Five Blind Dates (2024) - recenzja i opinia o filmie [Prime Video]. Randki w ciemno są jak los na loterii
Pewnie niektórzy z Was wierzą w coś takiego jak przeznaczenie. Albo, że gdzieś tam na świecie jest osoba stworzona specjalnie dla nas. Druga połówka, której po prostu jeszcze nie odnaleźliśmy. Czy bylibyście więc gotów poświęcić swój czas na pięć randek w ciemno, które mogłyby odmienić Wasze życie?
Zapewne tak, jeśli istniałby jakiś cień szansy na to, że uda się znaleźć osobę, z którą moglibyście spędzić resztę życia. Z randkami w ciemno jest jednak taki problem, że są jak los na loterii, a wiara w to, że tym razem się uda, wydaje się czysto abstrakcyjna.
A jak jest z „Five Blind Dates”, propozycją na dzisiejszy romantyczny wieczór? Nikt z nas nie spodziewa się po komedii romantycznej niczego spektakularnego. Ma po prostu „dowieźć temat”, ale z jakimś ciekawym pomysłem na siebie, przy okazji nie wychylając się zbytnio tu i ówdzie. Jak więc poszło produkcji Amazona?
Five Blind Dates (2024) - recenzja filmu [Prime Video]. A historia kołem się toczy
Film opowiada o Li (Shuang Hu), młodej i ambitnej kobiecie, która otrzymawszy spadek po zmarłej babci, zamierza go wykorzystać do otwarcia sklepu z tradycyjną herbatą w Sydney. Niestety biznes nie idzie zbyt dobrze, a życie miłosne wydaje się być w jeszcze gorszym stanie. Li nie wie, w jaki sposób przyznać się do tego rodzinie i pewnie nie byłby to duży problem, gdyby nie fakt, że jej siostra Alice (Tiffany Wang) wkrótce wychodzi za mąż, a ona ma być jej druhną.
Nasza bohaterka staje pod ścianą, a presja nabiera na sile. Na dodatek, wróżka przepowiada jej, że jej bliźniacza dusza i klucz do sukcesu znajduje się wśród jej pięciu następnych randek. Li postanawia więc dać szansę miłości i robi dokładnie to, na co namówiła ją wróżka. Czy któraś z nich okaże się tą jedyną? Czy Li odnajdzie swoje szczęście i spełni marzenia?
Five Blind Dates (2024) - recenzja filmu [Prime Video]. Ciekawy pomysł, kiepskie wykonanie
Film „Five Blind Dates” jest pierwszym filmem fabularnym wyprodukowanym lokalnie w Australii przez Prime Video. Reżyserem jest Shawn Seet, a scenariusz do filmu napisała wspólnie z główną aktorką (Shuang Hu) Nathan Ramos-Park. Film ma na celu pokazać różnorodność kulturową i etniczną współczesnej Australii, a także poruszyć tematy związane z tradycją i rodziną. W tym sensie, film jest ciekawym i ważnym głosem w kinie romantycznym, które często jest zdominowane przez zachodnie wzorce.
Niestety trudno napisać, że jest to udana produkcja zarówno pod względem artystycznym, jak i rozrywkowym. Pomimo obiecującej obsady i całkiem ciekawego pomysłu, film opiera się na wielu stereotypach, które widzieliśmy już setki razy. Przyjaciel gej, metamorfoza wizerunku, nieodpowiedni kandydaci na partnerów, dawna miłość, która wywraca nam plany i życie, a potem jeden wielki happy end na weselu - to tylko niektóre z nich. „Five Blind Dates”, zamiast bawić, nuży i irytuje. A humor jest tak nijaki, że przez cały seans nie było mi dane się zaśmiać. A romantyzm? Brak tu jakiejkolwiek chemii między bohaterami, przez co ich uczucia oraz dążenia do dalszej relacji są niejasne, rozmyte, a nawet sprzeczne.
Zabawne jest to, że prawdziwym atutem filmu są ciekawe i naprawdę ujmujące postacie drugoplanowe, które dodają trochę życia i koloru do tej mdłej opowieści. Najlepszym przykładem jest Mason (Ilai Swindells), najlepszy przyjaciel i współpracownik Li, który jest zabawny, lojalny i pomocny. Jego scena z karaoke jest jednym z nielicznych momentów, w których film błyszczy. Inne postacie, które zapadają w pamięć, to rodzice Li, którzy pomimo swoich problemów małżeńskich, mają w sobie dużo ciepła, empatii i mądrości. Szkoda, że film nie poświęca im więcej czasu i uwagi. Byłoby o wiele zabawniej.
Five Blind Dates (2024) - recenzja filmu [Prime Video]. Bądźmy szczerzy...
Podsumowując, film „Five Blind Dates” jest słabą i zdecydowanie do zapomnienia komedią romantyczną, z którą też za wiele nie ma wspólnego. Nie spełni ona oczekiwań ani fanów gatunku, tudzież miłośników kina australijskiego. Jest to tylko miła propozycja na Walentynki, aczkolwiek będąc absolutnie szczerym, zupełnie nie warta Waszego czasu. Jeśli szukacie czegoś odpowiedniejszego i co za tym idzie lepszego na dzisiejszy wieczór, to polecam Wam obejrzeć „Crazy Rich Asians” lub „The Big Sick”.
Atuty
- Drugoplanowe postacie.
Wady
- Stereotypy,
- Brak humoru,
- Brak romantyzmu,
- Właściwie cały film to jeden wielki minus.
Nie wiem, co mógłbym jeszcze napisać. Po prostu unikajcie tego jak ognia. Są dużo lepsze filmy, które można, a nawet trzeba zobaczyć w ten romantyczny wieczór.
Przeczytaj również
Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych