Monster (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Kwestia perspektywy
Jedna historia opowiedziana z trzech różnych perspektyw. Owdowiała matka martwi się niecodziennym zachowaniem jedynego syna. Nauczyciel próbuje odnaleźć się w przerastającej go sytuacji. Dwóch chłopców nie wie, jak poradzić sobie w otaczającej ich rzeczywistości. Oto nowy film Kore-edy Hirokazu, autora "Shoplifters" i "Like father, like son", między innymi.
Kim lub czym jest tytułowy potwór? Na to pytanie będziemy starali się znaleźć odpowiedź przez większą część tego trwającego przeszło dwie godziny filmu. Reżyser bawi się z nami, raz za razem podsuwając kolejne sugestie, po to tylko, aby później od nich odejść. Ktoś podpalił klub z hostessami - co za potwór. Pracujące tam kobiety wyciągają pieniądze od ciężko pracujących ludzi, odciągają ich od rodzin i obowiązków - co za potwory. Pracownik szkoły uderzył dziecko - potwór. Ktoś inny zrzucił winę na bliską osobę, aby uniknąć konsekwencji - potwór. Dzieci w szkole są okrutne - potwór. Potwór. Potwór. Zawsze jednak istnieje wytłumaczenie - to, czy wystarczające, reżyser pozostawia już widzowi.
Ponieważ tak naprawdę, "Monster" nie jest filmem o szukaniu potworów, ale o dostrzeganiu, że człowiek jest więcej, niż tylko pojedynczym epitetem, pojedynczym działaniem. Każdy z nas ma swoje lepsze i gorsze momenty, wady i zalety, które sprawiają, że jesteśmy ludźmi. Niezwykle łatwo jest trafić na zbiór okoliczności, które postawią daną osobę w jednym, konkretnym świetle i później trzymać się już tego, dopasowując sobie narrację tak, aby zgadzała się z tym, co wydaje nam się, że wiemy. Tym właśnie jest "Monster" - eksploracją ludzi, zabawą oczekiwaniami. Ale nie tylko!
Monster (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Nic nie jest tak proste, jakim mogłoby się wydawać
Rani mnie, że nie mogę zagłębić się mocniej w istotę scenariusza Yujiego Sakamoto, ale niech wystarczy, że jest to jeden z najbardziej precyzyjnych, mistrzowsko trzymających widza dokładnie tam, gdzie życzy sobie autor, skryptów, jakie widziałem. Wybierając się na seans przeczytałem jedynie z jakim gatunkiem filmowym będę miał do czynienia, omijając zwiastuny i całą resztę zbędnych informacji, więc kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać i mogę śmiało powiedzieć, że jest to absolutnie najlepszy sposób na zapoznanie się z tym filmem.
Reżyser szybko i sprawnie przygotowuje grunt, malując obraz kochającej matki (Sakura Ando), ze wszystkich sił starającej się zrozumieć, dlaczego jej syn, Minato (Soya Kurosawa), zaczął się ostatnio dziwnie zachowywać. Wszystko wskazuje na to, że ma z tym jakiś związek jego nauczyciel, pan Hori (Eita Nagayama). Rozpoczyna więc na zmianę rozmowy z synem i przedstawicielami szkoły - na żadnym froncie nie odnosząc jednak większych sukcesów.
Geniusz tej historii polega na tym, jak naturalnie i bezwysiłkowo filmowcy kierują nasze myśli na odpowiednie tory, karmiąc nas po drodze odpowiednio skrojonymi detalami. Kiedy wydaje ci się, że wiesz już wszystko, reżyser stosuje znajomą, ale nieczęsto wykorzystywaną technikę i... Cofa czas - pokazuje widzowi z grubsza ten sam okres, ale z innej perspektywy. I nagle nic już nie jest tak proste i oczywiste. Zaczynasz jednak rozumieć co TAK NAPRAWDĘ musiało się wydarzyć... Po to tylko, aby reżyser do spółki ze scenarzystą ponownie wyciągnęli ci dywanik spod nóg. Więc tym razem oglądasz już dużo ostrożniej, a wtedy... Nie no, dalej nie powiem. Gwarantuję jednak, że film raz za razem będzie zaskakiwał cię kolejnymi odkryciami, powoli acz nieubłaganie odsłaniając prawdziwą naturę tej historii.
Monster (2023) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Cholernie precyzyjna reżyseria
Nie mógłby to być tak udany projekt, gdyby nie świetna reżyseria Hirokazu - zwłaszcza w kontekście młodych aktorów wcielających się w Minato i jego znajomego z klasy, Yoriego (Hinata Hiiragi). Ten pierwszy z jednej strony najzwyklejszy, uroczy w stosunku do matki, z drugiej noszący w sobie jakiś taki trudny do zdefiniowania mrok. Drugi natomiast jest tak agresywnie uprzejmy i bezkonfliktowy, że natychmiast zaczynasz sobie układać w głowie, co może być z nim nie tak. To właśnie w dużej mierze o tych układankach, o oczekiwaniach jest ten film. Dorośli aktorzy, w szczególności mama i pan Haki, również zaskakują złożonością swoich występów, ale to chyba przez długi czas nieodgadniona pani dyrektor szkoły robi finalnie największe wrażenie, chociaż o tym dlaczego, nie wypada abym pisał.
Fabuła to jedno, ale jak ten film wygląda i, przede wszystkim, jak brzmi! Spora część seansu upływa w towarzystwie raczej prostych obrazów - zwykły dom, szkoła, korytarz. Są to miejsca ograniczające, duszące wręcz. Podobnie jak duszą się bohaterowie filmu, uciskani narzucanymi im oczekiwaniami. Świat i jego bohaterowie odżywają jednak, kiedy skupiamy się na młodszej części obsady pozostawionej sobie. Nagle więcej scen dzieje się wokół natury, na otwartych przestrzeniach, lub w pięknie przystrojonych, kolorowych wnętrzach. Momentom tym towarzyszy muzyka autorstwa Ryuichiego Sakamoto - ostatnia, którą zdążył skomponować przed śmiercią w marcu ubiegłego roku. Czysto emocjonalnie, słuchając sercem, powiedziałbym, że kompozycje w filmie przywodzą mi na myśl dokonania Radwimps w filmach Makoto Shinkaya, opierając się w znacznej mierze na delikatnych, melancholijnych, ulotnych dźwiękach pianina, wspieranego jednostajnym dźwiękiem jakiegoś instrumentu dętego (zakładam). To oczywiście jedynie pierwsze wrażenie. Nuty Sakamoto są znacznie głębsze, przeciągłe, niespieszne i w przerażającej większości dojmująco smutne. Mam wrażenie, że słyszałem podobne utwory już wiele razy w japońskiej kinematografii, ale tamtejsi kompozytorzy mają jakiś taki talent do trafiania z muzyką bezpośrednio do serca widza, przez co nawet ta pozorna powtarzalność jest nie tyle wybaczalna, co wręcz mile widziana - jakbyśmy wracali w ciepłe, znajome miejsce.
"Monster" zrobił na mnie piorunujące wrażenie. To jeden z najbardziej poruszających, misternie przygotowanych scenariuszy, jakie widziałem przetłumaczone na język kinematografii, historia ważna, uniwersalna i jednocześnie intymna, świetnie zagrana, zmyślnie nakręcona i emocjonalnie udźwiękowiona. Ostatnim razem aż tak zniszczyło mnie emocjonalnie "Jedno życie" z Anthonym Hopkinsem (o czym opowiem ci z chęcią, ale w maju, bliżej polskiej premiery). Polecam z całego serca.
Polska premiera kinowa już 17 maja.
Atuty
- Świetnie rozpisana, zawiła i pełna wymagających kontekstu podpowiedzi zagadka;
- Piękne, współgrające z motywami filmu zdjęcia;
- Melancholijna muzyka Ryuichiego Sakamoto;
- Bardzo mocne występy całej obsady;
- Z maestrią prezentuje założone motywy i tematy;
- To zakończenie...
Wady
- Część sytuacji wydaje się być deczko naciągana, choć może to po prostu kwestia odmiennej kultury.
"Monster" to film trzymający widza precyzyjnie tam, gdzie w danej chwili ma być emocjonalnie. To świetny dramat o odkrywaniu siebie i ludzkiej percepcji drugiego człowieka. Jeden z ciekawszych scenariuszy ostatnich lat.
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych