarazem niebezpieczne. Filmowcom udało się znaleźć kilka ciekawych planów zdjęciowych i to takich do tej pory raczej nie łapanych w oko kamery. A to dlatego, że jako zapaleni entuzjaści gór, Marcin i jego ekipa sami znaleźli ciekawe w ich opinii miejsca, do których należało później wytyczyć szlaki, którymi można będzie dostarczyć niezbędny sprzęt. Dzięki temu oraz przywiązaniu do realizmu (aktorzy wcielający się w Jędrka i Maćka musieli praktycznie od zera nauczyć się technik wspinaczki górskiej), "Biała odwaga" będzie wizualną ucztą dla wszystkich przyjaciół polskich gór.

Druga sprawa, to wspomniane już ukazanie tematu sprawy góralskiej w okresie wojennym. Jak już wspominałem, reżyser nie próbuje tu bronić decyzji tej części ludności Podhala, która sympatyzowała, czy choćby nie przeciwstawiała się Niemcom, ale z drugiej strony nie gloryfikuje też w żaden sposób patriotów. To jego zimne podejście do tematu nosi do pewnego stopnia znamiona filmu dokumentalnego i tak jak przeszkadza w budowie tej uczuciowej warstwy narracji, tak czysto informacyjnie robi dobrą robotę. Przyznam, że albo nigdy nie miałem pojęcia o tej części naszej historii albo zwyczajnie zapomniałem o niej na przestrzeni lat, więc ciekawie było zobaczyć sobie, przekonać się jak się sprawy miały. A miały się zazwyczaj okrutnie - znajomi potrafili rzucać się sobie do gardeł, sprzedawać się za garść judaszowych srebrników; inteligencja regularnie była mordowana za sam fakt, że była zbyt dobrze wykształcona, zbyt niewygodna; ludziom robiono badania i opisywano niczym zwierzęta. Wszystkie te rzeczy widać w filmie i są to wciąż piekielnie mocne, dobrze zrealizowane obrazy.

"Biała odwaga" mogłaby być jednym z najlepszych polskich popcorniaków ostatnich lat. Niby wszystko jest tu na miejscu: piękne zdjęcia, dobra reżyseria, przykuwające uwagę kreacje, interesujący temat, solidny grunt do budowania intrygi. A mimo to, czegoś ostatecznie zabrakło. Jakiegoś takiego pierwiastka ludzkiego, mocniej zaakcentowanej dramaturgii. Być może gdzieś pod metaforycznym stołem montażowym leży gdzieś pocięta, lepsza wersja tej historii, mocniej skupiona na postaciach i ich trudnych relacjach. Bo bez tego "serca", film Koszałki jest może i piękny, ale też zimny i nieczuły, jak te Tatry, o których opowiada. A może właśnie o to chodziło? Warto pewnie się nad tym pytaniem zastanowić. Ale to dopiero, kiedy film wejdzie już do kin, ósmego marca. Dajcie wtedy znać, co sądzicie.

Atuty

  • Piękne zdjęcia;
  • Bardzo mocna, dająca z siebie wszystko obsada;
  • Wieloaspektowe, kompleksowe podejście do omawianego problemu;
  • Żwawe, właściwie nigdy nie zwalniające tempo.

Wady

  • Nierozwinięte, nie w pełni zrealizowane wątki i postacie;
  • Zupełnie nie dotarł do mnie pod kątem emocjonalnym;
  • W paru miejscach pewna umowność i skrótowość.

“Biała odwaga” sprawnie opowiada o mniej popularnym fragmencie naszej historii, lecz nie idzie idzie jej przy tym budowa zajmującej opowieści na poziomie bardziej podstawowym, ludzkim. Nie jest źle, ale mogło być z powodzeniem nawet i wybitnie.

6,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper