Reklama
Veronika (2024)

Veronika (2024) - recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Szwedzki thriller z paranormalną nutą

Piotrek Kamiński | 24.03, 20:00

Veronika jest policjantką w niewielkiej, szwedzkiej miejscowości, żoną i matką dwójki dzieci. Kiedy pewnego dnia ma wizję martwego chłopca, wydaje jej się, że to przez jej problem z uzależnieniem od leków. Wkrótce natrafia jednak na trop sprawy, która sprawi, że będzie zmuszona ponownie spojrzeć na całe swoje dotychczasowe życie, jeśli chce schwytać czającego się gdzieś w pobliżu mordercę zanim ten uderzy ponownie.

Skandynawski thriller od dawna już ma ugruntowaną pozycję na rynku, więc to jasne, że kolejny serial w tym typie, w dodatku z obcykaną w gatunku Aleksandrą Rapaport brzmiał jak absolutna uczta. Trochę się zdziwiłem, kiedy przeczytałem, że twórcy "Veroniki" zamierzają wejść w tematy i wątki nadprzyrodzone, ale co tam - jeśli podejść do tego z wyczuciem, odrobina niewytłumaczalnego może być przecież czymś ciekawym, potęgować wrażenia, budować klimat. I niby trochę tak jest, ale coś mi tu jednak nie zagrało.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fabuła rozkręca się długo i powoli. Praktycznie cały pierwszy odcinek to po prostu przygotowywanie gruntu pod opowieść. Veronika jest uzależniona od prochów, jej nastoletnia córka ćwiczy pływanie, takie tam. Mamy okazję zobaczyć jej codzienność. Dopiero zobaczenie w wodzie martwego dziecka rusza akcję odrobinę do przodu. Z początku ani główna bohaterka ani widzowie nie mają pojęcia co to oznacza i na ile jest to po prostu jej problem z głową, a na ile jakaś forma pomocy, wołania zza grobu. Scenariusz bardzo stopniowo odkrywa przed nami swoje tajemnice, mieszając nieustannie wątki pracy Viktorii, jej życia rodzinnego i tajemniczej przeszłości. Kiedy w końcu klaruje się sprawą, wokół której toczyć będzie się cała fabuła, na wierzch zaczyna wychodzić największy problem całego serialu.

Veronika (2024) - recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Duchy kazały mi to zrobić

Basen

Otóż ta historia sprawdziłaby się dużo lepiej jako film, niż jako serial. Praktycznie mamy tu do czynienia z klasyczną, thrillerową opowieścią, którą ktoś rozciągnął do niemożliwie gigantycznych rozmiarów nadmiarem fałszywych tropów, niepotrzebnych scen i długich, ujęć przedstawiających całe nic. Nie zrozum mnie źle - serial wygląda pięknie. Posiada tę taką mistyczną, tajemniczą aurę, którą twórcy budują łapiąc ujęcia o bardzo specyficznych porach dnia. Regularnie widzimy piękne, krwiste, a czasami wściekle pomarańczowe niebo przebijające się przez korony drzew albo właśnie blady świt, sprawiający, że łatwiej nam uwierzyć w zjawy, które nawiedzają główną bohaterkę. To plus ciekawie dobrane soczewki, pozwalające tworzyć bardzo specyficzne kadry i skupiać się precyzyjnie na konkretnych obiektach i postaciach, resztę pozostawiając rozmytą, co dodatkowo kontrastuje jeszcze unosząca się nad ziemią mgła, sprawia, że jest to jeden z piękniejszych wizualnie seriali, jakie ostatnimi czasy oglądałem.

Gdyby tylko ta fabuła została lepiej skrojona pod serial! Mam wrażenie, że w ogóle scenariuszowi przydałaby się jeszcze jedna rewizja albo i dwie. Być może po prostu naoglądałem się już za dużo tego typu produkcji, ale konstrukcja serialu sprawiła, że bardzo szybko zacząłem podejrzewać osobę, która ostatecznie okazała się być mordercą. Do kompletu dziwna natura zdolności głównej bohaterki do samego końca bardziej mnie rozpraszała, niż pomagała lepiej się wczuć w klimat, uzależnienie od prochów nie prowadzi do niczego konkretnego, a cały serial dosłownie wyładowany jest niezręcznymi konwersacjami. W szczególności zamykająca serial scena między Veroniką i jej synem wydała mi się być tak bardzo sztuczna i naciągana, że aż zepsuła mi lekko odbiór serialu jako całości. Widać, że scenariusz pisany był od "fajnej sytuacji" do "fajnej sytuacji", bez głębszego zastanowienia się na ile sensownie wypada ona w kontekście całej opowieści.

Veronika (2024) - recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Nie do końca wiarygodna reżyseria 

Veronika

Aktorsko serial wypada raczej nieźle, choć regularnie miałem wrażenie, że wydarzenia na ekranie są odgrywane z przesadzonym zaangażowaniem, zbyt teatralnie. Albo córka głównej bohaterki, Liv, zachowuje się jakby czuła się niezręcznie jeszcze na długo przed tym, aż dostanie faktyczny powód aby mogła się tak poczuć albo podejrzany facet zachowuje się tak niedorzecznie dziwnie, że masz ochotę zastrzelić go "tak na wszelki wypadek", po czym okazuje się, że taki to po prostu jego styl bycia. Praktycznie wszyscy zachowują się, że tak powiem, pod swoją charakterystykę, nawet jeśli w danej chwili nie ma go za bardzo sensu. Trzeba jednak przyznać, że kiedy trzeba, większość obsady wypada bardzo wiarygodnie, potrafiąc zainteresować widza swoją osobą. Zaskakującym wyjątkiem od tej reguły jest Rapaport, która przez wszystkich osiem odcinków chodzi śnięta, kompletnie nieogarnięta, zupełnie nie radząc sobie z obowiązkami głównej bohaterki całego serialu.

Dużym, istotnym motywem serialu jest pigułkowy problem głównej bohaterki. Niestety, w bardzo wyraźny sposób jest to po prostu ciekawostka na temat głównej bohaterki i nic więcej. Scenarzyści nie próbują przemycić w ten sposób żadnego głębszego przesłania ani niczego w tym stylu. Pod koniec dowiadujemy się, że stoi za tym wszystkim jakiś tam sens, ale jest to jedynie element budowania postaci, bez żadnego większego wpływu na serial i zdecydowanie bez szerszego morału dla widza. Szkoda, bo wychodzi, że to taki tam tylko bajer, bo czymś widza przyciągnąć trzeba.

"Veronika" to serial trudny do oceniania. Z jednej strony pięknie nakręcony, z przemyślanym scenariuszem powoli, ale nieubłaganie zmierza do zaplanowanego finału. Z drugiej aktorsko bardzo nierówny, a cała intryga jest aż nazbyt oczywista dla osób, które na tego typu telewizji zjadły zęby. Mam wrażenie, że ten scenariusz dużo lepiej sprawdziłby się nie jako serial, a film. Bo to zasadniczo nie jest zła historia - sztampowa, tak, ale to odczuje tylko część widowni - po prostu przydałoby się jej solidne odchudzanie, bo spokojnie można było opowiedzieć ją w dwie godziny, a nie plus minus-sześć. Jeśli masz ochotę na serial kryminalny, a wszystko już za tobą, to możesz dać "Veronice" szansę, ale generalnie nie jest to produkcja w żaden sposób wybitna.

Atuty

  • Piękne zdjęcia;
  • Potrafi wciągnąć;
  • Generalnie sensowną intryga.

Wady

  • Za długi - to powinien był być film;
  • Przesadzone, teatralne autorstwo;
  • Masa fałszywych, nie prowadzących do niczego tropów;
  • Przewidywalny;
  • Często dziwne, sztuczne dialogi.

"Veronika" to kryminał jak każdy inny. Scenarzyści próbują przyciągnąć widza obietnicą nadprzyrodzonego, ale nic z tego nie wynika, więc zostajemy z tylko poprawną historia, ładnymi zdjęciami i przesadzonym aktorstwem.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper