Stellar Blade - recenzja i opinia o grze [PS5]. Kluczową rolę odgrywają nie tylko atuty EVE
Sony nie próżnuje w tym roku. Korporacja zapewniła posiadaczom PlayStation 5 takie hity, jak sieciowe Helldivers 2, wyśmienite, pełne zwrotów akcji Final Fantasy VII Rebirth, nastawione na wymagające starcia Rise of the Ronin, a teraz przyszedł czas na Stellar Blade, a więc miszmasz gatunkowy z naciskiem na RPG-a akcji, który - powiedzmy sobie to szczerze - zyskał na popularności dzięki wyglądowi głównej bohaterki. Czy jednak koreańska gra oferuje coś więcej, niż atuty protagonistki? O tym więcej w recenzji.
Stellar Blade przedstawia historię EVE, a więc bohaterki, która jest członkinią oddziału stworzonego na potrzeby walki z tajemniczym wrogiem określanym jako Naytiba. Są to w głównej mierze potwory, których przeszłość poznajemy podczas całej historii - dowiadujemy się, skąd mają tyle siły, dlaczego jest ich tak dużo, a także w jaki sposób w ogóle powstały.
Jednakże opowieść nie kręci się wyłącznie wokół Naytiba. Scenarzyści z zespołu Shift Up umiejętnie wrzucają do scenariusza jeszcze przynajmniej dwa istotne wątki, które w pewien sposób uzupełniają się z główną tematyką. Przechodząc do kolejnych lokacji fabularnych, wysłuchujemy rozmów, zapisów czy zdobywamy elementy, które pozwalają zrozumieć jeszcze więcej.
Fabuła w recenzowanym Stellar Blade nie jest tak skomplikowana, jak choćby w ostatnich remake'ach Final Fantasy czy wątku współczesnym Assassin's Creed, ale w niektórych momentach zmusza do myślenia - wszak głównym celem producenta było ukazanie ponurej, wręcz brutalnej wizji przyszłości świata, który zostaje opanowany przez nieludzkie istoty. Wisienką na torcie jest kilka zakończeń produkcji, a samą główną opowieść możemy odhaczyć między 15 a 25 godzin rozgrywki, świetnie przy tym się bawiąc.
EVE, Adam, Lily i nie tylko
W tym wszystkim sporą rolę odgrywa główna bohaterka, która wspólnie z dwójką najbliższych - tajemniczym Adamem oraz Lily odpowiadającą za techniczne przygotowanie do misji - krok po kroku dowiaduje się więcej o... samej sobie, oddziałach powołanych do starć z Naytiba czy ludziach zamieszkujących miasto Xion. O ile bohaterowie sami w sobie nie są najgorzej napisani (również ci poboczni, jak Orcal, Tachy, Raven), tak jednym z największych nemezis Stellar Blade są dialogi między postaciami. Te są dość generyczne, czuć, że są one wydłużone - to trochę problem azjatyckich gier, zważywszy na to, że podczas rozmów bohaterowie stoją w miejscu i nie wykonują gestykulacji, przez co po przeczytaniu napisów aż chce się pominąć daną kwestię dialogową i przejść do kolejnej.
Stellar Blade żyje nie tylko kilkoma głównymi twarzami, bo w ostatnim bastionie ludzkości, a więc Xionie, wraz z postępem fabularnym będziemy odblokowywać kolejne postacie mogące zlecać nam zadania poboczne. Niemalże każdy quest opowiada o czymś innym i nawet, jeśli nie jest on bardzo wymagający (czasami za kimś jedynie podążamy, kiedy indziej przynosimy mu jakieś rzeczy, a w innych przypadkach wykonujemy dłuższe śledztwo), to i tak te historie coś próbują nas nauczyć. Jest to naprawdę świetne, szczególnie w misjach przeradzających się w wątki poboczne, gdzie dany bohater zleca nam 3 czy 4 misje dodatkowe przez całą opowieść.
W grze nie brakuje też zapychaczy w postaci zleceń. Te zlecenia są pozbawione jakichkolwiek narracji, a jedynie zbieramy je z tablicy ogłoszeń, potem wykonujemy cel skupiający się na zabijaniu wrogów, odzyskaniu jakiegoś przedmiotu w miejscu XYZ, czy rozwiązaniu jakiejś zagadki tekstowej. Coś dla osób, które są zakochane w możliwościach rozgrywki w Stellar Blade, bo jednak osoby mające mniej czasu czy chęci na poznawanie przygody Eve mogą śmiało odpuścić owe zlecenia, nic znaczącego na tym nie tracąc.
Walka w Stellar Blade to wisienka na torcie
Natomiast głównym atutem Stellar Blade jest walka. Nie bez powodu recenzowany tytuł jest określany RPG-iem akcji z wieloma elementami soulslike - starcia są bardzo wymagające, a potwory, nawet te zwykłe niebędące tzw. bossami, mogą napsuć sporo krwi. Dlatego też Shift Up zdecydował się na przygotowanie około 50 rodzajów przeciwników, a do tego dokładnie opisuje je w naszym przewodniku, dzięki czemu zawsze możemy przejść do menu i wyczytać, jak się zachowywać w przypadku spotkania danego typu wroga.
Jednakże lepiej po prostu zapamiętać ruchy oponentów, a przy tym wyuczyć się tego, co potrafi EVE. A bohaterka umie naprawdę sporo - możemy korzystać ze zwykłych lub mocnych ataków, a także je mieszać, tworząc kombinacje. Tych jest naprawdę sporo, bo w jednym momencie możemy wykonać idealny unik (chwilę przed uderzeniem wroga), wychylając analog do przodu i wciskając odskok, a potem wykonać kontrę od pleców, albo wcisnąć dwa razy lekki atak, a potem wykonać potężny mocny cios z obrotem. Sporo umiejętności będziemy uczyć się przez pierwszą połowę zabawy, odblokowując kolejne w drzewku zdolności.
Oprócz tradycyjnych ciosów EVE jest wyposażona również w umiejętności Bety, a więc nadprzyrodzone zdolności, które aktywujemy dzięki paskowi ładowanemu dzięki walce z wrogami - czyli poprzez zadawanie obrażeń wszystkiemu, co się rusza. To samo tyczy się kolejnych umiejętności bojowych, które zdobywamy wraz z postępem fabularnym. Takowe możliwości urozmaicają system walki i zmuszają nas do przemyślenia, w którym momencie najlepiej będzie użyć danego skilla.
Sam system walki w Stellar Blade trochę przypomina mi ten z Rise of the Ronin - wynagradza on cierpliwość, mobilność i spryt. Najważniejsze jest, aby wykonywać idealne uniki oraz parowania, co jest możliwe poprzez wciśnięcie odpowiedniego przycisku tuż przed momentem ataku wroga. Musimy poznać jego rodzaje ciosów, aby wiedzieć, czy dane uderzenie możemy w ogóle zablokować, czy też lepiej będzie biegać po arenie, obiegać oponenta od tyłu czy też czekać, aż straci on równowagę i upadnie na ziemię. Starcia są bardzo satysfakcjonujące i dzięki nim, a przede wszystkim możliwościom Eve (bo równie dobrze możemy starać się wybijać wrogów po cichu czy z wykorzystaniem broni dystansowej), setkami animacji, jej krwawym finiszerami, polubiłem Stellar Blade.
Przy tym warto wspomnieć o tym, że każdy odpoczynek w obozie, gdzie odblokujemy nowe zdolności czy skorzystamy z szybkiej podróży (każda lokacja ma kilka miejscówek, do których możemy się teleportować za pomocą linii telefonicznej), przywraca HP oraz przedmioty lecznicze, ale jednocześnie odradza wszystkich wrogów w pobliżu. System doskonale znany fanom soulslike'ów, tutaj działający dość dobrze, bo back tracing nie jest ogromny, a dodatkowo mamy możliwość omijania oponentów na bardziej otwartych terenach, jeśli nie zależy nam na zdobywaniu punktów doświadczenia za walkę.
Klimatyczne lokacje idealne dla fanów eksploracji i nie tylko
Złego słowa nie mogę powiedzieć też o lokacjach, których projekt może się podobać. Bardzo często lądujemy w kanałach, na pustyniach, ośrodkach badawczych, kamienistych miejscówkach czy nawet rozwiniętych technologicznie miejscach - klimat jest budowany właśnie dzięki takim regionom, bo możemy przyglądać się z różnych perspektyw, jak wygląda wizja przyszłości przedstawiona przez Shift Up.
Nie da się jednoznaczenie określić rodzaju świata w Stellar Blade, choć najbardziej przypomina on ten półotwarty. Czasami trafiamy do miejscówek, do których nie mamy już możliwości powrotu i najczęściej są one pozbawione znajdziek czy pobocznych aktywności. Czasami musimy w nich wykorzystywać nawet jeden rodzaj broni, dzięki czemu zabawa jest jeszcze bardziej urozmaicana. Następnie otrzymujemy miejscówki, które są bardziej otwarte, ale ich konstrukcje musimy zapamiętywać, ponieważ nie znajdziemy tutaj mapy czy rozległych terenów.
Finalnie trafiamy też na kilka większych map, jak pustynia czy pustkowia - tutaj już otrzymujemy mapę do dyspozycji, bo są to też lokacje, gdzie wykonujemy wiele dostępnych zadań pobocznych, wspinamy się po skałach czy innych obiektach, rozwiązujemy zagadki otwierające bramki czy zdobywamy kody, które pozwalają nam dostać się do jeszcze lepiej ukrytych regionów. A w nich znajdujemy skrzynie, łupy w postaci bukłaków rozszerzających maksymalną ilość przedmiotów leczniczych, odblokowujących nowe zdolności drona (np. większy obszar skanowania obiektów możliwych do zbadania czy zebrania, czy również możliwość otwierania zablokowanych pudełek), zwiększające obrażenia broni czy kolejne gniazda na gadżety zwiększające główne statystyki protagonistki. Potem możemy je też ulepszać za zbierane materiały, choć warto podkreślić, że sam system wyposażenia w recenzowanym tytule nie jest bardzo rozbudowany i nie spędzimy w nim za dużo czasu. EVE przykładowo ma do dyspozycji wyłącznie jeden oręż, który możemy ulepszać tylko pod względem zadawanych obrażeń.
Na ogół eksploracja w Stellar Blade diametralnie przypomina Star Wars Jedi Survivor. Ba, de facto przebiega ona w sposób bardzo podobny, bo po przyjściu na dany teren nie wejdziemy pierwotnie wszędzie i wymagany jest powrót w dalszej części gry (gdy odblokujemy podwójny skok czy bieganie po ścianach), jeśli chcemy wymasować produkcję (zajmuje to około 50 godzin rozgrywki). A przy tym często musimy się nagimnastykować, aby wejść do każdej mysiej dziury. Jednakże dzięki dokładnej eksploracji ułatwiamy sobie walkę i możemy czuć się jeszcze mocniejsi w kolejnych starciach. A jeśli tego nie zrobimy, zawsze możemy grać na najniższym poziomie fabularnym, który jest naprawdę banalny - Sony chciało sprawić, że recenzowana pozycja będzie odpowiednia i dla graczy chcących skupić się na fabule, jak i tych liczących przede wszystkim na bardzo wymagające walki z bossami.
To w Stellar Blade mogło wypaść minimalnie lepiej
Mimo tego, że do tej pory Stellar Blade brzmi jak mokry sen fanów RPG-ów akcji z elementami soulslike, trzeba powiedzieć też o kilku minusach, które zauważyłem podczas ponad 50 godzinach rozgrywki. Przede wszystkim czuć, że deweloperzy nie mieli przeogromnego budżetu, jak ma to miejsce w największych grach AAA (jak w Elden Ring). Po pierwsze - konstrukcja niektórych lokacji jest dość podobna do tych, które odwiedzamy wcześniej. Wspomniane już wyżej ośrodki badawcze to kopiuj-wklej z kilkoma innymi sekwencjami, które też nie są wybitne ze względu na to, iż zamknięte lokacje nie oferują zbyt wielu ścieżek. Mianowicie - jeśli musimy zdobyć jakiś klucz dostępu, aby przejść dalej, wystarczy się wrócić do wcześniejszego rozwidlenia i odbić w drugim kierunku, zabić kilku wrogów i zeskanować wymagany obiekt.
W Stellar Blade nie znajdziemy zbyt wielu możliwości na rozwiązaniu zadań, sporo aktywności to kierowanie za rączkę przemielone satysfakcjonującymi walkami z wrogami, których jest naprawdę dużo. Same łamigłówki również nie należą do największych wyzwań, więc w samej grze ciężko się zaciąć - więcej czasu czasami spędzimy na tym, jak dotrzeć do danego obszaru, obiegając po kilka razy skałę czy szukając krawędzi, po których się wespniemy, niż na ułożeniu skrzyń w odpowiedniej kolejności czy ustawieniu stref, do których ma wpływać woda w pierwszej kolejności. Uważam, że w tym aspekcie Shift Up mogło przygotować więcej rozwiązań w gameplayu, dzięki czemu eksploracja dobiłaby do poziomu Star Wars Jedi od Respawn Entertainment.
Inna kwestia to atak klonów w ostatnim bastionie ludzkości - mieście Xion. Bohaterowie, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia wyglądają bardzo podobnie do siebie i wcale nie czuć, aby to miasto było żywe. Dodatkowo dla mnie jest też za małe, brakuje tutaj większej ilości aktywności czy nawet głupich losowych aktywności, jakie mogliśmy zaobserwować w niektórych rozdziałach Final Fantasy VII Rebirth (jak w Costa del Sol). Aczkolwiek tutaj to już moje "widzimisię" i choroba związana z całowaniem ścian w celu wymaksowania produkcji.
Jeden akapit warto poświęcić też samej bohaterce, która wygląda w wielu strojach bardzo wyzywająco. Czy w jakikolwiek może to przeszkadzać w rozgrywce? Wręcz przeciwnie - dobrze widzieć w końcu świetnie prezentującą się kobietę w grze wideo, szczególnie w czasach, kiedy zostajemy zalewani bohaterkami wyglądającymi gorzej od modelek, które użyczyły im twarzy. Dodatkowo twórcy z Shift Up wcale nie wymagają od nas, aby podziwiać Eve w spódniczce, pończochach, krótkich bluzkach podkreślających piersi, bo równie dobrze możemy skorzystać z ubioru pluszowego misia czy "dresiary" - dzięki temu na pewno unikniecie nietypowych spojrzeń od swoich kobiet. Lub arcyważnych pytań, czy tak naprawdę dalej je kochacie.
Potencjał PS5 został wykorzystany
Pod względem technicznym Stellar Blade prezentuje się bardzo dobrze. Graficznie czuć poziom PlayStation 5, w lokacjach zamkniętych czy pół-otwartych oświetlenie, jakość tekstur czy szczegółowość przeróżnych obiektów robi pozytywne wrażenie. Twarze bohaterów również są bardzo wyraźne. Minimalnie gorzej jest w bardziej otwartych miejscówkach, gdzie jakość takich elementów, jak skały czy kamienie diametralnie spada. Zauważyłem też problem z pojawianiem się wrogów, którzy - o ile są bardzo daleko - są renderowani jako "roboty", a więc wykonują niepłynne ruchy. Przybierają swoją normalną formę dopiero wtedy, gdy się do nich zbliżymy.
Dodatkowo recenzowane Stellar Blade oferuje trzy tryby graficzne. W tym wydajnościowym otrzymujemy murowane 60 FPS-ów, a graficznym 30 FPS. Pomiędzy mamy moduł "Balanced", który próbuje uzyskać jak najwyższą rozdzielczość przy 60 klatkach na sekundę i uważam, ze jest to najlepszy tryb do zabawy w Stellar Blade. Płynność bardzo rzadko spada poniżej wymienionej wartości, a dodatkowo tytuł prezentuje się znakomicie. Jedynie, kiedy miałem problem z płynnością, to wtedy, gdy podczas 7 czy 8 godzinnej sesji maksowałem jeden z pierwszych regionów. Przez ostatnią godzinę konsola się "zadławiła", gra zaczęła wyglądać i działać wolniej, ale wystarczył reset, aby wszystko wróciło do normy, tak więc nie uważam tego za jakiś krytyczny błąd, a raczej przegrzanie PS5.
Dla mnie Stellar Blade to cichy hit 2024 roku!
Podsumowując - Stellar Blade to bardzo porządna produkcja Shift Up. Deweloper przygotował naprawdę konkretną pozycję, która stawia nacisk na niesamowicie satysfakcjonujący system walki z ciekawymi rozwiązaniami, eksplorację (na miarę Star Wars Jedi!) wywołującą uśmiech u fanów zaglądania do mysiej dziury, niezłą opowieść fabularną przeplataną dość ciekawymi wątkami pobocznymi, a przy tym konkretnie prezentujące się lokacje z niezłą oprawą graficzną, optymalizacją i ścieżką dźwiękową.
Jednakże trzeba podkreślić, że Stellar Blade nie jest produkcją z najwyższego segmentu, a braki w budżecie czuć przede wszystkim przy rozmiarach zamkniętych czy pół-otwartych lokacji, które nie pozwoliły deweloperom przygotować bardziej angażujących zagadek czy łamigłówek. Po pewnym czasie zaczęło brakować mi wyzwań przypominających te z God of Wara, gdzie otwieranie skrzyń czy zbieranie innych rzeczy prawie zawsze wymagało uruchomienia szarych komórek. W Stellar Blade wystarczy jedynie iść w przeciwną stronę od ścieżki fabularnej, użyć skanera oznaczającego obiekty do zbadania, aby odhaczyć kolejną znajdźkę.
Finalnie jednak Stellar Blade jest grą, z którą powinien mieć styczność niemalże każdy posiadacz PS5 - nie ma znaczenia, czy zainteresowany chce ograć coś, co w końcu prezentuje poziom graficzny obecnej generacji konsol, oferuje świetny system walki, przyjemną eksplorację czy poznać wizję przyszłości z perspektywy koreańskich twórców. Dzięki wielu udogodnieniom Stellar Blade powinien przypaść do gustu większości odbiorców, bo programiści nie przygotowali żadnych mechanik, które uniemożliwiałyby ukończenie tytułu ze względu na choćby zbyt wysoki poziom trudności. To RPG akcji dla każdego.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Stellar Blade.
Ocena - recenzja gry Stellar Blade
Atuty
- Fabuła jest intrygująca - twórcy poruszają kilka ciekawych tematów, nie brakuje zwrotów akcji
- Nie najgorsze zadania poboczne, a niektóre przeradzają się w dłuższe wątki
- Satysfakcjonujący system walki, który możemy dostosowywać pod własne potrzeby
- Bardzo przyjemna eksploracja z masą znajdziek, do których musimy w jakiś sposób dotrzeć
- Lokacje mają swój klimat
- Optymalizacja, oprawa wizualna i dźwiękowa stoi na wysokim poziomie
Wady
- Kilka niedociągnięć - czuć ograniczenia w budżecie
- Łamigłówki mogłyby być bardziej wymagające
- Sporo dialogów to zapchaj-dziury, których nie chce się słuchać
Stellar Blade to dobre podsumowanie formy Sony jako wydawcy gier w ostatnim czasie. Nie jest tak wybitnie, jak choćby w połowie 2020 roku, ale na tyle przyzwoicie, że posiadacze PS5 otrzymują kolejną dobrą produkcję, z którą warto się zapoznać prędzej czy później.
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (291)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych